poniedziałek, 29 grudnia 2014

#30 dla Iw ona :*

SAM
źródło szafa.pl

O 20 przyjechał po mnie Kellan. Nie byłam jeszcze w pełni gotowa. Został mi makijaż. Czerwone usta i kreski na oczach doskonale dopełniały mój wygląd. Gdy wyszłam z łazienki Kellan oniemiał z wrażenia.
-Co się tak patrzysz? 
-Wyglądasz niesamowicie
-Dziękuje -chyba się zarumieniłam. -Jeszcze się napiję i możemy ruszać
-Okej. Poczekam w aucie. 
Ubrałam 'wygodne' buty na obcasie i udałam się do auta. Kellan przyjechał po mnie BMW i8. Nie wiem skąd on go wziął, bo przecież takich nawet jeszcze nie produkują. Wiem tylko tyle, że wydał na nie ogrom pieniędzy. W końcu taka bryka nie należy do najtańszych i nie wszyscy mogą ją mieć. Ja na przykład musiałabym do emerytury na nią zbierać i jeszcze wtedy bym nie wiedziała czy mi wystarczy pieniędzy. 
Kellan otworzył drzwi pasażerskie zapraszając mnie do środka. Posłusznie wsiadłam. Cały czas byłam w potężnym szoku. Ja -dziewczyna, którą praktycznie nie będzie stać do końca życia na takie auto- siedzę w nim. W środku jest jeszcze piękniejsze niż od zewnątrz. Mogłabym tu zamieszkać. 
Tak - zdecydowanie zakochałam się w tym aucie. 
-Nie mogę uwierzyć, że tu jestem. To auto jest niesamowite. Jak Ci się udało je zdobyć?
-Niech to pozostanie moją małą tajemnicą. 
-Okej. To gdzie mnie zabierasz? 
-Gdzieś gdzie nigdy nie zapomnisz o tej nocy.
-Uuu... Już się boję -roześmialiśmy się 
 Niestety nie zauważyłam nazwy tego klubu, gdyż musieliśmy wejść tylnymi drzwiami żeby nikt nas nie zauważył. Bardziej Kellana, bo ja nie jestem znana. Od razu poszliśmy w tany. Kellan tańczy niesamowicie. Lepiej ode mnie. Po 5 piosenkach poszliśmy po pierwszego drinka. Oboje wzięliśmy dziwnie brzmiące trunki, ale muszę przyznać, że były przepyszne. Do kolejnej piosenki tańczyłam z nieznajomym. Był ode mnie o wiele wyższy, lecz to mi nie przeszkadzało. Swobodnie tańczyliśmy do ruchliwej piosenki. W pewnym momencie gościu za dużo sobie pozwolił. Złapał mnie za pośladki. Walnęłam mu z liścia i odeszłam. Opowiedziałam wszystko Kellanowi i już chciał odnaleźć tego palanta, ale mu stanowczo zabroniłam. Prze kolejne 3 godziny to tańczyłam z Kellanem to piłam drinki. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie. Dobrze, że Kell mnie złapał. Nalegał abyśmy usiedli co niechętnie zrobiłam.
fashionata.pl
Po 10 minutach poczułam się lepiej i znowu wyciągnęłam Kellana na parkiet. Moglibyśmy przetańczyć tak całą noc. Zauważyłam, że Kellan przez cały czas pieści moją sukienkę. Chyba mu się spodobała. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie bardzo pragnęłam pocałować Kellana. Jego usta wydawały się takie kuszące. Nie myśląc wiele zrobiłam to co moje usta pragnęły. Był to krótki, ale jakże wspaniały pocałunek. Niestety na więcej nie pozwolił mi Kellan. 
-Jesteś pijana. Nie rób tego czego na trzeźwo nigdy byś nie zrobiła. 
-Zamknij się!
Jego usta nadal mnie kusiły. Znowu to zrobiłam. Tym razem pocałunek był nieco dłuższy. 
-Będziesz tego żałować!
-Czy ktoś Ci już mówił, że masz umilknąć?
Nie mogłam się oprzeć. Wyciągnęłam Go na zewnątrz. W klubie było za ciasno. Oparłam się o ścianę przed budynkiem. Przysunęłam Kellan do siebie i na niego wskoczyłam. Złapał mnie za pośladki. Całowaliśmy się namiętnie. Nawet nie przyszło mi do głowy, że moglibyśmy przenieść się do auta. Szczerze mówiąc nie wiele wtedy myślałam. Alkohol zrobił swoje.
Kellan mówił prawdę. Na trzeźwo nigdy w życiu nie odważyłabym się na taki czyn.
Rozkoszowałam się jego pocałunkami. W między czasie rozpięłam jego koszulę. Przejechałam po jego torsie. Mhm... same mięśnie. W pewnym momencie zadzwonił telefon.
Niech to szlag!
Bruno ma kiepskie wyczucie. Z resztą po co on dzwoni do mnie o północy? W tym momencie byłam na niego strasznie zła.
-Co? -spytałam chłodno.
-Chyba jesteś nie w humorze. Coś się stało?
-Nic. Po co dzwonisz? -Kellan nie przestawał. Zaczął całować mnie po szyi i delikatnie wspinał się do wolnego ucha. 
-Chciałem usłyszeć twój głos. Jakoś nie mogę usnąć i pomyślałem, że możesz mi w tym pomóc. - Całe napięcie ze mnie zeszło. Już się nie wściekałam. Zadałam sobie sprawę, że ona nie ma pojęcia co właśnie robię. I zapewne nie był by z tego zadowolony. 
-A więc co chcesz żebym zrobiła?
-Nie wiem. Może zaśpiewaj mi tak jak kiedyś robiliśmy to razem -Nie wiem czemu, ale to zrobiłam.
Zaśpiewałam mu "Just the way you are". 
-Pięknie. Niestety nie usnąłem, ale na pewno mi to pomogło. Jesteś niesamowita. -Kellan coraz bardziej nalegał żebym skończyła pogawędkę. Nie mógł już wytrzymać i ja sobie doskonale zdawałam z tego sprawę. W pewnym momencie zaczął mnie łaskotać 
-Bruno, przestań! -Co? Jak mogłam nazwać Kellana Brunem? Kell chyba się nie kapnął, że to było do niego, bo nie przestał tego robić a Bruno nie wiedział, że jestem z Kellanem, więc ładnie odpowiedział.
-Nie przestanę. Uwielbiam twój śmiech i to jak się denerwujesz. Uwielbiam jak ze mną rozmawiasz. Uwielbiam kiedy mi śpiewasz lub kiedy milczysz obok mnie. Po prostu Cię uwielbiam... -Bruno mówił coś dalej, ale nie mogłam się skupić. Uświadomił mi, że popełniam błąd. Nie mogę tego zrobić sobie i Kellanowi. Nie chcę żeby nasze relacje się zmieniły. To było chwilowe pożądanie. Nie mogę dopuścić do czegoś więcej. Nie mogę. 
Rozłączyłam się bez słowa. 
-Co chciał? -spytał Kell między pocałunkami. 
-Usłyszeć mój głos.-Odsunęłam się od niego a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem -Przepraszam. Nie mogę. -Kellan zawiedziony oparł swoją głowę o moje ciało. Podniosłam ją. -Zrozumiałam, że nie mogę nam tego zrobić. Przepraszam. 
-Nic się nie stało. -Niemal zrzucił mnie z siebie. -Naprawdę nic. 
Zapiął koszulę i ruszył do auta. Dogoniłam Go zanim zdążył do niego wsiąść. Miał smutną minę, kiedy stanęłam przed nim. W tym momencie poczułam, że Go zraniłam. A ostrzegał mnie w klubie. GŁUPIA JA! Czemu się Go nie posłuchałam!? Pewnie pomyślał, że się nim bawię. W sumie się nie dziwie. To tak wyglądało. 
-Przepraszam. -przybliżyłam się niepewnie do niego.
-Naprawdę nic się nie stało. Zapomnijmy o tym -przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. -Nie chcę żeby to nas poróżniło. Postarajmy się zapomnieć, okej?
-Dobrze. -staliśmy tak wtuleni jeszcze przez chwilę.
Nie wiem jak znalazłam się w swoim domu, ale wiem, że Kellan na pewno mnie nie odwiózł, bo pił alkohol. Nie wiem jak teraz będzie pomiędzy nami, ale muszę sobie i mu obiecać, że to nie zmieni naszych relacji. Co prawda nie pamiętam o czym rozmawiałam z Brunem, ale dobrze, że wtedy zadzwonił, bo właśnie w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że nie pragnę Kellana a Petera. Że to Bruno jest dla mnie wszystkim. I że przeze wszystkim nie mogę tego zrobić jemu.


***
Akcja się rozkręca. Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym odcinkiem, no ale musiałam Wam pokazać, że Sam też nie jest świętoszką i że Kellan to bardzo miły i fajny facet. Mam nadzieję, że Go polubiliście (o ile wcześniej Go nie lubiliście).
Zapewne już nie dodam odcinka przed nowy rokiem, także pragnę Wam złożyć życzenia.
W pierwszej kolejności -najważniejsze życzenie- żeby Bruno przyjechał do naszego wspaniałego kraju (PS. To życzenie będzie składane przy każdej możliwej okazji póki się nie spełni)
Dalej:
-żeby Wam szczęście i zdrówko dopisywało
-żebyście spełniły się wasze oczekiwania co do nowego roku
-i żebyście spędzały jak najwięcej czasu z rodziną, bo ona jest najważniejsza. 

sobota, 27 grudnia 2014

#29 dla TruePaulaLife :*

BRUNO

Cały dzień zadawałem sobie jedno dręczące mnie pytanie. Czemu ona nie odbiera telefonu? Dzwoniłem do niej chyba z 10 razy. Gdyby telefon jej się rozładował, w nocy na pewno by go naładowała. Mam nadzieje, że nic jej nie jest. Strasznie się martwię i nie wiem co robić. Jestem zbyt daleko żeby pojechać do jej domu i sprawdzić czy z nią wszystko w porządku. Nie wiem co sobie zrobię jak jej się coś stanie.
-Ziemia do Marsa! -Phil machał mi ręką przed oczami- Potrzebujemy Cię tu.
-Wybacz, zamyśliłem się.
-Nie da się nie zauważyć. -wtrącił się Phred
-Więc po co mnie potrzebujecie?
-Musimy przećwiczyć choreografię.
-Przecież znamy ją całą na pamięć
-To nic. Chyba nie zaszkodzi jeśli jeszcze poćwiczymy.
-Okej.
Niechętnie wstałem z wygodnej kanapy i zaczęłam ćwiczyć z chłopakami choreografię. Ciągle myślałem o Sam. Ta sprawa nie dawała mi spokoju.
-Dobra chłopaki. Koniec. Nasz mistrz nie może się skupić. - powiedział Kameron, po czym chłopaki się rozeszli. -Co jest? - w pomieszczeniu zostałem tylko ja i Kam
-Nic, nic -Nie chciałem mu mówić o tym, bo to jest dość głupie. Może zgubiła telefon a ja nie potrzebnie robię aferę.
-Przecież widzę.
-Okej. Dzwoniłem wczoraj i dzisiaj do Sam i nie odbiera. Martwię się o nią. Co jeśli coś się jej stało?
-Stary wyluzuj. Pewnie telefon jej się rozładował.
-Ale chyba by go naładowała? Przecież pracuje. Musi mieć naładowany telefon!
-Może zapomniała -Kam powiedział w to chociaż sam w to nie wierzył.
-Tak, na pewno... - usiadłem na kanapie -Nie wiem co robić. Boję się.
-A dzwoniłeś do Lary? -że ja na to wcześniej nie wpadłem. GŁUPEK!
-Nie
-To ja do niej zadzwonię i zaraz się dowiemy. - Kam wyszedł z pokoju
Zostałem sam z tymi okropnymi myślami. Czy ktoś mógł ją skrzywdzić? A może to ten Kellan? W końcu jak z nią ostatni raz rozmawiałem mówiła, że jest z nim. Nie podaruje mu jeśli coś jej zrobił. Jest jeszcze jedna sprawa. Co jeśli oni wtedy... ? Co jeśli się przespali? Co jeśli Sam jest z nim? Powiedziałaby mi o tym, ale może to świeża sprawa i nie chce zapeszać. Już nie wiem. Mam nadzieję, że tak nie jest. Nie chcę, żeby była z tym człowiekiem. Chcę żeby była ze mną!
Co ty przed chwilą pomyślałeś? Chcesz żeby była z tobą?
Tak. Chcę tego. Pragnę jej jak nikogo innego. Nawet nie wiem kiedy się to stało, że się w niej zakochałem. Nie planowałem tego, ale jakoś tak wyszło. Obawiam się jedynie, że ona nic do mnie nie czuje. Może i mnie kocha, ale jak przyjaciela. Dla mnie to za mało. Boję się, że jeśli wyznam jej mojej uczucia ona mnie wyśmieje albo że przez to popsuję naszą relację. Nie chcę jej stracić, ale jak mam ją zyskać? Przecież nie spytam się jej od tak czy coś do mnie czuję. To by było głupie.
