poniedziałek, 18 sierpnia 2014

#8

Poszliśmy do parku. Bruno zamówił nam lody. Czekoladowe. Moje ulubione. Chodziliśmy przez chwilę po ścieżce by znaleźć ustronne miejsce do pogadania.

-Wiem, że to kiepski moment, ale mam dla ciebie małą propozycję.
-Jaką?
-Otóż niedługo pragnę wydać kolejny singiel i potrzebuję pięknej dziewczyny do tego. Czy zechciałabyś wziąć w nim udział?
-Bruno … - Zatkało mnie- Oczywiście, że tak.
-Wiem, że to dla ciebie duża szansa gdyż chcesz zostać aktorką. Myślę, że to Ci zapewni lepszy start.
-Oj dziękuje. Jesteś wspaniały.
-Nie przesadzaj. Jak mógłbym Ci jeszcze bardziej poprawić humor?
-Hmm… Może pójdziemy na basen. Mam ochotę się wykąpać. 
-Okej. Chodź spakujemy się i ruszamy. 

-Sam idziemy zjechać z tej zjeżdżalni?
-Nie, nie. Za wysoko. Przykro mi mam lęk wysokości. – mówiłam z przerażeniem w oczach. Niby mam lęk wysokości a latać samolotem się nie boję. Wiem jestem trochę dziwna.
-No chodź. Zjedziemy razem 
-O nie. Nigdy tam nie wejdę. – skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej
-A jak cię tam zaciągnę - Bruno położył swoje ręce na biodrach 
-Powodzenia. Na pewno ci się nie uda.
-No to patrz. 
Bruno chwycił mnie jak małżonek świeżo upieczoną pannę młodą kiedy trzeba przenieść ją przez próg. Krzyczałam ciągle „Bruno przestań” albo „Bruno puść”, ale na niego nic nie działo. W końcu się poddałam i powiedziałam, że sama tam wejdę. Bruno opuścił mnie na ziemie. Próbowałam uciec, lecz Bruno mnie złapał. Już nie miałam innego wyjścia. Musiałam tam iść. Musiałam przezwyciężyć swój lęk. Dotarliśmy na górę. W końcu. Starałam się nie patrzeć w dół, ale coś mnie kusiło i kilka razy zerknęłam. Było strasznie wysoko. 
-No to jedziemy 
-Bruno, ale ja się strasznie boję.
-Nie bój się zjadę razem z tobą.
-A jak mi się coś stanie? Jak nie zdążysz mnie uratować? 
-Spokojnie, dam radę. 
Bruno chwycił mnie za rękę i zjechaliśmy. Było strasznie, ale za to bardzo fajnie. Następną godzinę spędzaliśmy zjeżdżając z mniej strasznych zjeżdżalni. Gdy skończył nam się czas wyszliśmy z basenu. O dziwo ludzie nie rozpoznali Bruna. Trochę mnie to zdziwiło no bo jak można nie znać Bruna? No cóż widocznie są jeszcze ludzie do których jego muzyka nie dotarła. Wróciliśmy do hotelu. Poszliśmy do swoich pokoi. Chciałam się trochę ogarnąć, jakoś przebrać i jeszcze gdzieś wyjść z Brunem, ale zadzwonił mój telefon. Wiedziałam, że to nie będzie, krótka rozmowa. Moje marzenie prysło.

-Halo Sam gdzie ty jesteś? Czemu nie ma cię w domu? Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu? –Pytała przerażona Lara
-Przepraszam byłam zajęta. Jestem w Londynie razem z Brunem. 
-Z tym Brunem? 
-O tak. Jest naprawdę fajnym facetem. Musisz Go kiedyś poznać
-Z wielką chęcią.
Później przez około 30 minut rozmawiałyśmy o sytuacji ze szpitala. Lara znienawidziła Liam’a jeszcze bardziej niż przedtem.Ja natomiast Go nadal kocham, ale nie wybaczę mu nigdy tego co mi zrobił. Nigdy! Dopiero podczas tej rozmowy zdałam sobie sprawę, że gdy byłam z Brunem w ogóle nie myślałam o sytuacji z przed kilku godzin. Nie myślałam o Liamie. Po prostu dobrze się bawiłam. Chociaż na chwilę zapomniałam o bólu, który mi sprawił. 
Gdy skończyłam rozmowę, Bruno przyszedł i powiedział, że mam się pakować, ponieważ zaraz jedziemy na lotnisko. Niestety co dobre kiedyś się kończy. