czwartek, 14 sierpnia 2014

#7

Po tym jak Bruno poinformował mnie, że ma już bilety i możemy jechać, spakowałam się i czekałam aż przyjedzie po mnie taksówka. Gdy tylko wyszłam z auta Bruno podszedł i zapłacił za taksówkę nim zdążyłam się sprzeciwić. Przywitał się ze mną po przez krótkie przytulenie. Zaciągnęłam się jego niesamowitym zapachem. Te jego perfumy. Przyprawiają mnie o dreszcze. Są takie boskie. STOP! Sam masz chłopaka. Nawet nie próbuj myśleć o innym. Racja. Nie mogę sobie pozwolić na chwile fantazji. Jestem już zajęta. Przeszliśmy przez odprawę i w samolocie poczułam się trochę niezręcznie. Nie wiedziałam co mu powiedzieć, o czym z nim rozmawiać, więc tak po prostu zagadałam. Chciałam się coś od niego dowiedzieć. Poznać Go.
-Bruno opowiedz mi coś o sobie
-Okej. Jak już pewnie wiesz tak naprawdę na imię mam Peter, ale bardzo lubię jak wszyscy mówią do mnie Bruno. Już się do tego przyzwyczaiłem. W zasadzie nawet już rzadko reaguje na Peter. Jedynie w rodzinnym gronie. Tam nie ma sławnego Bruna jest po prostu Peter, którego znają i kochają za to jaki jest a nie za to kim jest. Chciałbym by wszyscy moi fani znali Petera, lecz nie mam możliwości z każdym fanem z osobna się zaprzyjaźniać i opowiadać im o sobie.- Aż poczułam się taka dowartościowana. Jestem jedną z fanek, które mają okazję poznać Petra.-Znają mnie tylko z brukowców, a to co piszą nie zawsze jest prawdą. Nie chcę okłamywać swoich fanów, ale też nie mogę za każdym razem powiedzieć im prawdy. Takie jest życie. Kocham to kim byłem i kim się stałem. Myślę, że jakby nagle stałoby mi się coś z głosem to bym się załamał. 
- Uwierz mi, że nie tylko ty byś się załamał. Sądzę, że każdy Hooligan przeżył by depresję i to nawet podejrzewam, że gorszą od twojej.
- Masz rację. Właśnie za to kocham swoich fanów, że są ze mną na dobre i na złe. Teraz liczę, że ty opowiesz mi coś więcej o sobie.- Puścił do mnie oczko
- No dobrze.- Zaczęłam trochę onieśmielona, bo niby o czym mam rozmawiać z całym moim światem? -A więc jest Sam. Mam 23 lata. Moim największym marzeniem odkąd pamiętam było spotkanie ciebie. Mam chłopaka Liam’a do którego właśnie lecimy. Mam nadzieję, że go polubisz. Moim hobby jest aktorstwo. Marzę by zagrać w filmie z Will’em Smith, Josh’em Duhamel i Channing’iem Tatum. Są świetnymi aktorami.
- To świetnie. Mam nadzieje, że kiedyś ci się uda
- Ja też

