wtorek, 23 grudnia 2014

#28

SAM

Jestem bardzo wdzięczna za pomoc. Gdyby nie Bruna menadżer raczej nie dałabym sobie rady. Kim faktycznie mi groziła. Dobrze, że i tak wszyło na moje. Bynajmniej mam taką nadzieje. Dzisiaj mam spotkania z proponowanymi menadżerami. Oby ktoś z nich był taki dobry jak mi opisywano.
Od rana nie mogę odpędzić się od telefonów. Najpierw zadzwonił Bruno, by się mnie spytać jak się czuję, co u mnie itd. Potem zadzwoniła Lara z prośbą o spotkanie. Powiedziałam, że jedynie wieczorem mogę, na co przystanęła. Jesteśmy umówione o 19 u mnie. 10 minut temu zadzwoniła do mnie mama z zapowiedzią wizyty. Ma przyjechać jutro z tatą na 2 dni. Mhm... W końcu zjem coś porządnego, bo ostatnimi czasy nie mam czasu na gotowanie. Teraz dzwoni do mnie Stephan Grande, by mi przekazać, że jednak nie da rady dzisiaj przybyć na spotkanie.
-Oczywiście, że nic się nie stało.
-Jeszcze raz naprawdę przepraszam. Problemy zdrowotne. Mam nadzieję, że pani zrozumie.
-Proszę się mną nie przejmować. Jeżeli będę jeszcze potrzebowała pańskiej pomocy to zadzwonię.
-Dobrze, dziękuję.
-To ja dziękuję.
źródło google grafika
Czyli mam aż 3 godziny wolnego. Czas na porządne zakupy. W mojej szafie wieje pustkami. Zaprosiłabym Larę na wspólny shopping, ale spotykamy się wieczorem, więc nie będę jej zawracać głowy. Wybiorę się sama.
Albo jestem ślepa albo naprawdę nie ma nic ciekawego w tych sklepach. Znalazłam sobie jedynie czarny top z fajnym nadrukiem. Reszta jakoś mi nie pasowała. Biorąc pod uwagę to, że gram w filmie muszę jakoś wyglądać, więc postanawiam zakupić sobie sukienkę. Mam do wyboru dwie takie same sukienki różniące się tylko kolorami - jedna kremowa, druga jasnoniebieska (sukienka na zdjęciu obok). Podczas wewnętrznego pojedynku, którą sukienkę wybrać dociera do mnie dobrze znany mi głos.
-Tę kremową. Będzie Ci bardziej pasować. -obróciłam się. Oczywiście był to Kellan, a obok niego stał Josh -Tak myślę
-Hej. Co wy tu robicie?
-Śledzimy Cię, nie widać? -Podszedł do mnie Kellan i się przytulił. Następnie ten sam gest wykonał Josh.
-Szykuje się jakaś imprezka? -spytał Josh.
-Nie, nie. Kupuję ją dla was -uśmiechnęłam się do nich. - A tak na serio. Przecież muszę jakoś wyglądać na premierze.
-Sam? Zdajesz sobie sprawę, że do premiery jest jeszcze sporo czasu?
-Tak, ale trzeba już się zaopatrzyć. Kto wie co będzie w przyszłości.
źródło http://www.wszelkieprzepisy.pl/ 
Chłopcy ostatecznie pomogli mi wybrać. Pomimo tego, że moje serce pragnęło bardziej jasnoniebieską chłopcy upierali się żebym wzięła kremową. W końcu nie kupuję jej dla siebie, więc się zgodziłam na ich propozycję. Po zakupach poszliśmy na kawę i ciasto. Korzystając z okazji, że jestem w kawiarni zamówiłam sobie przepyszny kawałek czekoladowego ciasta. Tak mi go brakowało.
-Gruba będziesz! -Ach... Kellan
-I kto to mówi? Ten który zjadł już 2 kawałki sernika.
-Ale moje dwa kawałki są mniej tuczące od twojego jednego.
-Czy aby na pewno? Idę o zakład, że tak nie jest.
-Okej. Więc jeśli wygram zaprosisz mnie na kolację do siebie
-Dobra. A jak ja wygram to zabierzesz mnie na wystrzałową imprezę
-Zgoda
Poszliśmy spytać się osoby pracującej w tutejszej kawiarni o to które z nich jest bardziej kaloryczne. Oczywiście, że ciasto czekoladowe, ale czy dwa kawałki sernika nie przebiją tego? Bam! Przebiły o jakieś 100 kcal. Czyli szykuje się niezła impreza. Już nie mogę się doczekać.
Niestety nadszedł czas pożegnania, gdyż za 20 minut mam spotkanie. Dałam im po buziaku w policzek i udałam się na umówione miejsce. Czekałam niecałe 5 minut na przybycie wysokiego mężczyzny. Miał około 2 metrów. Był ciemnoskórym mieszkańcem NY z pięknymi brązowymi tęczówkami. Tylko Bruno pokonał Go w tej walce.
-Witam. Nazywam się Mark Lewson.
-Sam. Miło mi -wyciągnęłam rękę. Ucałował ją delikatnie. Przeszły mnie dreszcze.
Spędziliśmy około godziny na omawianiu szczegółów naszej współpracy. Był bardzo przekonujący. Miał na swoim koncie takie gwiazdy jak Cameron Diaz i Nicki Minaj. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Przedstawił mi szczegółowe plany co do mojej kariery. Nawet mi się nie śniło żeby przez 3 lata zdobyć taką sławę i doświadczenie zawodowe jakie mi oferuje.  Choć jutro mam jeszcze jedno spotkanie już wiem kto zostanie moim menadżerem.
Po powrocie do domu wzięłam szybki prysznic. Po dokładnym osuszeniu skóry ubrałam krótkie szorty i biały top. Po 20 minutach do drzwi zapukała Lara. Otworzyłam jej. Jak się dowiedziałam podczas naszych rozmów nie było szczególnego powodu jej wizyty. Po prostu się stęskniła. Rozmawiałyśmy kilka godzin przy czerwonym winie oglądając jakąś komedie w telewizorze. Nic z niej nie pamiętam przez te plotkowanie.
Następnego dnia obudziłam się z butelką wina w ręku. Była otwarta i do połowy pełna. Obok mnie leżały jeszcze 2 całkowicie puste butelki. Nie wiem skąd wytrzasnęłam aż tyle alkoholu. Wiem tylko tyle, że było go za dużo. Prawie nic nie pamiętam co robiłam, ale na całe szczęście nie ma obok mnie jakiegoś obcego mężczyzny tylko Lara. Mimowolnie się uśmiechnęłam widząc jak leci jej ślina z ust.
-Stawaj, bo się utopisz. -obudziłam ją
-Jeszcze chwilkę.
-Nie ma tak dobrze. Musimy ogarnąć chatę. Za 2 godziny mam spotkanie
-Już, już. Idź zrób śniadanie a ja się ogarnę.
Więc poszłam. Zrobiłam przepyszną jajecznicę. Mniam. Lara dołączyła do mnie i razem zjadłyśmy śniadanie, Następnie wzięłam krótki prysznic i umyłam włosy. Wysuszyłam je suszarką i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam białą koszulę i czarną ołówkową spódniczkę. Muszę jakoś wyglądać na spotkaniu.
Już od początku czułam, że ten facet nie przypadnie mi do gustu. Nie dość, że wyglądał strasznie to jeszcze zachowywał się okropnie. Zamiast on mi coś oferować ja musiałam mu. Po 10 minutach był już skreślony a po kolejnych 15 się z nim pożegnałam.
Chciałam zadzwonić do Marka i powiedzieć mu dobrą nowinę, ale miałam rozładowany telefon.
Gdy doszłam do domu podłączyłam szybko do ładowarki i włączyłam urządzenie. No nieźle. 10 nieodebranych połączeń i to na dodatek wszystkie od Bruna.