Nie miałem czasu się dłużej zastanawiać, bo zadzwonił do mnie telefon.
Sam.
Odetchnąłem z ulgą.
-Tak?
-Hej Bruno. Przepraszam Cię najmocniej, że nie odbierałam.
-Martwiłem się.
-Nie potrzebnie. Telefon mi się rozładował -a jednak. dobrze, że nie było innego powodu.
-Całe szczęście. Myślałem, że Ci się coś stało.
-Spokojnie. Jestem cała i zdrowa. Dziękuję za troskę
-Nie ma za co.
-Więc jaka była przyczyna twojego telefonowania?
-Po prostu chciałem spytać co u ciebie słychać
-Aha. Nic ciekawego, poza tym, że idę dzisiaj na dyskotekę. Wygrałam zakład z Kellanem. Zapowiada się niezła zabawa. -Grr... Znowu ten Kellan kręci się koło niej
-To życzę udanej imprezki
-Dziękuje. -do pokoju wszedł Kameron -Wiesz co ja muszę kończyć. Do usłyszenia.
-Pa
Rozłączyłem się.
-Wszystko z nią w porządku, ale to chyba już wiesz.
-Tak. Zadzwoniła przed chwilą.
-To czemu nadal jesteś taki smutny? -Powiedzieć mu czy nie? W sumie jest moim przyjacielem. Mogę mu zaufać.
-Bo Sam dzisiaj idzie na imprezę z Kellanem. Jest jej kolegą z planu. -Chwilę potrzebował żeby zrozumieć moje słowa.
-A ty smutny jesteś bo...? -spojrzałem na niego -Czekaj, czekaj. Już wiem. Jesteś zazdrosny!
-Nie chcę żeby on się do niej zbliżał.
-PHIL! Chodź tu! Mamy problem!
-Co jest? -wleciał zadyszany Phil
-Aż tak Cię zmęczyło przebiegnięcie 10 metrów?
-25! -zaprotestował Phil.
-Dobra, dobra. Słuchaj. Nasza gwiazdunia się zakochała.
-Nie prawda -Zaprotestowałem. Kam spojrzał się na mnie z pytaniem na twarzy- No dobra.
-Ojoj. Biedactwo. -Skomentował Phil
-Musimy mu pomóc. Jakiś typ kręci się koło Sam i póki co jeszcze przez 3 dni tak będzie.
-No to cienko.
-Ale ja mam plan który wynagrodzi Sam, że przez tyle czasu Cię nie było i dzięki czemu zakocha się w tobie.
-No to powiedz.
-O nie. Najpierw załatwię to z Larą.
Kameron wyszedł z pokoju i jak mniemam zadzwonił do Lary. Natomiast ja z Philem rozmawialiśmy o Sam. Opowiadałem mu jak mnie ściskało gdy z nią dzisiaj gadałem. Aż do teraz boli mnie brzuch. Powiedziałem mu też, że myślałem o niej już kilka dni bez przerwy. Choć tak naprawdę nie zdawałem sobie z tego sprawy, lecz wiedziałem, że zawsze przed pójściem spać widziałem ją przed oczami.
-Dobra załatwione. Lara nam pomoże. Zanim Wam opowiem Phil musi przysiąc, że nikomu, podkreślam NIKOMU nie powie.
-Okej... A mogę chociaż Urbanie?
-Nie! -krzyknęliśmy oboje
-No dobra.
Kam opowiedział nam o planie. Zapowiada się całkiem nieźle. Muszę przyznać, że pomysłowy to on jest. Phil skwitował Go jednym zdaniem.
-Ty to masz mózg -Roześmialiśmy się
Za równą godzinę rozpoczynaliśmy koncert, więc musieliśmy rozłożyć sprzęt. Nastroić instrumenty. Rozgrzać się, rozśpiewać.
Gdy wyszliśmy na scenę poczuliśmy to miłe ciepło. Biło ono z publiczności. Wszyscy skandowali moje imię (tak w zasadzie pseudonim). Zaczęło się show. Bawiłem się niesamowicie. Dałem z siebie 150 % z resztą jak na każdym koncercie. Potem zrobiłem sobie kilka fotek z fanami i udałem się na after party. Byłem tam może z 2 godziny i padnięty wróciłem do łóżka. Tym razem bez żadnej panienki.

***
Święta, święta i po świętach...
Jak tam wasze brzuszki? Najedzone? Mój aż pęka. Tyle pyszności się w nim mieści.
Dostaliście coś związanego z Brunem pod choinkę? Ja "Doo-Wops & Hooligans" <3
Tak poza tym już nie długo Sylwester! Kto się cieszy? Myślę, że jeszcze dodam co najmniej jednego posta przed tym dniem, także nie będę Wam dzisiaj składać życzeń.
Do kolejnego :*

