niedziela, 25 października 2015

#111

SAM

Mam głupie przeczucie, że Bruno nie mówi mi prawdy. Nie chcę go wypytywać o to żeby nie tworzyć kolejnych konfliktów. Odkąd tu przyszedł widocznie widać, że jest jakiś nie w sosie i że coś go gryzie. Nie mam pojęcia co to jest, ale niedługo się dowiem.
-Wiesz co chciałam zrobić?
-Co takiego?
-Kolacje, a po niej wspólną romantyczną kąpiel w wannie.
Bruno spojrzał się z nadzieją w oczach.
-Nic straconego. Nadal możemy pójść się wykąpać.
Przybliżył się do mnie.
-Świntuch.
-Czy ja coś powiedziałem?
-Nie, ale pomyślałeś.
Uciekłam do łazienki i odkręciłam wodę w wannie. Poczekałam aż mój książę do mnie przyjdzie i dopiero wtedy zaczęłam się rozbierać. Ściągnęłam tylko skarpetki kiedy obok mnie pojawił się Bruno i pomógł mi zdjąć resztę garderoby. Odwdzięczyłam mu się tym samym i po chwili oboje leżeliśmy wtuleni w siebie w ciepłej wodzie. 
-Czujesz to?
-Co?
-To, że pomimo wszystkiego co nas spotkało i tak jesteśmy razem i kochamy się równie mocno jak wcześniej?
-Czuję to. Czuję tą miłość, skarbie. -powiedziałam i pocałowałam Bruna.
Obróciłam się w jego stronę i pocałowałam go ostatni raz po czym wstałam i wyszłam z wanny.
-Wiesz gdzie się to lepiej robi?
Spojrzał na mnie jakby nie do końca wiedział czy dobrze zrozumiał.
-W sypialni -dokończyłam i zniknęłam za drzwiami 

***

Obudził mnie Bruno, który z kimś rozmawiał. Nie chciałam go podsłuchiwać, ale nie dało się go nie słyszeć. Choć stał w łazience i szeptał, słowa które wypowiadał szybko wpadały w moje uszy.
-Dwa dni... nie dam rady... a nie da się przełożyć... no nie... spróbuj... jak wyjeżdżają... okej postaram się... pa.
Wolałam udawać, że śpię, bo gdyby Bruno się dowiedział, że słyszałam tą rozmowę mogłoby nie być za ciekawie, a skoro on mi nie powie co się dzieje to sama się dowiem.
Bruno położył się obok mnie na łóżku i pocałował mnie w czoło. Mogłabym przysiąc, że przez jakiś czas się na mnie patrzył, ale nie chciałam otwierać oczu i tego potwierdzać, bo bym się wtedy wydała, a przecież mam misję.
Skoro on nie jest ze mną szczery to mam prawo do takiej samej zagrywki.
Może gdybym się spytała o co chodzi to by mi powiedział, ale jestem niemal pewna, że to co wydobyłoby się z jego ust byłoby jednym wielkim kłamstwem, dlatego postanowiłam sobie darować ten krok.
Dowiem się o co chodziło choćby nie wiem co i przysięgam, że jeżeli to wszystko ma jakikolwiek związek z Amy to mu nogi z dupy powyrywam.

#110

BRUNO

Wróciliśmy do budynku i Amy pokazała na co ją stać. Mieliśmy dość sporo czasu na podjęcie decyzji, więc ze zmęczenia postanowiliśmy przełożyć to na dzień jutrzejszy. 
Miałem sporo do przemyślenie i jedyne o czym marzyłem to przyjść i położyć się do łóżka. Niestety, Sam zaplanowała na dzisiaj jakąś niespodziankę. 
Zanim otworzyłem drzwi od domu usłyszałem dźwięk nadchodzącego smsa. 

Proszę zatrudnij mnie jako choreografa. Amy

Wiesz dobrze, że to nie tylko ode mnie zależy. xx Bruno

Wiem, ale możesz ich przekonać. Uwierz mi, ale nie robię tego wszystkiego dla siebie. Chcę wrócić czym prędzej do Rio, a niestety nie mogę, bo nie mam pieniędzy. Amy

Zobaczę co da się zrobić. xx Bruno

Amy wypadła dość dobrze na naszym castingu, więc może uda mi się coś zrobić, by polepszyć jej stan portfela. Oczywiście, pożyczyłbym jej gdyby mnie poprosiła, ale wątpię żeby to zrobiła. To nie w jej stylu.
Wszedłem do domu i nie zastałem nic. Żadnego odgłosu, żadnego zapalonego światła. Rozejrzałem się po parterze i nigdzie jej nie widziałem. Dopiero na piętrze usłyszałem jakiś szmer. Wszedłem do naszej sypialni i ujrzałem ją. Siedziała zapłakana na łóżku.
-Co się stało?
Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem.
-To jest trudniejsze niż myślałam. 
-Co takiego?
-To, że muszę pracować z moim byłym przyjacielem, który nawet mi cześć już nie mówi.
W takich sytuacjach nigdy nie wiem co powiedzieć.
-Wyznał mi dzisiaj miłość. 
-Wiedziałem, że coś z nim było nie tak. Wiedziałem, że się w tobie buja.
-Szkoda, że mi tego nie powiedziałeś wcześniej. Inaczej bym to rozegrała i nie wyszłabym na idiotkę.
-I tak byś mi nie uwierzyła
-Dobra skończmy ten temat. Było minęło.
Było minęło. 
Jeszcze dziś z rana trzymałem się tej myśli.
-A u ciebie wydarzyło się dzisiaj coś ciekawego?
-Mieliśmy casting i... -spotkałem się z Amy, która wyznała mi całą prawdę -Jeszcze nie wybraliśmy kto będzie naszym choreografem, bo poprzeczka wysoko jest postawiona, a tak poza tym to nic.
Spojrzała na mnie i zmrużyła oczy.
-Wiesz, że możemy być ze sobą szczerzy?
-Wiem.
Niestety, nie potrafię cię ponownie zranić.
-Miała być niespodzianka, ale trochę humor mi się pogorszył i nie miałam ochoty nic robić, więc jej nie ma. Przepraszam.
-Nic się nie stało.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie przez jakiś czas aż w końcu Sam do końca się uspokoiła i odsunęła się ode mnie. Spojrzała mi głęboko w oczy i mnie pocałowała. 
-Dlaczego mam takie głupie przeczucie, że niedługo będzie po wszystkim?
-Po wszystkim?
-Tak, po tym o co najbardziej w życiu się staraliśmy.
-Nie mam pojęcia kochanie, lecz wiem, że to złudne przeczucie.
Taką mam nadzieję.