***
Witam Was gorąco. Już pojutrze Święta. Kto się cieszy? Ja na pewno. Uwielbiam takie dni. Jest tak rodzinnie i (z perspektywy ogromnego obżartucha) jest duuużo jedzenia. Nie pisałam Wam tego wcześniej, ale jestem bardzo z siebie dumna. Postanowiłam, że od 1 grudnia do Wigilii nie będę jadła słodyczy, chipsów (i tym podobnych) i ciast, pączków itd. I się udało. To znaczy jest jeszcze całe jutro, ale dam radę. Jak już tyle przeszłam to jeden dzień = pikuś. Nie będę się bardziej rozpisywać na ten temat, bo pewnie przynudzam. :D
A teraz konkrety.
Chciałabym Wam życzyć zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Żebyście spędzili dużo czasu z rodziną, żeby było pomiędzy Wami jak najmniej konfliktów. Oraz najważniejsze - żeby Bruno zawitał do naszego kraju.
Mam dla Was prezenciki, czyli każdy kto skomentuje tego posta będzie miał zadedykowany odcinek. Niestety nie mam co innego dać, ale liczy się gest :)
Natomiast jeśli Wy chcielibyście sprawić mi prezent to ucieszyłabym się gdybyście udostępnili link do mojego bloga na swoich blogach, bądź stronkach o Brunie. Z góry dziękuje. :)
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Hooligans <3

1 komentarz: