niedziela, 27 września 2015

#100

BRUNO

Dotarłem do LA szybciej niż się spodziewałem. Napisałem do Sam, że już jestem i żeby ona też wracała. Nic nie odpisała. Dzwoniłem. Nie odbierała. 
Nie potrafiłem znieść ciszy w domu, więc pojechałem do studia i tam postanowiłem zatracić się w muzyce. Całe szczęście pracy mi nie brakowało, więc miałem co robić. 

SAM

Nie odbierałam i nie odpisywałam, ponieważ nie chciałam teraz mieć z nim kontaktu. Chciałam z nim porozmawiać dopiero po moim przylocie do LA. Serce mi się krajało, bo wiedziałam, że o nie będzie proste. Wiedziałam, że będzie boleć, ale wiedziałam także, że przestanie i że będziemy mogli czuć się szczęśliwi. 

BRUNO

Każda piosenka, którą odsłuchałem przypominała mi to o jednej to o drugiej. Jednak najwięcej z nich było o Sam. Chciałem uciec od tego wszystkiego, ale zamiast tego jeszcze bardziej pogrążyłem się w rozpaczy. Dlaczego tak trudno jest mieć w sercu dwie różne kobiety? Dlaczego trzeba pomiędzy nimi wybierać? Dlaczego to tak boli?

SAM

Marzyłam kiedyś aby robić coś w domu i usłyszeć Bruna jak śpiewa w radiu piosnkę, która jest przeznaczona tylko dla mnie. Teraz kiedy ją usłyszałam automatycznie poleciały mi łzy z oczu. Musiałam ją wyłączyć żeby się uspokoić. Najgorsze w tym wszystkim było to, że w piosence przeznaczonej dla mnie nie czułam nic. Nie czułam, że to bliska mi osoba wyznaje mi miłość. Nie czułam tych emocji. Gdybym nie rozpoznała jego głosu pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę piosenkę, ponieważ pomyślałabym sobie, że jest ona taka sama jak każda inna, ale jednak taka nie była. Była specjalnie dla mnie, choć już tego nie czułam.

BRUNO

Muzyk też ma uczucia i dość ciężko je znosi. Wydawałaby się, że ma o tyle łatwiej, bo może swoje cierpienie przelać na papier i stworzyć jakiś niezły hicior. Teraz tak nie było. Próbowałem się rozluźnić i napisać coś co pomogłoby mi się odprężyć, ale nie potrafiłem. Nie napisałem nawet pieprzonej kropki na papierze, bo nie miałem siły. Czułem się strasznie bezsilny. Siedziałem nad tą kartką chyba ze dwie godziny, kiedy w końcu się poddałem i wyszedłem ze studia.

###
Hej :)
Dzisiejszy odcinek jest w pewnym sensie nietypowy, ale to dlatego, że chciałam wam przedstawić co oni oboje czują. Takie małe porównanie.
Niestety w tygodniu nie wstawię odcinka, ale możecie wrócić tu już w sobotę. Wtedy na pewno już będzie.

Dziękuję wam za te 100 odcinków. Nie sądziłam, że uda nam się do tylu dojść. jeszcze raz dziękuję :*

PS. Pamiętam o waszych niespodziankach, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu :* 

sobota, 26 września 2015

#99

BRUNO

Najczęstszym pytaniem które sobie zadawałem było: Dlaczego akurat teraz? Gdyby Amy pojawiła się jakiś rok wcześniej bez wahania rzuciłbym się na nią i nigdy bym jej nie wypuścił. Natomiast dzisiaj to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Nie wyobrażam sobie to zrobić będąc z Sam, ale także nie wyobrażam sobie nie być z Sam. Przecież ja ją kocham ponad życie. W takim razie dlaczego czuje się taki zmieszany? Dlaczego nie potrafię wyrzucić z siebie Amy? Dlaczego ucieszyło mnie to, że postanowiła o mnie walczyć?
Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem...
Nie wiem tylu rzeczy, że aż mnie to przeraża. Czy ja ją nadal kocham? Byłam moją pierwszą prawdziwą miłością i jakaś cząstka niej zawsze była we mnie i głupio mi to przed sobą przyznać, ale teraz ta cząstka zaczęła się powiększać. To zaniedbywane uczucie jakim kiedyś była miłość do Amy chyba na nowo się odradza.
Nie! Nie możesz tego zrobić! Nie możesz tak myśleć! Nie możesz skrzywdzić Sam!
A czy mogę krzywdzić siebie? Nie.
Muszę poważnie zastanowić się czego oczekuję od życia.
Obie dla mnie wiele znaczą i z obiema chciałbym być, ale mogę być tylko z jedną.
Szkoda tylko, że mam tak mało czasu by dokonać wyboru.
Sądziłem, że ten buziak od Amy trochę mi pomoże, że bynajmniej dzięki niemu dowiem się co tak naprawdę czuję do Amy, ale zamiast tego wiem tylko tyle, że jestem totalnym dupkiem. Dlaczego? Ponieważ nie czuje się winny temu co zaszło. Nie czuję potrzeby podzielenia się tym z Sam i nie czuję żebym w jakimś minimalnym stopniu ją zdradził.
Czy to normalne? Ani trochę.
Chciałbym by to wszystko było prostsze. By dokonywanie wyborów nie niosło za sobą tyle strat i by nie bolało żadnego z nas.
Lecz wiem, że to wszystko będzie mnie okropnie boleć. Cokolwiek nie zrobię będzie źle.
Może gdybym nie był aż tak zajęty rozmyślaniem o tym wszystkim zauważyłbym wcześniej to, że Amy nie powiedziała mi dlaczego wyjechała.
Gdyby nie to, że jestem teraz w totalnej rozsypce może wróciłbym na plac i poprosił o wyjaśnienia, ale już dzisiaj absolutnie się do tego nie nadaję. Nasze spotkanie mogłoby się źle skończyć dla mnie zwłaszcza, że teraz nie byłbym w stanie się jej oprzeć.
Co bezsilność robi z człowiekiem...
Wielogodzinne rozmyślania wyczerpały mnie do tego stopnia iż po przyjściu do domu od razu położyłem się do łóżka i usnąłem.

