niedziela, 31 sierpnia 2014

#9

Ah yes
Well look here look here
Ah what do we have?

- Halo?
- Czy mam przyjemność z panną Carter?
- Tak to ja
- Jestem menadżerem Bruno Marsa i dzwonię do pani w sprawie nagrania do teledysku pana Marsa. Czy miałaby pani czas jutro popołudniu na omówienie szczegółów naszej współpracy.
- Tak oczywiście.
- To widzimy się jutro o 13 w kafejce „Romance”. Wie pani gdzie się ta kafejka znajduję?
- Tak, oczywiście. Będę punktualnie. Dowidzenia
- Dowidzenia
W końcu. Już nie mogłam się doczekać kiedy ktoś do mnie zadzwoni w sprawie tego teledysku. Mam nadzieję, że wszystko się uda i że się nie rozmyślą w ostatniej chwili.

Spotkanie nie trwało długo. Praktycznie były to same formalności. Musiałam podać swoje dane osobowe. Menadżer Bruna powiedział mi kiedy zaczną się próby i mniej więcej jak to będzie wyglądać. Musze powiedzieć szczerze jestem zachwycona.

- Hej Lara. Słuchaj. Byłam na spotkaniu odnośnie tego teledysku i Bruno jednak nie kłamał. Na serio w nim wystąpię
- Ale się cieszę. Moja przyjaciółka wystąpi w teledysku jeszcze takiego ciacha.
- Pamiętaj on jest mój – Zaśmiałam się
- Tak wiem Hooligan Forever. Szkoda, że nie mogę tego samego powiedzieć o sobie.
- Oj nie bądź taka smutna. To tylko Bruno.
- Tylko?
- Żartuje. Spełnienie moich marzeń. Jejku. Aż nie mogę się doczekać kiedy zaczniemy próby.
- A kiedy odbędzie się wasze pierwsze spotkanie na planie?
- Już za tydzień – Nie mogłam uwierzyć. Siedem dni i znowu zobaczę Bruna. Nie widziałam Go już ponad miesiąc.
- Szczęściara.
- Tak wiem. – Uśmiechnęłam się pokazując swoje ząbki.

Rozmowę przerwał nam dzwoniący telefon. Gdy zobaczyłam na wyświetlaczu kto do mnie telefonuje opadła mi szczęka. Tylko nie on!
Liam.

- Halo?
- Cześć Sam. Wiem, że nie powinienem dzwonić, ale musimy pogadać.
- Błagam Cię odczep się.
- Przepraszam Cię. Proszę pogadajmy
- Jeśli myślisz, że po tym wszystkim co mi zrobiłeś będę chciała Cię jeszcze widzieć to się mylisz.
- Wiem, że Cię skrzywdziłem, ale muszę Ci to wytłumaczyć. Proszę spotkajmy się dzisiaj o 16 w parku. Wiesz jakim. Tym naszym ulubionym
- Niech Ci będzie. A tak poza tym już nie lubię tego parku. –burknęłam i się rozłączyłam
Odłożyłam słuchawkę. Strasznie mnie zabolało kiedy usłyszałam jego głos. W końcu jeszcze Go kocham. Nie potrafię o nim tak szybko zapomnieć. Lecz co on sobie wyobraża? Cały miesiąc się nie odzywał, a teraz nagle chce wszystko wyjaśnić? Jak dla mnie wszystko jest już wyjaśnione. Nie wiem co robić. Czuje się rozdarta. Z jednej strony zdradził mnie. Tak wiem zdrady się nie wybacza, lecz co ja poradzę, że Go kocham?

-Kto to?
-Koleżanka. Prosiła żebym się z nią spotkała. - Musiałam skłamać. Nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Wściekła by się.
-Aha. A więc do każdej koleżanki mówisz, że ma się odczepić, następnie sugerujesz, że nie chcesz się z nią widzieć, a na koniec jednak się z nią spotykasz w waszym byłym ulubionym parku. Nie sądzisz, że to dziwne?
-Ani trochę - czułam jej palące spojrzenie na moim ciele
-No dobrze. To skoro nie chcesz powiedzieć prawdy to nie mów, ale mam pytanie. Po jaką cholerę się z nim spotykasz!? -krzyknęła.
-To nie tak. -odrzuciłam
-A jak!? Najpierw Cię krzywdzi a potem liczy, że mu wybaczysz? Czy on kompletnie zgłupiał?
-Nie, znaczy tak.
-Co masz zamiar zrobić?
-Sama nie wiem. Ja go nadal...
-Nawet nie kończ. A co jak zrobi to jeszcze raz? Zastanów się
-Ale...
-Nie ma ale. Sory. Musze już iść. Mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję.

