SAM
Wolny dzień = pół dnia na siłowni + pół dnia razem z moim skarbem. Tak, to dzisiaj Bruno wraca do NY. Powiedział, że od razu po wylądowaniu przyjedzie do mnie. Pojechałabym po niego na lotnisko, ale powiedział, że wszyscy muszą jechać autobusem, bo Brandon musi z nimi pogadać. Podejrzewam, że będzie to raczej wychwalanie jego show i przedstawienie statystyk dotyczących tego ile osób przyszło na koncert, ile miejsc było pustych, ile i jakich rzeczy się sprzedało u niego w sklepie. Takie formalności. Dzięki temu sprawdzają czy jego kariera się rozwija.
Miał lot o 2:30 z Rio de Janeiro do Sao Paulo gdzie nastąpiła przesiadka i o godzinie 5 wyruszył bezpośrednio do Nowego Jorku.
O godzinie 8:00 mój zegar biologiczny mnie obudził i nie pozwolił na ponowne zaśnięcie. Ogarnęłam się i zjadłam śniadanie po czym poszłam do mojego ulubionego klubu fitness "Be Fit". Pracowała tam może jedna kobieta, a reszta to sami mięśniacy. Aż miło popatrzeć. Mnie bardzo motywuje ich widok. Ci z którymi się koleguje mają bardzo fajne ksywki- Big Dick, Little Monster i That Ass. Czy nie brzmi to kusząco? Za każdym razem kiedy stękam z bólu i mówię, że już nie dam rady podchodzi do mnie jeden z nich i zaczyna mnie motywować. Gada teksty typu "takie ciało się samo nie zrobi" i pokazuje na plakat jakieś wysportowanej babki oraz "ten tłuszczyk chyba na dobre osiadł się na twoim tyłku" i wtedy zdenerwowana i zmotywowana daje z siebie jeszcze więcej, bo przecież nie pozwolę by jakaś tkanka tłuszczowa zasłaniała moje mięśnie.
Po całym treningu z dodatkową przebieżką, poszłam się umyć i przebrać, bo byłam spocona jak świnia.
-Część mięśniaki -rzuciłam wychodząc ze studia.
Miałam niecałe 10 min stąd do domu, więc postanowiłam przejść się na pieszo. Zaszłam jeszcze do sklepu żeby kupić coś na dzisiejszy wieczór. Miałam zamiar przygotować wykwitną kolację. Niech wie, że przez ten cały miesiąc czekałam na niego.
W domu od razu zabrałam się za robotę. W menu znalazła się rolada ze szpinakiem i żurawiną, a na deser creme brulee. Do tego zakupiłam czerwone wino. Ta kolacja będzie przepyszna.
Po niezliczonej ilości minut w kuchni, w których zdążyłam wszystko przygotować i posprzątać, postanowiłam zadzwonić do Lary. Nie odebrała za pierwszym razem, toteż włączyłam sobie radio, by umilić czas czekania.
-I jak tam maleńka idą przygotowania?- zgarnęła od razu po odebraniu telefonu
-Wszystko skończone.
-U mnie tak samo. Czekam tylko na wiadomość. Kameron ma mi dać znać jak będą już w NY.
O godzinie 8:00 mój zegar biologiczny mnie obudził i nie pozwolił na ponowne zaśnięcie. Ogarnęłam się i zjadłam śniadanie po czym poszłam do mojego ulubionego klubu fitness "Be Fit". Pracowała tam może jedna kobieta, a reszta to sami mięśniacy. Aż miło popatrzeć. Mnie bardzo motywuje ich widok. Ci z którymi się koleguje mają bardzo fajne ksywki- Big Dick, Little Monster i That Ass. Czy nie brzmi to kusząco? Za każdym razem kiedy stękam z bólu i mówię, że już nie dam rady podchodzi do mnie jeden z nich i zaczyna mnie motywować. Gada teksty typu "takie ciało się samo nie zrobi" i pokazuje na plakat jakieś wysportowanej babki oraz "ten tłuszczyk chyba na dobre osiadł się na twoim tyłku" i wtedy zdenerwowana i zmotywowana daje z siebie jeszcze więcej, bo przecież nie pozwolę by jakaś tkanka tłuszczowa zasłaniała moje mięśnie.
Po całym treningu z dodatkową przebieżką, poszłam się umyć i przebrać, bo byłam spocona jak świnia.
-Część mięśniaki -rzuciłam wychodząc ze studia.
Miałam niecałe 10 min stąd do domu, więc postanowiłam przejść się na pieszo. Zaszłam jeszcze do sklepu żeby kupić coś na dzisiejszy wieczór. Miałam zamiar przygotować wykwitną kolację. Niech wie, że przez ten cały miesiąc czekałam na niego.
