niedziela, 30 sierpnia 2015

#89

BRUNO

Ruszyłem przed siebie kierowany złością i smutkiem. Nie miałem pojęcia dokąd zmierzam, ale za bardzo mnie to nie obchodziło. Musiałem to wszystko przemyśleć. Musiałem nabrać siły na ponowne spotkanie z Sam.
Wiem, że nie zrobiła nic złego, ale to, że nie chce mieć dzieci sprawiło mi ogromny ból. Odkąd pamiętam marzyłem o licznym potomstwie i liczyłem na to, że Sam spełni moje marzenie. Chciałem mieć z nią dzieci. Rozumiem jakby nie chciała ich urodzić teraz, bo jest w trakcie nagrywania filmu, a ja zaraz bym jechał w trasę, ale nie potrafię zrozumieć tego, że nawet za pięć lat nie chciałby ich mieć. Lata lecą i nie można tego odkładać w nieskończoność, bo później może już być za późno.
A może za tym, że Sam nie chciałaby mieć dzieci kryje się coś głębszego? Raczej nie. Powiedziałaby mi o tym, prawda?
Nie zdążyłem sobie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ potknąłem się o kamień i upadłem na ziemię, a gdy już wstałem zapomniałem o czym wcześniej myślałem, zaś to co zobaczyłem przed sobą sprawiło, że otworzyłem szerzej oczy i wziąłem głęboki wdech.
Stałem przed starym placem zabaw.
Przed moim ulubionym miejscem spotkań z Amy.
Nie byłem gotowy na to żeby tam wejść i się z nią przywitać. 
Choć widziałem ją doskonale to ona nie widziała mnie, ponieważ stałem kilkanaście metrów za jej plecami. Ciągle miałem szansę stąd zwiać.
Ale jeśli teraz do niej nie pójdę to kiedy? 
Później na pewno nie uda mi się wyrwać z domu. 
Zrobiłem jeden niepewny krok, a po nim kolejny i kolejny...
W końcu przystanąłem w odległości dziesięciu metrów za nią.
Jej złociste loki delikatnie zawirowały kiedy kobieta obróciła głowę z moją stronę. W jej zielonych tęczówkach mogłem wyczytać zaskoczenie, lecz po chwili w jej oku pojawił się także błysk tęsknoty.
-Tyle lat. -powiedziałem
Amy nic mi nie odpowiedziała, a jedyne co zrobiła to rzuciła mi się na szyję i zaczęła płakać. Nie miałem zamiaru jej pocieszać. Nie przyszedłem tu po to by słuchać jak jej było, źle kiedy mnie nie było. Przyszedłem tu po to by dowiedzieć się dlaczego uciekła.
-Gdzie ty byłaś przez tyle czasu?
-Tu i tam.
Odepchnąłem ją lekko od siebie i poczułem smutek, urazę i gniew. Dziwnie czuć to wszystko naraz.
-Tu i tam? A dlaczego nie na Hawajach!?
-To skomplikowane.
-Skomplikowane to było moje życie bez ciebie przez rok po twoim wyjeździe. Nawet nie wiesz jak się poczułem gdy mnie opuściłaś -poczułem jak w moich oczach zbierają się łzy.
Przestań! Faceci nie płaczą!
Bądź silny!
-Poczułem jakbyś mnie zdradziła, jakby nigdy ci na mnie nie zależało. Jakbyś mnie tylko wykorzystała.
-Nie, to nie było tak
-A jak?
-Nie teraz.
-A kiedy? Kiedy się dowiem o tym dlaczego opuściłaś Hawaje?
-Nie dzisiaj. Może przy następnej rozmowie, ale nie dzisiaj.
-Skąd wiesz, że będzie kolejna rozmowa? Może nie mam ochoty cię więcej widzieć.
Zobaczyłem w jej oczach, że te słowa ją zraniły, ale kiedy przypomnę sobie ból jaki ona mi zadała to ciężko jest mi jej współczuć. Niech poczuje chociaż namiastkę tego co ja czułem przez rok.
-Dlaczego wróciłaś?
-Gdy zobaczyłam cię w Rio de Janeiro poczułam, że muszę to zrobić. Że muszę się z tobą spotkać. -spojrzała na swoje buty -Tęskniłam -powiedziała ciszej
Ja też.
Nawet nie wiesz jak bardzo.
Dosłownie umierałem z tęsknoty.
Ale później się pozbierałem i ułożyłem sobie życie na nowo.
A teraz ty znowu próbujesz je zniszczyć.
Przez to, że tęskniłaś.
Że sobie nie mogłaś poradzić chociaż to ty zawiniłaś.
To ty uciekłaś.
-Chyba czas na mnie -powiedziałem
-Bruno proszę daj mi szansę. Chcę ci wszystko wyjaśnić. Obiecuję, że odpowiem na wszystkie twoje pytanie jeśli się kiedyś jeszcze spotkamy.
-Zobaczymy
Zostawiłem ją samą na placu i sam ruszyłem w stronę rodzinnego domu.
Dać jej szansę czy nie?
Pozwolić jej zmienić moje życie czy raz na zawsze ją z niego wyrzucić?
Nie wiem czego pragnę.
Na dzień dzisiejszy nic nie wiem.

####

Hejka :)
Macie tu dwa odcinki na pocieszenie.
Wiem, niedługo szkoła :( Uwierzcie mi, że też ubolewam z tego powodu.

Co sądzicie o tym całym zdarzeniu?
O Sam i Ericu?
O Brunie i Amy?

Napiszcie co czujecie i już we wtorek odcinek tu i na nowym blogu na który serdecznie zapraszam :)
Do zobaczenia :*

#88

SAM

Zostałam sama.
Samiusieńka jak palec.
Cała rodzina Hernandezów kąpała się w morzu, a ja siedziałam na kocu i starałam się nie rozpłakać.
Dlaczego zawsze muszę coś schrzanić?
-Wszystko w porządku? -przysiadł się do mnie Eric.
-Tak -uśmiechnęłam się.
-Jesteś pewna? Wyglądasz jakbyś zaraz miała się rozpłakać.
Stało się. Rozpłakałam się.
Eric podszedł bliżej i mnie przytulił.
-Nie wiem o co chodzi, ale będzie dobrze maleńka.
Głaskał moje włosy, a ja coraz bardziej płakałam. Nie mogłam się uspokoić. Może czas komuś się zwierzyć?
-Możemy się przejść? -zaproponowałam -Nie chcę by reszta widziała mnie w takim stanie.
-Okej. Pójdę tylko powiedzieć Cindii, że idziemy na spacer. Zaraz wracam.
Eric podbiegł do swojej żony i powiedział jej coś na ucho. Ona lekko przytaknęła i wróciła do reszty Hernandezów bawiących się przy plaży.
-Chodź.
Szliśmy przy morzu. Nasze stopy oblewała woda. Gdy znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości od pozostałych zaczęłam mówić.
-Nie układa nam się. Jest coraz gorzej. Ja pracuje całymi dniami, teraz on też zaczął. Prawie się nie widujemy, a jeśli uda nam się spotkać to nie jest za wesoło. Oczywiście staramy się by było jak najlepiej, ale pomiędzy nami wyrósł wysoki mur, którego oboje nie potrafimy przeskoczyć. Zamiast się wspierać to... -po moim policzku zaczęły lecieć łzy -Boję się o to dokąd to zmierza.
-Nie wiem co powiedzieć. Nie wiem jakiej rady mam ci udzielić, ale kiedy to ja miałem ten gorszy okres z Cindia i myślałem, że to już koniec zabrałem ją na długi spacer gdzie powiedziałem jej wszystko co mi leżało na sercu i ona zrobiła to samo. Wtedy postanowiliśmy naprawić to co się popsuło i się nam udało. Może potrzebujecie takiej szczerej rozmowy?
-Może.
-Mam z nim porozmawiać?
-Nie, nie trzeba. Jeszcze się zezłości, że cię na niego nasłałam. Chyba muszę to załatwić sama.
-To co idziemy z powrotem do naszych?
-Jasne.
Nie wiem czemu, ale rozmowa z Ericem trochę mi pomogła. Już nie czułam tak ogromnego ciężaru na piersi.
Mam cichą nadzieję, że to co powiedział mi Eric się sprawdzi. Że szczera rozmowa zadziała.
-O tu jesteście -krzyknęła Tiara
-Gdzie się podziewaliście? -spytała Jamie
-Musieliśmy coś obgadać -powiedział Eric
-Dobra rodzino. Zbieramy się na kolację. -powiedział tata
-Ej. A gdzie jest Peter? -spytała zdziwiona Tahiti.
-Miał pójść po coś do picia, bo zaschło mi w gardle, ale widocznie jeszcze tu nie doszedł -powiedział Eric
-Może spotkamy go po drodze -powiedziała Jamie
-No to chodźmy -tym razem odezwałam się ja
Wszyscy powoli udali się w drogę powrotną do domu, a ja czekałam aż Eric mnie dogoni. W zasadzie nie biegł do mnie, a do Cindii, ale po drodze musiał mnie wyprzedzić co postanowiłam wykorzystać. Gdy tylko znalazł się obok mnie chwyciłam go za nadgarstek po to by zwrócił na mnie uwagę.
-Dziękuje za wszystko
-Nie ma za co maleńka

czwartek, 27 sierpnia 2015

#87

BRUNO

Mama od rana pichciła w kuchni i nie chciała niczyjej pomocy, więc całą rodziną wybraliśmy się nad pobliską plaże i zrobiliśmy sobie mały piknik. No dobra prawie całą, bo nie licząc mamy to w domu została także Presley, ponieważ nie miała ochoty na piknikowanie. Oczywiście kłamała. Tak naprawdę tylko ja wiem czemu z nami nie poszła. Po tym jak dowiedziała się o Amy postanowiła nas zmusić do spotkania żebyśmy się pogodzili albo może nawet i zeszli. Doszedłem do tego wniosku ostatniej nocy. Skoro Amy kiedyś wyjechała i się ze mną nie pożegnała to mogło oznaczać tylko tyle, że już nie chce mnie widzieć. Nie kontaktowała się przez tyle lat, a ja to zaakceptowałem i choć było mi czasami smutno to tego nikomu nie mówiłem, ale Pres i tak wiedziała. Ona jako jedyna gdy byliśmy nieco młodsi rozumiała mnie bez słów. Wiedziała co czuje, bo ona też straciła przyjaciółkę. Można powiedzieć, że jechaliśmy wtedy na jednym wózku. Ale i tak w tym wszystkim zastanawia mnie kilka spraw. Dlaczego Pres przestała lubić Sam? Dlaczego wybaczyła Amy? Dlaczego Amy się z nią skontaktowała? I dlaczego chce mnie spotkać?
Między nami wszystko się skończyło w chwili jej wyjazdu.
A może tylko mi się tak wydaje.
Przecież coś czuje jak myślę o niej.
Ale ja bym bardziej nazwał to tęsknotą niż miłością.
Kocham rodziców, siostry, brata i Sam, ale nie czuje tego samego uczucia do Amy.
Nie kiedy o niej myślę.
-Kto by uwierzył, że dzisiaj będziemy razem świętować. -powiedziała Jamie. -Ja na przykład nie spodziewałam się Sam.
-Tak więc niespodzianka -krzyknęła moja piękność
Wszyscy się zaśmiali.
-A co my mamy tu dobrego? -spytał Eric dobierając się do naszego koszyka piknikowego
-Sałatkę, sałatkę no i sałatkę -krzyknęła Cindia, która właśnie dołączyła do naszego kręgu niosąc w rękach sałatkę.
-Cześć kochanie -Eric cmoknął ją w usta
-Cindia! -krzyknął papa
-A gdzie młody? -spytała Tahiti
-Chciał się pobawić z ciocią Presley to go zostawiłam -uśmiechnęła się
-Siadaj koło nas -przywołała ją Jamie
Cindia usiadła na kocu koło Jamie i Tahiti. Na kolejnym siedział tata, Eric i Tiara, a na trzecim siedziałem ja z Sam.
Wszyscy wzięliśmy się za pałaszowanie lekkich przekąsek przed wieczorną ucztą. W naszych ustach głównie gościły sałatki i bagietki z serem pleśniowym. Nowy przysmak rodzinny.
Po jakiejś godzinie Tiara wpadła na pomysł żebyśmy wszyscy poszli się kąpać. Nie było wtedy jakoś zbyt ciepło, ale za zimno też nie, więc wszyscy się zgodzili.
-Ja nie mogę -powiedziała Sam
-Czemu? -spytałem
-Kobiece sprawy.
-W takim razie zostanę z tobą.
-Nie. Jeśli chcesz iść to idź. Ja popatrzę.
-O nie. -powiedziałem, a potem krzyknąłem -Ja z Sam zostajemy! Wiecie te kobiece sprawy!
Wszyscy się na nas popatrzeli i zaczęli się śmiać po czym zanurzyli się w wodzie i zaczęli się świetnie bawić.

SAM

Zostałam z Brunem sama, więc nie krępując się usiadłam między jego nogami i przykleiłam się plecami do jego torsu. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Bruno pocałował moją szyję przez co po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Zawsze sądziłem, że jak będę starszy to razem z moją żoną będę patrzył jak moje dzieci kąpią się w morzu, a tymczasem widzę tych staruszków.
Uśmiechnęłam się.
-Ja nawet o takim czymś nie marzyłam.
-A więc o czym ty marzyłaś? -spytał
-O tym żeby zostać aktorką.
-I to tyle? A co z rodziną?
-Nigdy jakoś szczególnie nie myślałam o dzieciach. To znaczy uwielbiam je, ale nie mogłabym mieć swojego. Zajmować się takim mały człowiekiem 24/24. To nie moja bajka.
Obróciłam głowę w stronę Bruna. Wydawał się nie być zadowolony.
-A teraz chciałbyś mieć dzieci?
-Nie. Może za jakieś pięć lat, ale i w to wątpię.
Bruno zacisnął mocniej szczękę i poczułam jak mu się mięśnie brzucha napinają.
-A ze mną?
-Bruno...
-Nie ma Bruno. Odpowiedz.
Poczułam jak Bruno się podnosi. Po chwili oboje staliśmy na równych nogach. Położyłam mu ręce na torsie.
-Możemy przełożyć tą rozmowę? Nie chcę się dzisiaj kłócić.
-Już wystarczająco dużo wiem. -westchnął -Powiedz im, że wrócę na kolację.
-Bruno zostań! -krzyknęłam gdy zaczął się oddalać -Proszę -szepnęłam dławiąc się łzami.
Nie posłuchał się mnie.
Zniknął.

####

Hej.
No nie ciekawie o naszych gołąbeczków jest.
Oboje są strasznie zagubieni co już pewnie zauważyliście, ale i tak Bruno ma największy mętlik w głowie.
Oj, co ja z tobą pocznę...

środa, 26 sierpnia 2015

Zapowiedź nowego bloga!

Panie i panowie.
Chłopcy i dziewczęta.
Mam zaszczyt zaprezentować wam zapowiedź mojego nowego bloga, która została ukazana na stronie http://onekisscanchangeeverything.blogspot.com/
Będzie mi niezmiernie miło jeśli tam zajrzycie i pozostawicie po sobie ślad.

PS1. Wiem, że zapowiedź krótka, ale ujęłam w niej wszystko co chciałam.
PS2. Nad wyglądem bloga ciągle pracuje także się do niego nie przyzwyczajacie. I mam też do was ogromną prośbę, ponieważ podoba mi się w wersji na telefony taka opcja, że na górze można wybrać co chce się zobaczyć (nie wiem jak to opisać) np. odcinki, lista blogów, bohaterowie... Jeśli ktoś wie o co mi chodzi i byłby w stanie podpowiedzieć mi jak to ustawić to proszę napisać na mojego gmaila - marsik.pm@gmail.com

Dziękuję za uwagę i zapraszam was już jutro na nowy odcinek :)


wtorek, 25 sierpnia 2015

#86

SAM

Wyjazd na Hawaje zbliżał się wielkimi krokami. Choć mój terapeuta stwierdził kilka tygodni temu, że nie muszę już do niego chodzić to wolałam pójść na tą jedną wizytę w której pomoże mi nastawić się optymistycznie do wyjazdu. Co chwilę powtarzał, że już nic mi się nie stanie i że tym razem będę już bardziej ostrożna, więc na pewno nie dopuszczę do sytuacji by zostać sam na sam z obcym facetem. I to prawda. Oprócz Bruna, jego rodziny i ich przyjaciół nie mam zamiaru z nikim więcej się spotykać a tym bardziej wybierać się do klubów. W ogóle do klubu raczej nie pójdę. Z resztą to są święta, a nie zwykły wypad. Tak więc mam nadzieję, że będzie dobrze.
-Wziąłeś wszystko? -spytałam Bruna na pięć minut przed wyjazdem z naszego ślicznego domu
-Tak, a nawet jeśli jakimś cudem byśmy zapomnieli to tam też są sklepy.
-Racja. -uśmiechnęłam się, choć tak naprawdę nie było mi do śmiechu.
Godzinę przed tym zdarzeniem pokłóciłam się z Brunem. Nie wiem skąd, ale dowiedział się o moim spotkaniu z Ryanem. Był strasznie wściekły, że go okłamałam. Nie dał mi dojść do słowa i wytłumaczyć tego wszystkiego choć i tak nie wiedziałabym co mu powiedzieć. Prawda była dokładnie taka sama jaką mu przedstawiono. Okłamałam go i poszłam na spotkanie z Ryanem. Całe szczęście Buno nie śmiał mnie oskarżać o zdradę. Chyba na tyle mi wierzy, że nie mogłabym tego mu zrobić.
-W takim razie możemy jechać
Bruno i taksówkarz spakowali wszystkie nasze torby do bagażnika taksówki, którą udaliśmy się na lotnisko. Po drodze Bruno prawie się nie odzywał, a w samolocie to już w ogóle o mnie zapomniał. Kilkanaście minut po starcie zapadł w drzemkę, a mnie tak strasznie przygniotło poczucie winy, że aż poszłam do toalety i zaczęłam w niej płakać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że choćbym się chciała usprawiedliwić to nie mam jak, bo nawet ja nie wierzę w żadną swoją wymówkę.
Idąc w kierunku swojego miejsca dostrzegłam, że Bruno ma otwarte oczy. Wpatrywał się we mnie, a ja choćby nie wiem co, nie chciałam żeby on wtedy na mnie patrzył. Nie chciałam żeby widział, że płakałam.
Usiadłam koło niego i obróciłam głowę w przeciwną stronę. Jeśli ma zamiar się fochać to proszę bardzo, ale niech bynajmniej się na mnie nie patrzy i niech nie sprawia, że mam ochotę wyskoczyć z samolotu.
Bruno splótł nasze palce u rąk i odwrócił moją głowę w swoją stronę. Zobaczyłam w jego oczach troskę i smutek. Coś we mnie pękło i znowu się popłakałam. Peter otulił mnie swoim silnym ramieniem i pocałował w czoło.
-Przepraszam
Nic więcej nie trzeba było mówić. To jedno zdanie, a w zasadzie słowo oddaje wszystko co mógłby chcieć mi przekazać. Ja także przekazałam mu zaszyfrowane "strasznie mi głupio", "nie chciałam żeby tak wyszło", "naprawdę tego żałuję" w tym jednym słowie.
-Przepraszam -powtórzyłam i chcąc nie chcąc usnęłam w jego ramionach.

***

Z lotniska odebrał nas tata Bruna. Był w lekkim szoku kiedy przez prawie całą drogę się do siebie nie odezwaliśmy. A dlaczego tego nie zrobiliśmy? Nie wiem. Ja nie chciałam nic mówić, bo wydawało mi się, że to Bruno powinien zacząć. A co jeśli on myślał tak samo? Teraz to już nie ważne, bo stojąc przed tak dobrze znanym mi domem Hernandezów miałam zamiar przywitać się ze wszystkimi i wycałować z całych sił panią Hernandez. Jest ona moją ulubioną kobietą w tej rodzinie.
-Aloha! -krzyknęła Tiara gdy tylko wyszliśmy z auta.
-Witajcie moje aniołeczki -powiedziała mama Bruna
Najpierw podeszła do swojego syna i go całego wycałowała, a następnie podeszła do mnie i się przywitała.
-Miło mi panią znowu widzieć pani Hernandez.
-Oj przestań. Mów mi Bernie
-No nie wiem. Będzie mi trochę głupio.
-W takim razie mów mi mamo.
Spojrzałam się na nią jakby powiedziała, że ma dla mnie gwiazdkę z nieba. Czy aż tak bardzo zależało mi na tym żeby należeć do ich rodziny? Hm... Na pewno zależało mi na tym żeby mnie akceptowali, a te słowa mówią więcej niż to, że mnie akceptują. Mówią także, że mnie lubią, a nawet i kochają w jakiś sposób.
-Tęskniłam za tobą mamo. -powiedziałam kiedy minęła chwila w której miałam ochotę się rozpłakać.
Pani Hernandez to znaczy mama przytuliła mnie do siebie i pocałowała delikatnie w czoło.
-Ja też tęskniłam za tobą moja nowa córuś.
Nie wiem czemu, ale to sprawiło, że się uśmiechnęłam i puściłam pojedynczą łzę z moich oczu.
-A co tu się dzieje? -podszedł do nas pan Hernandez.
-Właśnie zyskaliśmy nową córkę -powiedziałam mama Bruna
-Ach tak. Czyli znowu zostałem ojcem. -uśmiechnął się i wyciągnął w moją stronę dłoń- Witam. Jestem tata.
-Cześć. Jestem nową córką. -powiedziałam i się zaśmiałam, a później znowu się popłakałam.
Durne emocje.
-Widzę, że rodzinka już w komplecie -powiedział Bruno
-Tak. Własnie ochrzciliśmy nasze nowe dziecko -powiedział tata.
Bruno podszedł bliżej mnie i złapał mnie za rękę po to bym poszła z nim przywitać się z jego siostrami. Oczywiście wszystkie tak się cieszyły z mojego przyjazdu, że nie mogły się opanować. Tylko w sumie Pres wydawała się być jakaś taka ponura. Jakby nie chciała mnie tu widzieć. Może wstała dzisiaj lewą nogą i teraz wyżywa się na wszystkich, bo to nie możliwe żebym jej coś zrobiła zwłaszcza, że przy ostatnim naszym spotkaniu zachowywała się całkiem normalnie.
-Zapraszam wszystkich na obiad -krzyknęła mama
Weszliśmy do środka i zanim z Brunem usiedliśmy przy stole postanowiliśmy zanieść nasz bagaż do naszej tymczasowej sypialni. Gdy odłożyłam walizkę i chciałam zejść na dół po kolejną Bruno chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Objął mnie swoimi rękoma i jak to miał w zwyczaju pocałował mnie w czoło.
-Chyba jestem jeszcze trochę zły.
-Wiem.
-Ale chciałbym żebyśmy zachowali się normalnie. Żebyśmy wyglądali jakbyśmy byli w związku.
-Postaram się.
-To przepraszam w samolocie było szczere.
-Moje też.
-Tak więc możemy się pocałować i wrócić do stanu sprzed kłótni?
-Oczywiście.
To był krótki, ale bardzo smutny pocałunek. Oddaliśmy w nim tyle złych emocji, że aż poczułam jak Bruna to wszystko boli. Głupia ja. Nie chciałam go tak zranić.
Zjedliśmy obiad i przez reszta dnia przygotowywaliśmy się do jutrzejszego dnia.
Do Święta Dziękczynienia.

####

Hejo :)
Co tam u was?
Jak się czujecie w związku z tym, że to ostatni wolny tydzień?
Mi jest trochę smutno :(

A teraz opowiadajcie co czujecie odnośnie nowego odcinka.
Jeśli mam być szczera to jest mi smutno, że u nich się tak dzieje.

Pamiętajcie, żeby namówić sowich znajomych do głosowania.
To dla mnie bardzo ważne.
I mam nadzieję, że mi pomożecie :)
Jeszcze raz dziękuje wam za dosłownie wszystko :*

niedziela, 23 sierpnia 2015

#85

BRUNO

Wiem, że pierwszy dzień w pracy zawsze jest męczący, ale żeby aż tak? Cały dzień zastanawialiśmy się nad miejscami w których moglibyśmy dać koncert, ustalaliśmy playlistę, zabraliśmy się za szukanie choreografa... Masa pracy. I tak będzie wyglądać moje życie przez najbliższe kilka tygodni. Całe szczęście za kilka dni jest Święto Dziękczynienia i wyjadę z Sam na Hawaje gdzie mam nadzieję się trochę zrelaksuję. Jeśli mam być szczery to strasznie się rozleniwiłem. Widać urlop mi nie służy. 
-Co panu podać? -spytał się mnie kelner w jednej z restauracji.
-Poproszę lasagne i herbatę.
Po chwili kelner zniknął i zostałem sam przy stoliku. 
Gdzie ona jest?
Skoro Sam nie było w domu, bo jeszcze pracowała to postanowiłem, że też wyjdę gdzieś na miasto. 
Gdzie ona jest? 
-Wolne? -Pres zaszła mnie od tyłu
-Jasne. Siadaj. 
Usiadła naprzeciwko mnie i po chwili podszedł do niej kelner. Zamówiła sałatkę i szklankę soku pomarańczowego. 
-Ach ta dieta. Tyle trzeba się wyrzekać. A co u ciebie braciszku?
Zmierzyłem ją wzrokiem.
Przecież nie przyszliśmy tutaj żeby pogadać o jej diecie albo o tym co się u mnie dzieje.
-Do sedna Presley. 
-Myślałam, że chociaż przez trochę porozmawiamy jak prawdziwe rodzeństwo -rzekła oburzona
-Oboje wiemy, że nie po to się tu spotykaliśmy. 
-Ale oboje wiemy, że możemy chociaż chwilę poudawać, że to zwykłe spotkanie -nachyliła się do mnie -Dwa stoliki za nami siedzi jakiś dziennikarz, więc radzę ci dobrze dobieraj słowa -powiedziała ściszonym głosem 
-Skąd wiesz, że jest dziennikarzem. 
-A kto normalny przychodzi do restauracji z aparatem i dyktafonem? Widziałam jak go chował gdy tylko znalazłam się bliżej twojego stolika. 
Przychodząc tu nawet nie brałem pod uwagę tego, że ktoś mnie śledzi. Nie sądziłem, że ten sam ktoś teraz jest dwa stoliki za nami i nagrywa każde moje słowo. Myślałem, że mój standardowy kamuflaż wystarczy żeby nikt mnie nie rozpoznał. Widocznie myliłem się.
-W takim razie co u ciebie braciszku? 
Zacząłem jej trochę opowiadać o tym co się dzieje teraz w studiu i o tym jak bardzo się cieszę z okazji nowej trasy. Wspomniałem także coś o tym, że nie mogę się doczekać, aż przyjadę do nich na Święto Dziękczynienia i wtedy zaczęliśmy temat Amy.
-Nasza kuzynka też tam będzie. A gdy jej powiedziałam, że masz zamiar przyjechać do nas na święta to była trochę zszokowana. Chyba nie spodziewała się, że w swoim tak napiętym grafiku znajdziesz czas żeby odwiedzić stare śmieci. 
-Mówiła coś?
-Hm... Mówiła, że musicie się spotkać i pogadać i że za tobą tęskniła.
Ja też za tobą tęskniłem Amy i to nawet nie wiesz jak bardzo.
Słysząc te słowa z ust Presley poczułem jak coś we mnie pęka. Wiedziałem, że strasznie było mi brak Amy. Teraz jednak wiem, że tak naprawdę umierałem z tęsknoty tylko schowałem to uczucie gdzieś głęboko w sercu i nauczyłem się z nim żyć.
-Bardzo chciała żebyś w Święto Dziękczynienia wymknął się na chwilę i poszedł w wasze ulubione miejsce.
Naszym ulubionym miejscem był stary plac zabaw kilka przecznic od mojego domu. Nie wiem czemu akurat w to miejsce przychodziliśmy najczęściej, ale wiem, że ten plac zabaw ma w sobie coś czego nie idzie opisać, ale dzięki temu chce się siedzieć tam godzinami. Nie jest tam jakoś przytulnie, rzekłbym, że to miejsce jest nawet obskurne, bo wszystkie drewniane domki już spróchniały, huśtawki zostały skradzione i z drewnianych belek zwisają tylko zardzewiałe łańcuchy, ale pomimo tego to miejsce wydaje się być naprawdę wyjątkowe.
-Podała godzinę?
-Nie. Powiedziała tylko, że nie ważne o której przyjdziesz ona i tak tam będzie. 
Będę tam.
Na pewno tam przyjdę.
Teraz tylko pytanie jak ja się wyrwę z domu tak żeby rodzina niczego się nie domyśliła.
To będzie trudne wyzwanie.

