BRUNO
Za 3 dni wracam do USA, gdzie czekają mnie jeszcze 2 koncerty. Całe szczęście są w okolicach NY, więc po locie samolotem od razu jadę do Sam.
Ostatni raz kiedy byłem w Brazylii to... W sumie nigdy w niej nie byłem, dlatego wykorzystuję dzisiejszy dzień -wolny od koncertów, bo przylecieliśmy dzień wcześniej- na zwiedzanie. Tu gdzie się znajduje, czyli w Rio de Janeiro jest obłędnie. Te widoki... Nie da się ich opisać, trzeba je zobaczyć. A pomnik Jezusa Odkupiciela to już w ogóle...
Przechadzając się po jednej z uliczek postanowiliśmy rozdzielić się z chłopakami, bo każdy chciał coś innego zobaczyć. Mieliśmy mieć zbiórkę za 3 godziny przy Parque Campo de Santana gdzie się rozstaliśmy. Postanowiłem sobie trochę pochodzić i pooglądać okolicę. Natknąłem się na kilka naprawdę wspaniałych budowli. Raz nawet spotkałem Phila. Wymieniliśmy spojrzenia i ruszyliśmy dalej w drogę. Wchodziłem do różnych sklepów męskich jak i damskich. Zakupiłem sobie nowe koszule, a Sam kilka naprawdę -jak na mój gust- pięknych sukienek. Do tego dokupiłem jej perfum Dolce Gabbana. Kasjerka doradziła mi jaki wybrać. Stwierdziła, że jeśli chcę się przypodobać kobiecie z tym perfumami na pewno mi się to uda.
Chodząc po ulicach Rio de Janeiro niewiele osób mi się przyglądało, a więc co za tym idzie - niewiele osób rozpoznawało Bruno Marsa i robiło sobie z nim zdjęcie. Prawdę mówiąc mógłbym policzyć na palcach u dwóch dłoni i ile osób do mnie podeszło i poprosiło o autograf.
Była taka jedna dziewczyna, która wykrzykiwała moje imię bym usłyszał, że się do mnie zbliża i za bardzo się na mnie skupiła przez co gdy szła w moim kierunku nie zauważyła słupa w który weszła co nie skończyło się dla niej zbyt dobrze. Podszedłem do niej by sprawdzić czy nic jej nie jest i gdy dotarłem do dziewczyny zobaczyłem, że krwawi jej nos. Poprosiłem jakiegoś przechodnia by zadzwonił po pogotowie, które natychmiast przyjechało.
-Czy pan jest jej rodziną? -spytała sanitariuszka
-Tak -odpowiedziała dziewczyna
-W takim razie proszę z nami jechać.
Wsiadłem do karetki, bo co miałem zrobić? Przecież nie mogłem tak zostawić mojej fanki.
Bezpiecznie dojechaliśmy do szpitala, gdzie od razu zabrali dziewczynę na badania.
-Zostań tu proszę
No cóż. Widocznie bardzo zależało jej żebym tu został. Zadzwoniłem do Phila i opowiedziałem mu o zdarzeniu. Powiedział, że jest w pobliżu i że zaraz będzie. Nakazałem mu po drodze kupić coś dla fanki.
-Panie Fitz może pan wejść. -usłyszałem jakiś głos- Panie Fitz -pielęgniarka zamachała mi ręką przed twarzą. -Może pan wejść
-Przepraszam zamyśliłem się. -w tej chwili do szpitala wszedł Phil- O proszę mój brat przyszedł. Czy on też może?
-Jasne. W końcu są państwo rodzeństwem z Alison, więc mogą państwo wejść. -szyliśmy w stronę pokoju w którym była nijaka Alison, kiedy usłyszeliśmy ponownie pielęgniarkę -Tak na marginesie waszej siostrze nic się nie stało. A! I zapomniałbym. Wiem kim jesteście i robię wyjątek wpuszczając Was na salę, gdyż Alison bardzo mnie o to prosiła
-Dziękuję
Weszliśmy do sali i naszym oczom ukazała się Alison leżąca na łóżku. Miała okład na nosie.
-Jejku. Nic Ci nie jest? Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś.
-T-t-to naprawdę ty!!!
-Tak to ja, ale nie musisz tak krzyczeć jestem tuż obok.
-B-B-Bruno Mars!! A!!!
-Alison -wtrącił się Phil- jeśli się nie opanujesz wyjdziemy stąd w mgnieniu oka i nie dostaniesz niespodzianki od mojego przyjaciela.
-Niespodzianki?
-Tak. Chciałem Ci jakoś wynagrodzisz to że musisz tu siedzieć przeze mnie, więc wysłałem Phila po to -wyciągnąłem koszyk spod łóżka. Znajdowało się w niej dużo słodyczy i innych pyszności. Do tego dorzuciłem swój autograf i dwa bilety na jutrzejszy koncert. Zawsze noszę przy sobie dodatkową parę biletów i tak naprawdę nie wiem po co to robię, ale czasami się przydają.
Podałem Alison koszyk i tak pisnęła ze szczęścia, że przyszła pielęgniarka i musieliśmy jej tłumaczyć, że nic się nie stało.
-Masz telefon? -spytał Phil
Dziewczyna zmarszczyła brwi, bo nie zrozumiała o co chodzi. Kiedy w końcu do niej dotarło, głęboko westchnęła i przeszukała swoją małą torebeczkę. Wyciągnęła z niej Samsunga Galaxy S4 i podała Philowi. Pozowałem z Alison do zdjęć i na jednym z nich dała mi buziaka. To takie słodkie.
Podczas naszej krótkiej pogawędki przyszła pielęgniarka by zabrać Alison na jakieś prześwietlenie, bo coś w wynikach im się nie zgadzało. Pożegnaliśmy się z Alison i wyszliśmy na zewnątrz rzucając krótkie, a jakże uszczęśliwiające zdanie.
-Do zobaczenia na koncercie.
Opuszczając budynek rozmawialiśmy z Philem o tym, że mamy już 30 minutowe spóźnienie i że chłopacy będą źli. Rozglądałem się by zobaczyć w którą stronę musimy się udać. Gdy spojrzałem w prawo dostrzegłem coś, a w zasadzie kogoś kto sprawił, że znieruchomiałem. Phil zobaczył w jakim stanie się znajduję i obrócił się żeby móc zobaczyć o co mi chodzi. Dziewczyna wpatrywała mi się w oczy, lecz gdy dostrzegła, że Phil się obraca momentalnie odwróciła wzrok i zaczęła uciekać. Phil nie zrozumiał nic z tego. Zacząłem za nią biec przeciskając się przez tłumy turystów. Już prawie ją chwyciłem za rękę kiedy gwałtownie skręciła, a ja próbując zrobić to samo straciłem równowagę i prawie upadłem. Dziewczyna zyskała 5 sekund przewagi przez co widziałem tylko jak znika za kolejnym budynkiem. Gdy tam dotarłem ślad po niej zaginął. Chciałem pobiec dalej może jakimś cudem bym ją znalazł, ale Phila ręka zacisnęła się na moim ramieniu przez co uniemożliwiła mi dalszy pościg.
-Żądam wyjaśnień. -powiedział cały zdyszany.
Ostatni raz kiedy byłem w Brazylii to... W sumie nigdy w niej nie byłem, dlatego wykorzystuję dzisiejszy dzień -wolny od koncertów, bo przylecieliśmy dzień wcześniej- na zwiedzanie. Tu gdzie się znajduje, czyli w Rio de Janeiro jest obłędnie. Te widoki... Nie da się ich opisać, trzeba je zobaczyć. A pomnik Jezusa Odkupiciela to już w ogóle...
Przechadzając się po jednej z uliczek postanowiliśmy rozdzielić się z chłopakami, bo każdy chciał coś innego zobaczyć. Mieliśmy mieć zbiórkę za 3 godziny przy Parque Campo de Santana gdzie się rozstaliśmy. Postanowiłem sobie trochę pochodzić i pooglądać okolicę. Natknąłem się na kilka naprawdę wspaniałych budowli. Raz nawet spotkałem Phila. Wymieniliśmy spojrzenia i ruszyliśmy dalej w drogę. Wchodziłem do różnych sklepów męskich jak i damskich. Zakupiłem sobie nowe koszule, a Sam kilka naprawdę -jak na mój gust- pięknych sukienek. Do tego dokupiłem jej perfum Dolce Gabbana. Kasjerka doradziła mi jaki wybrać. Stwierdziła, że jeśli chcę się przypodobać kobiecie z tym perfumami na pewno mi się to uda.
Chodząc po ulicach Rio de Janeiro niewiele osób mi się przyglądało, a więc co za tym idzie - niewiele osób rozpoznawało Bruno Marsa i robiło sobie z nim zdjęcie. Prawdę mówiąc mógłbym policzyć na palcach u dwóch dłoni i ile osób do mnie podeszło i poprosiło o autograf.
Była taka jedna dziewczyna, która wykrzykiwała moje imię bym usłyszał, że się do mnie zbliża i za bardzo się na mnie skupiła przez co gdy szła w moim kierunku nie zauważyła słupa w który weszła co nie skończyło się dla niej zbyt dobrze. Podszedłem do niej by sprawdzić czy nic jej nie jest i gdy dotarłem do dziewczyny zobaczyłem, że krwawi jej nos. Poprosiłem jakiegoś przechodnia by zadzwonił po pogotowie, które natychmiast przyjechało.
-Czy pan jest jej rodziną? -spytała sanitariuszka
-Tak -odpowiedziała dziewczyna
-W takim razie proszę z nami jechać.
Wsiadłem do karetki, bo co miałem zrobić? Przecież nie mogłem tak zostawić mojej fanki.
Bezpiecznie dojechaliśmy do szpitala, gdzie od razu zabrali dziewczynę na badania.
-Zostań tu proszę
No cóż. Widocznie bardzo zależało jej żebym tu został. Zadzwoniłem do Phila i opowiedziałem mu o zdarzeniu. Powiedział, że jest w pobliżu i że zaraz będzie. Nakazałem mu po drodze kupić coś dla fanki.