wtorek, 23 grudnia 2014

#28

SAM

Jestem bardzo wdzięczna za pomoc. Gdyby nie Bruna menadżer raczej nie dałabym sobie rady. Kim faktycznie mi groziła. Dobrze, że i tak wszyło na moje. Bynajmniej mam taką nadzieje. Dzisiaj mam spotkania z proponowanymi menadżerami. Oby ktoś z nich był taki dobry jak mi opisywano.
Od rana nie mogę odpędzić się od telefonów. Najpierw zadzwonił Bruno, by się mnie spytać jak się czuję, co u mnie itd. Potem zadzwoniła Lara z prośbą o spotkanie. Powiedziałam, że jedynie wieczorem mogę, na co przystanęła. Jesteśmy umówione o 19 u mnie. 10 minut temu zadzwoniła do mnie mama z zapowiedzią wizyty. Ma przyjechać jutro z tatą na 2 dni. Mhm... W końcu zjem coś porządnego, bo ostatnimi czasy nie mam czasu na gotowanie. Teraz dzwoni do mnie Stephan Grande, by mi przekazać, że jednak nie da rady dzisiaj przybyć na spotkanie.
-Oczywiście, że nic się nie stało.
-Jeszcze raz naprawdę przepraszam. Problemy zdrowotne. Mam nadzieję, że pani zrozumie.
-Proszę się mną nie przejmować. Jeżeli będę jeszcze potrzebowała pańskiej pomocy to zadzwonię.
-Dobrze, dziękuję.
-To ja dziękuję.
źródło google grafika
Czyli mam aż 3 godziny wolnego. Czas na porządne zakupy. W mojej szafie wieje pustkami. Zaprosiłabym Larę na wspólny shopping, ale spotykamy się wieczorem, więc nie będę jej zawracać głowy. Wybiorę się sama.
Albo jestem ślepa albo naprawdę nie ma nic ciekawego w tych sklepach. Znalazłam sobie jedynie czarny top z fajnym nadrukiem. Reszta jakoś mi nie pasowała. Biorąc pod uwagę to, że gram w filmie muszę jakoś wyglądać, więc postanawiam zakupić sobie sukienkę. Mam do wyboru dwie takie same sukienki różniące się tylko kolorami - jedna kremowa, druga jasnoniebieska (sukienka na zdjęciu obok). Podczas wewnętrznego pojedynku, którą sukienkę wybrać dociera do mnie dobrze znany mi głos.
-Tę kremową. Będzie Ci bardziej pasować. -obróciłam się. Oczywiście był to Kellan, a obok niego stał Josh -Tak myślę
-Hej. Co wy tu robicie?
-Śledzimy Cię, nie widać? -Podszedł do mnie Kellan i się przytulił. Następnie ten sam gest wykonał Josh.
-Szykuje się jakaś imprezka? -spytał Josh.
-Nie, nie. Kupuję ją dla was -uśmiechnęłam się do nich. - A tak na serio. Przecież muszę jakoś wyglądać na premierze.
-Sam? Zdajesz sobie sprawę, że do premiery jest jeszcze sporo czasu?
-Tak, ale trzeba już się zaopatrzyć. Kto wie co będzie w przyszłości.
źródło http://www.wszelkieprzepisy.pl/ 
Chłopcy ostatecznie pomogli mi wybrać. Pomimo tego, że moje serce pragnęło bardziej jasnoniebieską chłopcy upierali się żebym wzięła kremową. W końcu nie kupuję jej dla siebie, więc się zgodziłam na ich propozycję. Po zakupach poszliśmy na kawę i ciasto. Korzystając z okazji, że jestem w kawiarni zamówiłam sobie przepyszny kawałek czekoladowego ciasta. Tak mi go brakowało.
-Gruba będziesz! -Ach... Kellan
-I kto to mówi? Ten który zjadł już 2 kawałki sernika.
-Ale moje dwa kawałki są mniej tuczące od twojego jednego.
-Czy aby na pewno? Idę o zakład, że tak nie jest.
-Okej. Więc jeśli wygram zaprosisz mnie na kolację do siebie
-Dobra. A jak ja wygram to zabierzesz mnie na wystrzałową imprezę
-Zgoda
Poszliśmy spytać się osoby pracującej w tutejszej kawiarni o to które z nich jest bardziej kaloryczne. Oczywiście, że ciasto czekoladowe, ale czy dwa kawałki sernika nie przebiją tego? Bam! Przebiły o jakieś 100 kcal. Czyli szykuje się niezła impreza. Już nie mogę się doczekać.
Niestety nadszedł czas pożegnania, gdyż za 20 minut mam spotkanie. Dałam im po buziaku w policzek i udałam się na umówione miejsce. Czekałam niecałe 5 minut na przybycie wysokiego mężczyzny. Miał około 2 metrów. Był ciemnoskórym mieszkańcem NY z pięknymi brązowymi tęczówkami. Tylko Bruno pokonał Go w tej walce.
-Witam. Nazywam się Mark Lewson.
-Sam. Miło mi -wyciągnęłam rękę. Ucałował ją delikatnie. Przeszły mnie dreszcze.
Spędziliśmy około godziny na omawianiu szczegółów naszej współpracy. Był bardzo przekonujący. Miał na swoim koncie takie gwiazdy jak Cameron Diaz i Nicki Minaj. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Przedstawił mi szczegółowe plany co do mojej kariery. Nawet mi się nie śniło żeby przez 3 lata zdobyć taką sławę i doświadczenie zawodowe jakie mi oferuje.  Choć jutro mam jeszcze jedno spotkanie już wiem kto zostanie moim menadżerem.
Po powrocie do domu wzięłam szybki prysznic. Po dokładnym osuszeniu skóry ubrałam krótkie szorty i biały top. Po 20 minutach do drzwi zapukała Lara. Otworzyłam jej. Jak się dowiedziałam podczas naszych rozmów nie było szczególnego powodu jej wizyty. Po prostu się stęskniła. Rozmawiałyśmy kilka godzin przy czerwonym winie oglądając jakąś komedie w telewizorze. Nic z niej nie pamiętam przez te plotkowanie.
Następnego dnia obudziłam się z butelką wina w ręku. Była otwarta i do połowy pełna. Obok mnie leżały jeszcze 2 całkowicie puste butelki. Nie wiem skąd wytrzasnęłam aż tyle alkoholu. Wiem tylko tyle, że było go za dużo. Prawie nic nie pamiętam co robiłam, ale na całe szczęście nie ma obok mnie jakiegoś obcego mężczyzny tylko Lara. Mimowolnie się uśmiechnęłam widząc jak leci jej ślina z ust.
-Stawaj, bo się utopisz. -obudziłam ją
-Jeszcze chwilkę.
-Nie ma tak dobrze. Musimy ogarnąć chatę. Za 2 godziny mam spotkanie
-Już, już. Idź zrób śniadanie a ja się ogarnę.
Więc poszłam. Zrobiłam przepyszną jajecznicę. Mniam. Lara dołączyła do mnie i razem zjadłyśmy śniadanie, Następnie wzięłam krótki prysznic i umyłam włosy. Wysuszyłam je suszarką i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam białą koszulę i czarną ołówkową spódniczkę. Muszę jakoś wyglądać na spotkaniu.
Już od początku czułam, że ten facet nie przypadnie mi do gustu. Nie dość, że wyglądał strasznie to jeszcze zachowywał się okropnie. Zamiast on mi coś oferować ja musiałam mu. Po 10 minutach był już skreślony a po kolejnych 15 się z nim pożegnałam.
Chciałam zadzwonić do Marka i powiedzieć mu dobrą nowinę, ale miałam rozładowany telefon.
Gdy doszłam do domu podłączyłam szybko do ładowarki i włączyłam urządzenie. No nieźle. 10 nieodebranych połączeń i to na dodatek wszystkie od Bruna.