Co niby w tej sprawie byłoby właściwe? Wybaczenie nie wchodzi w rachubę. Zapomnienie - nigdy w życiu. To dlaczego mnie tak do niego ciągnie? Dlaczego pomimo tego wszystkiego nadal Go kocham? Nie wiem co zrobić. Absolutnie tego nie wiem. Boję się spotkania. Boję się, że jak Go zobaczę to wybuchnę albo zmięknę. Po prostu się boję.


***

Jutro szkoła :( O nie!
0 komentarzy :(
Czy ktoś to czyta? - Tak wiem. Pytam się już o to setny raz, ale naprawdę nie widzę tu śladu życia.
Dajcie znać o sobie!
Komentarz = uśmiech na mojej twarzy + motywacja do pisania + częstsze wstawianie odcinków

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

#8

Poszliśmy do parku. Bruno zamówił nam lody. Czekoladowe. Moje ulubione. Chodziliśmy przez chwilę po ścieżce by znaleźć ustronne miejsce do pogadania.

-Wiem, że to kiepski moment, ale mam dla ciebie małą propozycję.
-Jaką?
-Otóż niedługo pragnę wydać kolejny singiel i potrzebuję pięknej dziewczyny do tego. Czy zechciałabyś wziąć w nim udział?
-Bruno … - Zatkało mnie- Oczywiście, że tak.
-Wiem, że to dla ciebie duża szansa gdyż chcesz zostać aktorką. Myślę, że to Ci zapewni lepszy start.
-Oj dziękuje. Jesteś wspaniały.
-Nie przesadzaj. Jak mógłbym Ci jeszcze bardziej poprawić humor?
-Hmm… Może pójdziemy na basen. Mam ochotę się wykąpać. 
-Okej. Chodź spakujemy się i ruszamy. 

-Sam idziemy zjechać z tej zjeżdżalni?
-Nie, nie. Za wysoko. Przykro mi mam lęk wysokości. – mówiłam z przerażeniem w oczach. Niby mam lęk wysokości a latać samolotem się nie boję. Wiem jestem trochę dziwna.
-No chodź. Zjedziemy razem 
-O nie. Nigdy tam nie wejdę. – skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej
-A jak cię tam zaciągnę - Bruno położył swoje ręce na biodrach 
-Powodzenia. Na pewno ci się nie uda.
-No to patrz. 
Bruno chwycił mnie jak małżonek świeżo upieczoną pannę młodą kiedy trzeba przenieść ją przez próg. Krzyczałam ciągle „Bruno przestań” albo „Bruno puść”, ale na niego nic nie działo. W końcu się poddałam i powiedziałam, że sama tam wejdę. Bruno opuścił mnie na ziemie. Próbowałam uciec, lecz Bruno mnie złapał. Już nie miałam innego wyjścia. Musiałam tam iść. Musiałam przezwyciężyć swój lęk. Dotarliśmy na górę. W końcu. Starałam się nie patrzeć w dół, ale coś mnie kusiło i kilka razy zerknęłam. Było strasznie wysoko. 
-No to jedziemy 
-Bruno, ale ja się strasznie boję.
-Nie bój się zjadę razem z tobą.
-A jak mi się coś stanie? Jak nie zdążysz mnie uratować? 
-Spokojnie, dam radę. 
Bruno chwycił mnie za rękę i zjechaliśmy. Było strasznie, ale za to bardzo fajnie. Następną godzinę spędzaliśmy zjeżdżając z mniej strasznych zjeżdżalni. Gdy skończył nam się czas wyszliśmy z basenu. O dziwo ludzie nie rozpoznali Bruna. Trochę mnie to zdziwiło no bo jak można nie znać Bruna? No cóż widocznie są jeszcze ludzie do których jego muzyka nie dotarła. Wróciliśmy do hotelu. Poszliśmy do swoich pokoi. Chciałam się trochę ogarnąć, jakoś przebrać i jeszcze gdzieś wyjść z Brunem, ale zadzwonił mój telefon. Wiedziałam, że to nie będzie, krótka rozmowa. Moje marzenie prysło.