***

-Przepraszam cię mamo, ale muszę już jechać -stałem z mamą przed domem i się z nią żegnałem. Tuliła się do mnie i płakała doskonale zdając sobie sprawę z tego, że zanim tu wrócę minie dużo czasu.
-Dobrze synku. -odsunęła się ode mnie -Pozdrów Sam.
-Okej
Odszedłem od mamy i wsiadłem do auta w którym był już Eric, Cindia, Liam i tata, który miał odwiedź całą naszą czwórkę na lotnisko. Po drodze niewiele rozmawialiśmy, a gdy dotarliśmy do celu szybko pożegnaliśmy się z tatą i udaliśmy się do odprawy.
W samolocie potrafiłem myśleć tylko o tym kiedy spotkam się z Sam i o tym co jej powiem oraz o tym, że czeka mnie jeszcze jedna rozmowa z Amy.
Ciekawe czego wtedy się dowiem.

####
Hej :)
Dzisiaj krótko, ale na temat.
Oczywiście zapraszam jutro na kolejny odcinek.
Wybaczcie mi, że nie wstawiam postów w tygodniu, ale przez szkołę nie mam czasu :(
Tak to bywa :(
Wiec no... piszcie co sądzicie i wpadajcie na nowego bloga :)
Bajoo :*

poniedziałek, 21 września 2015

#98

SAM

To było dość przewidywalne, ale i tak o tym nie pomyślałam. Przecież musiałam z czegoś zrezygnować żeby nam się udało. Szkoda tylko, że okazał się tym czymś być Ryan. Mój przyjaciel. Właśnie miałam go stracić. Od tak. Po prostu. Dla Bruna. Dla mej miłości.
Wiem, że wypadałaby się z nim spotkać, ale że byłam w NY a on zapewne w LA to postanowiłam zadzwonić. Odebrał po drugim sygnale.
-Cześć.
-Hej.
-Dawno się do mnie nie odzywałaś. Już myślałem, że kosmici ci porwali -Ryan roześmiał się, ale mi nie było do śmiechu. W końcu to nasze pożegnanie.
-Nie. Jestem cała i zdrowa i chciałabym ci coś powiedzieć.
-Ja też mam ci dużo do opowiedzenia, ale przede wszystkim to, że bardzo za tobą tęskniłem. Nie wiem kiedy wracasz, ale jak tylko będziesz w LA to musimy się spotkać.
Coś ścisnęło mi się w gardle i łza spłynęła po moim policzku.
-Tak w ogóle jak tam na Hawajach?
-Całkiem... -nie potrafiłam skończyć tego zdania, ale Ryan zdawał się tym nie przejmować.
-No to się cieszę. Ja cały tydzień spędziłem z rodziną i muszę przyznać, że bardzo za nimi tęskniłem. Na całe szczęście mam jeszcze kilka dni żeby się nimi nacieszyć.
-Ryan muszę ci coś powiedzieć.
-Słucham
-To będzie trudne i bardzo cię za to przepraszam. Naprawdę nie chciałam żeby to wszystko tak wyszło, ale nie możemy się już spotykać. Koniec ze wspólnymi wypadami. Koniec ze wspólnego żartowania. Koniec z przyjaźnią.
Po tych słowach się rozpłakałam. Nie potrafiłam znieść myśli, że to prawdziwy koniec, ale niestety nie był to zły sen.
-Żartujesz? -spytał
-Bardzo bym chciała
-Ale...
-Nie ma ale Ryan. Będziemy się tylko widzieć na planie. Przepraszam.
-Nie możesz mi tego zrobić.
-Przepraszam.
Rozłączyłam się.
Czy to naprawdę musiało tak się skończyć? Istniało wiele rozwiązań i zapewne było możliwe by moja przyjaźń z Ryanem nie została zerwana, ale wiem, że te rozwiązanie nie przyniosłoby tak dobrych efektów. Niestety czasami trzeba poświęcić się dla dobra ogółu.

###
Hej.
Przepraszam, że go wczoraj nie dodałam, ale zapomniałam :(
Kolejny pojawi się w sobotę :)
Bajoo :*

sobota, 19 września 2015

#97

SAM

Najtrudniejsze w całym tym wyjeździe było kładzenie się do łóżka. To wtedy wszystko powracało i to ze zdwojoną siłą. Pewnego wieczoru nie wytrzymałam i najciszej jak potrafiłam weszłam do sypialni rodziców i na moja szczęście czy też nieszczęście jeszcze nie spali. Położyłam się pomiędzy nich i zaczęłam płakać. Tata przytulił mnie do siebie, a mama gładziła moje włosy i plecy od tyłu. Pocieszali mnie i mówili, że wszystko się ułoży, a ja na tą jedną króciutką chwilę im uwierzyłam i usnęłam.