###
Hej :)
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj odcinka, ale ostatnimi czasy zabiegana jestem i po prostu zapomniałam o tym.
W ramach przeprosin postaram się jeszcze dodać coś dzisiaj, ale nie mam pojęcia ile to będzie odcinków, lecz co najmniej jeden się pojawi.

Ogłoszenie parafialne.
Następny odcinek pojawi się najszybciej 07.11. Wiem, że to długo i przepraszam was za to, ale w przyszłym tygodniu szykują się dwie imprezy i już wiem, że nie będę miała czasu by dodać coś nowego, a w tygodniu nie wchodzę na laptopa i mam zbyt mało czasu na pisanie, więc jeszcze raz was przepraszam.

niedziela, 18 października 2015

#109

BRUNO

Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. 
Dziecko!?
Jakie dziecko do cholery!?
-Nasze dziecko? 
-Tak, Bruno. Nasze dziecko.
-Ale jak... 
-Po prostu stało się. Sama nie wiem jak do tego doszło, ale jak się zorientowałam, że jestem w ciąży to uciekłam.
-Dlaczego? Przecież poradzilibyśmy sobie z nim razem.
-Z nią.
-Dziewczynka?
-Tak. 
Taka śliczna mała dziewczynka. Moje dziecko. Mogłem ją mieć. Mogła być moja.
-Wyjechałam, bo wiedziałam, że sobie z tym nie poradzimy.
-Nie jestem taki. Nie zostawiłbym cię. Dalibyśmy radę.
-Nie, Bruno. To było bez szans. Może i się kochaliśmy, ale to było za mało. Ty bardzo chciałeś zostać piosenkarzem, a wiedziałam, że dziecko pokrzyżuje ci plany. Nie chciałam stawać ci na drodze do szczęścia. 
Popłakała się jeszcze bardziej. 
Chwyciłem ją za podbródek i podniosłem jej twarzy do góry.
-Moim największym marzeniem jest mieć dzieci, a nie być piosenkarzem. 
-Ale wtedy byłeś tak zafascynowany muzyką, że nawet je zeszłam na drugi plan. Wiedziałam, że nie dasz rady pogodzić tych dwóch rzeczy ze sobą więc uciekłam. 
-Jesteś strasznie niesprawiedliwa. Podjęłaś decyzję za nas dwojga. Gdybym wiedział nie pozwoliłbym ci uciec. 
-Wiem, dlatego ci nie powiedziałam. Uznałam, ze tak będzie lepiej.
-Że będzie lepiej jeśli nie będę wiedział, że gdzieś na świecie chodzi mój potomek!? -krzyknąłem i wtedy sobie zdałem z czegoś sprawę. -Gdzie ona jest? Co z nią zrobiłaś?
Znów spuściła głowę. Nic nie powiedziała
-Mów do cholery! -krzyknąłem
-Gdy się tylko dowiedziałam o ciąży przeszukałam cały internet by znaleźć najlepszą klinikę, w której przeprowadzono by aborcję. 
Aborcja!
Moje serce na chwilę zamarło.
Tylko nie to!
-Znajdowała się w Rio de Janeiro, więc tam pojechałam. Byłam w stu procentach przekonana o tym, że muszę się go pozbyć, bo sobie nie dam rady, ale gdy przekroczyłam próg tej klinki zdałam sobie sprawę, że się oszukuję. Jakoś dałabym sobie radę z dzieckiem. No cóż, wizyta była umówiona więc weszłam do gabinetu. W środku był już doktor, który czekał na mnie by przeprowadzić zabieg, jednak ja chciałam najpierw z nim porozmawiać. On sam wiedział, że to nie jest dobre rozwiązanie i że istnieje milion lepszych, ale to jego praca, więc jeżeli bym się zdecydowała musiałby usunąć ciąże. 
-Zdecydowałaś się?
Tak bardzo bałem się tej odpowiedzi, że czas w którym Amy miała odpowiedzieć wydawał się trwać jakieś milion lat świetlnych.
-Nie. Lekarz powiedział mi, że jest taka możliwość, by zaraz po urodzeniu oddać dziecko dla rodziny, która oczekuje na takie zbawienie. Zgodziłam się na to.
-Co? Oddałaś dziecko obcym ludziom? 
-Wiem, że to nie brzmi fajnie, ale taka jest prawda. Są naprawdę porządni.
-Skąd to wiesz?
-Mam z nimi bardzo dobry kontakt. Nawet ich córka, to znaczy moja, uważa mnie za swoją najlepszą ciocię.
-Jak ty tak możesz? Nie jest ci przykro z tego powodu? 
-Jest, ale lepsze to niż gdybym nie utrzymywała z nimi kontaktu. 
-Nie próbowałaś im jej odebrać?
-Uwierz mi, że bardzo bym chciała, ale to tak nie działa. Jeśli się oddaje dziecko to na zawsze, a nie na jakiś czas. 
-Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś. Mogłaś się zwrócić do mnie. Pomógłbym ci.
-Bruno, dopiero co zaczynałeś swoją karierę. Nie chciałam jej niszczyć na wstępie.
-Nie obchodzi mnie żadna kariera ile razy mam ci to mówić. Chcę mieć rodzinę, a ty zabrałaś mi szansę na to.
-Masz jeszcze Sam. Z nią na pewno będziesz miał gromadkę dzieci.
Zabolało. Wiem, że ona nie wie, że Sam nie chce mieć dzieci z powodu dużego ryzyka ich śmierci, ale i tak zrobiło mi się przykro.
-Chcę się z nią zobaczyć.
-To chyba niemożliwe.
-Chcę się z nią zobaczyć -powtórzyłem bardziej stanowczo.
-Ale...
-Załatw mi to spotkanie albo sam sobie je załatwię.
-Dobra. Pogadam z nimi dzisiaj okej?
-Okej.
Ona płakała, ja płakałem. Nawet nie wiem kiedy się to stało, że z moich oczu popłynęły łzy.