-Halo Sam gdzie ty jesteś? Czemu nie ma cię w domu? Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu? –Pytała przerażona Lara
-Przepraszam byłam zajęta. Jestem w Londynie razem z Brunem. 
-Z tym Brunem? 
-O tak. Jest naprawdę fajnym facetem. Musisz Go kiedyś poznać
-Z wielką chęcią.
Później przez około 30 minut rozmawiałyśmy o sytuacji ze szpitala. Lara znienawidziła Liam’a jeszcze bardziej niż przedtem.Ja natomiast Go nadal kocham, ale nie wybaczę mu nigdy tego co mi zrobił. Nigdy! Dopiero podczas tej rozmowy zdałam sobie sprawę, że gdy byłam z Brunem w ogóle nie myślałam o sytuacji z przed kilku godzin. Nie myślałam o Liamie. Po prostu dobrze się bawiłam. Chociaż na chwilę zapomniałam o bólu, który mi sprawił. 
Gdy skończyłam rozmowę, Bruno przyszedł i powiedział, że mam się pakować, ponieważ zaraz jedziemy na lotnisko. Niestety co dobre kiedyś się kończy. Zrobiłam co mi kazał i wsiadłam do taksówki, która czekała na mnie i na Bruna przed hotelem. Po drodze nie wiele rozmawialiśmy. Wystarczyła mi jego obecność. Przeszliśmy przez odprawę i weszliśmy do samolotu. Lecieliśmy pogrążeni w myślach. Nawet nie poczułam kiedy odpłynęłam.
Dotarliśmy do NY. Na lotnisku oczywiście było wielkie zamieszanie, ponieważ kilka fanek Go rozpoznało. Chciały sobie zrobić z nim zdjęcie i wziąć autografy. Nim się obejrzałam w okół mnie było około 30 osób. Bruno powiedział, że mam na niego poczekać na zewnątrz. Obiecał, że to nie potrwa długo. Przyszedł do mnie po 20 minutach. Oczywiście przeprosił za to, ale Go uspokoiłam. Tak w zasadzie to nic się nie stało. 
I znowu jazda taksówką. Nieco ożywiliśmy się z rozmową dopiero przed moim domem. Wiedziałam, że teraz jest ten czas. Czas pożegnania. Posmutniałam.
-Cześć Bruno. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Wspaniale się z tobą bawiłam –Uśmiechnęłam się choć było mi strasznie smutno
-Na pewno się zobaczymy w końcu nakręcamy razem teledysk
-A no tak zapomniałam. Do zobaczenia- Łzy zaczęły mi spływać po policzku.
-Czemu płaczesz? -starł mi jedną łzę z policzka
-Nie chcę żebyś odchodził. 
-Ale ja nie odchodzę. Jeszcze się zobaczymy. Obiecuję. Dam Ci znać w ciągu najbliższych tygodni odnośnie naszej współpracy
-Dziękuje. Do zobaczenia
Na pożegnanie przytuliliśmy się. Chyba umoczyłam kawałek jago kurtki swoimi łzami. Ostatni raz wciągnęłam jego zapach i odeszłam.

W domu miałam swój komitet powitalny. Oczywiście jak to najlepszej przyjaciółce dałam klucze od mieszkania. Rzuciła się na mnie w progu jednocześnie sprawiając, że prawie upadałam. Dobrze, że zdążyłam się złapać wieszaka w korytarzu. Ściskała i całowała mnie po policzkach jakby nie było mnie kilka miesięcy. Gdy się uspokoiła weszłyśmy do mieszkania i od razu zaczęłam się jej chwalić tym o czym jej nie powiedziałam.
-Lara nie uwierzysz. Zapomniałam Ci o tym powiedzieć, ale Bruno zatrudnił mnie do swojego nowego teledysku. Aaa! –zaczęłam piszczeć
-Wow! Nie spodziewałam się tego. Czy jest coś jeszcze czego nie wiem? –Przyjaciółka patrzyła się na mnie z wielką zazdrością
-Przytuliłam go chyba z trzy razy i jak szliśmy zjeżdżać ze zjeżdżalni trzymał mnie za rękę a tak poza tym widziałam go bez koszulki
-Aaa! Ty to masz szczęście
-No może trochę – Od razu przypomniała nam się sytuacja z Liam’em. 
-Przepraszam Cię, ale ja już muszę uciekać. Trochę na ciebie tu czekałam a w moim mieszkaniu są rodzice, więc chyba rozumiesz.
-Tak, jasne. Do zobaczenia.
-Pa 

***
Dobra. Przestaje narzekać, bo wierzę, że czytacie tego bloga, ale tak dla pewności moglibyście zostawić tu KOMENTARZ!

czwartek, 14 sierpnia 2014

#7

Po tym jak Bruno poinformował mnie, że ma już bilety i możemy jechać, spakowałam się i czekałam aż przyjedzie po mnie taksówka. Gdy tylko wyszłam z auta Bruno podszedł i zapłacił za taksówkę nim zdążyłam się sprzeciwić. Przywitał się ze mną po przez krótkie przytulenie. Zaciągnęłam się jego niesamowitym zapachem. Te jego perfumy. Przyprawiają mnie o dreszcze. Są takie boskie. STOP! Sam masz chłopaka. Nawet nie próbuj myśleć o innym. Racja. Nie mogę sobie pozwolić na chwile fantazji. Jestem już zajęta. Przeszliśmy przez odprawę i w samolocie poczułam się trochę niezręcznie. Nie wiedziałam co mu powiedzieć, o czym z nim rozmawiać, więc tak po prostu zagadałam. Chciałam się coś od niego dowiedzieć. Poznać Go.
-Bruno opowiedz mi coś o sobie
-Okej. Jak już pewnie wiesz tak naprawdę na imię mam Peter, ale bardzo lubię jak wszyscy mówią do mnie Bruno. Już się do tego przyzwyczaiłem. W zasadzie nawet już rzadko reaguje na Peter. Jedynie w rodzinnym gronie. Tam nie ma sławnego Bruna jest po prostu Peter, którego znają i kochają za to jaki jest a nie za to kim jest. Chciałbym by wszyscy moi fani znali Petera, lecz nie mam możliwości z każdym fanem z osobna się zaprzyjaźniać i opowiadać im o sobie.- Aż poczułam się taka dowartościowana. Jestem jedną z fanek, które mają okazję poznać Petra.-Znają mnie tylko z brukowców, a to co piszą nie zawsze jest prawdą. Nie chcę okłamywać swoich fanów, ale też nie mogę za każdym razem powiedzieć im prawdy. Takie jest życie. Kocham to kim byłem i kim się stałem. Myślę, że jakby nagle stałoby mi się coś z głosem to bym się załamał. 
- Uwierz mi, że nie tylko ty byś się załamał. Sądzę, że każdy Hooligan przeżył by depresję i to nawet podejrzewam, że gorszą od twojej.
- Masz rację. Właśnie za to kocham swoich fanów, że są ze mną na dobre i na złe. Teraz liczę, że ty opowiesz mi coś więcej o sobie.- Puścił do mnie oczko
- No dobrze.- Zaczęłam trochę onieśmielona, bo niby o czym mam rozmawiać z całym moim światem? -A więc jest Sam. Mam 23 lata. Moim największym marzeniem odkąd pamiętam było spotkanie ciebie. Mam chłopaka Liam’a do którego właśnie lecimy. Mam nadzieję, że go polubisz. Moim hobby jest aktorstwo. Marzę by zagrać w filmie z Will’em Smith, Josh’em Duhamel i Channing’iem Tatum. Są świetnymi aktorami.
- To świetnie. Mam nadzieje, że kiedyś ci się uda
- Ja też