***
Witam Was gorąco. Już pojutrze Święta. Kto się cieszy? Ja na pewno. Uwielbiam takie dni. Jest tak rodzinnie i (z perspektywy ogromnego obżartucha) jest duuużo jedzenia. Nie pisałam Wam tego wcześniej, ale jestem bardzo z siebie dumna. Postanowiłam, że od 1 grudnia do Wigilii nie będę jadła słodyczy, chipsów (i tym podobnych) i ciast, pączków itd. I się udało. To znaczy jest jeszcze całe jutro, ale dam radę. Jak już tyle przeszłam to jeden dzień = pikuś. Nie będę się bardziej rozpisywać na ten temat, bo pewnie przynudzam. :D
A teraz konkrety.
Chciałabym Wam życzyć zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Żebyście spędzili dużo czasu z rodziną, żeby było pomiędzy Wami jak najmniej konfliktów. Oraz najważniejsze - żeby Bruno zawitał do naszego kraju.
Mam dla Was prezenciki, czyli każdy kto skomentuje tego posta będzie miał zadedykowany odcinek. Niestety nie mam co innego dać, ale liczy się gest :)
Natomiast jeśli Wy chcielibyście sprawić mi prezent to ucieszyłabym się gdybyście udostępnili link do mojego bloga na swoich blogach, bądź stronkach o Brunie. Z góry dziękuje. :)
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Hooligans <3

czwartek, 18 grudnia 2014

#27

BRUNO

Dzień jak co dzień. Pobudka o 7. Śniadanie. Czas wolny. Lunch. Przygotowania do koncertu. Koncert. After party. Sen.
Bynajmniej tak mogło się wydawać.
Około 10 w czasie kiedy absolutnie nic nie robiłem, chyba że liczy się leżenie i wsłuchiwanie się w ciszę, zadzwonił do mnie telefon. Zerknąłem na wyświetlacz. Sam. Od razu się uśmiechnąłem.
-Hej
-Hej, Bruno.
-Jak tam?
-Dobrze. Znaczy źle. Mógłbyś mi pomóc?
-Tak. Co mam zrobić?
-Dasz mi namiary na swojego menadżera?
-Ale po co?
-Nie pytaj. Jak wszystko się wytłumaczy to Ci powiem.
-Ale... -nie zdążyłem nic powiedzieć
-Dasz mi czy nie?
-Okej, okej. Już daję.
Podałem numer telefonu, na co Sam podziękowała i się rozłączyła. Szczerze mówiąc dziwny był ten telefon. Po co Sam numer do mojego menadżera? W sumie zwolniła Kim to może chciałaby Go zatrudnić, ale raczej powiedziałaby mi o tym. Teraz ta sprawa nie daje mi spokoju.
Po lunchu musieliśmy przejechać kawałek do miejsca w którym koncertujemy. W busie złapałem menadżera.
-Stary! Czemu Sam do ciebie dzwoniła?
-To ona Ci nic nie powiedziała?
-Nie.
-No to nie wiem czy mogę... -przerwałem mu
-Mów!
-Nie wiem czy wiesz, ale my -menadżerowie - mamy swoje forum w sieci. Głównie przez nie się komunikujemy. I spytała się mnie czy istnieje coś takiego, więc jej powiedziałem. Poprosiła mnie żebym sprawdził posty Kim Cloor. Zrobiłem to. Okazało się, że ta kobieta napisała same nieprzyjemne rzeczy na temat Sam. Ogólnie szło wywnioskować, że nie wypłaca pieniędzy, że jest straszną divą i że traktuje menadżerów jak służących. Wiele osób to przeczytało i zapewne dlatego nie chcieli mieć z nią nic wspólnego.
-Nie chcieli mieć z nią nic wspólnego? -powtórzyłem
-Tak. Sam znalazła sobie kilka kandydatów, ale żaden nie był nią zainteresowany po usłyszeniu jej nazwiska.
-Czyli że Sam nie znajdzie sobie menadżera przez Kim?
-Nie. O to już nie musisz się martwić. Poleciłem jej kilka zaufanych osób z którymi zdążyłem już porozmawiać na ten temat i się zgodzili dać jej szansę. A co do Kim to w najbliższym czasie zadzwonię do niej i z nią to wyjaśnię.
-Dzięki stary. Jesteś wielki
-Nie ma za co. To moja praca.
-I właśnie za to czeka Cię miły bonus przy wypłacie.
-Oj przestań
A więc o to chodzi. Kim chce się zemścić na Sam za to że ją zwolniła? Czy za to że ja już z nią nie jestem? Hm... Pewnie za to i za to. Jako że powiedziałem jej że słyszałem ją i Sam jak wtedy rozmawiały może uznać, że to przez Sam. Trochę pokręcone, ale tak właśnie myślą kobiety.
Mam ochotę zadzwonić do Kim i to wytłumaczyć. Nie pozwolę na to by tak traktowała moją przyjaciółkę.
Próbowałem dzwonić, ale nie obierała. Pewnie zmieniła numer. Poszedłem do menadżera, ale nie chciał mi podać prawidłowego numeru. Twierdził, że to dla mojego dobra.
Mojego dobra?
Miał rację. Gdybym dorwał się do telefonu rozmowa raczej nie przebiegłaby miło.
Po koncercie był czas na after party. Jak zwykle dużo alkoholu, wiele wspaniałych kobiet i świetna zabawa. Jedyne co było dziwne to to, że nie mogłem przestać myśleć o Sam. Zastanawiałem się jak tam sprawy się dalej potoczyły. Postanowiłem, że do niej zadzwonię. Szczerze mówiąc nawet mnie nie obchodziło to czy śpi.
Odebrała po 3 sygnale.
-Tak?
-Obudziłem Cię?
-Nie. Właśnie oglądałam film z Kellanem.
-Z Kellanem?
-Tym z planu. Nagrywamy razem film
-Aha. To ja wam nie przeszkadzam
-Nie przeszkadzasz. Po co dzwonisz?
-Ogólnie pogadać. Wiem już o tym zamieszaniu z menadżerem.
-Jak?... a no tak!
-Powiedział mi, że załatwił Ci kilka osób
-Wiem. Już z nim rozmawiałam. Jutro i pojutrze mam z tymi ludźmi spotkania.
-Cieszę się. -nastąpiła krótka cisza -Muszę kończyć. Dobranoc
-Pa
Nie wiem czemu, ale zdenerwowałem się, gdy usłyszałem, że Sam jest z Kellanem. Nie chodzi o niego, chodzi o to że jest przy niej jakiś facet a ja nie. To mnie zdenerwowało. Wiem, że to przez moją trasę, ale... Po prostu nie mogę się z tym pogodzić. Chcę być blisko niej. Chcę poczuć jej obecność. Chcę ją przytulić. Właśnie o tym marzę, ale zamiast tego jestem w łóżku z jakąś kobietą. Nie znam jej. Nie wiem kiedy się tu znalazłem. Wiem tylko tyle, że czas już na mnie. Nie chcę, żeby zaraz było w całym budynku "Bruno Mars. AAA! Mam w pokoju nagiego Bruno Marsa". Wolę tego uniknąć, więc wymykam się najciszej jak potrafię. Trochę mi głupio, że muszę ją tam samą zostawić, ale nie mam innego wyjścia. Mam nadzieję, że nie wyjdzie z tego nic głupiego. Oby nie pamiętała z kim spędziła noc albo żeby o tym nie rozpowiadała. Nie potrzebuje afer. Nie chcę być na pierwszych stronach gazet.