###
Hej :)
Piszcie co myślicie o tym odcinku.
Spodziewaliście się takiego obrotu sprawy?

sobota, 17 października 2015

#108

BRUNO

Od kilku godzin siedzę w tym nieszczęsnym studiu i wraz z Philem i Brandonem próbuję wybrać jakiegoś choreografa. Do trasy nie pozostało dużo czasu, a nadal nie wiemy jak nasze show miałoby wyglądać. Zaprezentowało nam się już około 40 osób, które tańczyły do wybranej przez siebie piosenki i gdy nam się spodobali zostali poddani jeszcze jednej próbie - tańczeniu do wybranej przez nas piosenki. Zaledwie 5 osób zdało oba te zdania. Reszta nie można powiedzieć, że była zła, ale nie była w naszym typie. Jakieś pół godziny temu przyszedł do nas facet, który tańczył eletric booggie albo kobieta która tańczyła taniec hinduski. Całe szczęście przed chwilą trafił nam się chłopak, którego styl nam odpowiadał. Chcieliśmy już zakończyć przesłuchanie, ale że została nam ostatnia osoba postanowiliśmy jeszcze jej dać szansę. Z tego zmęczenia nawet nie przejrzałem danych o tej osobie.
-Cześć -powiedziała
Rozpoznałem ten głos od razu. Spojrzałem na nią a ona się do mnie uśmiechnęła. Jeszcze nigdy w życiu się bardziej nie wkurzyłem
-Przerwa -powiedziałem
-Ale... -zaczął Phil
-Przerwa -krzyknąłem
Przeszedłem koło Amy i ją szturchnąłem. Obróciła się i wyszła za mną. Zaprowadziłem nas przed budynek.
-Co ty tu robisz?
-Przyszłam na casting
-Nie o to pytam. Po co tu przyszłaś? Przecież ty nawet tańczyć nie umiesz.
-I tu cie zaskoczę, bo przez kilka lat uczyłam w szkółce tanecznej.
-Co?
-To co słyszysz. -spojrzałem na nią ze zdziwieniem -Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi i dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły?
-Ponieważ niepotrzebnie tu przyszłaś.
-Przyszłam tu ze względu na pracę
-Kłamiesz. Przyszłaś tu żeby zniszczyć mi życie.
-Jak możesz tak myśleć?
-Po tym co ostatnio powiedziałaś mam prawo. Wiem, że się nie poddasz i że będziesz o mnie walczyć, choć ja raczej już tego nie chcę.
-Nie mów tak.
-Ale taka jest prawda. Namieszałaś mi w głowie i przez chwilę nie wiedziałem z kim chcę być, ale teraz już wiem i tą osobą jest Sam.
-Ale ty nic nie wiesz.
-Czego nie wiem?
-Dlaczego uciekłam
-Bo mi nie powiedziałaś i wiesz co? Już nie chcę wiedzieć. Jak to kiedyś Sam powiedziała, było minęło. Czas z tym skończyć. Nie mogę wiecznie żyć przeszłością.
-Szkoda, że ja muszę.
-Naprawdę nie interesuje mnie to, że teraz wzięło ci się na wyrzuty sumienia i jest ci źle z tą całą ucieczką.
-Nie jest mi z tym źle
-A z czym?
Popłakała się.
-Z tym, że nie powiedziałam ci o naszym dziecku.

####
Hej :)
Wiem, że miały być trzy odcinki, ale chciałam was zostawić w takiej niepewności, więc zakańczam to w takim momencie. Haha. Wiem, jestem zła.
Piszcie co myślicie o tych odcinkach i wbijajcie na http://onekisscanchangeeverything.blogspot.com/ , ponieważ tam też dzisiaj ukaże się nowy odcinek.