Gdy dotarliśmy na miejsce Bruno spytał się mnie czy ma wejść ze mną, ale ja wolałam to sama załatwić. Chciałam być sam na sam z moim ukochanym.
Szłam przez długi korytarz w poszukiwaniu recepcji. Kiedy już tam dotarłam spytałam się o Liam’a a pielęgniarki pokazały mi gdzie on się znajduję. Udałam się do pokoju numer 45. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam coś czego nigdy w życiu nikomu bym nie życzyła. Jakaś dziewczyna całowała mojego chłopaka. Łzy mi napłynęły do oczu. Jak on mógł? Przecież byliśmy dobrą parą. Kochaliśmy się. To była prawdziwa miłość bynajmniej z mojej strony. Dlaczego on mi to zrobił? Co we mnie jest nie tak?
- Dlaczego? –Powiedziałam a łzy leciały mi strumieniami po policzkach. Liam odsunął od siebie dziewczynę. Patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Sam to nie jest tak jak myślisz.
- A jak? – Miałam ochotę podejść do niego i mu walnąć, lecz się powstrzymałam. Dziewczyna w międzyczasie wyszła z pomieszczenia – Przyjeżdżam do ciebie taki kawał drogi a ty całujesz się z inną! Jesteś świnią. Gdybym wiedziała, że mi coś takiego zrobisz nigdy, ale to nigdy nie zbliżyłabym się do ciebie. Nienawidzę Cię! – Starałam się wyjść z pokoju, ale Liam mnie zatrzymał. Miał co prawda skręconą kostkę, ale zanim się obejrzałam stał przy drzwiach i nie pozwalał mi wyjść.
- To nie tak Sam. Naprawdę Cię kocham. Ta dziewczyna jest dla mnie –po dłuższym przemyślenie dokończył zdanie. Już wiedziałam, że to musi oznaczać, że ona była z nim dość długo - nikim. Nie wiem dlaczego ją pocałowałem. Naprawdę nie wiem. To był błąd. Przepraszam.- Powiedział co mu ślina na język przyniosła. Wiedziałam, że to nie do końca jest prawda.
- Myślisz, że Ci uwierzę w twoje przeprosiny? Najpierw się myśli a później robi. Jak długo trwał wasz romans?
- Czy to ma teraz znaczenie. Kocham Cię. Nie chcę żebyś odchodziła.
- Ma wielkie znaczenie. Jak długo to trwa? Czy to dla niej tu przyjechałeś? – Krzyknęłam
- Tak. –spuścił wzrok- Przepraszam Cię. Spotkałem ją około 3 miesięcy temu i tak jakoś wyszło. – Nie wytrzymałam. Dostał z liścia.
- Wypuść mnie. Nie chcę cie już więcej widzieć. To koniec! Rozumiesz? To już jest koniec. Nie dzwoń do mnie. Nie pisz. Po prostu zostaw mnie w spokoju.
Wypuścił mnie. Biegłam przez długi korytarz aż wyszłam z tego budynku. Przed szpitalem czekał na mnie Bruno. Bez żadnego słowa przytuliłam się do niego. Bruno był trochę zmieszany. Nie wiedział co ma zrobić. Przytulił mnie i spytał:
- Co się stało?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Możemy już stąd iść?
- Jasne. A gdzie byś chciała? – Odsunęłam się. Łzy powoli przestawały spływać mi po policzku.
- Do domu
- Przykro mi. Samolot mamy załatwiony dopiero na jutro. Myślałem, że będziesz chciała dłużej tu zostać.
- Chciałam, ale … - I znowu się popłakałam. Gorzej niż małe dziecko jak się mu zabierze zabawkę. – Sama już nie wiem
-Jak chcesz mogę załatwić lot dzisiaj?
-Nie. Zostańmy tu. Dziękuję Ci Peter
- Nie ma za co Sam. A teraz chodź do hotelu.
Udaliśmy się do hotelu. Bruno wynajął nam pokoje obok siebie. Gdy Bruno wręczył mi klucz weszłam do środka i się zamknęłam. Zaczęłam wszystko przemyślać. Dlaczego coś takiego się wydarzyło? Jak ja mogłam do tego dopuścić? Dlaczego wcześniej nie odkryłam, że jest coś nie tak? Nasza „miłość” trwała rok. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wierzyłam w każde jego słowo. W każde jego „Kocham Cię”. Może Lara miała rację mówiąc, że mnie wykorzysta. Widocznie Lara ma oko do ludzi.
- Sam jesteś tam?
- Jestem. –Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Bruno wszedł nic nie mówiąc. Usiadł na łóżku.
- Dobrze się czujesz? Martwię się. Trochę mnie zaskoczyłaś jak wyszłaś z tego szpitala cała zapłakana.
-Przepraszam. Po prostu zobaczyłam coś czego nie chciałabym widzieć. Liam … on całował się z inną dziewczyną. – W tym momencie się rozpłakałam.
-Przykro mi.
Od tej chwili siedzieliśmy tak przez około 10 minut bez żadnego słowa. Myśleliśmy o tej sytuacji. Bruno nie wiedział co powiedzieć a ja nie chciałam się mu zwierzać bo wiedziałam, że się znowu rozpłaczę.
-Bruno mam do ciebie ogromną prośbę. Pójdźmy na lody. One zawsze poprawiają mi humor. –Uśmiechnęłam się a on odwzajemnił to.
-Jasne. 