***

-Widziałaś kiedyś tak piękny zachód słońca?
-Nie. Nigdy w życiu.
Przyglądam się słońcu, które powoli chowa się za granicom między niebem a ziemią. Wszystko co nas otacza przyjęło żółtawe barwy. Nawet teraz patrząc na Sam nie mogę dostrzec w pełni jej twarzy, ale wiem, że się uśmiecha. Zawsze to robi kiedy widzi coś pięknego.
-Cóż ja też nie, bo przy pozostałych nie było ciebie. 
Sam obraca się w moją stronę i teraz doskonale widzę jej twarz. Twarz, która tak naprawdę należy do Amy.

Obudziłem się cały spocony. Dziwne, to nie był przecież straszny sen, lecz faktem jest, że był trochę nienormalny.
Głupi mózgu przestań myśleć i śnić o Amy!
Ona nie jest twoja i nigdy nie będzie.
Masz Sam. Kochasz ją. Uważasz, że jest tą jedyną. To o niej śnij i to o niej myśl bez przerwy. Tylko ona się liczy.
Upewniając się, że na pewno już nie śpię spojrzałem na drugą stronę łóżka. Leżała na niej Sam. Jej włosy spadły jej na twarz. Miała odkryte nogi. Zrobiłem co do mnie należało, czyli przykryłem ją, odgarnąłem niesforne pasemka, pocałowałem ją w czoło i rzekłem:
-Kocham Cię. I choćby nie wiem co zawsze będę cię kochał mój aniołku.

####

Hej :)
Co tam u was słychać?
Wszystko dobrze?
U mnie wspaniale. Wczoraj byłam na Festiwalu Kolorów w Gdańsku i było super :)
Grała Marika no i Mesajah <3
Lubicie ich?
Ja w sumie nie słucham Mariki, ale muszę przyznać, że na żywo ładnie śpiewała. A co do Mesajah to był niesamowity <3
Byliście kiedyś na takim festiwalu?
Macie tu filmik z wyrzutu kolorów:)


A wracając do bloga to jak dzisiaj przeczytałam ten odcinek to aż mi się trochę przykro zrobiło.
A wy jakie macie odczucia?

I teraz moja ogromna prośba do was.
Biorę udział w konkursie i bardzo prosiłabym o wasz głos.
Link: https://www.facebook.com/WydawnictwoOtwarte/app_139748179691005 i potem klikacie "Głosuj" i wyskakują wam zdjęcia.
Zdjęcie na które o głos proszę


Jednak mam link, ale gdyby ten nie mógł się wam otworzyć to spróbujcie tym na górze :) https://apps.facebook.com/walizka-ksiazek/zdjecie/167

Jeśli moglibyście to poproście jak najwięcej swoich znajomych o głos.
To dla mnie bardzo ważne, bo w tym konkursie wygrywa jedna osoba z najładniejszym zdjęciem (raczej mi się nie uda, bo duża konkurencja) i 10 osób z zdjęciami które mają najwięcej głosów. Także bardzo proszę namawiajcie swoich znajomych do głosowania.
Ale żeby nie było, że tylko ja czerpie z tego korzyści to mam dla was też taki mały konkurs.
Zróbmy tak. Na koniec tygodnia pod tym postem napiszecie mi ile osób od was zagłosowało na to zdjęcie, a ja nagrodzę każdego z was. Oczywiście nagrody będą różne i dowiecie się o nich w poniedziałek za tydzień, ale proszę oddajcie chociaż swój głos.
Możecie też udostępniać ten link razem z tym zdjęciem (bo ten link jest do aplikacji, a nie można podać linku do zdjęcia) na swoich blogach, stronkach...
Hooligans potrzebuje was :*
Każdy głos się liczy.
Z góry dziękuję za pomoc :*

piątek, 21 sierpnia 2015

#84

BRUNO

Cholerny budzik. Czemu on tak głośno dzwoni? Czy nie da się tego ustrojstwa uciszyć?
Otworzyłem szeroko oczy i wtedy ujrzałem, że Sam już go ogarnęła i wstała z łóżka. 
-Znowu masz na rano? -spytałem 
-O... -widocznie ją zaskoczyłem -Good morning sweetie. Niestety tak. Dzisiaj cały dzień ostro pracujemy. 
-Szkoda. Myślałem, że po moim pierwszym dniu w pracy otrzymam jakieś małe wynagrodzenie. 
Uśmiechnęła się.
-Nie potrzebujesz wynagrodzenia. Wczoraj i tak przeholowaliśmy. Poszliśmy spać o 2 w nocy i teraz zapewne mam wory pod oczami.
-Pokaż.
Podeszła do mnie, ale nie miałem zamiaru patrzeć na to czy te wory pod oczami faktycznie tam są. Pocałowałem ją w usta i przyciągnąłem do siebie.
-Wybacz mi mój drogi, ale nie mam na to czasu.
-No nic w takim razie idź się ubieraj, a ja się jeszcze zdrzemnę.
Wstała z łóżka i ruszyła w stronę łazienki. 
-Aaa -westchnęła -Powodzenia w pracy
Uśmiechnąłem się. 
Sam i tak nie czekała na odpowiedź, bo od razu jak wypowiedziała te słowa zniknęła za drzwiami.
Próbowałem usnąć, ale coś mi nie dawało spokoju. Przecież to nie możliwe żeby Sam pracowała od rana do nocy. Co jak co, ale albo miała na rano i wracała wcześniej albo miała na późniejszą godzinę i wracała po nocy. Trochę to dziwne. 
Niestety przez to nie zmrużyłem oka i zanim się obejrzałem nadszedł czas żebym to i ja wstał i się ubrał. Zaliczyłem poranną toaletę i zjadłem szybkie śniadanie po czym wsiadłem do auta i pojechałem do studia. 
-Witamy na pokładzie -powiedział Brandon gdy tylko przekroczyłem próg w studiu.
-A więc od czego zaczynamy? -spytałem

SAM

Strasznie mi źle z tym, ze Bruno nie wie nic o moim spotkaniu z Ryanem. Czuję jakbym miała przed nim jakiś wielki sekret, a chyba nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic. W końcu jesteśmy razem, a to jeden z warunków udanego związku. W każdym razie nie mówię Brunowi tego ze względu na to, że chyba nie lubi Ryana. Z początku ni nic do niego nie miał, ale odkąd zaczęłam się z nim częściej spotykać nagle zmienił zdanie. Chyba jest zazdrosny, ale nie ma o co, prawda? 
-Gotowa? -spytał pod koniec naszej pracy
-Oczywiście.
Ryan przez całą drogę nie pisnął ani słówka o niespodziance. Chyba bardzo mu zależy na tym żeby mnie zaskoczyć. 
Zaparkował auto przed swoim domem. Nie powiem trochę mnie to zdziwiło, bo już w nim byłam i wątpię żeby mnie coś w nim zaskoczyło. Chyba że tu chodzi o coś innego. Jeju Sam daj sobie z tym spokój. Za chwilę się dowiesz. 
-Witaj w moich skromnych progach. 
-Bardzo skromnych -powiedziałam wchodząc do domu z trzema pietrami i basenem.
Ryan poprowadził mnie przez korytarz i salon, następnie skręciliśmy w lewo kierując się do części domu w której byłam tylko przez chwilę gdyż jak twierdził Ryan nie było tam nic ciekawego tylko mała biblioteczka z książkami i garderoba. Wtedy nie zwróciłam uwagi na to, że w tej części domu są trzy pary drzwi, a nie dwie. Weszliśmy do pomieszczenia do którego za pierwszym razem nie dane było mi wejść. Było tam absolutnie ciemno, praktycznie nic nie było widać. Ryan chwycił mnie za rękę i zaprowadził w jakieś bezpieczne miejsce gdzie mogłam usiąść.
-Gotowa? -spytał
Skinęłam głową i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że jest tak ciemno, że na pewno tego nie zauważył.
-Tak -odpowiedziałam niemal szeptem.
Wtem usłyszałam ciche brzęknięcie i nade mną rozbłysły się małe światełka.
Gwiazdy.
Kosmos.
Ten widok zaparł mi dech w piersiach i przez chwilę zachwycałam się tym co widzę. Nie odezwałam się nawet długo po tym jak Ryan spytał się mnie czy mi się podoba. Po prostu siedziałam i się wpatrywałam w to cudo. Jednak po chwili zaczęła mnie boleć szyja od tej niewygodniej pozycji i położyłam się na ziemi, a zaraz obok mnie spoczął Ryan.
-Niesamowite. Jak udało ci się to zrobić?
-Nigdy tego nikomu nie mówiłem, ale uwielbiam patrzeć w gwiazdy. Te małe ciała niebieskie podczas bezchmurnej nocy działają na mnie uspokajająco. I kiedyś jak się tak w nie wpatrywałem zamarzyło mi się żeby mieć je w domu, więc wynająłem dekoratora wnętrz i on mi urządził ten wspaniały pokój.
-Dlaczego mi go wcześniej nie pokazałeś?
-Bo nie pokazuje go byle komu. Tak naprawdę nigdy nikomu go nie pokazałem. Jesteś pierwszą w tym pokoju, oczywiście poza mną.
-Ale dlaczego? Przecież takim czymś powinien byś był pochwalić się ze wszystkimi.
-Ale nie chciałem. Z resztą to tak jakby do mnie nie pasuje. Oczywiście uważam ten pokój za skarb i nikomu bym go nie oddał, ale ja nie mam reputacji romantyka. Jak wiesz jestem raczej balangowiczem i podrywaczem. To po prostu do siebie nie pasuje.
-Nie uważam cię za podrywacza.
-Ty nie, ale wszyscy tak. Z resztą kiedyś taki byłem. Co chwilę miałem inną dziewczynę. Trudno było mnie utrzymać przy sobie. A teraz jedyne na co mam ochotę to stały związek.
-Co masz na myśli?
-To, że jestem zakochany w pewnej dziewczynie i marzę o tym żeby z nią być, ale wiem że to się nie uda. Ona nie odwzajemnia mojego uczucia, a ja nie chcę zostać zraniony.
-Jak ma na imię?
-Alex.
-Cóż nie znam żadnej Alex, ale jeśli chcesz to mogę z nią porozmawiać i może coś wskóram.
-Dzięki za propozycję, ale wątpię żeby to coś dało. Ona ma chłopaka.
-Hm... To zupełnie zmienia postać rzeczy. W takim razie albo będziesz musiał znaleźć sobie inną dziewczynę albo będziesz musiał na nią poczekać
-Będę czekał.

####
Heeej :*
Co tam u was słychać?
Przeraża was myśl o tym, że jeszcze jeden tydzień wolnego i znowu do szkoły?
Jeśli mam być szczera to mnie strasznie przeraża. Teraz idę sama do zupełnie nowej szkoły. :( Mam nadzieję, że jakoś dam sobie radę :)
A wy do której klasy teraz idziecie?

czwartek, 20 sierpnia 2015

#83

BRUNO

Dzisiaj jest jeden z tych niewielu dni kiedy ma przyjemność jeść z moją ukochaną śniadanie. Niezmiernie się cieszę, że dzisiaj zaczyna pracę później. Co prawda ja już od jutra też powracam do roboty i raczej nie będzie to miła praca. Trzeba będzie ustalić wszystko co związane z nową trasą koncertową. Tak! Kilka dni temu Brandon do mnie zadzwonił i powiedział, że ma wspaniałe wieści i tymi wspaniałymi wieściami okazał się wstępnym zaraz trasy koncertowej. Światowej trasy. Niezmiernie się wtedy ucieszyłem. Zacząłem intensywnie myśleć o miejscach w które chciałbym się wybrać oraz o choreografii którą razem z chłopakami pokazalibyśmy podczas show. Chcąc nie chcąc teraz lista utworów na koncertach się zmieni i do każdej nowej piosenki trzeba będzie coś wymyślić. Jeszcze na dodatek tego całego zamieszania z płytą mój pierwszy singiel robi furorę. Zostałem zaproszony do kilku telewizji śniadaniowych by udzielić wywiadów i do kilku programów rozrywkowych by zaśpiewać im 'LOOH'. Jak się cieszę, że moja praca jest jednocześnie moją pasją i czerpie z niej przyjemność, bo inaczej chyba bym się załamał, że tyle mam do roboty. 
-I co? -spytała Sam
-Co co?
-Jesteś w domu dziś wieczorem?
-Tak. Dzisiaj jest ostatni dzień mojego krótkiego urlopu. 
-Och... Faktycznie. Zapomniałam. Może uda mi się dzisiaj urwać wcześniej, więc zarezerwuj sobie wieczór dla mnie.
-Okej. Już ja nam dzisiaj dostarczę atrakcji. 
Sam się zaśmiała.
-No co?
-Nie nic. 
Przez resztę dnia siedziałem w domu i zrobiłem w nim totalny porządek. Posprzątałem każdy zakamarek. W końcu widać, że tu ktoś mieszka. Postanowiłem w końcu ściągnąć to drzewo ze zdjęć co jest w naszej ulubionej sypialni. Trochę dziwnie się czuję kiedy kocham się z Sam, a ono tam jest. Mam wrażenie jakby ludzie z tych zdjęć nas obserwowali. 
Także postarałem się o to żeby jak Sam wróci było coś dobrego do jedzenia. Szkoda tylko, że sam tego nie upiekłem, a zamówiłem z restauracji. 

SAM

Zaszłam Ryana od tyłu i zasłoniłam mu oczy dłońmi. 
-Zgadnij kto to
-Nie wiem. Może to ty Cameron? -wiedziałam, że udaje, że nie wie kim jestem
-Nie. Ja jestem tutaj! -usłyszeliśmy w oddali jak Cameron krzyczy. 
Wybuchliśmy śmiechem. 
-A więc to ty. Nie rozpoznałem cię. -rzuciłam mu oburzone spojrzenie
-Aż tak bardzo jestem podobna do wszystkich innych dziewczyn? 
-Nie. Ty jesteś wyjątkowa. 
Prze ułamek sekundy miałam wrażenie, że w oczach Ryana pojawiło się coś dziwnego. Coś co by mówiło 'wyjątkowa, ale nie moja'. 
Nie. Wykluczone Sam. To na pewno ci się wydawało.
Jakby na domiar złego właśnie zdałam sobie sprawę jak dużo ten komplement dla mnie oznacza. Nie pamiętam żeby ktoś oprócz Bruna kiedyś tak do mnie powiedział. Aż ciepło mi się na sercu zrobiło.
-A więc chciałam ci powiedzieć, że prawdopodobnie jutro mam wolny wieczór.
-No to świetnie. -uśmiechnął się
-Powiesz mi co to za niespodzianka?
-Nie. -powiedział to tak stanowczo, że nie ciągnęłam tematu.

***

-Zamknij oczy. -polecił mi Bruno zanim przekroczyłam próg.
-Ale muszę się rozebrać.
-Spokojnie. Pomogę ci. 
Zamknęłam oczy i pozwoliłam żeby Bruno ściągnął mi kurtkę i buty. Następnie owinął mi czymś oczy i poprowadził nie do jakiegoś pomieszczenia. Tak dobrze zakrył mi moje paczadełka, że nawet jakbym zdołała je otworzyć i tak bym nic nie zauważyła. W końcu się zatrzymaliśmy i Bruno ściągnął mi chustę. Otworzyłam oczy. Znajdowaliśmy się w łazience. Wokół nas w każdym możliwym miejscu paliły się świece, a na ziemi porozsypywane były płatki róż. 
-Rozbieraj się -powiedział zmysłowo do mojego ucha.
Dopiero teraz zauważyłam wannę napełnianą wodą z dużą ilościom piany. 
-Szybciej, bo woda zaraz będzie zimna. 
Ściągnęłam ubrania i ruszyłam za Brunem w stronę wanny. Gdy już się dobrze w niej ułożyliśmy tak, że ja opierałam się plecami o jego tors Bruno zrobił mi delikatny masaż po czym zaczął mnie całować i po chwili zmieniliśmy pozycję i zaczęliśmy się kochać. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak fajnie jest to robić w wodzie. 

BRUNO

Gdy już wyszliśmy z wanny odziani jedynie w białe szlafroki ruszyliśmy do jadalni. Tam czekał na nas nakryty stół. Musiałem jeszcze na chwilę wstąpić do kuchni po talerz ze spaghetti. Jedliśmy ze wspólnego naczynia tak jak to robiły psy w 'Zakochanym kundlu'. Swoją drugą świetna bajka. 
Przy kolacji opowiedzieliśmy sobie co się nam w dniu dzisiejszym przydarzyło i Sam poinformowała mnie, że jutro zostaje dłużej w pracy. 
-No cóż takie wymogi -rzekła pod koniec swojej wypowiedzi.
Trochę nie chciało mi się w to uwierzyć, ale sobie odpuściłem. Nie chciałem stwarzać problemu tam gdzie go prawdopodobnie nie było. 
Po wspólnym posiłku ruszyliśmy w stronę sypialni i tam zapominając o całym świecie kochaliśmy się przez cały wieczór.

####
Witam was :*
Dzisiaj znowu dwa odcineczki.
Mam nadzieję, że przypadną wam do gustu.
Piszcie co o nich sądzicie.
I ogólnie piszcie co wam leży na serduchach.
Do następnego :*

#82

BRUNO

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem do mamy i powiedziałem jej o zmianie planów.
-O jak się cieszę synku. Kolejne święta razem
-Ja też mamo się cieszę. 
-A powiedz mi czemu zmieniliście zdanie?
-No cóż. Po prostu poprosiłem ładnie Sam o to żebyśmy zmienili swoje plany.
-A jej rodzice jak to przyjęli?
-Och... Byli troszkę smutni, ale dali sobie radę.
-To może weźcie lepiej do niech jedźcie.
-Nie mamuś. Już jest wszystko załatwione.
-No dobrze. Jak chcesz.
-Okej. Zadzwonię do was później a teraz wybacz, ale muszę zrobić coś ważnego.
-Dobrze synku. Trzymaj się.
-Pa.
Jak jest mi z tym źle, że muszę tak wszystkich okłamywać. No ale co innego mogę zrobić. Przecież nie powiem mamie prawdy. Od razu wybiłaby mi ten pomysł z głowy.
To nie jest tak, że ja już nie kocham Sam i chcę wrócić do Amy. Nadal uważam, że Sam jest tą jedyną i raczej nie mam zamiaru zmieniać swoich poglądów, ale gdy dowiedziałem się, że Amy przyjeżdża to coś się we mnie na nowo urodziło. I tu nie chodzi o to że znowu ją kocham. Po prostu jakaś część mnie która bardzo pragnęła się kiedyś z nią zobaczyć nagle ożyła i teraz domaga się spełnienia. Jednym z głównych powodów dla których jadę się z nią spotkać jest to, że bardzo chciałbym się dowiedzieć dlaczego wtedy odeszła. Dlaczego mnie zostawiła, choć bardzo dobrze nam się układało?