***

Kolejnego dnia spodziewałam się długiego odpytywania ze strony rodziców, lecz tego nie zrobili. Zachowywali się całkiem normalnie i za to byłam im naprawdę wdzięczna. Chociaż bardzo mnie kusiło by im się zwierzyć ostatecznie powstrzymałam tą pokusę i postanowiłam oszczędzić tatę, ale mamie już musiałam powiedzieć, bo sobie sama nie dawałam z tym rady. 
Opowiedziałam jej całą historię zaczynając o spotkaniu z Ryanem a na jakiejś Amy kończąc. Oczywiście nie pominęłam tego jak na Święcie Dziękczynienia potraktował mnie Bruno. Wtedy moje serce najbardziej krwawiło.
-Co za szczeniak -uwierzcie mi, że to co moja mama przed chwilą powiedziała wcale nie oznacza nic dobrego. Moja mama prawie nigdy nie przeklina i nie wyzywa nikogo, więc musiała się mocno zdenerwować skoro coś takiego powiedziała.
-Nie wiem mamo co robić. Naprawdę nie chcę żeby to wszystko tak się skończyło. Proszę cię pomóż mi.
-Kochanie przede wszystkim się nie poddawaj. Wiem, że on zachowywał się nie fajnie, ale może wystarczy żebyście porozmawiali i wszystko by się wyjaśniło. Z resztą musicie to zrobić, bo inaczej nie uda wam się spokojnie żyć. Proponuję ci żebyś pojechała jak najszybciej do Los Angeles i się z nim spotkała.
-Ale mamo jak to nic nie da? Co wtedy będę miała zrobić?
-Jestem pewne, że ta rozmowa dużo wyjaśni i wiem że coś zmieni, więc się tym nie przejmuj.
-Boję się mamo.
-Rozumiem. Wiem też, że będziesz musiała się czegoś wyrzec żeby być szczęśliwą i wiem też, że i ty postawisz Brunowi jakieś ultimatum więc proszę cię dostosuj się do swojego jeśli chciałabyś być z nim.
-Myślisz, że tak będzie?
-Tak i nawet wiem co ci Bruno powie.
-Co takiego?
-Żebyś przestała spotykać się z Ryanem.

###
Hej :)
Wiem, że króciutki dlatego już jutro pojawi się kolejny :)
Piszcie śmiało co czujecie i wgl. :)
A ja jeszcze zapraszam was na mojego drugiego bloga, bo dzisiaj też pojawił się tam nowy odcineczek.
Bajoo :*

wtorek, 15 września 2015

#96

BRUNO

Jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak zagubiony. Jak można co pięć minut zmieniać zdanie o innych? Niestety ja coś o tym wiem i co chwilę zmieniam zdanie o Amy. Raz jest dla mnie tą złą, a raz pokrzywdzoną. Nie potrafię także zdecydować się co do niej czuję. Owszem, to uczucie istnieje, ale czy tym uczuciem jest miłość? Chciałbym móc zaprzeczyć, ale wiem, że nie potrafię tego zrobić. Nie teraz gdy wszystko stało się tak pogmatwane. Nie kiedy Sam przy mnie nie ma.
Minęły już dwa dni odkąd rozstałem się z Sam. Pisałem i dzwoniłem do niej, ale nie odpowiadała. Obawiam się, że już nigdy do mnie nie oddzwoni.
Postanowiłem dać nam tydzień. Jeśli do tego czasu Sam nie przyleci do LA to ja polecę do niej.
Ostatnia moja rozmowa z Ericem zakończyła się na tym, że brat polecił mi a nawet nakazał spotkać się ostatni raz z Amy i wszystko sobie wyjaśnić, a później od niej odejść. Taki też miałem plan, ale obawiam się, że nie będę w stanie od niej odejść.
Poszedłem z rana do Pres i pomimo tego, że nadal jestem na nią wściekły poleciłem jej by umówiła mnie z Amy. Umówiła mnie na 16, czyli miałem niecałe 30 minut żeby do niej dojść. Zebrałem ostatnie siły w sobie i wyruszyłem w drogę. Szedłem dobrze znaną mi drogą prowadzącą do naszego placu. Tym razem patrzałem pod nogi i sprawnie omijałem przeszkody. Nie potknąłem się ani razu. Gdy dotarłem do celu zauważyłem ją siedzącą na starej ławce. Przysiadłem się do niej.
-Nie będę owijał w bawełnę. Przyszedłem tutaj by się czegoś dowiedzieć.
-Wiem -powiedziała
-Jesteś na to gotowa?
-Nie.
-Słuchaj nie chce marnować czasu na to by z tobą tu siedzieć i się nic nie dowiedzieć, więc jeśli byłabyś tak uprzejma wytłumacz mi dlaczego wtedy wyjechałaś.
-Zanim przejdę do sedna chciałabym ci coś jeszcze powiedzieć.
-Tylko szybko
-Zawsze uważałam cię za cudownego faceta. Uwierz mi, że w swoim życiu jeszcze nie spotkałam nikogo równie dobrego jak ty. -spojrzała na mnie nieśmiało- Okres w którym byliśmy razem był najwspanialszy w moim życiu. Bardzo mocno cię kochałam. Z całego serca. Gdybym mogła cofnąć czas to nie wyjechałabym. Teraz wiem, że to był błąd. Wiem, że poradzilibyśmy sobie pomimo wszystko, bo się bardzo kochaliśmy. Z resztą ja wciąż coś do ciebie czuje.
Nie chciałem tego przyznawać przed nią, ani nawet przed sobą, ale te słowa sprawiły, że poczułem się lepiej. Wiem, że gdyby mogła to by została. Wiem, że mnie kocha.
Ale to nie zmieni przeszłości. Nic jej nie zmieni.
Amy położyła rękę na moim policzku.
-Pamiętam jak bardzo pragnęłam żebyś jakimś cudem mnie znalazł. Przez ten cały czas żywiłam nadzieję, że odnajdziesz mnie i wszystko się ułoży, że znowu będziemy razem. A kiedy to się stało stchórzyłam. Wiedziałam, że w Rio de Janeiro znalazłeś mnie przez przypadek, ale wierzyłam, że był to znak z nieba. Uciekłam dlatego, że nie chciałam zniszczyć ci życia. A teraz? Wiem, że ci je zrujnuje i cię za to przepraszam, ale chcę walczyć.
-Chcesz walczyć?
-Tak. Błędem był mój wyjazd. Błędem było moje życie bez ciebie. Wszystko co zrobiłam było błędem. Kocham cię i pragnę żebyśmy byli razem.
Po tym co powiedziała złączyła nasze usta i przelała w ten pocałunek wszystkie emocje które jej dzisiaj towarzyszyły - smutek, żal, tęsknota, pragnienie, miłość...
Oczywiście go nie odwzajemniłem.
Ale też nie przerwałem.
Gdy już sama ode mnie się odsunęła zobaczyłem, że płacze.
-Musiałam to zrobić. Przepraszam.
Złapałem ją za rękę po to by na skupić jej wzrok na mnie, a gdy już odważyła spojrzeć mi się w oczy zobaczyłem to czego obawiałam się zobaczyć. Była zagubiona tak samo jak ja i z tego powodu także cierpiała. Nie mogłem pozwolić sobie teraz na jej współczucie. Nie po tym co przed chwilą zaszło.
Wstałem z ławki i ruszyłem przed siebie. Nie obróciłem się ani razu.
Szedłem dokąd nogi mnie niosły, a kiedy znalazłem się na plaży i zauważyłem w oddali drzewo skierowałem się ku niemu i pod nim usiadłem. Wtedy wszystkie emocje zwyciężyły nade mną i zacząłem płakać.
Niby faceci nie płaczą.
Aż się ciśnie na zęby że powiedzieć tym wszystkim niedowiarkom "a jednak i ja jestem tego doskonałym przykładem".
Niestety.

####
Smuteczek :(
Tak być nie powinno. Muszę to naprawić. Może kiedyś się uda.

#95

SAM

Dotarłam do NY szybciej niż się tego spodziewałam. Zamówiłam taksówkę i podjechałam pod mój stary dom, czyli obecny dom moich rodziców. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili w drzwiach pojawiła się mama. Rzuciła się i wycałowała mnie całą. Po chwili dołączył do nas tata i całą trójką się tuliliśmy.
-Co ty tu robisz? -spytała mama
-Wpadłam was odwiedzić.
-Sama?
-Tak. Bruno musiał coś załatwić.
Widziałam w mamy spojrzeniu, że nie mi nie uwierzyła, ale widocznie nie chciała martwić taty i nie ciągnęła tematu.
-A gdzie masz bagaż?
-Przyjechałam bez bagażu. Wiem, że są tu jakieś moje ciuchy, więc nie pakowałam torby. Z resztą zawsze mogę pójść na miasto i sobie coś kupić no nie tatusiu?
-Oczywiście. Widać, że moja krew. 
Mama się zaśmiała.
-Chodźmy do środka.
Weszłam do domu i ściągnęłam buty w korytarzu. Tata na mnie nakrzyczał, bo stwierdził, że tu i tak jest brudno, więc bez sensu ściągnęłam obuwie. Nie zrobiłam sobie nic z tego i chodziłam na boska po domu. Dziwnie było patrzeć na sypialnie w której kiedyś się spało i wiedzieć, że teraz nie należy już do mnie a do moich rodziców. 
-Herbaty?
-Poproszę.
Zasiadłam z rodzicami przy stole i zaczęliśmy pić przyrządzony przez mamę napar.
-Co tam u was? -spytałam
-Wszystko dobrze. 
-A jak się czujesz tato?
-Lepiej. Chodzę co tydzień do doktora żeby mógł kontrolować mój stan i nawet on stwierdził, że ostatnio mi się poprawiło.
-No to wspaniale. -powiedziałam -A ty mamo?
-Bez zmian. Ciągle czuję jakbym miała osiemnaście lat.
Zaśmialiśmy się.
-Co cię tu sprowadza córuś, bo nie wierzę, że tylko w odwiedziny do nas przyjechałaś?
-Ależ oczywiście, że nie. Przyjechałam tu na kilka dni, ponieważ mam jakieś sprawy do załatwienia.
-Czyli jednym słowem wykorzystasz nas po to żeby nie płacić za hotel?
-Oczywiście.
Znowu się zaśmieliśmy.
Było mi smutno ponieważ musiałam okłamać swojego ukochanego tatę, ale jakby nie patrzeć zrobiłam to dla jego dobra. Nie chciałam żeby się niepotrzebnie zamartwiał.
-Może pójdziemy na miasto? Stawiam obiad.
-Kochanie dobrze wiesz, że mogę zrobić ci cokolwiek zechcesz.
-Wiem, ale wykorzystam cię dopiero jutro.
-No to w takim razie pójdę się ubrać i przyszykować -powiedział tata -Będę gotów za 30 minut.
Zaśmiałam się.
-Nie śmiej się. On wcale nie żartuje -powiedziała mama.

####
Taka mała odskocznia od zmartwień.
Ale spokojnie jeszcze dzisiaj pojawi się kolejny odcinek tym razem z perspektywy Bruna.

niedziela, 13 września 2015

#94

BRUNO

-Ty idioto! Coś ty narobił!? -w drzwiach stanął Eric i zaczął się na mnie wydzierać. 
-Nie wiem 
-Jak to nie wiesz? 
-Po prostu. To zaczęło się szybciej niż się podziewałem. Nie chciałem się z nią kłócić. Nie chciałem jej zranić.
-Ale to zrobiłeś! 
-Wiem i dlatego jest mi strasznie przykro. Proszę czy możemy porozmawiać bez krzyków. Tak jak bracia?
-Dobrze. -wszedł do mojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. -Słucham cię
-Ciężko mi o tym mówić, bo jesteś moim bratem i zapewne ochrzanisz mnie za to, że tak a nie inaczej postąpiłem w pewnym sytuacjach, ale uwierz mi że i bez tego jest mi źle. Od jakiegoś czasu Sam zaczęła spotykać się z takim Ryanem. Oczywiście twierdziła, że są tylko przyjaciółmi, ale ja czułem że jest coś więcej na rzeczy. Nie przyłapałem jej na niczym złym więc nie oskarżałem jej o zdradę. Nie miałem takiego prawa. To może i wydaje się głupie bo oboje ją znamy i wiemy, że nie byłaby do tego zdolna, ale naprawdę zacząłem myśleć, że jest coś na rzeczy, bo coraz rzadziej bywała w domu i miała ciągle jakieś wymówki, ale raz Johny zobaczył że Sam wychodzi gdzieś z Ryanem i wtedy się zaczęło. Miałem dowód więc wszcząłem kłótnie i od tamtej pory jest coraz gorzej. Zamiast się pogodzić to się kłócimy. 
-A spytałeś się czemu z nim wyszła? Może miała jakiś ważny powód?
-Nie. Przyznała mi się, że była z nim umówiona, ale nie chciała mnie zdenerwować, więc mi nie mówiła
-A ty oczywiście się na nią wściekłeś.
-I to nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz tego żałuję.
-No dobra, ale w takim razie powiedz mi o co dzisiaj chodziło.
-Ogólnie to zaczęło się wtedy jak byliśmy na plaży. Sam wyznała mi że nie chce mieć dzieci, a przecież wiesz jak bardzo ja ich pragnąłem to się zdenerwowałem i poszedłem się przejść. Później na kolacji nie byłem sobą i niezbyt dużo myślałem. I jeszcze te podziękowania. Sam zrobiło się przykro i usnęła na kanapie, gdy do niej przyszedłem to się dowiedziałem, że dzisiaj wylatuje. Z rana dowiedziała się o tym, że Amy wróciła i...
-Co? Amy wróciła?
-Tak. I Sam się wściekła, bo jej o tym nie powiedziałem. Nie wiem co ona myśli o tej sytuacji, ale mam nadzieję, że nie myśli o tym, że ją zdradziłem. 
-A zrobiłeś to?
-Nie. Nigdy bym jej tego nie zrobił
-Ale wiesz, że zdrada nie tylko polega na tym żeby pójść z kimś obcym do łóżka. Jest jeszcze ten drugi rodzaj zdrady. Ten uczuciowy. Bruno czujesz coś do Amy?
Na cięższe pytanie nie dane było mi w życiu odpowiadać. Przecież tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Kochałem ją. Była moją pierwszą miłością, a o takich rzeczach się nie zapomina. Przecież to z nią po raz pierwszy się całowałem, kochałem... To jej jako pierwszej powiedziałem, że zależy mi na niej. To ona swego czasu była przeze mnie uznawana za tą jedyną. Lecz potem wszystko się zmieniło. Ona wyjechała. Zostawiła mnie. Co prawda potrzebowałem czasu, ale w końcu poradziłem sobie z naszym rozstaniem i ułożyłem życie na nowo. 
Tak więc kocham ją jeszcze?
Jak dowiedziałem się, że wróciła coś się we mnie na nowo narodziło, ale do końca nie wiedziałem co to. Później gdy się z nią spotkałem byłem na nią wściekły, ale nie dlatego, że wyjechała bez słowa tylko dlatego że mnie ze sobą nie wzięła. Potrzebowałem chwili żeby to zrozumieć. Nie chciałem się z nią nigdy tak naprawdę rozstawać i nawet teraz nie potrafię pomyśleć co się stanie jeśli ona znowu wyjedzie. 
-Tak. -odpowiedziałem i spuściłem głowę.

####
Hej :)
Na samym początku moja wielka prośba: Nie bijcie mnie za ten odcinek.
Wiem, że smutny. Wiem, że wszystko się wali. Wiem, że nikomu to nie odpowiada.
Mi też jest smutno.
Nie chcę wam zdradzać co się później wydarzy, więc się zwami już pożegnam.
Wpadajcie na nowego bloga, bo wczoraj dodałam odcinek i do
zobaczenia. 
Prawdopodobnie odcinek pojawi się do środy. Nie wiem dokładnie w jaki dzień, ale postaram się żebyście długo nie czekały, bo wiem, że teraz was ciekawość będzie zżerać.

Zapomniałabym.
Kto się cieszy równie mocno jak ja, że nasz Brunecki ponownie wystąpi na Super Bowl?
AAA!
I kolejna nocka zostanie zarwana.
Ale się opłaci.
Na pewno.
W zeszłym roku płakałam jak bóbr na jego występie.
A wy?

sobota, 12 września 2015

#93

BRUNO

Stałem jak głupi przed domem i przyglądałem się jak moja ukochana odjeżdża. Chciałem ją powstrzymać, ale wiedziałem, że mi się nie uda. Nie powiedziałem Sam o Amy z kilku prostych przyczyn. Między innymi dlatego, że zabroniłaby mi się z nią spotkać, że nie wiedziałem jak by na nią zareagowała, że obawiałem się iż pomyśli, że pomiędzy nami ciągle coś jest...
-No w końcu! -krzyknęła Pres
-Zamknij się! To twoja wina! Tylko ty wiedziałaś o Amy
-No własnie tylko ja, a wypadałoby by wszyscy wiedzieli, że Amy wróciła! -krzyknęła tak mocno jak potrafiła
-Co? -podbiegła do nas Tahiti -Jak to?
-Normalnie -powiedziała Pres
-Teraz już rozumiem. Czyżbyś powiedziała o niej Sam?
-Taa
-Czy cię do reszty porąbało? -dołączyła się do nas Tiara
-Nie. Chciałam żeby znała prawdę.
-Nie pieprz! -krzyknąłem -Chciałaś zniszczyć nasz związek! Co jej jeszcze nagadałaś?
-Nic.
-Nie wierzę ci!
-To uwierz. Kazałam jej pójść do ciebie i się wszystkiego dowiedzieć.
-Jesteś okrutna. -powiedziała Tiara
-Tak się do jasnej cholery nie robi! -krzyknąłem
-Możecie być teraz na mnie wściekli, ale zobaczycie, że za jakiś czas będziecie mi dziękować.
-Chyba śnisz -burknąłem