***
I znowu okrągłe 0. Czy ktoś w ogóle to czyta? 

czwartek, 7 sierpnia 2014

#6

Droga strasznie się dłużyła, ale już jestem. Miałam jeszcze 15 minut, wiec rozejrzałam się po okolicy. Było tam kilka sklepików, które aż kusiły by do nich wejść. Przyjrzałam się wystawie. Tyle sukienek. Jako, że jestem wielką fanką takich ubrań weszłam dosłownie na sekundę do środka. Zobaczyłam jedną w której się zakochałam. Niestety nie miałam przy sobie tyle gotówki na zakup tej cudnej sukienki. Muszę tu wpaść później. Udałam się z powrotem na umowne miejsce. Zostały minuty do przyjścia Bruna. Trochę się zamyśliłam, lecz gdy usłyszałam tajemniczy głos powróciłam do rzeczywistości. 
- Cześć Sam
- Cześć
To był Bruno! BRUNO jednak przyszedł i nawet był punktualny. Płakać mi się chciało z radości.
- Mam kilka planów na spędzenie tego dnia. Jeśli chcesz żebyśmy gdzieś poszli to powiedz
- Nie, nie. Nie ważne gdzie pójdziemy ważne, że pójdę z tobą. – Powiedziałam to. Naprawdę to powiedziałam. Nie wierzę. – Oj. Przepraszam. Nie chciałam się tak wygłupić.
- Nic się nie stało. Uwierz, że przy mnie ludzie szaleją. – Uśmiechnął się i w ten sposób pokazał swoje śnieżnobiałe ząbki.
- To gdzie idziemy?
- Na początek zabieram Cię na plażę. Trzeba wykorzystać taki ładny dzień
-O jak fajnie
Dotarliśmy do celu i zauważyłam, że Bruno rozgląda się czy wokół nas nikogo nie ma. Gdy uznał, że jest czysto spytał:
- Sam idziemy popływać?
- Tak tylko jest mały problem. Nie mam w co się przebrać.
- Chodź w tym co masz. Po kąpieli pójdziemy na zakupy.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. Lepiej chodź
- Idę, idę.
Bruno wskoczył do wody. Następnie ja. Byliśmy cali mokrzy, ale co tam. Dla Bruna wszystko.
- Sam bo wiesz odkąd tu przyjechaliśmy chciałem coś zrobić, ale nie miałem odwagi.
- To na co czekasz?– OMG! Czy on chce mnie pocałować? – Zrób to teraz.
Zanim dokończyłam Bruno chlapnął mnie wodą. Ach! Ten nasz zabawny Bruno.
- Bruno! – krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. – Nie podaruje Ci tego. Podejdź tu.
- Nie, nie. Jak chcesz się zemścić to mnie złap.
I zaczęła się zabawa w ganianego.
- Mam Cię.
- I co mi teraz zrobisz? – Odparł Bruno
- Hm… Właśnie się zastanawiam czy Cię utopić czy jednak ocalić – zażartowałam sobie. Chyba wszyscy wiedzą, że nigdy bym nie utopiła Brunza.
- I co wybrałaś?
- Chyba to pierwsze.
- Czyli mam się bać.
- O tak. Lepiej uważaj.
Zaczęliśmy się chlapać. Bitwa trwała około 5 minut póki fanki nie zdały sobie sprawy z tego, że to Bruno. Nagle wszyscy zbiegli się wokół Bruna. Nie chciałam przeszkadzać, więc wyszłam z wody. Zobaczyłam trzy nieodebrane połączenia od Liam’a. Szybko oddzwoniłam.
- Hej Liam! Dzwoniłeś?
- Dzień dobry tu doktor Knowles. Czy pani to Sam Carter?
- Tak to ja. O co chodzi? -muszę przyznać, że byłam strasznie zdziwiona i wystraszona, że odebrał jakiś lekarz
