sobota, 4 kwietnia 2015

#55

SAM

4 minuty temu odjechał mój pociąg do szczęścia. Miałam wybrać się na warsztaty aktorskie, które prowadzić będzie jedna z moich ulubionych aktorek - Cameron Diaz. Taka okazja zdarza się raz w życiu, a ja przez durne nowojorskie korki ją przegapiłam. Nienawidzę tutejszej komunikacji. I jeszcze jak na nie szczęście dzwoni do mnie Kellan. Szczerze mówiąc ostatnie co chcę robić to rozmawiać z nim.
-Dzień dobry -usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
-Nie taki dobry. Grr... Chyba jeden z gorszych.
-Co się stało?
-Właśnie odjechał mój pociąg. Ach... Szkoda gadać. Miałam się nim udać do Baltimore na warsztaty z Cameron Diaz, a teraz to wszystko przepadło.
-Może Cie podwieźć?
-Nie. I tak nie zdążymy. Zajęcia zaczynają się za 3 godziny, a jadąc autem na miejscu będziemy za jakieś 4 godziny.
-Hm... No to mamy problem
-Chyba ja go mam.
-Nie. My. Nie licz na to, że pozwolę Ci z tym zostać sama.
-Ale sobie poradzę
-Oj daj spokój. -po nie całej sekundzie Go olśniło- Już wiem!
-Co?
-Nie wiem gdzie jesteś, ale przyjdź jak najszybciej do mnie.
-Powiedz mi na co wpadłeś.
-Szkoda czasu. Wsiadaj do taksówki i za chwilę widzę Cie u mnie
-No dobra.
W taksówce usłyszałam jak jakiś prezenter wypowiada się o Brunie.
-Może pan dać głośniej? -spytałam kierowcę.

...jego trasa. Wszyscy są pod wrażeniem show, które Hawajczyk odstawia na scenie. Jego nowe piosenki mają to do siebie, że przyciągają absolutnie wszystkich. Od nastolatek aż po dorosłych i ostatnio mieliśmy zaszczyt gościć jedną z jego fanek u nas w studio, która opowiedziała nam o koncercie. Najbardziej interesuje nas to, że pod koniec występu Bruno wspomniał jakiejś tajemniczej dziewczynie. której tożsamości nie znamy. Powiedział, że ją kocha i dziękuje jej za wszystko. Także pani Mars, jeśli pani to słucha niech pani wie, że jest pani szczęściarą i niech się nam pani ujawni, bo nie możemy wytrzymać z ciekawości.
A teraz posłuchajmy najnowszego hitu naszego przybysza z Marsa. Przed Wami 'The lazy song'. 

Ostatnio dowiedziałam się, że możemy się ujawnić, ale jak na razie tego nie robimy, bo Bruno i tak jest na innym kontynencie. Może po jego powrocie ogłosimy światu co do siebie czujemy. W sumie to już nawet mi na tym nie zależy, bo to nie wpłynie na relację pomiędzy nami, a za to będziemy czuć się osaczeni. 
Słuchając tego co mówili w radiu zdałam sobie sprawę, że jestem szczęściarą. Już zapewne nie raz w życiu o tym myślałam i zapewne będę jeszcze myśleć z milion razy, ale to jest prawda. No bo powiedzcie mi w kim zakochał się Bruno Mars i kto robi karierę w świecie, w którym od małego chciało się uczestniczyć? Na pewno ja. Jeszcze biorąc pod uwagę, że to wszystko stało się w ciągu 6 miesięcy. Aż trudno uwierzyć.
Nie wiem kiedy, ale dojechałam na miejsce. Zapłaciłam kierowcy za podwózkę z dość sporym napiwkiem. Zadowolony odjechał z podjazdu, a ja spokojnie mogłam ruszyć w stronę budynku. Nim doszłam do drzwi zauważyłam jak Kellan wychodzi z budynku.
-Nie mamy zbyt wiele czasu, więc jeśli chcesz zdążyć to musimy już wyruszać
-Okej
Wsiedliśmy do jego luksusowego auta. Chyba nie muszę go opisywać. Po prostu jest boski. To te auto, którym już kiedyś z nim jechałam, chyba na tę imprezę...
-Jak masz zamiar pokonać taką trasę w tak krótkim czasie?
-Zobaczysz.
Po 15 minutach jazdy autem, wysiedliśmy na jakimś trudnym do opisania miejscu. Było tu dużo dość małych szarych magazynów. Gdzieniegdzie stał nieco wyższy budynek z oknami zamiast ścian. A to wszystko ogrodzone było drutem. Nie powiem, ten drut mnie przerażał.
Weszliśmy na posesję i nagle wszystko stało się jasne.
Że też ja na to wcześniej nie wpadałam.
-Nie mów mi, że...
-Tak. Będziemy lecieć helikopterem.

***

Wsieliśmy do środka i o dziwo to Kellan był pilotem.
-Nie wiedziałam, że potrafisz latać
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
I tak też było. Opowiedział mi o jego tym całym kursie i o pierwszym locie. Powiedział także, że licencje wyrobił sobie rok temu i że gdy jest przygnębiony to wsiada do helikoptera i sobie lata. Tak rozładowuje stres i emocje. Dowiedziałam się także, że kocha wysokość, czyli jest dokładną moją przeciwnością pod tym względem. Jak Wam już kiedyś wspominałam ja się jej cholernie boje, jedynie w samolocie wydaje się być okej. Teraz lecąc koło Kellana nie przejmuję się, że jesteśmy kilkaset kilometrów nad ziemią. Po prostu lecimy i nie ma w tym nic złego. Nic mnie nie przeraża. Można nawet powiedzieć, że dzięki Kellanowi w pewnym sensie czuję się bezpieczna, bo gdyby ktoś inny był naszym pilotem zapewne bym panikowała.
-Nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzięczna za to, że mi pomagasz.
-Nie musisz być. Jesteśmy przyjaciółmi a przyjaciele sobie pomagają, prawda?
-Prawda
-Sam?
-Tak?
-Spotykam się z kimś
-Oo. Z kim?
-Z Annalynne Mccord
-Szczęścia Wam życzę.
-Dziękuję.
-Jak się poznaliście?
-To długa historia. Opowiem Ci ją kiedy indziej, bo już lądujemy.
Ciesze się, że Kellan w końcu sobie kogoś znalazł. Może dzięki temu o mnie zapomni.
Kellan sprawnie wylądował helikopterem. Odpięliśmy pasy i ściągnęliśmy te śmieszne nakrycia głowy. Nie mam pojęcia jak to nazwać. Kask, czapka?
Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie przywitali nas jacyś ludzie. Podejrzewam, że byli to inni piloci, bądź obsługa tego małego lotniska.
-Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję.
-Jeszcze raz powtarzam, że nie masz za co.
-Mam, bo właśnie teraz idę spełnić jedno ze swoich marzeń.
Nie wiem czemu, ale podeszłam do Kellana i się do Niego przytuliłam po czym dałam mu buziaka w policzek. Wydawał się być zaskoczony tą reakcją i szczerze mówiąc ja też byłam. Lekko się odsunęłam, bo poczułam się dość niezręcznie.
-Muszę już iść.
Obróciłam się o 180 stopni i chciałam ruszyć kiedy poczułam jego dłoń ściskającą moją.
-Miłej zabawy. Pa.
Puścił moją dłoń dzięki czemu mogłam ruszyć dalej. Uśmiechnęłam się w jego kierunku i odwróciłam głowę zanim zdążył to odwzajemnić.
Ruszyłam w drogę.
Z tego co się orientowałam miałam 10 minut drogi stąd do budynku w którym zostanie poprowadzony kurs. Jako że zostało mi niecałe 30 min do rozpoczęcia go postanowiłam się przejść.
Myślałam, że tylko w NY są takie korki, ale pomimo tego, że Baltimore jest znacznie mniejsze to pod tym względem w ogóle się nie różnią.
Nie mam pojęcia dlaczego postanowiłam zrobić taki krok w stronę Kellana zwłaszcza że staram się ograniczać nasze spotkania aby nikt przez to nie cierpiał. Po prostu nie chce żeby się we mnie zakochał, o ile jeszcze tego nie zrobił, bo jak na razie nie ma szans na to byśmy było razem. Nie chcę łamać mu serca. Nie chcę żeby cierpiał. Za bardzo Go lubię. Mam nadzieję, że ta cała Ann czy jak jej tam pomoże mu zapomnieć o mnie.
Dotarłam na miejsce 15 minut przed czasem. Jako że jest to kurs przybyło tu też dużo innych osób. Postanowiłam, że przywitam się z niektórymi z nich. Wszyscy wydawali się być sympatyczni i mili. Nie mam pojęcia skąd się tu niektórzy z nich wzięli, zwłaszcza że na plakietkach które dostaliśmy, by Cameron wiedziała jak się nazywamy i co robimy, nie było napisane, że są aktorami. Na niektórych był dziennikarz, wizażysta, reżyser, choreograf... Naprawdę nie rozumiem dlaczego tu przyszli zwłaszcza że Cameron będzie uczyć nowych aktorów jak dobrze grać.
Po 10 minutowym spóźnieniu Cameron weszła na salę. Przywitała się z nami. Trudno by jej było poświęć czas na każdą osobę zwłaszcza, że było nas około 50, więc powiedziała ogólnie 'cześć wszystkim'. Odpowiedzieliśmy jej niemal jednogłośnie po czym Cameron zaczęła swój wykład. Chłonęłam jej każde słowo jakby przekazywała mi jakiś sekret. Przez to, że jestem jej fanką musiałam dodatkowo powstrzymać emocję by nie piszczeć ze szczęścia, że jestem tak blisko niej.
Pierwszym punktem tego spotkania była teoria. Cameron opowiedziała nam o najczęstszych błędach popełnianych podczas wystawiania sztuki. Następnie powiedziała, że żeby dobrze zagrać postać musimy się poczuć jakbyśmy naprawdę nią byli. Ważne jest także abyśmy brali pod uwagę krytykę innych i uczyli się na własnych błędach. Ostrzegła nas także przed tym, że nawet najmniejsze drobiazgi są brane pod uwagę przy ogólnej ocenie filmu, bądź gry aktorskiej, dlatego musimy uważać na to co robimy.
Kolejną rzeczą którą robiliśmy było zadawanie pytań naszej gwieździe. Oczywiście nie mogły to być pytania prywatne, lecz odnosząc się do gry, bądź innych problemów związanych z tym.
2 ludzi nieco przekombinowało, bo zamiast pytać się o to co właściwe zaczęli oskarżać Cameron o to, że nie potrafi grać.
Zostali wyrzuceni z kursu.
-Mam problem z zagraniem bólu. Jaką masz na to radę? -spytałam.
-Cóż mogę powiedzieć. Żeby zagrać wiarygodnie, że coś mnie boli przypominam sobie coś strasznego, coś co zawsze sprawi, że chcę się popłakać, ale zarazem że jestem wściekła i bezsilna. A jeśli nie przeżyłaś nic strasznego co mogłoby Cię doprowadzić do takiego stanu, to na świecie jest wiele strasznych rzeczy. Postaraj się wyobrazić sobie siebie, bądź kogoś bliskiego w okropnych okolicznościach. Miej obraz przed oczami jak są krzywdzeni, jak cierpią a gwarantuje, że i tobie się to udzieli.
-A co z mimiką i gestykulacją? Czasem ciężko jest je zgrać.
-Osoby, które doznają ból często płaczą, więc w takich scenach wskazane jest urojenie łzy. Aby wyrazić ból możemy rzucić jakimś przedmiotem, walnąć w ścianę czy zakryć twarz choć to bardziej podchodzi pod bezsilność, ale też jest akceptowane. Oznaką bezsilności jest też opuszczenie się na ziemie i płacz. To jest moja rada.
-Dziękuje. Myślę, że to mi pomoże
-Jak masz na imię? -spytała Cameron
-Sam.
-Okej. Dziękuje.
I tak minęła druga część kursu.

####

Wesołych Świąt <3 

4 komentarze:

  1. OOO Cameron Diaz, super aktorka ;) Widzę, że coś mamy wspólnego z Sam :D Wzajemnie Wesołych Świąt, niedługo w końcu coś u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jesteśmy trzy - ja też uwielbiam Cameron :)
      Czekam z niecierpliwościom na kolejny odcinek u ciebie :*

      Usuń
  2. Fajny film był by z tego bloga! Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek! ;-)

    OdpowiedzUsuń