SAM

Choć wiedziałam jak bardzo Eric chciał się spytać co się stało nie zrobił tego. Wiedział, że nie jestem w nastroju na rozmowy. Z resztą i tak nie miałam na nie czasu, bo bez przerwy płakałam. 
-Wszystko będzie dobrze -powiedział
-Może to i głupie, ale nie potrafię w to wierzyć. Pragnę tego najbardziej na świecie i dlatego postanowiłam wyjechać, wiesz? Muszę sobie po prostu to wszystko przemyśleć i poukładać. Ocenić z czego powinnam zrezygnować i gdzie się bardziej postarać. Mam nadzieję, że to pomoże.
-Trzymam za was kciuki.
-Ja też.
-Pamiętaj, że choćby nie wiem co możesz na mnie liczyć.
-Dziękuję.
Przez resztę drogi się nie odzywałam. Gdy dotarliśmy na lotnisko nie pozwoliłam Ericowi zostać i czekać ze mną. Miał pojechać do domu i przeprosić wszystkich w moim imieniu za to, że tak niespodziewanie wyjechałam. Gdyby ktoś się spytał o powód to miał odpowiedzieć, że mój tata źle się poczuł i musiałam lecieć. Wiem to co robię jest złe, ale nie chcę żeby wszyscy wiedzieli o moich i Bruna sprawach.
Odprawa nie trwała długo przez co szybciej znalazłam się w samolocie i zasiadając w fotelu zamknęłam oczy i opuściłam krainę cierpienia i wiecznych zmartwień, zaś weszłam do takiej gdzie wszystko było wspaniałe. Gdzie mój związek z Brunem nie był zagrożony.

####
Hej :)
Przepraszam was, że odcinka nie było w piątek, ale zapomniałam o tym, że w ten dzień mam go dodać. Tak więc macie go teraz i zapraszam jutro na kolejny :)

niedziela, 6 września 2015

#92

SAM

Obudziłam się w sypialni. 
Jak to możliwe?
No tak. Bruno.
Leżał koło mnie i jeszcze spał. Na widok jego takiego bezbronnego aż mi serce pęka.
Sam bądź silna! Nie daj się! Potrzebujesz odpoczynku.
My potrzebujemy odpoczynku. 
Wczoraj powiedziałam Brunowi prawdę o tym co się w mojej rodzinie działo. Wiem, smutna jest ta historia i mi także nie było do śmiechu gdy mi ją mama opowiadała, ale uznałam, że prędzej czy później Bruno powinien był o tym się dowiedzieć. Szkoda tylko, że wyszło to w takich okolicznościach.
Musiałam wczoraj trochę skłamać. 
Tak naprawdę nie dzwoniłam do rodziców. Nic im nie powiedziałam. Co prawda zabukowałam sobie bilet do NY, ale chciałam żeby mój przyjazd był w pewnym sensie niespodzianką dla nich. 
Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki żeby ogarnąć swoją twarz. Nie trwało to długo i po wyjściu z pomieszczenia Bruno nadal spał, więc poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. W kuchni była Pres. Gdy mnie zobaczyła zabierała się do wyjścia, ale jej na to nie pozwoliłam.
-Mogę wiedzieć o co ci chodzi? -spytałam
-Nie, nie możesz.
-Pres... przecież niedawno mnie lubiłaś a teraz jesteś dla mnie oschła. Co się stało? Zrobiłam ci coś?
-Po prostu przejrzałam na oczy.
-Ale jak? Przecież jestem tą samą Sam, którą byłam gdy się poznaliśmy.
-Może i tak, ale... Nieważne.
-To jest bardzo ważne -powiedziałam 
-Okej. Słuchaj. Powiem ci to tylko raz. Nie uważam żebyś była odpowiednia dla mojego brata. Sądzę, że wasz związek powinien się już dawno zakończyć. I tak poza tym nie wiem co on w tobie widzi. Jesteś zupełnym przeciwieństwem... -umilkła 
-Kogo? 
-Jego ideału.
-Serio pytam się kogo? Pres odpowiedz mi. Chociaż raz bądź ze mną szczera.
-Amy.
-Kto to jest Amy?
-Oto musisz się już pytać Bruna.
Wyminęła mnie i zniknęła w innym pomieszczeniu. Z natłoku myśli zapomniałam po co tu przyszłam i z powrotem ruszyłam do sypialni. Bruno już nie spał.
-Cześć. Myślałem, że to ja dzisiaj...
-Kto to jest Amy?
Bruna oczy szerzej się otworzyły. Jego mięśnie się napięły i miałam wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok. Chyba naprawdę nie wierzył w to, że wiem o jakiejś tam Amy. 
-Do jasnej cholery odpowiesz mi?
-Sam proszę cię nie denerwuj się.
-Odpowiedz. Kim jest ta dziewczyna!?
-Proszę cię porozmawiajmy na spokojnie. 
-Ostatnia szansa.
-Sam dobrze wiesz, że cię nie zdradziłem, a ona tak naprawdę jest nikim.
-Do widzenia -trzasnęłam za sobą drzwiami.
Biegłam w stronę wyjścia, ale zatrzymała mnie czyjaś dłoń. 
-Puść mnie! -chciałam się wyrwać, ale na nic się to zdało.
Obróciłam się i ujrzałam Erica.
-Co jest? -spytał
Wtuliłam się w niego i się rozpłakałam. 
-Odwieź mnie proszę na lotnisko.
-Sam...
-Proszę
Zgodził się. Czekałam na niego w aucie, a on wciąż nie przychodził. Kiedy w końcu się zjawił za jego plecami stał Bruno. Patrzył się na mnie i widać było, że jest mu z tym źle, ale co mnie to w tamtym momencie obchodziło? 
Eric wsiadł do auta i odpalił silnik. 
Odjechaliśmy zostawiając przykre wspomnienia za sobą.