- Pani chłopak został przewieziony wczoraj do szpitala. Miał wypadek. – Jak to usłyszałam aż mi serce zamarło. – Podczas prób do jednego z przedstawień Liam źle stanął na nogę i spadł ze sceny. Ma złamaną rękę i skręconą kostkę
- Doktorze kiedy mogłabym do niego przyjechać?
- Nawet dziś. Przeszedł już wszystkie badania i odpoczywa
- Dobrze postaram się być jak najszybciej tylko proszę mu nic nie mówić, że przyjeżdżam. On strasznie nie lubi kiedy sama lecę samolotem
- Oczywiście. Nic mu nie powiem.
- Dziękuje panu bardzo. Do widzenia
- Do widzenia
BRUNO! BRUNO! Krzyczałam z całych sił, lecz Bruno mnie nie słyszał. Cały mój wysiłek zagłuszał tłum nastolatek. Musiałam się do niego dostać. Pchałam się tak długo aż w końcu się udało.
- Bruno ja już muszę iść. Przepraszam.
- Dlaczego?
Odeszłam nie chciałam by fanki czuły się zawiedzione. Szłam z przemokniętymi ubraniami przed siebie. Nie wiedziałam co zrobić.
- Sam czekaj!
- Bruno, ale muszę iść. Naprawdę. Przepraszam Cię.
- Co się stało?
- Mój chłopak miał wypadek. Jest w Londynie. Ma złamaną rękę i skręconą kostkę. Nie wiem jak, ale muszę jechać do niego jak najszybciej.
- Poczekaj. Najpierw kupimy jakieś suche ubrania a potem pomyślimy co dalej.
- Nie, Bruno. Nie mam czasu. Muszę znaleźć lot. Jeszcze najlepiej żeby był dzisiaj.
- Jak będziesz taka zdenerwowana to na pewno nic nie zdziałasz. Obiecuję, że wszystkim się zajmę tylko choć kupimy sobie jakieś suche ciuchy bo jestem strasznie przemoknięty 
 - No dobra
Kupiłam sobie śliczne ogrodniczki a pod spodem miałam krótki jasnozielony top. Bruno zaś kupił sobie dżinsy i koszulkę w takim samym odcieniu co ja. Mieliśmy na sobie podobną garderobę. To było takie słodkie. 
- Mam pomysł. Wiem, że do końca dnia nie będziesz miała już dobrego humoru, ale dzisiaj nie uda nam się już znaleźć żadnych lotów do Londynu. Obiecuje, że jutro polecimy tam razem. A teraz chodź, bo zrobiło się już dość późno. Zabieram Cie na kolację.
- Dziękuje Ci Bruno. Jesteś niesamowity.
Zamówiliśmy sobie spaghetti. Tak wiem przereklamowane, ale za to jakie romantyczne. Siedzieliśmy tak chyba z 2 godziny rozmawiając o naszym życiu, Bruna karierze i wielu innych sprawach. Sądzę, że Bruno mnie polubił. Naprawdę fajnie nam się ze sobą gadało.
Po kolacji razem z Brunem pojechałam taksówką pod mój dom. Podziękowałam Brunowi za ten wspaniały dzień i przytuliłam go na pożegnanie. 
Przed snem myślałam tylko o Liamie. Nie wiem co sobie zrobię jak mu się coś stanie. Tak bardzo Go kocham. Nie potrafiłabym znieść myśli, że on tam cierpi a ja nawet nie mogę go zobaczyć. Musiałam tam polecieć. Wiem, że prędzej czy później bym to zrobiła. Zapewne nieźle by mnie to szarpnęło za kieszeń, ale czego nie robi się dla ukochanego. Dobrze, że Bruno obiecał, że się tym zajmie, bo nie wiem czy ja bym dzisiaj coś zdziałała. 

***

Hmm... 0 komentarzy przy poprzednim odcinku. Smutam. Potrzebuję motywacji by częściej wstawiać Wam odcinki. Zostawcie po sobie miły ślad.