-Panie Fitz może pan wejść. -usłyszałem jakiś głos- Panie Fitz -pielęgniarka zamachała mi ręką przed twarzą. -Może pan wejść
-Przepraszam zamyśliłem się. -w tej chwili do szpitala wszedł Phil- O proszę mój brat przyszedł. Czy on też może?
-Jasne. W końcu są państwo rodzeństwem z Alison, więc mogą państwo wejść. -szyliśmy w stronę pokoju w którym była nijaka Alison, kiedy usłyszeliśmy ponownie pielęgniarkę -Tak na marginesie waszej siostrze nic się nie stało. A! I zapomniałbym. Wiem kim jesteście i robię wyjątek wpuszczając Was na salę, gdyż Alison bardzo mnie o to prosiła
-Dziękuję
Weszliśmy do sali i naszym oczom ukazała się Alison leżąca na łóżku. Miała okład na nosie.
-Jejku. Nic Ci nie jest? Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłaś.
-T-t-to naprawdę ty!!!
-Tak to ja, ale nie musisz tak krzyczeć jestem tuż obok.
-B-B-Bruno Mars!! A!!!
-Alison -wtrącił się Phil- jeśli się nie opanujesz wyjdziemy stąd w mgnieniu oka i nie dostaniesz niespodzianki od mojego przyjaciela.
-Niespodzianki?
-Tak. Chciałem Ci jakoś wynagrodzisz to że musisz tu siedzieć przeze mnie, więc wysłałem Phila po to -wyciągnąłem koszyk spod łóżka. Znajdowało się w niej dużo słodyczy i innych pyszności. Do tego dorzuciłem swój autograf i dwa bilety na jutrzejszy koncert. Zawsze noszę przy sobie dodatkową parę biletów i tak naprawdę nie wiem po co to robię, ale czasami się przydają.
Podałem Alison koszyk i tak pisnęła ze szczęścia, że przyszła pielęgniarka i musieliśmy jej tłumaczyć, że nic się nie stało.
-Masz telefon? -spytał Phil
Dziewczyna zmarszczyła brwi, bo nie zrozumiała o co chodzi. Kiedy w końcu do niej dotarło, głęboko westchnęła i przeszukała swoją małą torebeczkę. Wyciągnęła z niej Samsunga Galaxy S4 i podała Philowi. Pozowałem z Alison do zdjęć i na jednym z nich dała mi buziaka. To takie słodkie.
Podczas naszej krótkiej pogawędki przyszła pielęgniarka by zabrać Alison na jakieś prześwietlenie, bo coś w wynikach im się nie zgadzało. Pożegnaliśmy się z Alison i wyszliśmy na zewnątrz rzucając krótkie, a jakże uszczęśliwiające zdanie.
-Do zobaczenia na koncercie.
Opuszczając budynek rozmawialiśmy z Philem o tym, że mamy już 30 minutowe spóźnienie i że chłopacy będą źli. Rozglądałem się by zobaczyć w którą stronę musimy się udać. Gdy spojrzałem w prawo dostrzegłem coś, a w zasadzie kogoś kto sprawił, że znieruchomiałem. Phil zobaczył w jakim stanie się znajduję i obrócił się żeby móc zobaczyć o co mi chodzi. Dziewczyna wpatrywała mi się w oczy, lecz gdy dostrzegła, że Phil się obraca momentalnie odwróciła wzrok i zaczęła uciekać. Phil nie zrozumiał nic z tego. Zacząłem za nią biec przeciskając się przez tłumy turystów. Już prawie ją chwyciłem za rękę kiedy gwałtownie skręciła, a ja próbując zrobić to samo straciłem równowagę i prawie upadłem. Dziewczyna zyskała 5 sekund przewagi przez co widziałem tylko jak znika za kolejnym budynkiem. Gdy tam dotarłem ślad po niej zaginął. Chciałem pobiec dalej może jakimś cudem bym ją znalazł, ale Phila ręka zacisnęła się na moim ramieniu przez co uniemożliwiła mi dalszy pościg.
-Żądam wyjaśnień. -powiedział cały zdyszany.
####
No cóż. Miało mnie nie być i uwierzcie mi, że naprawdę nie miałam zamiaru pisać odcinków, ale ja tak nie potrafię. Nie mogę was zostawić na dłuższą przerwę. Musiałam szybko coś wymyślić i wrzucić na bloga.
Miałam też plan żeby nie dodawać odcinków przez 2 tyg i potem zasypać Was taką ilością, że byście padli ze szczęścia, ale jak widzicie nie udało mi się to.
A teraz z innej beczki.
Za tydzień mam testy. Nawet nie wiecie jak się stresuje. Macie jakieś rady żebym przestała o tym ciągle myśleć. Proszę Was bardzo o podzielenie się swoimi metodami :)
Ooo mamusia nas nie zostawi <3 Dziękujemy! :* A co do opowiadania, o matko co to za akcje?! Ta jak Phil żądam wyjaśnień! :D
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale nie mam dużo czasu na pisanie, a jeszcze nie jest skończony. Obiecuję, że pojawi się w przyszłym tygodniu.
Usuń