W domu od razu zabrałam się za robotę. W menu znalazła się rolada ze szpinakiem i żurawiną, a na deser creme brulee. Do tego zakupiłam czerwone wino. Ta kolacja będzie przepyszna.
Po niezliczonej ilości minut w kuchni, w których zdążyłam wszystko przygotować i posprzątać, postanowiłam zadzwonić do Lary. Nie odebrała za pierwszym razem, toteż włączyłam sobie radio, by umilić czas czekania.
-I jak tam maleńka idą przygotowania?- zgarnęła od razu po odebraniu telefonu
-Wszystko skończone.
-U mnie tak samo. Czekam tylko na wiadomość. Kameron ma mi dać znać jak będą już w NY.
Zapraszamy na wiadomości lokalne.
-Czekaj Lara ścieżkę radio, bo mi przeszkadza.
-Okej
Lot nr. 17 z Sao Paulo do Nowego Jorku startujący o godzinie 5:09 uległ tragicznemu wypadkowi. Około godziny 14 podczas lotu samolot zajął ogień. Nie jest znany główny powód zapalenia się samolotu, ale podejrzewamy, że winą tego był brak wcześniejszego przeglądu. Piloci stwierdzili, że latali tym samolotem kilka razy w ciągu minionego tygodnia w którym to 3 razy wystąpił przegląd. Jedyne co nam wiadomo w tej sprawie jest to, że podczas awaryjnego lądowania samolot był już niemal bez skrzydeł i runął płasko o ziemię. Cały przód został zdewastowany. Nadal trwa akcja ratunkowa podczas której policjanci oraz strażacy wydobywają ciała z samolotu. Wyciągnięto już ponad 20 ciał. Wszyscy martwi.
-Sam do jasnej cholery odezwij się.
Nie wiem co się stało. Poczułam jedynie jak urządzenie z mojej prawej dłoni wyślizguje się na ziemię po czym sama osunęłam się na podłogę.
Lot nr 17 z Sao Paulo do Nowego Jorku, który wyruszył o 5:09 i miał nieszczęsny wypadek o godzinie 14:00.
Samolot Bruna i jego ekipy.
Godzina przed lądowaniem.
Wypadek.
Chciałam zadzwonić do Lary i powiedzieć jej o tym co usłyszałam, ale mój telefon upadając na ziemię rozbił sobie szybkę przez co dotyk nie działał. Nie było możliwości żebym do kogokolwiek zadzwoniła.
Tak trudno opisać jest co czuję. Moje serce rozbiło się na milion kawałeczków. Ciało było bezsilne. Mogłam jedynie podnieść dłonie żeby wytrzeć potok łez spływających po policzkach.
Niezmiernie trudno jest mi przyjąć to do wiadomości, że już nigdy mogę nie ujrzeć Bruna. Czyżby nasza wczorajsza rozmowa należała do ostatnich? Gdybym tylko o tym wiedziała nigdy bym jej nie zakończyła. Nie pozwoliłaby żeby "Dobranoc" było ostatnim słowem jakie ode mnie usłyszy. Powiedziałabym jak bardzo go kocham, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko chłopakiem, że odgrywa w moim życiu najważniejsza rolę, że chciałabym się z nim zestarzeć i że nigdy, ale to nigdy bym go nie opuściła.
A teraz? Nic nie mogę zrobić. Muszę mieć nadzieję, że nie jest jedną z tych śmiertelnych ofiar. Chociaż szczerze wątpię w to by ktokolwiek przeżył ten lot...
Przestań Sam! Musisz mieć nadzieję!
Słyszysz!?
Nadzieja to jedyne co ci pozostało.
Nie wiem jak długo siedziałam w bez ruchu, ale gdy spiker ponownie się odezwał gwałtownie wstałam.
To nie może być prawda.
Odruchowo sięgnęłam po telefon i po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że nic nie zrobię, a ja potrzebowałam jednego połączenia. Potrzebowałam zadzwonić do Bruna.
Lot nr 17 z Sao Paulo do Nowego Jorku, który wyruszył o 5:09 i miał nieszczęsny wypadek o godzinie 14:00.
Samolot Bruna i jego ekipy.
Godzina przed lądowaniem.
Wypadek.
Chciałam zadzwonić do Lary i powiedzieć jej o tym co usłyszałam, ale mój telefon upadając na ziemię rozbił sobie szybkę przez co dotyk nie działał. Nie było możliwości żebym do kogokolwiek zadzwoniła.
Tak trudno opisać jest co czuję. Moje serce rozbiło się na milion kawałeczków. Ciało było bezsilne. Mogłam jedynie podnieść dłonie żeby wytrzeć potok łez spływających po policzkach.