Ogłoszenie!
Przez jakiś czas prowadziłam na facebooku stronkę "Bruno Mars Poland". Niestety, strasznie ją zaniedbałam. Ma 1300 polubień i uważam, że jest całkiem fajna, więc nie chciałbym by się zmarnowała. Jestem tam sama i rzadko kiedy dodaje posty przez co stronka jest mało aktywna. Z tego względu poszukuje osoby, która chciałabym wrzucać tam posty, więc jeżeli chciałybyście poprowadzić tą stronkę razem ze mną to napiszcie śmiało w komentarzu albo na marsik.pm@gamil.com 

Do zobaczenia jutro :*
Papa :*

#107

SAM

Najgorsze były pierwsze minuty. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Cała ekipa powitała mnie z wielkim entuzjazmem, ale Ryana nie widziałam. Jeszcze nie przyszedł. Serce mi pękło na dwa kawałki, bo nie mogłam go dojrzeć. Może dzisiaj ma wolne? Może jest chory? Może jeszcze nie wrócił od rodziny? Może się zwolnił? Nie, nie, nie. Na pewno nic z moich domysłów nie jest prawdziwe. Z resztą potwierdziło to skrzypienie otwieranych drzwi. Mówiłam, że moje serce połamało się na dwa kawałki? Kłamałam, jest ich co najmniej tysiąc. Przywitał się ze wszystkimi po kolei, a koło mnie przeszedł jakby mnie tu zupełnie nie było. Zachciało mi się płakać. Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak przykro. Nawet wtedy gdy Bruno na Święcie Dziękczynienia nie podziękował Bogu za mnie nie czułam się tak okropnie jak teraz. Spojrzałam na niego i przyłapałam go na tym, że on też na mnie spogląda. Spuścił głowę i się obrócił.
Przepraszam. Czy możemy o tym zapomnieć proszę? Potrzebuję cię. Nie potrafię żyć jak gdyby nigdy nic wiedząc, że jesteś obok i nie mogę nic zrobić. Nie mogę cię przytulić, nie mogę z tobą nigdzie wyjść. Tak bardzo chcę wrócić do tego co było. Przepraszam Ryan. Słyszysz mnie? Przepraszam. Wróć tu! Przywitaj się ze mną. Zostańmy znowu przyjaciółmi! Słyszysz mnie? Ryan! No chodź tu! Proszę! Nie zostawiaj mnie! Podejdź tu i mnie przytul. Powiedz, że za mną tęskniłeś. Powiedz, że nic się nie stało i że nadal lubisz mnie tak jak wcześniej. Powiedz, że i tak złamiemy zakaz i będziemy się razem przyjaźnić, bo bez siebie nie istniejemy. Zrób to! Proszę!
Nim się zorientowałam stała przy mnie Cameron i mnie uspokajała. Po mojej twarzy spływały łzy, a wszyscy wokół patrzyli się na mnie. Było mi tak przykro, że Ryan nie usłyszał moich błagań, że jeszcze bardziej się rozpłakałam. Próbowałam się rozejrzeć. Może stał wśród tłumu i się na mnie patrzył. Może czekał aż Cameron odejdzie i dopiero wtedy podszedłby do mnie i powiedziałaby, że wszystko będzie dobrze.
Nie było go.
Znikł.
Cameron ścisnęła mnie mocniej w uścisku i wytarła moje łzy.
-Już dobrze. Chcesz o tym porozmawiać?
-Nie, nie.
-Przyszłam ci powiedzieć, że zaczynamy pracę, a ty się popłakałaś. Nie wiem co się stało, ale jeśli chcesz zrobić sobie jeszcze jeden dzień wolny to możesz iść.
-Nie. Nic się nie stało. Potrzebuje tylko pięciu minut.
-Dobrze.
Cameron wstała i pomogła mi się podnieść z ziemi. Miała już odejść, ale zadałam jej pytanie.
-Widziałaś gdzieś Ryana?
-Tak. Wyszedł na dwór. Chcesz mogę go zawołać.
-Nie, dziękuję. Sama się do niego przejdę.
-Dobrze.
Chciałam, ale nie chciałam tego robić. Musiałam, ale nie mogłam. Wiedziałam, że to się skończy źle i że będzie boleć, ale musiałam z nim pogadać.
Wyszłam przed budynek. Stał oparty o ścianę.
-Kto by się spodziewał, że kiedyś się spotkamy potem się w tobie zakocham a na końcu zerwiesz ze mną przyjaźń. Dosłownie tydzień przed dniem w którym zaplanowałem, że powiem ci iż cię kocham najbardziej na świecie. Tak niewiele czasu a jednocześnie tak długo. Może to i dobrze, że tak szybko się to zakończyło. W sumie nawet nie wiem co sobie myślałem. Kobiecie w związku miałem wyznać miłość i liczyłem na to, że padnie mi na kolana i powie, że też coś do mnie czuje. To takie nierealne. Nie z tobą.
Spojrzałam na niego ze łzami w oczach. Naprawdę się we mnie kochał?
-Od kiedy cię poznałem poczułem, że jest w tobie coś magicznego. Niestety, krótko po tym dowiedziałem się, że masz chłopaka. Byłem bez szans, ale i tak się nie poddawałem. Myślałem, że jak się do ciebie zbliżę to wszystko jakoś samo się ułoży, ale tak nie było. Z dnia na dzień cierpiałem coraz mocniej tylko dlatego, że nie mogłem być z tobą do końca szczery. Nie mogłem powiedzieć ci co czuję i nie mogłem liczyć na to samo. Teraz jest już koniec i to wszystko i tak już nie ma znaczenia. Wiem na czym stoję i już wiem, że nie warto dalej w to brnąć.
Zobaczyłam w jego oczu łzę.
-Przepraszam cię Ryan nie wiedziałam. Myślałam, że ktoś inny ci się podoba. W końcu opowiadałeś mi kiedyś o jakiejś dziewczynie.
To dotarło do mnie jak grom z jasnego nieba. Ryan opowiadał mi o mnie. Jak ja mogłam wcześniej na to nie wpaść.
-Ale jestem głupia. Przepraszam, nie wiedziałam.
-To bez znaczenia. Nie ma już nic.
-Ryan...
-Powiem ci jedno. Kocham cię i nienawidzę jednocześnie. Budujesz i rujnujesz mi życie. Sprawiasz, że się uśmiecham i że płaczę. Tylko ty tak na mnie wpłynęłaś.
-Ja...
-Nie wysilaj się.
-Proszę pogadajmy jak ludzie. Tylko o tym marzę. Proszę. Chciałabym żebyśmy ze sobą normalnie rozmawiali. Nie chcę żebyś patrzył na mnie jak na wroga. Czy nie możemy utrzymać normalnych relacji?
-Nie. Daj już sobie spokój i nie ciągnij tego czego już nie ma.
-Ale Ryan, pracujemy razem. Jak ty sobie to wyobrażasz?
-A jak ty sobie to wyobrażałaś?
Zatkało mnie.
-Zachowuj jakby nic się nie stało.
-Ryan...
-Sam to koniec. Nie chcę już tego ciągnąc zrozum w końcu. Żegnaj.
-Ryan proszę.
-Żegnaj.