SAM

-Dobrze kochani, minuta przerwy! -krzyknęła Cameron.
-No nareszcie -usłyszałam za sobą okrzyki ulgi
Udałam się do mojej torby i wyciągnęłam z niej butelkę wody. Przez te ciągłe gadanie wyschło mi w gardle. Upiłam kilka łyków i schowałam ją z powrotem do torby. Obróciłam się i omal co zawału nie dostałam. Za mną stał Ryan. Gdy zobaczył moją przerażoną minę roześmiał się.
-Dupek -walnęłam go w pierś.
-Myślałem, że słyszałaś jak do ciebie podchodzę.
-Wyobraź sobie, że nie i o mało co przez ciebie nie zeszłam z tego świata.
-Wybacz. Nie chciałem się przyczynić do twojego zgonu.
-Okej. Wierzę ci. A więc o co chodzi? Po co za mną przyszedłeś bo rozumiem, że raczej nie chcesz pogadać o pogodzie.
-Nie, oczywiście, że nie. Chciałem cię wyciągnąć gdzieś dzisiaj wieczorem.
-Och... Nie wiem czy powinnam. Wiesz Bruno jest w domu i się trochę wścieka, bo się prawie nie widzimy.
-W takim razie możemy to przełożyć na jutro albo pojutrze. W zależności kiedy ci będzie pasowało.
-A czemu aż tak bardzo ci zależy na naszym spotkaniu?
-Niespodzianka.
Nic więcej nie udało mi się od niego wycisnąć. Nie chciał pisnąć ani słówkiem o co chodzi. Po kilku próbach poddałam się. Całe szczęście po chwili musieliśmy wracać do roboty przez co za bardzo nie rozmyślałam nad tym.

***

-Jestem padnięta -powiedziałam gdy przeszłam przez próg drzwi.
Po 8 godzinach ciągłej harówki na planie człowiek tylko marzy o kąpieli i łóżku.
-Też się cieszę, że cię widzę skarbie -pocałował mnie w usta -Aż tak ciężko dzisiaj było?
-Ciężko to mało powiedziane.
-Oj biedulko moja. Może masaż ci pomoże?
-A byłbyś tak dobry i mi go zrobił?
-Jasne. Tylko musisz się rozebrać. Cała
-Wiedziałam, że coś się za tym kryje.
Uśmiechnął się.
-Chyba też mam prawo czerpać z tego przyjemność. A podczas masażu jak będę zerkał na twój seksowny tyłeczek to na pewno od razu się uszczęśliwię i z resztą nie tylko ja -poruszał brwiami
-Zboczeniec. -zaśmiałam się.
Po kolacji i szybkiej kąpieli zrobiłam to co Bruno chciał, a on w zamian za to zrobił mi najlepszy masaż pod słońcem. Mogłabym tak leżeć całymi godzinami i być poddawana tym przyjemnym torturom, bo jak wiadomo na całym ciele mam łaskotki i co jakiś czas Bruno trafiał na mój czuły punkt na plecach więc zaczęłam się wiercić i śmiać, ale później gdy wykrył te miejsca starał się ich unikać chyba że chciał mnie celowo połaskotać to wtedy mnie atakował. Ugh, nie znoszę tego.
Chwilę po masażu Bruno położył się obok mnie na łóżko i grzecznie usnęliśmy. 

środa, 19 sierpnia 2015

#81

SAM

Przez dwa tygodnie sporo się działo. Na planie miałam urwanie głowy. Potrafiliśmy pracować nawet dziesięć godzin bez dłuższej przerwy. No, ale cóż. Trzeba się trochę poświęcić. Bruno wydał płytę i co chwilę wychodził gdzieś świętować jej sukces. Ja tylko czasami się z nim gdzieś wybierałam, bo zazwyczaj byłam wyczerpana po pracy. Co prawda nie miał mi tego za złe, ale ja sobie miałam. Nie mogłam sobie wybaczyć tego, że Bruno musiał sam świętować swój sukces, a ja albo odpoczywałam w domu albo byłam na kawie z Ryanem. Tak, zdarzyło mi się nie pójść na jakąś imprezę ze względu na to, że byłam umówiona z Ryanem. Bruno oczywiście o tym wiedział i czasami się wściekał, ale szybko tłumaczyłam mu, że musimy omówić jakieś sprawy służbowe. Wtedy kłamałam. To były czysto przyjacielskie spotkania. Nie wiem czemu tak robiłam. Chyba chciałam wtedy odpocząć od tego całego imprezowania, które trwało nawet pięć dni po rząd. Więc chyba mnie rozumiecie? Z resztą Ryan pomimo tego, że jest imprezowiczem nie nalegał bym wyszła z nim gdzieś na potańcówkę. Rozumiał to, że jestem wyczerpana i gdy tylko narzekałam na planie, że nie mam ochoty iść na koleją popijawę od razu zapraszał mnie na kawę. Raz nawet byłam u niego w domu na kolacji. Ale nie żeby to była randka. To był zwykły posiłek z przyjacielem. Z resztą on mi się naprzykrzał i nie robił nic co by sprawiło, że czułabym się z tym źle. Po prostu zaprzyjaźniliśmy się do tego stopnia, że wspólne kolacje nie były dla nas problemem. Że nie nazywało się ich randkami. Poznałam go od tej trochę łagodniejszej strony. Był wrażliwym i niezwykle czułym na cierpienie innych facetem. Lubię go takiego. Z resztą ogólnie go bardzo lubię. Nawet mogłabym powiedzieć, że kocham go jak brata. Dziwne no nie? Nie znamy się za długo, a już nas połączyła taka więź.
-Już nie mogę doczekać się Święta Dziękczynienia. W końcu pojedziemy do NY. Jacy moi rodzice będą szczęśliwi jak zrobimy im niespodziankę. -powiedziałam przy kolacji. Bruno wtedy omal się nie zakrztusił.
-A ja myślałem, że jedziemy na Hawaje.
-Bruno mówiłam ci setki razy, że mam zamiar zrobić rodzicom niespodziankę.
-Wybacz mi zapomniałem.
-Widać jak mnie słuchasz.
-Ten miesiąc był taki zabiegany, że po prostu wyleciało mi to z głowy.
-Okej, ale następnym razem staraj się zapamiętać to co do ciebie powiedziałam.
-Dobra, ale... Chyba mamy problem.
-Czemu?
-Bo ja już potwierdziłem nasze przybycie na Święto Dziękczynienia u mojej rodziny.
-Nie Bruno. Nie możesz mi tego zrobić. Odwołaj to
-Ale jak oni się poczują.
-Nie obchodzi mnie to.
-Co!?
-Dokładnie to co słyszysz! -mówiłam coraz głośniej -Nie obchodzi mnie to jak się poczują. Nie chcę tam jechać. Ostatni raz jak tam byłam... Po prostu nie chcę. Zrozum to. -rozpłakałam się -W ogóle nie pomyślałeś jak ja się poczuję.
-Nie to nie tak skarbie.
-Wal się.
Odeszłam od stołu i poszłam do jakiegoś małego pokoju na parterze. Położyłam się na łóżku i się rozpłakałam. Do mojej głowy przypłynęły obrazy z tamtego dnia. A tak bardzo chciałam zapomnieć!
-Kochanie ja nie chciałem -poczułam jak Bruno kładzie się koło mnie.
-Idź stąd! -krzyknęłam
-Przepraszam. Naprawdę o tym nie pomyślałem. To znaczy myślałem, że już się z tym uporałaś.
-Bo w pewnym sensie się z tym uporałam, ale nadal nie jestem gotowa na wyjazd na Hawaje.
-Dobrze w takim razie to odwołam.
Obróciłam się do niego. Widziałam, że w jego oczach też pojawiły się łzy.
-Nie chciałem ci o tym przypominać.
-Ale się stało. Dobra z resztą nie ważne. Możesz mnie zostawić na chwilę samą?
-Wolałbym...
-Proszę.
-Okej, ale zaraz tu do ciebie wrócę.
Wyszedł.
Wspomnienia z tamtego wieczoru powoli wróciły na swoje miejsca z którego ich nie mam zamiaru wyciągnąć. Trochę się uspokoiłam i naszła mnie myśl. A co jeśli ja nigdy nie będę gotowa na powrót na Hawaje? Chyba będzie dla mnie lepiej jeśli jak najszybciej tam polecę i pokonam swój strach przed tym miejscem. Chyba tak będzie najlepiej.
Wyszłam z pokoju i ujrzałam przed drzwiami zmartwionego Bruna.
-Jeśli tak bardzo ci zależy to możemy jechać na Hawaje.
W jego oczach pojawił się dziwny blask. Nie to nie były oznaki radości, to było coś dziwnego czego genezy nie znam.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. -podszedł do mnie po czym dał mi buziaka w czoło i się do mnie przytulił.

BRUNO 

Czułem się z tym źle, że jej o wszystkim przypomniałem. I czułem się jeszcze gorzej gdyż było to spowodowane przez kłamstwo. Tak naprawdę nie mówiłem nic mojej rodzinie o przyjeździe do nich na Święto Dziękczynienia. Nawet im kiedyś powiedziałem, że prawdopodobnie będziemy wtedy w NY. Byli trochę smutni, ale jakoś to przeżyli. Powiedziałem Sam tak, ponieważ dzień przed tym świętem na Hawaje miała przylecieć Amy. Wiem, to co zrobiłem było naprawdę straszne, ale musiałem. Tak bardzo chciałbym móc ją znowu zobaczyć. Cztery lata temu dałbym wiele za tą chwilę. Teraz z resztą też dużo ryzykuje.