####
Hej
Czytając to opowiadanie zadaje sobie pytanie kiedy w końcu wyjdzie słońce, ale jeśli mam być szczera w najbliższej przyszłości nie widzę żeby miało się przejaśnić. :(

Dziękuję wszystkim za głosowanie na mnie w konkursie. Jesteście kochani.
Proszę zostawcie komentarz i napiszcie czy głosowaliście i czy wasi znajomi też zagłosowali (jeśli będziecie znali liczbę osób głosujących od was to możecie mi ją podać.) 
Postanowiłam, że nie powiem wam jakie będę miała dla was nagrody. Niech to będą takie małe niespodzianki. Ważne jest tylko żebyście napisali że głosowaliście bym wiedziała komu dziękować za pomocom tych niespodzianek.
Jeśli chodzi o te nagrody to potrzebuję czasu żeby je zrobić, więc nie przejmujcie się jeśli w kolejnym odcinku się o nich nie dowiecie. Bądźcie cierpliwi.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc.
I do czwartku. :* 

sobota, 5 września 2015

#91

BRUNO

Liczyłem na to, że tego wieczoru nie będę musiał rozmawiać z Sam, ponieważ jeszcze nie ochłonąłem, zaś druga strona mnie pragnęła by Sam do mnie przyszła i zaczęła rozmowę żebyśmy mogli się pogodzić. Jednak po tym co zrobiłem raczej nie było na to szans. Zachowałem się gorzej niż dupek, ale co się stało to się nieodstanie. Nie mogę cofnąć czasu i nie obrazić się za to, że wyraziła swoją opinię oraz nie mogę dorzucić do mojego podziękowania tego, że dziękuję także za Sam. Nie wiem dlaczego nie powiedziałem tego. Chyba wtedy byłem jeszcze zdenerwowany po spotkaniu z Amy.
Zacząłem się martwić gdy Sam po godzinie od zakończenia kolacji nie przyszła do sypialni. Postanowiłem, że ją poszukam i gdy ją znajdę to ją przeproszę. Jednak nie mogłem jej nigdzie znaleźć, dopóki nie postanowiłem zajrzeć do salonu. Spała na starej kanapie bez żadnego przykrycia. Zrobiło mi się tak strasznie głupio. Jak mogłem do tego dopuścić?
Stanąłem przy niej i delikatnie ją szturchnąłem. Obudziła się. 
-Chodź do sypialni
-Nie.
-Będą cię plecy boleć
-Gówno mnie to obchodzi. Wyjdź stąd.
-Sam proszę chodź ze mną do sypialni.
-Nie Bruno. Nigdzie nie idę i nawet nie próbuj mnie przenieść. Idź spać z tym swoim zasranym wielkim ego i daj mi odpocząć. Nie chcę cię dzisiaj widzieć, ani też jutro. Chcę wrócić do NY.
-Nie możesz.
-Mogę Bruno. Wylatuje jutro do rodziców.
-Nie rób mi tego
-Przykro mi, ale jest już za późno. Ustaliłam wszystko z rodzicami i pozwolili mi zostać u nich jakiś czas dopóki nie będę musiała wrócić na plan
-Sam... Przepraszam.
-To ja cie przepraszam, że nie jestem tym kim chciałbyś żebym była. Nie będę matką twoich dzieci. Rozumiesz? Nie będę! Nigdy nie urodzę dzieci. A wiesz czemu? Nie dlatego, że nie chcę ich mieć, ale dlatego, że się boje. Boje się tego, że poronię i je stracę. 
-Dlaczego? Przecież...
-Nigdy nie zastanawiałeś się dlaczego jestem jedynaczką? -pokiwałem przecząco głową -Wcale nie jest tak, że moi rodzice nie starali się o więcej. A nawet zdradzę ci sekret. Jestem ich trzecim dzieckiem. Dwójka przede mną umarła, ponieważ urodzili się za słabi. Mi lekarze też nie dawali szansy, ale jakimś cudem przeżyłam. Jestem pieprzonym wyjątkiem, a ja nie chcę w swoim życiu czekać na takie wyjątki. Nie chcę narażać się na rozpacz, bo moje dziecko może nie przeżyć. Nie chcę. Dlatego nigdy nie spełnię twoich oczekiwań. 
-Tak mi przykro.
-To mi jest przykro, że jest tak jak jest. Chciałbym być matką i nieraz myślałam o tym, że jak będę starsza to zaadoptuje dzieci, ale teraz już nie wiem czy tego chcę. Nie wiem czy będę w stanie pokochać obce dziecko. Boję się, że za bardzo będzie mi przypominać to czego ja urodzić nie mogłam.
-Nie wiedziałem...
-To teraz już wiesz. Proszę cię wyjdź stąd i pozwól mi w spokoju usnąć.
-Ale Sam...
-Dobranoc panie Mars
Co miałem zrobić? Wyjść i ją tak zostawić? Nigdy w życiu! Nie po tym co mi powiedziała.
Po tym jak obróciła się na drugi bok tak żeby na mnie nie patrzeć położyłem się koło niej na kanapie i ją przytuliłem. O dziwo nie odrzuciła mojej ręki.
Słyszałem jak płacze. Zapewne przypomniało jej się wszystko o czym jej rodzice kiedyś powiedzieli.
Gdybym tylko wiedział wcześniej co się za tym wszystkim tak naprawdę kryje.
Gdybym wiedział...

####
Hej.
Smuteczek :(
Kolejny smutny odcinek :(
No cóż, może kiedyś się ogarną.

Mam prośbę. Pamiętacie jak była mowa o tym konkursie z głosami pod zdjęciem? 
Prosiłam was wtedy żebyście głosowali i podsyłali linki do głosowania swoim znajomym. No i teraz powiem wam smutną prawdę. jest dziesięć miejsc, a ja jestem jedenasta. Proszę was pomóżcie mi i powysyłajcie do jak największej ilości swoich znajomych ten link. Konkurs trwa tylko do jutra, a ja potrzebuje co najmniej 15 głosów. Pomożecie?
Wiem, że miałam już w poniedziałek napisać jakie będą nagrody za to, że mi pomogliście, ale wyleciało mi to z głowy także najpóźniej w czwartek napisze wam kto i co 'dostanie'.
W niedziele będzie kolejny odcinek i tam poproszę was żebyście mi napisali ile osób (tak na oko) od was zagłosowało.
To dla mnie bardzo ważne także proszę was o pomoc.