***
Odcinek dopiero po tygodniu. :( Wybaczcie mi. Nawet nie mam wymówki. Muszę przyznać, że po prostu mi się nie chciało :( Ale obiecuję poprawę. Teraz będą święta i odcinki powinny się pojawiać częściej.
A tu pod spodem macie filmik z The Voice <3
Bruno w wałkach... Mhm. Jakie ciacho. hahaha :*


czwartek, 11 grudnia 2014

#26

SAM

Dzisiaj nagrywałam reklamę. Cały dzień męczarni. Trwa niby 3 minuty a przygotowań było tyle, że głowa mała. Musiałam dobrze umyć głowę. Wysuszyć. Potem zrobili mi makijaż i fryzurę. Nauczyłam się swojej kwestii na pamięć, a kiedy byłam gotowa zaczęliśmy ćwiczyć. Po jakimś czasie nagraliśmy kilka razy to co mówię. Stwierdzili, że całkiem dobrze mi poszło. Chyba byli zadowoleni ze współpracy ze mną. Bynajmniej mi się dobrze z nimi pracowało. Spytałam się kiedy reklama ukarze się w telewizji. Odpowiedzieli, że zajmie im to około tygodnia. To dobrze. Wróciłam do domu i wzięłam długą, gorącą kąpiel. Tylko o niej marzyłam ostatnimi dniami. Niby nie mam jak na razie pracy, ale chodzenie po castingach wykończyło mnie. Ciekawe czy gdzieś się dostałam. Skorzystałam z ofert castingów, które przed odejściem załatwiła mi Kim. Muszę przyznać, że była dobrym menadżerem, ale to co zrobiła było nie do przyjęcia.
Właśnie mnie olśniło.
Zapomniałam sobie poszukać nowego menadżera. I znowu praca na dzisiejszy wieczór. Mam nadzieje, że szybko znajdę kogoś odpowiedniego. Tym razem niech to będzie mężczyzna.
Nim zdążyłam włączyć laptopa zobaczyłam, że Bruno dzwoni.
-Tak?
-Cześć
-No hej
-Jak tam życie?
-Całkiem dobrze. Byłam dzisiaj nakręcić reklamę. Pewnie niedługo zobaczysz ją w telewizji
-A co reklamujesz?
-Szampon do włosów
-Fajnie
-Nie kłam. Początki zawsze są ciężkie
-Nie kłamie. W końcu ktoś ładny z ślicznymi włosami zareklamuje szampon – ile komplementów. Czy to aby na pewno Bruno? W sumie on komplementuje każdego. Także to raczej on.
-Tak. Oczywiście. A jak tam w trasie?
-Całkiem dobrze. Jeszcze tylko tydzień i wracam
-Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego powodu. Szczerze mówiąc stęskniłam się za tobą
-Ja za tobą też. Tyle czasu Cię nie widziałem. Przyjedziesz po mnie na lotnisko?
-Nie myślałam o tym, ale jeśli Lara pojedzie po Kamerona to pewnie się z nią zabiorę
-No to fajnie. Wybacz mi, ale muszę kończyć. Fani na mnie czekają
-No to pa
Rozłączył się.
Tak jak planowałam, po włączeniu komputera, zaczęłam przeglądać oferty. Znalazłam kilku fajnych mężczyzn, którzy mieli bogate doświadczenie w tej sprawie. Spisałam sobie ich numery i postanowiłam zadzwonić jutro, gdyż dzisiaj jest już za późno. Następnie weszłam na facebooka i stwierdziłam, że jako osoba publiczna powinnam mieć swój fanpage, więc go założyłam. Trwało to może z 1 h zanim zdecydowałam się nad ostatecznym wyglądem mojego profilu. Siedziałam przez chwilę bezczynnie i się zastanawiałam czy dodać jakiś post
Ale po co, przecież i tak na razie nie masz żadnego like?
Więc sobie odpuściłam.