####
Hej :)
A więc macie trochę więcej informacji o Amy. 
Dajcie znać co o niej sądzicie (bynajmniej jak na razie)
Kolejne odcinki już jutro więc mam nadzieję, że wpadniecie i przeczytacie.
Od razu przypominam, że jutro będą dwa odcinki więc patrzcie na numeracje :)
Do zobaczenia :*

#80

BRUNO

Amy, Amy, Amy...
To dlatego Presley ma już dość Sam.
Amy kiedyś była najlepszą przyjaciółką Presley. Później tak się stało, że była moją dziewczyną. Presley była wtedy jak w skowronkach. W końcu jej brat i jej najlepsza przyjaciółka chodzili ze sobą.
Ale to było 4 lata temu.
Potem ona wyjechała bez żadnego słowa i od tamtej pory nawet nie próbowała się ze mną skontaktować. Więc po co wraca na Hawaje? Jaki ma w tym cel?
Myślałem o tym przez najbliższy tydzień, ale nie doszedłem do żadnego wniosku.
Może po prostu postanowiła odwiedzić swoich dziadków.
A może chce odnaleźć mnie.
Nie. To by było głupie. W końcu to ona zakończyła nasz związek.
-Co jest kochanie? Od tygodnia chodzisz z głową w chmurach.
-Wybacz. Ciągle myślę o płycie. Jest od tygodnia w sprzedaży a ja jeszcze nie dostałem żadnych statystyk. Nie wiem jak się sprzedaje i nie wiem czy w ogóle się komuś spodobała.
-Oj na pewno się komuś spodobała. Ja już ją kocham.
-Ale ty jej nawet całej nie przesłuchałaś.
-Ale przesłuchałam wystarczająco dużo by stwierdzić, że jest świetna.
Źle jest mi z tym, że muszę ją okłamywać, ale nie mogę jej wyjawić prawdy. To by było okropne. Zwłaszcza, że po tym jak się dowiedziałem, że wraca w moje rodzinne strony poczułem w sercu takie przyjemne ukłucie. Jakby moje serce cały czas czekało na tą informację.
-W takim razie jak myślisz która jest o tobie?
-Napisałeś o mnie piosenkę?
-A o kim innym mógłbym napisać?
-No nie wiem, ale tego się nie spodziewałam.
-Kochanie to ty jesteś moją muzą -całus- inspiracją -buziak- całym moim światem.
Zamknąłem nasze usta w dość długim i namiętnym pocałunku. Po chwili jednak Sam się ode mnie oderwała i powiedziała:
-Treasure.
-Treasure, Moonshine, Locked out of heaven, Young Girls...
Nie dała mi szansy żebym wymienił więcej piosenek. Złączyła nasze usta w pocałunku. W pewnej chwili poczułem coś mokrego na policzku. Odsunąłem się od Sam i zobaczyłem, że płaczę.
-Jesteś najwspanialszym mężczyzną jakiego znałam. Kocham Cię skarbie.
-Ja ciebie też.
Przytuliłem ją do siebie, a ona w moich objęciach się trochę uspokoiła.

***

Przez kolejny tydzień Sam cały czas kiedy była w domu słuchała mojej płyty. Teraz gdy już mam trochę świeższy umysł mogę z ręką na sercu stwierdzić, że moja płyta przypadła do gustu aż milionowi ludzi na świecie. O tak! W ciągu dwóch tygodni aż tyle osób ją kupiło. 
Natomiast zmartwiła mnie jedna rzecz. Podczas tego ciągłego słuchania tej płyty zdałem sobie sprawę, że w każdej piosence jest coś i o Sam i o Amy. Wiem to jest okrutne, że napisałem o nich płytę. Okrutne jest to, że w ogóle napisałem coś o Amy. Jeśli mam być szczery to właśnie całe 'WIWYM' jest o niej. To była dość stara piosenka, którą napisałem zaraz po naszym rozstaniu. Kilka miesięcy temu ją odnalazłem i trochę w niej poprawiłem. Teraz tego żałuję. Wiem, że jest to piękna piosnka, ale jest strasznie osobista. Nie wiem czemu dopuściłem do tego by została nagrana. 
-Kochanie wiem już, że ten cały 'LOOH' jest o mnie bo mi to powiedziałeś, ale czy 'Gorilla' też jest o mnie? 
Sam krzyczała z drugiego końca kuchni do mnie, gdyż muzyka leciała tak głośno, że normalnie nic nie słyszeliśmy. Podszedłem do niej kilkoma krokami i gdy już ją objąłem i pocałowałem odpowiedziałem twierdząco na jej pytanie. Uśmiechnęła się.
-Serio kochamy się jak goryle? -teraz to ja się zaśmiałem
-Oczywiście, że tak, ale jeśli mi nie wierzysz to mogę ci to udowodnić.
-Hmm... Kusząca propozycja, ale dopiero co robiliśmy to godzinę temu.
-Czyżby ci to przeszkadzało?
-Nie skądże, ale daj mi trochę odpocząć. 
Pięć minut później znaleźliśmy się w naszej sypialni całkiem nadzy. Tak właśnie Bruno Mars interpretuje odpoczynek.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

#79

SAM

Radości nie było końca. Jeszcze tego samego dnia poszliśmy świętować zaręczyny do jednej z najlepszych restauracji. Zamówiliśmy najdroższe dania i wspólnie się delektowaliśmy. Bruno okazał się być wspaniałym przyjacielem i wyręczył Kamerona przy płaceniu rachunku. Jak to można było przewidzieć cała nasza czwórka przeholowała z alkoholem. Pijani zamówiliśmy taksówkę, która najpierw odwiozła nasze gołąbeczki pod dom, a następnie podrzuciła nas do naszej willi. Ledwo co weszliśmy do domu. Niezdarnie ściągnęliśmy buty i ciuchy z siebie. Czy sex po pijaku jest lepszy? Nie wiem, ale na pewno jest bardziej dziki. Jeszcze tylu pozycji podczas naszego związku nie przetestowaliśmy ile w ciągu tejże nocy.

***

-Good morning sweetie.  
Bruno pocałował mnie w obojczyk, szyję, policzek i na końcu w usta.
-Jak się spało?
-Spało? -spytałam -Wczoraj nie dałeś mi usnąć.
Uśmiechnął się.
-Ale to ty błagałaś o więcej.
-Bo byłeś niesamowity skarbie. 
Położył rękę na moim wciąż gołym brzuchu i przeniósł ją na jedną z piersi po czym delikatnie zaczął ją pieścić.
-W takim razie może powtórzymy to teraz?
-Mhm... 
Nasze usta połączyły się w delikatny pocałunek. Po chwili Bruno zmienił pozycję i znajdował się nade mną. Co chwilę zmieniał miejsca w których rozdawał swoje soczyste buziaki. W pewnym momencie ktoś postanowił nam przerwać i zadzwonić na mój telefon.
-Halo? -mruknęłam.
-Sam do jasnej cholery gdzie ty się podziewasz? Czekamy na ciebie już 30 minut. Za 15 minut widzę cię w studio. -powiedziała Cameron.
-Jejku, przepraszam. Zaspałam. Już lecę.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. 
-Nic nie mów tylko się ubieraj. Musisz mnie zawieść na plan.
Zarzuciłam na siebie jakieś spodenki i bluzkę na krótki rękaw. Ubrałam buty, wzięłam torebkę i szybciej niż by się tego ktokolwiek spodziewał siedziałam w aucie. Bruno wyszedł z domu minutę po mnie i ruszyliśmy w drogę.
-Trzeba ci kupić auto. -stwierdził
Nic nie odpowiedziałam. To prawda. Potrzebuję auta, lecz chyba nie jestem na nie gotowa. Co prawda prawo jazdy mam już od kilku lat, ale jakoś nie widzę siebie jako kierowce na tych ruchliwych drogach.
Dotarliśmy na plan i tak jak się spodziewałam oberwało mi się za spóźnienie na samym wejściu, ale udało mi się udobruchać Cameron.
Ćwiczyliśmy i powtarzaliśmy w kółko to samo przez jakieś 3 godziny, później mieliśmy krótką przerwę na obiad, po czym nastąpiły 4 godziny kolejnych ćwiczeń.
Nie chcę nikogo oszukiwać i Cameron też nie chciała dlatego wygłosiła 10 minutowa mowę o tym, że wypadliśmy dzisiaj strasznie cienko i że musimy się wziąć do roboty na co ja przytaknęłam, choć wiedziałam, że to ja dzisiaj byłam najgorsza.
-Odwieźć cię do domu? -usłyszałam za sobą
-Nie dziękuję. Przejdę się.
-W taką ulewę? -spytał zdziwiony Ryan.
-Bruno po mnie przyjedzie.
-Jak sobie chcesz. -uśmiechnął się i odszedł.
Próbowałam się do dzwonić do Bruna ze trzy razy i za każdym razem nie odbierał. W końcu zrezygnowana podeszłam do Ryana.
-Twoja propozycja nadal aktualna?
-Jak najbardziej. -spojrzał na mnie i posłał mi jeden ze swoich piękniejszych uśmiechów- Poczekaj tylko wezmę kurtkę.
Wsiedliśmy do auta i powiedziawszy Ryanowi gdzie ma się udać odpalił silnik i ruszył w danym kierunku.
-Tylko jutro się nie spóźnij -powiedział gdy już miałam zamiar wyjść z auta.
-Postaram się -dałam mu buziaka w policzek i wyszłam.