niedziela, 11 października 2015

#106

BRUNO

Byłem tak spragniony tego pocałunku, że gdy się skończył musiałem się powstrzymywać żeby nie błagać Sam o kolejny. Pewnie by się zgodziła, ale nie chciałem na nią naciskać. W końcu jakby nie patrzeć ta cała sytuacja jest taka świeża. 
-Boje się -powiedziała
-Dlaczego?
-Już jutro muszę wracać do pracy
-Nie rozumiem, przecież lubisz swoją pracę.
Sam wywróciła oczami jak gdyby to co mówiła nie było najoczywistsze na świecie.
-Nawet ją kocham, ale boję się tam pójść. Tam będzie Ryan, a ja będę musiała zagrać dziewczynę zakochaną w nim.
Teraz to do mnie dotarło. To była moja wina, że się tak czuła. Zdziwiło mnie to iż to mi opowiedziała o swoich lękach.
-Może nie będzie tak ciężko jak ci się wydaje.
-Będzie jeszcze gorzej. W ogóle nie wiem po co ci to mówię.
-Bo chcesz bym wiedział co czujesz. 
-Bardziej chyba chcę... nieważne
-No mów.
-Chciałam żebyś zobaczył jak moje życie zmieniło się w ostatnim czasie i żebyś dostrzegł przez kogo tak się stało. Nie mam ci tego za złe. Jakby nie patrzeć sama zrobiłam to co zrobiłam zanim ty mnie o to poprosiłeś, ale tak cholernie trudno mi żyć z myślą, że wrócę na plan i już nie będę mogła z nim normalnie porozmawiać. 
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Mogłem ją pocieszyć i powiedzieć, że nie będzie dobrze, ale musiałbym skłamać. Mogłem powiedzieć jej, że nie musi się tak poświęcać ze względu na mnie, ale wtedy mnie by bolało to, że się z nim spotyka.
-W każdym bądź razie jutro będę musiała iść i grać. Nie będzie mnie cały dzień i podejrzewam, że ciebie też nie, ale mam nadzieję, że wrócisz w miarę wcześnie do domu.
-Nie wiem skarbie. Jutro mamy castingi, bo nie mamy choreografa i musimy kogoś jak najszybciej naleźć i nie mam pojęcia jak długo to nam zajmie. Postaram się być jak najwcześniej w domu.
-Dobrze, bo będzie czekać cię mała niespodzianka.
-Jaka niespodzianka?
-Taka niespodziankowata.
Zaśmieliśmy się.
-Tak bardzo za tym tęskniłem.
-Za czym?
-Za twoim słodkim śmiechem.
Zaśmiała się jeszcze raz i mnie pocałowała.
-Za tym też tęskniłem.
-W takim razie dlaczego mi przerywasz?
Nie powiedziałem nic więcej.
Całowaliśmy się tak długo aż padliśmy z sił.

###
 Witam was ponownie.
Możliwe, że w tygodniu wrzucę wam jakiś nowy docinek, ale nie mogę tego obiecać. 
Powiem wam tyle (nie wcale nie robię tego żeby was ciekawość zżerała, wcale) w kolejnych co najmniej trzech odcinkach będzie się tyle działo, że w głowie wam się to nie mieści. Także wyczekujcie odcinków. 
Bajoo :*