Wybaczcie, że wczoraj nie wrzuciłam odcinka, ale byłam strasznie zabiegana i w domu byłam dopiero o 24 i zaraz poszłam spać. Jeszcze raz przepraszam. 

wtorek, 1 września 2015

#90

SAM

Gdy dotarliśmy do domu Bruna jeszcze w nim nie było. Nie wiedziałam co powiedzieć jego bliskim gdy się mnie pytali gdzie zniknął. Zwykle wzruszałam ramionami i mówiłam im że sama go poszukuje. 
Stół był już przyszykowany. Mama i Pres się postarały. Na samym środku stał świeżo wyciągnięty pieczony indyk faszerowany w sosie żurawinowym, a w miseczkach obok były słodkie ziemniaczki. Z tego co się orientuję to później na stół miało trafić także ciasto z dyń. 
-Ciociu pobawisz się ze mną? -podszedł do mnie Liam
-Nie jestem twoją ciocią. Jestem Sam. -podałam małemu rączkę po czym ją uścisnął
-A ja jestem Liam -uśmiechnął się uroczo.
Złapał mnie za rączkę i zaprowadził do pokoju z porozwalanymi zabawkami.
-Wiesz jak się tym bawi? -pokazał na jeden z samochodów
-Nie mam pojęcia. Możesz mi pokazać?
-Jasne.
Mały wziął do ręki pilot i zaczął klikać na nim różne guziki. Samochód jeździł do przodu i do tylu co chwilę skręcał w różne strony, wydawał z siebie jakieś dziwne dzięki. Zupełnie jakby kierował normalnym autem.
-Kumasz?
-Nie za bardzo.
-No nic. W takim razie zbudujemy wieże.
Liam podał mi klocki i razem zbudowaliśmy naprawdę wysoką i piękną wieżę. Szkoda tylko, że po pięciu sekundach Liam ją rozwalił. Jednak liczy się to, że w ogóle coś zrobiliśmy.
-Zapraszam na obiad -powiedziała do nas pani Hernandez
-Babciu, a ja własnie zbudowałem wieżę. Szkoda, że nie przyszłaś wcześniej to bym ci pokazał. No i tak w ogóle to mi Sam w tym pomogła.
-Liam -powiedziała ostrzegawczym tonem mama
-Spokojnie. Kazałam mu tak do siebie mówić.
-No właśnie. I wiesz co babciu. Sam jest fajna. Buduje duże wieże...
Zniknęli za drzwiami, a ja zostałam tutaj by posprzątać w pokoju. Miał tutaj tyle porozwalanych zabawek, że nie dało się normalnie nogi postawić.
-Sam czekamy na ciebie! -krzyknęła Tiara
-Już idę -odparłam i ruszyłam w stronę wielkiego stołu.
Nawet nie zauważyłam kiedy Bruno wrócił. Stał po przeciwnej stronie stołu i patrzał się na mnie, a gdy przyłapałam go na tym to odwrócił wzrok. Nawet nie zajął mi koło siebie miejsca, a gdy Jamie to zauważyła chciała się przesiąść żebym mogła siedzieć koło Bruna, ale ją powstrzymałam. Spojrzała się na mnie pytająco a ja jedynie westchnęłam.
Usiadłam pomiędzy Tiarą, a Tahiti. Na przeciwko mnie siedział Eric, który patrzył na mnie z nieukrywanym smutkiem. Dwa krzesła dalej siedział Bruno, który już więcej tego wieczoru na mnie nie spojrzał.
-Czas na modlitwę. -powiedział tata
Wszyscy odmówiliśmy dziękczynną modlitwę, a później każdy z nas miał powiedzieć na głos za co szczególnie dziękuje w tym roku.
-Za wspaniałą rodzinę -zaczęła mama
-Za dobre wypieki mojej żony -powiedział pan Hernandez
-Za najważniejszych mężczyzn w moim życiu -powiedziała Cindia
-Za was wszystkich -powiedział Eric
Gdy przyszła kolej na Bruna spojrzałam się na niego i wyczekując, że powie iż dziękuje za nasz wspólny rok, bądź coś w tym stylu spochmurniałam gdy usłyszałam inne słowa z jego ust.
-Za 'Unorthodox Jukebox'
Reszta mówiła za co oni w szczególności dziękują, ale ja już ich nie słuchałam. Stałam jak wryta i sięgałam myślami jak najdalej tylko po to żeby się nie rozpłakać.
Gdy usłyszałam swoje imię bez zastanowienia odparłam
-Za rodziców i za Bruna
Wszyscy się na mnie spojrzeli i później na Bruna. Chyba dopiero zdali sobie sprawę, że Bruno nie jest wdzięczny Bogu za mnie. Chwilę ciszy przerwała Tiara mówiąc o tym za co ona dziękuje.
I tak minęła nasza kolacja. Przy wyczuwalnym napięciu i sztucznych gadkach.
Po kolacji cała rodzina wzięła się za sprzątanie, a następnie ruszyła w stronę swoich sypialni i poszli spać. Ja natomiast została w salonie i usnęłam na dość niewygodnej kanapie.

####
Hej :)
Pierwszy dzień szkoły za nami. Jak się z tym czujecie? Od dzisiaj znowu przyjdzie nam się męczyć 10 miesięcy :( Więc byle do wakacji :)

A co do odcinka to strasznie smutny, prawda?
Mi było strasznie przykro jak go pisałam :(

Pamiętajcie, że jeszcze dzisiaj pojawi się pierwszy odcinek na nowym blogu na który serdecznie zapraszam :)