***

Obudziłam się o 7.30. Co prawda mogłabym sobie dłużej pospać, bo nie mam nic zaplanowane na dzisiejszy dzień, ale nie potrafię tak. Od małego wstawałam bardzo wcześnie. Musiałbym mieć mega lenia żeby zostać jeszcze w łóżku.
Weszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawę. Włączyłam radio i co usłyszałam? Bruna. Śpiewał „Just the way you are”. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie jak stoi przede mną i śpiewa mi to prosto w twarz.
Chwileczkę! Czy ty się za bardzo nie rozmarzyłaś?
No fakt. To jest mój przyjaciel. Tylko PRZYJACIEL. Nic więcej. Nie ma powodu by mi śpiewać, że jestem piękna albo że mam fantastyczny uśmiech czy oczy. To by było dziwne…
…ale piękne.
Dobra. Koniec tych rozmyślań na temat Bruna i naszej relacji.
Skończyłam pić kawę i z ciekawości zajrzałam na mojego fanpage. 10 like i to jeszcze moi znajomi. No, ale co się dziwić jak nie jestem jeszcze sławna? Musze poczekać. Nie wiem czemu mi zależy na like. Może dlatego, że dzięki temu poczuje, że ktoś mnie zna. Może nawet, że mam fanów.
Po śniadaniu zadzwonił do mnie Bruno. Trochę dziwnie, bo zazwyczaj gadamy wieczorami.
-No hej
-Cześć.
-Nie śpisz?
-Tak jakoś się obudziłem i już mi się nie chce spać
-Aha
-I co tam porabiasz?
-Zjadłam śniadanie i zamierzam obdzwonić menadżerów
-A kogo masz na liście?
-Nie pamiętam jak się nazywają, ale jakiś trzech facetów.
-Facetów?
-Tak. Nie chcę mieć już z babami do czynienia.
-Okej, ale jesteś pewna?
-Z czym?
-No, że facetów. Oni inaczej podchodzą do sprawy. I nie wszyscy są dobrzy.
-Tak, Bruno. Jestem pewna
-A co jak trafisz na jakiegoś pedofila albo …
-Spokojnie. Nie trafię.
-A jeśli?
-To Ci powiem i mnie obronisz
-No dobra, ale i tak nie jestem przekonany co do nich.
-Bruno wyluzuj. Nic mi nie będzie
-No okej. Po prostu się martwię.
-Obiecuje, że jakby się coś stało, choć wiem, że się nie stanie, to Cię poinformuje.
Rozmawialiśmy jeszcze z 10 minut i się rozłączyłam.
Kochany Bruno. Martwi się o mnie albo jest zazdrosny, że będę miała wokół siebie jakiegoś faceta. Ale czemu miałby być zazdrosny? Nic nas nie łączy poza przyjaźnią.
Zadzwoniłam pod pierwszy numer z kartki, która leżała na szafce nocnej. Był to jakiś Adam. Odebrał.
-Dzień dobry. Z tej strony Adam Sick w czym mogę państwu pomóc?
-Jest pan menadżerem?
-Tak
-Bo ja właśnie w tej sprawie. Chciałabym porozmawiać o współpracy.
-Dobrze. Jak pani się nazywa?
-Sam Carter. – gościu chwilę się zastanawiał po czym przemówił.
-Przepraszam, jednak mam już zbyt dużo podopiecznych. Dziękuje za rozmowę. Do widzenia
-Ale…
Nie zdążyłam nic powiedzieć. Dziwne to trochę, bo wydawało mi się, że jest chętny aby ze mną współpracować, ale usłyszał moje imię i jakby od razu zmienił zdanie.
Tak też było z kolejnymi dwoma mężczyznami. Po wypowiedzeniu nazwiska automatycznie zmieniali zdanie i nagle nie mieli już czasu ani ochoty.
Nie miałam siły się nad tym zastanawiać, ale wiem, że jest to podejrzane. Nie chciałam już szukać kolejnych osób, więc wyszłam na długi spacer.
Po uspokojeniu się przyszła mi jedna myśl do głowy. Ktoś musiał nagadać im coś na mnie.
Ale kto to mógł być?
Tylko jedna osoba.


***

Odcinek trochę wymuszony, bo muszę "załatać dziury" w tej części, a brakuje mi tu akcji. Ja aktualnie pisze (chyba) 60 odcinek także, jest to dla mnie kawał opowiadania. Musiałam coś wymyślić, także nie zdziwię się jak się nie spodoba.
Musicie mi wybaczyć, że tak późno dodałam odcinek, ale w tym tygodniu miałam próbne testy i przez to nie miałam czasu ani weny na pisanie. Liczę na waszą wyrozumiałość.
Do kolejnego postu.
Bye :*

piątek, 5 grudnia 2014

#25

SAM

To był najwspanialszy dzień w moim życiu. Bruno się o wszystkim dowiedział i mam nadzieję, że pozbył się Kim. Ta kobieta nie zasługiwała na niego w żadnym calu.

-I jak? –spytała Lara, gdy weszłam do jej mieszkania
-Dobrze. Zdążyłam z nim porozmawiać przed odlotem
-I tylko tyle mi powiesz? Szczególiki proszę
-A więc, Bruno jakimś cudem w dzień rozmowy poszedł do biura Kim i usłyszał naszą rozmowę. Dowiedział się wszystkiego i chyba z nią zerwał. Zrozumiał, że źle postąpił obrażając się na mnie i ustaliliśmy, że postaramy się aby wszystko pomiędzy nami było tak jak dawniej.
-No to fajnie. – uśmiechnęła się -Muszę Ci się do czegoś przyznać
-Słucham?
-Bo to tak jakby trochę przeze mnie
-Jak to przez ciebie?
-No bo to ja wysłałam Brunowi sms-a żeby przyjechał do biura. Musiałam sprawić żeby się dowiedział w końcu o tym i żeby Ci wybaczył.
-Dziękuje. Nawet nie wiesz jak mi pomogłaś.
-Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość.
A więc po to kazała do siebie zadzwonić, żeby napisać do Bruna. Chciała nam pomóc. Co za przebiegła lisica. Kocham ją. Jest jak siostra. Bardzo mądra siostra. Pomaga, wspiera… Po prostu jest wspaniała

BRUNO

-Ej stary o czym ty tak myślisz? –spytał Kam
-Nie ważne –uśmiechnąłem się do niego
-No mów –wtrącił się Phil
-Pogodziłem się z Sam
-No w końcu –westchnął Phil
-To dobrze –powiedział Kam
-Bardzo dobrze –odpowiedziałem
-Dlatego widziałem ją na lotnisku –wtrącił Phil
-Tak. Przyjechała, bo wysłałem jej sms a potem nie odebrałem od niej telefonu. Zmartwiła się i przyjechała. Chciała wyjaśnić wszystko co się pomiędzy nami stało.
-Stary. Nic tylko brać, taka kobieta to skarb. Gdyby nie Urbana to pewnie byłaby moja
-Ej! Nie pozwalaj sobie. Ona jest moja –Co? Co ja powiedziałem?
-No chyba śnisz.
-Faktycznie. –zaczął się krótki śmiech Phila
-A gdzie Kim? Nie widziałem jej na lotnisku
-Kim już nie ma
-Jak to?
-Zerwałem z nią. –nie mogłem wykrztusić tego z siebie, ale po jakimś czasie mi się udało –Wykorzystała mnie
-Sory stary. Nie wiedziałem.
-Nic się nie stało