#105

SAM

W końcu się pogodziliśmy. Długo czekałam na tą chwilę, ale było warto. Ostatnie dwa dni naszego urlopu spędziliśmy razem. Byliśmy w kinie, zoo, na kolacji... Było wspaniale, pomimo tego jednego razu gdy zignorował swoje fanki dla mnie.
Wychodziliśmy właśnie z restauracji kiedy zaczepiły go cztery fanki. Bruno początkowo nie zwrócił na nie uwagi, a gdy go szturchnęłam powiedział im, że się śpieszy i zostawił je tam z tyłu. Wsiedliśmy do auta i zanim Bruno polecił kierowcy gdzie ma się udać rozkazałam Brunowi zdjąć sygnety i łańcuchy.
-Po co?
-Dla fanek.
-Oszalałaś? Nie mamy czasu.
-Nie mamy czasu na dojazd domu? Nie bądź śmieszny. Daj mi te rzeczy.
Bruno ściągnął biżuterie i dał mi do ręki.
-A teraz chodź ze mną.
Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę dziewczyn.
-Podejdziesz do dziewczyn i ładnie je przeprosisz, zrobisz sobie z nimi zdjęcia i dasz im autografy, za swoje brzydkie zachowanie podarujesz im po małym prezencie w postaci tej biżuterii, na koniec powiesz im żeby napisały na kartce swoje numery telefonów i kiedy tylko będziesz znał daty koncertów zadzwonisz do nich osobiście i ustalisz z nimi na jaki koncert chciałby przyjść. Oczywiście nie muszę wspominać, że bilet ma być z wejściówką za kulisy.
Bruno wydał się być zdziwiony moim zachowaniem, ale dla mnie było ono najnormalniejsze pod słońcem. W końcu też kiedyś byłam czyjąś fanką.
Podeszłam z nim do dziewczyn i zanim Bruno zaczął coś mówić poprosiłam je żeby mi się przedstawiły. Były w takim szoku, że nie zapomniały jak się mówi, ale po krótkiej chwili jedna z dziewczyn przejęła inicjatywę i przedstawiła wszystkie po kolei.
-Ja jestem Dominika, a to są moje koleżanki Zuza, Nika i Agnieszka.
Następnie Bruno przeprosił je i zrobił to wszystko co mu powiedziałam. Dziewczyny nie wiedziały co powiedzieć, a jedna z nich o mało co nie zemdlała. Staliśmy z nimi chyba z dziesięć minut póki kierowca się nie upomniał i musieliśmy iść. Muszę przyznać, że fajnie się z nimi rozmawiało. Wydawały się być takie sympatyczne. Aż żałuję, że tak mało czasu mieliśmy dla nich. W każdym bądź razie Brunowi serio zrobiło się głupio i w samochodzie przeprosił mnie za to, a ja jedyne co powiedziałam to to by sprawił żeby te dziewczyny na jego koncercie poczuły się wyjątkowo. Obiecał, że tak zrobi.
Kilka minut później przyszło mi powiadomienie, że ktoś oznaczył mnie na zdjęciu. Weszłam i zobaczyłam te dziewczyny. Dałam like i skomentowałam. Bruno też to zrobił.
Już teraz powinny czuć się wyjątkowe.
Gdy dojechaliśmy do domu Bruno postanowił nieco podgrzać atmosferę panującą między nami i zasłonił wszystkie rolety w salonie, zapalił świece i włączył wolną muzykę.
-Zatańczy pani ze mną?
-Z przyjemnością.
Zaczęliśmy wolno wić się w rytm melodii. Nie liczyło się nic innego tylko my. Jego oddech łaskotał mnie w szyje, a jego loczki muskały moją twarz. W pewnym momencie Bruno odsunął się delikatnie ode mnie i spojrzał się na moje usta. Lekko skinęłam głową i wtedy się pocałowaliśmy.
Czułam się jakby to był nasz pierwszy pocałunek. To było takie niesamowite. Tak bardzo za tym tęskniłam.

###
Hej :)
Wybaczcie, że wstawiam odcinek dopiero dzisiaj, ale nie wyrobiłam się na wczoraj.
Oczywiście później pojawi się jeszcze co najmniej jeden odcinek, więc wchodźcie na bloga i sprawdzajcie czy go już przypadkiem go nie ma.
Oczywiście na moim drugim blogu też jest odcinek! I to jeszcze taki niespodziankowy z Bruna urodzin. Jeśli jeszcze go nie przeczytaliście to zapraszam śmiało. Oczywiście później pojawi się ten sobotni (tam też się nie wyrobiłam). 

Jak podoba wam się niespodzianka?
Teraz już chyba rozumiecie dlaczego potrzebowałam tyle czasu. Po prostu nasza para musiała być pogodzona żeby taki odcinek powstał. :)
Kto wie może ciąg dalszy losów tej czwórki dziewczyn będzie jeszcze ukazany w opowiadaniu. 
I jeśli już tak piszę to chciałabym wam strasznie podziękować za to, że ze mną jesteście i komentujecie moje odcinki. Oczywiście jeśli ktoś czyta i nie komentuje to też jestem mu wdzięczna, ale te dziewczyny swoimi komentarzami dają mi kopa. Dziękuje wam wszystkim.
I nie wiem czy wam o tym wspomniałam czy nie, ale w tym konkursie w którym brałam udział wygrałam, więc dziękuje wam z całego serca, że na mnie głosowaliście. Kocham Łas <3
Do później :*

czwartek, 8 października 2015

#104

BRUNO

Ultimatum - tego się nie spodziewałem. Wiedziałem, że będzie ciężko i że będziemy musieli dużo zrobić żeby naprawić nasze relacje i pomimo tego, że pragnąłem tego najbardziej na świecie nie mogłem znieść myśli, że ktoś mi rozkazuje. Że ktoś mi zakazuje spotykania się z innym. Z Amy. Nie mogłem, teraz gdy jestem tak blisko poznania prawdy, przestać się z nią zadawać. Nie mogłem.
Nie mogłem też dać sobie spokoju z Sam. To ją kocham i to z nią chcę być więc musiałem się poświęcić. Musiałem zrobić coś dla nas. 
Poprzedniego dnia zachowałem się jak kompletny debil więc nie mogłem sprawić by i dzisiejszy dzień zmarnować. Postanowiłem chociaż trochę ugłaskać Sam i zrobiłem jej śniadanie do łózka.
Gdy wszedłem do pokoju moja ukochana jeszcze spała, więc delikatnie usiadłem na łóżku i ściągnąłem jej włosy z twarzy. Obudziła się. 
Nie ucieszyła się na mój widok.
-Zrobiłem ci śniadanie. -położyłem tackę obok. 
-Dzięki.
Wyobrażałem sobie inaczej przebieg dzisiejszego spotkania i sądziłem, że chociaż trochę się ucieszy na mój widok, ale widocznie od marzeń daleko jest do rzeczywistości.
Nie wiedząc co zrobić i zbytnio nie chcąc się narażać postanowiłem opuścić pokój.
-Peter
Nie mówiła na mnie Peter od dawien dawna. Co się zmieniło?
-Możesz zostać? Chciałabym żebyś ze mną był.
-Jasne.
Tego też się nie spodziewałem, ale nie powiem, mile mnie to zaskoczyło.
-Chyba nieco przesadziłam. Nie powinnam była tego w taki sposób załatwiać, ale nie widziałam innego wyjścia. Kocham cię i nie chcę cię stracić.
-Nie stracisz mnie.
Wierzę w te słowa. Nie straci mnie i mam nadzieję, że ja jej też.
-Przez ostatnie dni czułam się fatalnie. Byłam zła na ciebie i na siebie. W końcu wina była po obu stronach. Oboje się okłamywaliśmy i oboje doprowadziliśmy do tego stopnia, że byliśmy dla siebie bardziej jak obcy ludzie niż jak para kochanków. Strasznie mi było z tym źle. Na dodatek zamiast z tobą o tym porozmawiać uciekałam do Ryana. Przepraszam cię, w końcu zrozumiałam swój błąd.
Nie spodziewałem się takiego potoku słów. Nie spodziewałem się, że mi to wszystko powie. Aż mi się głupio zrobiło.
-To ja przepraszam. Tyle miałem na głowie, że nie myślałem o niczym innym jak o imprezowaniu a kiedy się dowiedziałem, że się potajemnie spotykasz z Ryanem to się strasznie wkurzyłem. Przepraszam cię. Gdybym wtedy inaczej się zachował nie doprowadziłoby to do takiego konfliktu.
-To i tak była kwestia czasu.
Musiałem przyznać jej rację. Prędzej czy później doszłoby do jakiegoś większego konfliktu.
-W każdym bądź razie, czy możemy już to zakończyć? Bardzo chciałabym żyć z tobą w zgodzie.
-Oczywiście skarbie.
Podszedłem do niej bliżej i ją przytuliłem. Rozpłakała się.
-Nie płacz.
Spojrzała mi w oczy.
-Kocham cię Peterze Hernandezie.
-Kocham cię Samanto Carter.

####
Hej!
A oto przed wami urodzinowa niespodzianka!
Odcineczek!
Jak się podoba?
Myślę, że jest okej.

Nasz Brunecki dzisiaj kończy 30 lat.
Nie wierzę. :o
Ale wiek nie ma znaczenia. Z resztą Bruno i tak wygląda na dwudziestolatka. :)
Łączmy się i zaśpiewajmy mu "Happy Birthday" <3
Wiem, że Bruno i tak nie przeczyta tych tysięcy życzeń urodzinowych które dzisiaj dostał, ale jestem pewna, że wie iż cały świat (nawet Polska) życzy mu sto lat i mam nadzieję, że wie iż w naszym kraju ma swoje wierne fanki które pozostaną z nim na zawsze.
Tego w sumie wam życzę - wieczności z Brunem
W końcu nie bez powodu mówimy Hooligans Forever <3

niedziela, 4 października 2015

#103

SAM

Cios po niżej pasa? Może i tak, ale ja też to przeżyłam. Musiał to zrobić albo inaczej nie mieliśmy w ogóle o czym gadać. Albo kończy z tą całą Amy albo to co pomiędzy nami było się kończy.
-Jak...
-Nie wymagam wiele. Chcę tylko żebyśmy byli szczęśliwi. Chyba możesz tyle dla nas zrobić?
-Nie.
Nie? 
Nie?
NIE!?
Co to ma znaczyć?
Nie?
Ja ci dam nie!
-Co powiedziałeś?
-Nie zrobię tego.
-Nie zrobisz?
-Muszę się z nią jeszcze co najmniej raz spotkać.
-Chyba oszalałeś.
-Nie, muszę to zrobić.
-Ale po co? Co jest takiego ważnego, że musisz się z nią spotkać?
-Muszę się dowiedzieć dlaczego ode mnie odeszła
-Serio? 
-Tak
-To jest dla ciebie takie ważne? Było minęło. 
-Nie. Muszę wiedzieć i kropka.
Nie pozostawił mi wyboru.
-W takim razie żegnam panie Hernandezie.
Zrobiłam kilka kroków w stronę drzwi, ale Bruno złapał mnie za rękę i nie mogłam dalej iść.
-Co ty wyprawiasz?
-To co widzisz. Jeśli ty nie potrafisz się dla mnie poświęcić oznacza to, że nie jesteś mnie wart. Ja dla ciebie zrobiłabym wszystko.
-Ale ja potrzebuje tej rozmowy
-A ja potrzebuje mężczyzny, który nie ugania się za swoją byłą.
-Wcale tak nie jest
-Serio, Bruno? Wierzysz w to, bo ja nie. Chyba coś cię do niej ciągnie skoro nie potrafisz z nią skończyć.
-Przestań
-Taka jest prawda. Mnie nie oszukasz.
Wcześniej płakałam, ale to co teraz się ze mnie wydostało to był przeraźliwy ryk. 
-Sam...
-Miło było cię poznać.
-Dobra! -krzyknął -Już więcej się z nią nie spotkam. Zadowolona? -powiedział to z taką złością, że nie wytrzymałam i przyłożyłam mu w twarz.
-I to nawet jeszcze nie wiesz jak dupku.
Popłakałam się jeszcze bardziej i pobiegłam do sypialni.
Wydarzenia z ostatniej godziny mnie zabiły. Jedyne o czym marzyła to sen. Całe szczęście szybko odwiedziłam tą wspaniałą krainę Morfeusza.