Niezmiernie trudno jest mi przyjąć to do wiadomości, że już nigdy mogę nie ujrzeć Bruna. Czyżby nasza wczorajsza rozmowa należała do ostatnich? Gdybym tylko o tym wiedziała nigdy bym jej nie zakończyła. Nie pozwoliłaby żeby "Dobranoc" było ostatnim słowem jakie ode mnie usłyszy. Powiedziałabym jak bardzo go kocham, że jest dla mnie kimś więcej niż tylko chłopakiem, że odgrywa w moim życiu najważniejsza rolę, że chciałabym się z nim zestarzeć i że nigdy, ale to nigdy bym go nie opuściła.
A teraz? Nic nie mogę zrobić. Muszę mieć nadzieję, że nie jest jedną z tych śmiertelnych ofiar. Chociaż szczerze wątpię w to by ktokolwiek przeżył ten lot...
Przestań Sam! Musisz mieć nadzieję!
Słyszysz!?
Nadzieja to jedyne co ci pozostało.
Nie wiem jak długo siedziałam w bez ruchu, ale gdy spiker ponownie się odezwał gwałtownie wstałam.
Mamy kolejne wieści dotyczące wypadku. Tak jak przypuszczaliśmy wszystko zaczęło się od silnika. Za bardzo rozgrzana i przepracowana część samolotu sama się zapaliła. Inspektorzy twierdza, że jest to teoretycznie niemożliwe, ale sami nie potrafią podać innego rozwiązania. Rzadko kiedy silniki w samolotach samoistnie się zapalają, lecz jak widać zdarzają się wyjątki...
Nie, nie, nie...To nie może być prawda.
Odruchowo sięgnęłam po telefon i po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że nic nie zrobię, a ja potrzebowałam jednego połączenia. Potrzebowałam zadzwonić do Bruna.
-... więcej nie damy rady. Ogień spalił większą część samolotu. Trudno jest nam zidentyfikować jakiegokolwiek z pasażerów. Niedługo otrzymamy pełną listę osób lecącym tym samolotem, wtedy podamy państwu więcej szczegółów.
A więc jednak...
Mówią, że nadzieja umiera ostatnia. Moja umarła razem z tymi słowami.
Wzięłam głęboki oddech i spróbowałam sobie to wszystko poukładać, ale co tu jest do układania... Samolot się spalił, nie ma żadnego żywego osobnika, który przeżył ten lot... Nie ma nic. To już koniec.
Spojrzałam na zegarek by sprawdzić jak dawno temu to się stało. Była godzina 16:43.
Prawie 3 godziny temu.
Gdyby nie to teraz byłby u mnie w domu i razem świętowalibyśmy jego powrót.
Życie jest niesprawiedliwe.
Życie jest do dupy.
On nie powinien się zapalić.
Nie powinien startować bez przeglądu.
Teraz przez durne nie dopatrzenie zginęło wiele ludzi w tym Phil, Kameron, Brandon, Eric... i Bruno.
-TYLKO NIE BRUNO!!! -krzyknęłam. Mój szloch zagłuszył to co wyleciało z moich ust, ale musiałam jakoś się wyładować -NIE! BRUNO!!!
Wstałam i podeszłam do radia. Chwyciłam je do ręki po czym cisnęłam w ziemię. Urządzenie nawet nie drgnęło. Byłam tak wściekła na cały świat. Zaczęłam skakać po radiu aż doszczętnie je zniszczyłam.
Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że teraz moje życie będzie bez Petera.
Nie po tym co przeszliśmy.
Nie po tym jak bardzo go pokochałam.
A jednak życie lubi rzucać nam kłody pod nogi.
Nie miałam wyjścia musiałam się z tym pogodzić, bo od teraz tak miała wyglądać moja przyszłość.
####
Kto by się spodziewał, że to już przedostatni odcinek i że tak zakończy się ich historia?
Na pewno nie wy. W sumie ja też nie.
Miałam inne plany, ale ze względu na szkołę, rodzinę, brak czasu postanowiłam zakończyć tą historię.
Pewnie będzie wam smutno i będziecie źli.
I macie rację.
Bo nie powinnam Wam tego robić i na wstępie Was okłamywać.
Wybaczcie.
Tak naprawdę to nie jest koniec historii. Można by rzec, że jest to dopiero początek.
Chciałam zobaczyć jak zareagujecie na taką wieść, ale poczułam, że to złe z mojej strony, dlatego umieszczam od razu sprostowanie.
Spokojnie Hoolies tak łatwo się mnie nie pozbędziecie. Haha, Jeszcze będziecie musiały się chwilę pomęczyć żeby poznać koniec tej historii.
Piszcie jak wasze wrażenia po odcinku.