***

SAM

Dzisiaj zaczyna się ostatni tydzień pracy na planie. Bynajmniej dla mnie. Od samego rana chodziłam uśmiechnięta. I chyba wszyscy to zauważyli
-Coś ty taka uchachana od samego rana? –spytał Josh
-A nie ważne –odpowiedziałam delikatnie
-Nie karz nam się błagać –powiedział Kellan
-No dobra. Pogodziłam się z Brunem.
-I to jest ten powód? –spytał Kell. Raczej nie był z tego powodu zadowolony.
-Daj dziewczynie na luz. Pogodziła się z super gościem. Znam go osobiście i naprawdę uważam, że jest spoko. Powinniście być razem.
-Serio tak uważasz? Moim zdaniem on jest palantem skoro w ogóle się na nią gniewał. Na taką kobietę nie powinno się obrażać.
-Oj schlebiasz mi –powiedziałam. Udawałam, że nie usłyszałam, że wyzwał Bruna
-Chyba musisz Go osobiście poznać żeby zrozumieć jaki on jest. Nie oceniaj Go.
-Wybacz. Nie chciałem Go obrazić. Po prostu nie ogarniam jak on mógł wyrządzić taką krzywdę Sam
-Bez przesady. Nic mi nie jest
-Ale było. Myślisz, że nie wiem, że chodziłaś smutna i płakałaś przez niego. Przez telefon też potrafię wyczuć, że coś z tobą nie tak
-No dobra. Może i było coś na rzeczy i faktycznie przez niego płakałam, ale to już przeszłość. Nie wracajmy do tego
-Dobra. Koniec tych pogaduszek. Czas na pracę. – wtrącił się Josh
Musieliśmy iść na plan nagrać scenę. Poszło nam całkiem sprawnie. Po pracy udałam się do domu. Wzięłam gorącą kąpiel i położyłam się do łóżka. W ręku trzymałam telefon z wybranym numerem Bruna. Chciałam zadzwonić, ale nie wiedziałam jak się mam zachować. Mam udawać, że nic się nie wydarzyło i rozmawiać z nim jak z przyjacielem czy lepiej będzie jeśli na razie poudajemy tylko znajomych? Sama już nie wiem. Chciałam już kliknąć na przycisk „dzwoń”, ale zdałam sobie sprawę, że to on powinien zadzwonić. Może ma teraz jakieś ważne spotkanie albo gra koncert. Tego nie wiem.
Wstałam i poszłam do salonu. Włączyłam jakiś film. Gdy już lekko się wciągnęłam, usłyszałam jak dzwoni mi telefon. Dzwonek nadal miałam taki sam – Runaway Baby.
Był to Bruno.
Odebrałam. Zaczęliśmy rozmowę. Zbytnio nie mieliśmy o czym gadać. Widać, że ta rozłąka nas poróżniła. Gdy nie mieliśmy już tematów powiedziałam, że źle się czuję i chce iść spać. Oczywiście skłamałam, ale co miałam ciągnąć tą rozmowę? Nie opłacało się. Tylko zmarnowałabym nam czas. Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie nam lepiej.

***

W ciągu ostatnich dni ukończyłam film i zgłosiłam się na kilka castingów. Dzisiaj przyszła mi wiadomość, że zagram w reklamie szamponu do włosów. W sumie fajnie. Chociaż będę miała zajęcie. Zostało jeszcze 2 tygodnie i 3 dni do powrotu Bruna. Czy odliczam? Skądże. Stęskniłam się za nim. Pragnę Go zobaczyć.
Umówiłam się dzisiaj na obiad z Kellanem. Nadal mam zamiar utrzymać kontakt z ludźmi z planu.
-I jak tam Wam idzie praca?
-Całkiem dobrze. Jeszcze półtora miesiąca i powinniśmy skończyć. A ty masz coś na oku? Jakąś nową rólkę?
-Byłam niedawno na castingach. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak na razie będę reklamować szampon
-Szampon? –nieco się zdziwił
-Tak. A co?
-Nie nic. Myślałem, że stać Cię na więcej –uśmiechnął się do mnie zadziornie
-A powiedz mi co jest złego w reklamowaniu szamponu?
-Nic, nic. Po prostu stać Cię na reklamowanie jakiejś drogiej biżuterii a nie taniego gówna.
-Nie zapominaj, że ja dopiero zaczynam karierę i że początki są zawsze trudne.
-No fakt. Sam kiedyś reklamowałem soczek do picia
-Serio?
-Tak.
-Czemu ja tego nie wiedziałam.
-Oj nie wiem. Przegapiłaś taką fajną reklamę. I raz, dwa, trzy. Gdy ochotę masz wypij sobie smash. Jeden łyk, drugi łyk i cały soczek znikł. –Kellan zaczął śpiewać
-Kruczę to ile ty musiałeś mieć lat jak to nagrywałeś?
-Około 10. –uśmiechnęłam się. Spojrzałam na zegarek. Było już późno. Musiałam wracać do domu.
-Muszę już iść.
-Okej. Kiedy się spotkamy?
-Nie wiem. Zadzwonię do ciebie.
-Dobrze. Już nie mogę się doczekać. –podeszłam do niego i dałam mu buziaka w policzek na pożegnanie.
W drodze do domu strasznie się zamyśliłam i nawet nie zauważyłam kiedy w kogoś weszłam
-Przepraszam –powiedziałam i spojrzałam się na tą osobę. To była Kim. Spojrzała się na mnie jak na wroga i od razu z jej ust zniknął uśmiech
-Uważaj jak chodzisz!
-Dobrze wiesz, że nie zrobiłam tego specjalnie.
-No nie wiem.
-Chciałam Ci powiedzieć, że to nie przeze mnie Bruno wtedy znalazł się w biurze. Choć w sumie dobrze, że tam przyszedł
-Tak jasne nie przez ciebie. Jestem ciekawa wtedy jakim cudem akurat w ten dzień przyszedł do mnie do pracy? A z resztą, nie tłumacz tego i tak Ci nie uwierzę. Wiem, że chciałaś mi go odbić. Wiem, że chciałaś mnie zniszczyć, ale strzeż się bo to ja zniszczę ciebie  -pogroziła mi palcem
-Czy ty mi grozisz?
-Ja? Skądże
-Nie boję się ciebie
-To zacznij. A tak poza tym papiery rezygnacyjne zostawiłam w biurze -odeszła
-Tylko, że to ja ciebie zwolniłam! –krzyknęłam, ale chyba mnie nie usłyszała
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Ona naprawdę mi groziła, czy tylko tak powiedziała żebym zaczęła się jej bać?



*** 

Krótki, bo brak weny i z resztą strasznie mi się nie podoba, ale muszę Wam coś wstawić bo już dawno nie było tu nowiusieńkiego odcinka.
Zdradzę Wam sekret: Teraz będzie już tylko lepiej. 
Nasza para w końcu się pogodziła i chyba coś z tego wyjdzie...
Z resztą sami zobaczycie. Wystarczy tylko, że będziecie czytać i komentować :D