###
W końcu mamy za sobą ich konfrontację.
Co o tym myślicie?
Będzie lepiej czy gorzej?

To na tyle jeśli chodzi dzisiaj o odcinki. 
Kolejne już za tydzień :)

Jeszcze raz przepraszam za opóźnienie.
Love yaa :*

#102

BRUNO

Zszedłem na dół i doznałem szoku. Przy stole siedziała Sam. Miała nieobecny wzrok. Na początku mnie nie zauważyła. Musiałem odrobinę podejść by wypędzić ją z tego stanu.
-Hej -powiedziałem
Super powitanie! Brawo Hernandez!
Uśmiechnęła się lekko.
-Nie wiedziałem, że masz zamiar dzisiaj wrócić.
Wtem Sam się rozpłakała.
Punkt dla ciebie idioto.
Podszedłem do niej i za bardzo nie wiedziałem co zrobić, na całe szczęście Sam przejęła pałeczkę i mnie przytuliła.
-Przepraszam skarbie. Nie chciałem cię zranić. Jestem dupkiem. Masz prawo się na mnie gniewać. Sam jest na siebie zły.
Płakała a ja nie potrafiłem sprawić by przestała. Wtulała się we mnie coraz bardziej a ja nie miałem zamiaru wypuszczać jej z objęć.
-Tak mi przykro. Ostatnimi dniami nie byłem sobą. Tyle się w moim życiu działo. Nie potrafiłem tego wszystkiego pogodzić przez co niestety tobie się oberwało. Przepraszam cię skarbie.
Sam zesztywniała.
-Kim jest Amy?
Prawda czy kłamstwo?
Uratować ją przed kolejnym szokiem i być może cierpieniem czy być z nią szczery?
Jeśli czegoś się nauczyłem w ciągu ostatnich tygodni to to, że kłamstwo nie popłaca.
-Była moją pierwszą miłością
Sam odsunęła się ode mnie.
-Czego od ciebie chce?
Dobre pytanie.
Chce do mnie wrócić, ale dlaczego? Nie możliwe żeby mnie tak jak dawniej skoro przez tyle lat się ukrywała i tak nagle wróciła do mojego życia.
-Nie mam pojęcia.
-Spotkałeś się z nią?
-Tak, ale nie robiliśmy nic złego. -kłamstwo nie popłaca, tak? -Musiałem sobie coś z nią wyjaśnić.
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś o niej?
-Bo to nie miało znaczenia dopóki się nie pojawiła, a potem chyba bałem się wspomnieć o niej przy tobie, ponieważ nie chciałem żebyś się na mnie wściekała.
-A myślisz, że teraz się nie wściekam?
-Wiem, że to robisz. Przepraszam byłem głupi.
-Nie! Nadal jesteś! Myślałam, że załatwimy to w inny sposób, ale moja mama miała rację.
-Z czym?
-Z tym, że będziemy musieli dużo zmienić w swoim życiu. Wyrzec się pewnych rzeczy. Dla ciebie zerwałam przyjaźń z Ryanem!
-Nie musiałaś...
-Musiałam, bo wiem, że tego ode mnie oczekujesz.
-A ty czego ode mnie oczekujesz?
-Przestań zadawać się z Amy. 

#101

BRUNO

Kolejne dwa dni zleciały mi z prędkością chodzącego żółwia. Bardzo wolno. Miałem ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, tłuc, bić, biegać... Miałem ochotę na wszystko co uwolniłby mnie z tego głupiego stanu. Pierwszy raz w życiu poszedłem na siłownie i przez półtora godziny ćwicząc nie myślałem o tym wszystkim, ale kiedy poczułem, że już nie dam rady musiałem zakończyć ćwiczenia i wtedy wszystko znowu powróciło. Ten cały ból. Ta bezsilność.
Wróciłem do domu i pierwsze co zrobiłem to wziąłem chłodny prysznic. Musiałem z siebie zmyć ten pot. 
Umyty usiadłem na moim ulubionym łóżku w mojej i Sam ulubionej sypialni i popatrzyłem na ścianę gdzie kiedyś było drzewo zrobione ze zdjęć i przypomniałem sobie, że chciałem takie zrobić dla Sam. Chciałem żeby nasze zdjęcia utworzyły takie magiczne drzewo. Teraz nadal tego pragnę. Chciałbym je móc zobaczyć. 

SAM

Dzisiaj miałam zamiar wrócić do domu. Pożegnałam się z mamą i z tatą i wsiadła do taksówki, która miała odwieźć mnie na lotnisko. Stamtąd samolotem wyleciałam do LA. 
Podróż minęła szybko i bez problemowo. Na lotnisku zamówiłam taksówkę, która zawiozła mnie pod podany adres. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłam w stronę domu. Zatrzymałam się przed drzwiami i wzięłam głęboki wdech. 
Teraz albo nigdy.
Nacisnęłam klamkę i tak jak się spodziewałam drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Nie było go w kuchni, ani w salonie. W takim razie musiał być w jednym jedynym miejscu które oboje z całego domu najbardziej kochaliśmy. 
Leżał na łóżku. Prawdopodobnie spał. Stanęłam nad nim i się popłakałam.
-Tyle dla ciebie poświęciłam -szepnęłam -I mam nadzieję, że ty też będziesz potrafił to zrobić. 
Pocałowałam go w czoło i zeszłam na dół. Usiadłam w kuchni i zaczęłam się nad tym wszystkim jeszcze raz zastanawiać.
Czy było warto?
Przekonamy się.

###
Hej :*
Przepraszam, że nic nie dodałam wczoraj, ale nie miałam czasu :(
Za to dzisiaj postaram się wam to wynagrodzić, więc wpadnijcie później :*