BRUNO

Po tym jak odwiozłem Sam wróciłem do domu i położyłem się do łóżka. Poczułem na sobie tak straszne zmęczenie, że jedyne o czym w tamtej chwili myślałem to sen. Oczywiście usnąłem, ale na ile? dwadzieścia minut? godzinę? dwie godziny? Nie mam pojęcia, lecz wiem, że ta drzemka nic mi nie dała, a zwłaszcza po tym jak zostałem z niej obudzony. Nie obudziłem się sam z siebie. Obudziły mnie moje stuknięte siostry krzycząc prosto do ucha "Surprise!". Nie mam pojęcia jak się dostały do domu zwłaszcza, że wszystkie drzwi były zamknięte a kluczy nie posiadały. Wolałem jednak w to nie wnikać, bo czułem, że jak się dowiem to się ostro wkurzę. Gdy mój umysł zaczął funkcjonować normalnie i zaczął nabierać podejrzliwości co do ich wizyty spytałem się po co tak właściwie one tu przyjechały.
-Jak to po co? -zaczęła Presley- Jutro wychodzi do sklepów twoja płyta. Czas to uczcić.
-Wiedziałyśmy, że jutro jest impreza, ale chciałyśmy zrobić rodzinne świętowanie. -powiedziała Tiara
-No właśnie. I zaraz do nas dojdzie tata z Ericem. Poszli kupić coś do jedzenia i picia. -dorzuciła Tahiti.
-Bo widać, że u ciebie nie ma zbyt wiele dobrego. -rzuciła Jamie z kuchni.
-Jesteście stuknięte
-Oj braciszku jeszcze nam podziękujesz, że urządziliśmy ci taką fajną imprezkę. -odpowiedziała Tiara
W tym momencie drzwi się otworzyły i ujrzeliśmy w nich resztę naszej rodzinnej bandy.
-Czemu mama nie przyjechała?
-Dobrze wiesz, że nie lubi podróżować samolotem, ale kazała ci przekazać najszczersze gratulacje i wycałować cię. -powiedziała Jamie po czym wszystkie siostry się na mnie rzuciły i zaczęły całować.
-Wystarczy już!
Siostry powróciły na swoje poprzednie miejsca.
-Czyli przylecieliście z Hawaii specjalnie dla mnie?
-Gdzieżby tam znowu synu. -zaczął tata- Przyjechaliśmy pozwiedzać LA, a do ciebie po drodze wstąpiliśmy.
Siostry zaśmiały się.
Presley podała każdemu lampkę, a Eric ponalewał do nich szampana.
-Za 'Unorthodox Jukebox'!
Na te słowa wszyscy wlali trunek do ust.
Od tamtej chwili zaczęła się imprezka. Puściliśmy mój drugi album, który robił nam za tło do rozmów. Na stoliku w salonie przy którym wszyscy siedzieliśmy, znajdowało się mnóstwo alkoholu. Co chwilę nasze usta zalewała nowa fala ciepła i smaku gorzkiego alkoholu. Nie szczędziliśmy sobie trunku. W końcu jest okazja do świętowania. UNORTHODOX JUKEBOX!
Po chwili do domu wróciła Sam. Była w szoku gdy zobaczyła całą moją rodzinę i porozwalane po całym pokoju butelki.
-Hej -powiedziała niepewnie.
-Witaj siostrzyczko! -krzyknęła Tiara
-Co tu się dzieje?
-Jak to co? -spytała Tahiti- Właśnie tu odbywa się najlepsza impreza roku!
Pijana Jamie podeszła do Sam i ją przytuliła
-Rozluźnij się. Jesteś taka jakaś spięta. Może zrobić ci masaż?
-Nie, dziękuję.
-Kochanie jutro do sklepów wychodzi mój drugi album!
-No to gratuluję, ale czy musicie aż tyle pić? Nawet pan panie Hernandez?
-Przecież nie wypiłem dużo. Może ze dwie ewentualnie trzy...
-Oj no nie bądź taka wściekła. Baw się razem z nami. -powiedziała Tiara
-Wybaczcie mi, ale nie mam ochoty.
Powiedziawszy to ruszyła w stronę schodów i po kilku sekundach zniknęła mi z pola widzenia.
-Dziwie się, że jeszcze z nią jesteś. -powiedziała Presley
-Czemu?
-Bo to nie jest kobieta dla ciebie.
-Nie jest?
-Spójrz. Ona nawet bawić się nie potrafi. Trzyma cię pod kloszem.
-Nie prawda.
-W takim razie powiedz mi kiedy ostatni raz byłeś na jakiejś imprezie.
-Hm... no...
-Więc widzisz
-Ale to nie przez nią tylko przez pracę. I z resztą to raczej nie twoja sprawa.
-Jesteś moim bratem, to jest moja sprawa.
-Wiesz co nie mam ochoty z tobą dłużej o tym rozmawiać. Idę do Sam.
-Jeszcze nie skończyliśmy i radzę byśmy po powrocie porozmawiali, bo mam ci coś ważnego do powiedzenia.
Zostawiłem swoich towarzyszy na chwilę samych na dole i ruszyłem na górę. Poszedłem do naszej ulubionej sypialni, bo jak się spodziewałem była tam Sam.
-Coś cię ugryzło?
Obróciła się w moją stronę i podeszła do mnie.
-Ty jesteś kompletnie pijany. Lepiej usiądź.
-Co się stało?
-Jestem na ciebie wkurzona, chociaż wkurzona to za mało powiedziane. -spojrzała na mnie- Dobrze wiesz, że nie mam samochodu, a dzisiaj padało tak, że nie mogłam wrócić pieszo do domu. Dzwoniłam. Nie odbierałeś. I teraz już widzę dlaczego. Byłeś zajęty 'świętowaniem'!
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że mnie potrzebujesz.
-Dlatego odbiera się telefon!
-Nie wiem gdzie jest. -złapałem ją za biodra i posadziłem na swoich kolanach- Przepraszam. -pocałowałem ją w szyję.
-Następnym razem po prostu pomyśl. -powiedziała już nieco łagodniej
-Obiecuję.
Zeszła z moich kolan i zaczęła czegoś szukać w szafie.
-Zejdziesz do nas?
-Tak. Tylko wezmę prysznic.
Poszła do łazienki, a ja udałem się na dół. Impreza trwała w najlepsze i nikt nie miał zamiaru kończyć świętowania.
-No braciszku mamy do pogadania. -powiedziała Pres
-Nie mam ochoty.
-Uwierz mi, że masz.
-Więc mów
-Amy wraca do domu. Przyjeżdża na Hawaje!
Impreza trwała w najlepsze. Goście rozmawiali i bawili się. Po jakimś czasie dołączyła do nas Sam, która także świetnie się bawiła. Ja natomiast przez cały ten czas siedziałem pogrążony w myślach. Nie spodziewałem się, że taka chwila nastąpi w moim życiu. Kiedyś tak bardzo czekałem na to by Amy wróciła, teraz pragnę tego tak samo mocno jak wcześniej, ale wiem, że od tej pory wszystko się zmieni. Już nic nie będzie takie same.

####

Witam was po długiej przerwie.
Jak mijają wam wakacje?
Wypoczęliście chociaż trochę?
Pochwalcie się co robiliście przez te półtora miesiąca.

Ostatnio zauważyłam, że przegapiłam coś bardzo ważnego, a mianowicie tego, że już rok jestem z wami i piszę to opowiadanie. Co prawda rocznica była w czerwcu, ale dobrze, że w ogóle sobie skojarzyłam. Jejku, jak ten czas szybko leci. Nie spodziewałam się, że tak długo będę prowadziła tego bloga i że na dodatek mam zamiar pisać kolejne opowiadanie.
Dziękuje wam za wszystko.
Za to, że jesteście.
Za to, że czytacie moje wypociny.
Za to, że komentujecie.
Za 7 tys. wyświetleń.
Za prawie 80 odcinków.
Za wspólny rok.
Jesteście naprawdę fantastyczni.
Love ya 
<3 :*

środa, 12 sierpnia 2015

Ogłoszenia!

Hej!

Pragnę wszystkich przeprosić za moją nieobecność. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Po prostu te wakacje są dość pracowite, a gdy się kończy praca to są po prostu leniwe i zaczytane. Wybaczcie mi to, że was tak zaniedbałam. Strasznie źle się z tym czuję, dlatego postanowiłam wziąć się za nadrabianie zaległości i napisałam kilka odcinków. W przyszłym tygodniu wstawię wam tyle odcinków, że będziecie mieli co czytać całymi dniami. :)
I w tym momencie pojawia się coś nowego.
Z prawej strony znajduje się notatka w której napiszę kiedy i ile odcinków będzie wstawione żebyście sobie przypadkiem nie opuścili odcinka i nie zaspojlerowali w kolejnych. Teraz powinno być wam trochę lepiej zwłaszcza, że będziecie wiedzieć kiedy pojawią się kolejne posty i nie będziecie musieli tu wchodzić codziennie i sprawdzać czy jest coś nowego.
Uwaga!
Notatkę będę co kilka dni aktualizować przez co będą mogły zmienić się daty wstawiania postów.
A teraz coś dla chętnych.
Jeśli chcecie być informowani o dodaniu odcinka to napiszcie mi w komentarzu swojego e-maila. Będę was informować o postach zaraz po ich wstawieniu :)
I teraz z racji tego, że już nie mogę dłużej wytrzymać w milczeniu chciałabym wam o czymś powiedzieć. Otóż jakoś na początku września albo jeszcze pod koniec sierpnia założę nowego bloga z zupełnie nowym opowiadaniem. Co prawda będzie o Brunie, ale będzie zupełnie inne niż te tutaj. W tamtym (mam nadzieję) widać, że mój język jest bogatszy. Więcej opisuję. Nie skupiam się głownie na dialogach, ale za to na uczuciach i wewnętrznych przemyśleniach. Będzie więcej akcji. Więcej żartów. Dużo śmiesznych sytuacji. I zupełnie inni bohaterowie. Będą bardziej 'wyraziści'. Nie będą tacy byle jacy jak tutaj. Co prawda nie planuję żeby to nowe opowiadanie miało około 80 odcinków jak ma to. Będzie zdecydowanie krótsze, ale za to odcinki będą długie. Odcinki także będą wstawiane regularnie. Prawdopodobnie będzie jeden odcinek w tygodniu w określony dzień.
I to chyba tyle.
Mam nadzieję, że was zachęciłam.
A jeśli jeszcze nie jesteście do końca przekonani co do nowego bloga to powiem tyle. Jeśli to opowiadanie wam się podoba to gwarantuję, że nowe tym bardziej polubicie. A jeśli nie lubicie tego bloga (stylu pisania, bohaterów, nudy...) to gwarantuję, że w nowym opowiadaniu będzie zupełnie inaczej. Tamto opowiadanie będzie po prostu lepsze. :)

Tak więc do kolejnego postu. 
Całuski :*