Gdy dotarliśmy na miejsce Bruno spytał się mnie czy ma wejść ze mną, ale ja wolałam to sama załatwić. Chciałam być sam na sam z moim ukochanym.
Szłam przez długi korytarz w poszukiwaniu recepcji. Kiedy już tam dotarłam spytałam się o Liam’a a pielęgniarki pokazały mi gdzie on się znajduję. Udałam się do pokoju numer 45. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam coś czego nigdy w życiu nikomu bym nie życzyła. Jakaś dziewczyna całowała mojego chłopaka. Łzy mi napłynęły do oczu. Jak on mógł? Przecież byliśmy dobrą parą. Kochaliśmy się. To była prawdziwa miłość bynajmniej z mojej strony. Dlaczego on mi to zrobił? Co we mnie jest nie tak?
- Dlaczego? –Powiedziałam a łzy leciały mi strumieniami po policzkach. Liam odsunął od siebie dziewczynę. Patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Sam to nie jest tak jak myślisz.
- A jak? – Miałam ochotę podejść do niego i mu walnąć, lecz się powstrzymałam. Dziewczyna w międzyczasie wyszła z pomieszczenia – Przyjeżdżam do ciebie taki kawał drogi a ty całujesz się z inną! Jesteś świnią. Gdybym wiedziała, że mi coś takiego zrobisz nigdy, ale to nigdy nie zbliżyłabym się do ciebie. Nienawidzę Cię! – Starałam się wyjść z pokoju, ale Liam mnie zatrzymał. Miał co prawda skręconą kostkę, ale zanim się obejrzałam stał przy drzwiach i nie pozwalał mi wyjść.
- To nie tak Sam. Naprawdę Cię kocham. Ta dziewczyna jest dla mnie –po dłuższym przemyślenie dokończył zdanie. Już wiedziałam, że to musi oznaczać, że ona była z nim dość długo - nikim. Nie wiem dlaczego ją pocałowałem. Naprawdę nie wiem. To był błąd. Przepraszam.- Powiedział co mu ślina na język przyniosła. Wiedziałam, że to nie do końca jest prawda.
- Myślisz, że Ci uwierzę w twoje przeprosiny? Najpierw się myśli a później robi. Jak długo trwał wasz romans?
- Czy to ma teraz znaczenie. Kocham Cię. Nie chcę żebyś odchodziła.
- Ma wielkie znaczenie. Jak długo to trwa? Czy to dla niej tu przyjechałeś? – Krzyknęłam
- Tak. –spuścił wzrok- Przepraszam Cię. Spotkałem ją około 3 miesięcy temu i tak jakoś wyszło. – Nie wytrzymałam. Dostał z liścia.
- Wypuść mnie. Nie chcę cie już więcej widzieć. To koniec! Rozumiesz? To już jest koniec. Nie dzwoń do mnie. Nie pisz. Po prostu zostaw mnie w spokoju.
Wypuścił mnie. Biegłam przez długi korytarz aż wyszłam z tego budynku. Przed szpitalem czekał na mnie Bruno. Bez żadnego słowa przytuliłam się do niego. Bruno był trochę zmieszany. Nie wiedział co ma zrobić. Przytulił mnie i spytał:
- Co się stało?
- Nie chcę o tym rozmawiać. Możemy już stąd iść?
- Jasne. A gdzie byś chciała? – Odsunęłam się. Łzy powoli przestawały spływać mi po policzku.
- Do domu
- Przykro mi. Samolot mamy załatwiony dopiero na jutro. Myślałem, że będziesz chciała dłużej tu zostać.
- Chciałam, ale … - I znowu się popłakałam. Gorzej niż małe dziecko jak się mu zabierze zabawkę. – Sama już nie wiem
-Jak chcesz mogę załatwić lot dzisiaj?
-Nie. Zostańmy tu. Dziękuję Ci Peter
- Nie ma za co Sam. A teraz chodź do hotelu.
Udaliśmy się do hotelu. Bruno wynajął nam pokoje obok siebie. Gdy Bruno wręczył mi klucz weszłam do środka i się zamknęłam. Zaczęłam wszystko przemyślać. Dlaczego coś takiego się wydarzyło? Jak ja mogłam do tego dopuścić? Dlaczego wcześniej nie odkryłam, że jest coś nie tak? Nasza „miłość” trwała rok. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wierzyłam w każde jego słowo. W każde jego „Kocham Cię”. Może Lara miała rację mówiąc, że mnie wykorzysta. Widocznie Lara ma oko do ludzi.
- Sam jesteś tam?
- Jestem. –Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Bruno wszedł nic nie mówiąc. Usiadł na łóżku.
- Dobrze się czujesz? Martwię się. Trochę mnie zaskoczyłaś jak wyszłaś z tego szpitala cała zapłakana.
-Przepraszam. Po prostu zobaczyłam coś czego nie chciałabym widzieć. Liam … on całował się z inną dziewczyną. – W tym momencie się rozpłakałam.
-Przykro mi.
Od tej chwili siedzieliśmy tak przez około 10 minut bez żadnego słowa. Myśleliśmy o tej sytuacji. Bruno nie wiedział co powiedzieć a ja nie chciałam się mu zwierzać bo wiedziałam, że się znowu rozpłaczę.
-Bruno mam do ciebie ogromną prośbę. Pójdźmy na lody. One zawsze poprawiają mi humor. –Uśmiechnęłam się a on odwzajemnił to.
-Jasne. 

***
I znowu okrągłe 0. Czy ktoś w ogóle to czyta? 

1 komentarz: