Dwa dni do wyjazdu
Trzeba w końcu zmierzyć się z Kim. Wierzę, że dam radę. Wierzę, że ona mi to wszystko wyjaśni i nie będę musiała powiedzieć Brunowi smutnej prawdy.
-Lara. Zaraz do niej idę.
-Okej. Pamiętaj mój ty krasnalku, że masz z nią tylko porozmawiać a nie wyrwać jej oczy. Nie daj się ponieść emocjom.
-Ej! Nie wyzywaj mnie wielkoludzie. Postaram się z nią porozmawiać najspokojniej jak potrafię
-Dobrze. To teraz idź Samanto i pogadaj z nią
-Okej. I nie mów do mnie Samanta
-Dlaczego?
-Znasz moje zdanie na temat tego imienia
-Hm… Raczej nie. Mogłabyś mi to przypomnieć?
-Nie denerwuj mnie. Nie lubię go, bo jest nudne i sztywne.
-Dobra, dobra. Idź sztywniacko, bo Ci zaraz Kim ucieknie
-Kobieto nie uruchamiaj mnie
-Też Cię kocham. Zadzwoń po rozmowie.
-Okej
No to idę. Droga dłuży się jakby bym szła kilka kilometrów a tak naprawdę idę kilka pokoi dalej. Przez chwilę stałam przed drzwiami. Chciałam zrezygnować, ale teraz nie mogę. Nie mogę się poddać. Czas w końcu to załatwić. Muszę tam wejść. Muszę. Naciskam na klamkę. Drzwi się otwierają. Widzę ją. Siedzi na krześle i przegląda jakieś dokumenty. Chciałam się zawrócić, ale mnie zauważyła. Już nie ma odwrotu
-Kim. Musimy porozmawiać –powiedziałam i weszłam do środka
BRUNO
-Phil. Kiedy nagrywamy tą piosnkę?
-Jak wrócimy z trasy
-A nie dałoby się tego jakoś wcześniej załatwić?
-Stary zostały Ci dwa dni. Kiedy ty chcesz to zrobić?
-Nie wiem. Może podczas trasy
-Ale nasz najdłuższy postój w jednym mieście to 4 dni z czego masz w tym miejscu 2 koncerty
-No fakt. To nagramy to po powrocie.
-No dobra. Ej stary choć jeszcze tu. Muszę kupić sobie picie.
-To idź a ja poczekam przed wejściem
Phil wszedł do środka a ja zostałem. Chciałem zadzwonić do Kim, żeby się spytać o której kończy, lecz dostałem anonimowego sms-a „Bruno przyjedź szybko do Kim. Coś się z nią dzieje”. Strasznie się wystraszyłem. Nie wiedziałem co się stało. Postanowiłem, że pojadę do Kim. Wezwałem taksówkę. Napisałem z niej sms-a do Phila, że musiałem gdzieś pójść. Mam nadzieje, że nie będzie zły, że go tak zostawiłem. Dojechałem do jej biura może w pięć minut. Wszedłem do środka. Dużo osób się na mnie patrzyło, ale już do tego przywykłem, w końcu jestem Bruno Marsem. Gdyby nie fakt, że się śpieszę pewnie zrobiłbym sobie z nimi zdjęcia. Wszedłem na 3 piętro. Przez chwilę szukałem Kim pokoju. Byłem tu może ze 2 razy, więc mam prawo się zgubić. Jest. Gabinet Kim. Chciałem wejść do środka i zobaczyć co się stało, ale wtedy usłyszałem ją
-… tak wyszło
-I tylko tyle masz mi do powiedzenia? – Znam ten głos. Znam, ale nie mogę sobie przypomnieć kogo on jest
-No a co byś więcej chciała wiedzieć?
-No nie wiem może powód dla którego to zrobiłaś. –Już wiem. To na 100 % Sam, ale o czym one gadają. Nic nie rozumiem.
-Bo widzisz żeby zajść daleko jako menadżer trzeba mieć znajomości, a Bruno jest osobą bardzo popularną. Z początku naprawdę myślałam, że mogę coś do niego poczuć, ale to było tylko złudzenie. Fakt polubiłam Go, ale to było tylko tyle. Chciałam zdobyć więcej klientów a wiedziałam, że ja mu się podobam to to wykorzystałam. Nie sądziłam, że on jest aż tak naiwny. A ten koleś co mnie z nim widziałaś to naprawdę fajny facet. Mogłabym Cię zapoznać z jego kolegami – Auć! To zabolało. Myślałem, że coś dla niej znaczę. Kochałem ją. Łza spłynęła mi po policzku
-Nie dzięki. Nie chce znać twoich kolegów. Nie mam ochoty znać Ciebie. Jak mogłaś Go tak skrzywdzić? Bruno naprawdę Cię kocha
-No cóż tak bywa. Nie moja wina, że się we mnie zakochał. A z resztą co on Cię tak obchodzi?
-Bo… -cisza. Nikt się nie odzywa
-Bo? –spytała Kim
-Bo mi na nim cholernie zależy – krzyknęła Sam.
-Biedactwo. Szkoda, że mu na tobie mniej– podkreśliła ostatnie słowo.
-Ale…
-Nie ma żadnego, ale. Mogę się założyć, że nawet jeżeli mu powiesz o tym co ci powiedziałam to ci nie uwierzy. On mnie kocha i jest tą miłością zaślepiony.
-Obiecał, że mi uwierzy –powiedziała ściszonym głosem jakby mówiła to do siebie
-Obiecanki cacanki. A teraz wybacz muszę wracać do pracy
-Nie musisz. Zwalniam cię
-Co? nie możesz tego zrobić!
-A właśnie, że mogę.
Nie chciałem dłużej tego słuchać. Udałem się do domu. Zadzwoniłem do Phila i powiedziałem, że nie przyjdę do pracy bo się źle czuję. Dużo rozmyślałem o tym co dziewczyny mówiły. O co im tak naprawdę chodziło i doszedłem do wniosku, że Kim mnie zdradziła, a Sam musiała to widzieć, dlatego mi wtedy nic nie chciała powiedzieć. Zrobiła to dla mojego dobra a ja ją źle potraktowałem. Głupio się z tym czuję. Nie rozumiem tylko po co Kim nadal ze mną jest skoro i tak już ma dużo klientów. Ja ją tak bardzo kochałem. Ufałem jej a ona tylko mnie wykorzystała. U mnie w sercu już nie ma dla niej miejsca. To już jest koniec. Ona wszystko zniszczyła. Chcę mi się płakać. Chcę przytulić kogoś. Chce by ktoś koło mnie usiadł i powiedział, że nie była mnie warta i że będzie dobrze. Trzema osobami które mogłyby to zrobić są Phil, Kam i Sam. Nie chce na razie mieszać w to chłopaków, a na Sam nie mogę teraz normalnie spojrzeć. Przez to co zrobiłem będę się dziwnie czuł w jej obecności. Mam nadzieję, że mi wybaczy mój głupi czyn. Chociaż na to jest duża szansa, bo powiedziała, że jej na mnie zależy. A mi? Oczywiście, że tak. Jest dla mnie naprawdę kimś ważnym. Zawsze była przy mnie i mnie wspierała. W zasadzie jestem oswojony z myślą, że będzie ze mną do końca życia i może dlatego jakoś zbytnio się nie staram w tej znajomości. Czas to zmienić. Jest moją najlepszą przyjaciółką i chciałbym żeby nią została.
-Kochanie wróciłam –Kim weszła do naszego domu, w zasadzie już mojego
-Nie mów do mnie kochanie
-Co się stało? –na jej twarzy wymalowało się przerażenie
-Ty się mnie pytasz co się stało? A może to się stało, że mnie nie kochasz, że mnie wykorzystałaś i że mnie zdradziłaś – Kim zrobiła wielkie oczy, jakby zaraz miały jej wylecieć
-Słonko kto ci takich głupot naopowiadał? – udawała, że nic nie wie, ale ja to wszystko słyszałem. Nie może mi wcisnąć kitu.
-Ty! – krzyknąłem
-Ja? –spytała zdziwiona
-Tak ty. Byłem dzisiaj u ciebie w pracy i usłyszałem twoją rozmowę z Sam
-To nie tak…
-Nie tłumacz się. Wyjdź stąd. Tam masz walizki –pokazałem na korytarz. Po jej policzkach spłynęły łzy. Może myślała, że jeszcze się nabiorę na jej niewinność. Co to to nie.
-Bruno, Przepraszam.
-Wyjdź. Nie chcę Cie już więcej widzieć
Po moim policzku spłynęła łza. Wiedziałem, że ta rozmowa była jedną z najtrudniejszych w moim życiu.
SAM
Dzień wyjazdu
Cieszę się, że tą rozmowę mam już za sobą. Na pewno nie była ona dla mnie łatwa. Jeszcze na początku Kim udawała, że nie wie o co chodzi, ale później się przyznała. Nie wiem co teraz zrobię. Jestem w 100 % pewna, że Kim go zdradziła. Nie potrafię przekazać takiej wiadomości Brunowi. Nawet gdybym chciała mu to powiedzieć to pewnie by mnie nie słuchał w końcu jest na mnie wściekły i mu się nie dziwie. Moje słowa go zraniły. Pewnie już nigdy mi nie wybaczy.
Pożegnałam się ze wszystkimi Hooligans oprócz Bruna, bo nie przyjechał do nas. Lara urządziła małe pożegnalne przyjęcie. Fajnie było pobawić się w wspólnym gronie. Rozmawiałam z Philem i powiedział mi, że Bruno coraz mniej się na mnie gniewa. Ucieszyłam się z tego powodu, ale i tak wiedziałam, że zanim wszystko pomiędzy nami będzie tak jak dawniej to minie sporo czasu. Chłopcy pojechali. Wszystkim napłynęły łzy do oczu a najbardziej Larze i Kameronowi. Tak trudno patrzeć jak kochający się ludzie muszą się rozstać.
-Wiesz z czego sobie zdałam sprawę?
-Nie.
-Że nigdy ci nie podziękowałam za to, że dzięki tobie poznałam Kamerona.
-Oj to nie była moja zasługa. –odpowiedziałam
-Uwierz mi była. Dziękuje Ci. Kocham Cię, kurdupelku mój
-Ja ciebie też wielkoludku.
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon. To sms. Nadawca- Bruno.
„Przepraszam, że nie przyjechałem na imprezę, ale nie potrafię Ci spojrzeć w oczy. Źle postąpiłem wkurzając się na ciebie. Już wszystko wiem. Przepraszam za wszystko. xoxo Bruno”
O co mu chodzi? Co wie? Czemu nie potrafi mi spojrzeć w oczy? Co jest grane? Nie wiem, ale muszę się dowiedzieć. Próbowałam się dodzwonić do Bruna, ale nie odbierał. Powiedziałam Larze o sms i powiedziała, że mam jechać na lotnisko. Zdążę? Nie wiem, ale warto zaryzykować. Mają jeszcze godzinę do odlotu a droga do lotniska trwa 30 min. Chciałam żeby Lara ze mną pojechała, lecz ona powiedziała, że nie zniosłaby kolejnego rozstania z Kameronem, więc została w domu. Droga dłużyła mi się, ale w końcu dojechałam do celu. Mam nadzieję, że nie jest za późno. Weszłam do budynku. Nie widziałam żadnego z Hooligans, więc postanowiłam się trochę rozejrzeć. Natrafiłam na Phila, który mnie nakierował na Bruna.
- Bruno – krzyknęłam. Brązowooki obrócił się w moją stronę. Miał już przechodzić przez barierki, ale ostatecznie od nich odszedł. Podszedł do mnie.
-Co ty tu robisz? –spytał zdziwiony
-Nie odbierałeś telefonu, a twój sms mnie trochę zaniepokoił
-Przepraszam. –spuścił głowę w dół. Odkąd do mnie przyszedł jeszcze ani razu nie spojrzał mi w oczy.
-Co jest? –podniosłam jego głowę i zmusiłam by spojrzał mi w oczy
-Sam. Wiem wszystko i źle się czuje, że Cię tak potraktowałem.
-Co wiesz?
-Byłem wtedy w biurze. Słyszałem jak rozmawiałaś z Kim – nie spodziewałam się tego
-Ojejka. Bruno, tak mi przykro. Chciałam Ci powiedzieć, ale…
-Już dobrze. Nie tłumacz się rozumiem. A teraz wybacz, ale musze już iść. Samolot nie będzie na mnie
Przykro mi, że Bruno dowiedział się w taki sposób o Kim, ale dobrze, że mam to już za sobą.
BRUNO
Odszedłem od Sam. Czułem, że muszę się zawrócić. Że muszę coś zrobić. Nie mogłem odejść bez pożegnania. Chciałem ją mocno przytulić
-Zapomniałeś czegoś? –spytała
-Tak. –podszedłem i wtuliłem się w nią. –Bardzo mi tego brakowało.
-Mi też –nadal trzymałem ją w objęciach. Gdy się odsunęła zobaczyłem, że spłynęła jej łza po policzku
-Czemu płaczesz?
-Bo już myślałam, że nigdy się nie pogodzimy
-Prędzej czy później wszystko by się wyjaśniło, więc na pewno byśmy się pogodzili
-W sumie masz rację. Bruno…
-Tak?
-Chciałabym żeby wszystko było jak dawniej. Żebyśmy nadal byli najlepszymi przyjaciółmi
-Ja też.
Przytuliłem ją jeszcze raz i odszedłem.
***
Hej :)
Cóż mam Wam do powiedzenia? Chyba raczej nic szczególnego, oprócz tego, że dzisiaj jest rocznica śmierci Paula Walkera :(
A tak poza tym to świeci pustkami, także trzymajcie się i do kolejnego odcinka :*
A tak poza tym to świeci pustkami, także trzymajcie się i do kolejnego odcinka :*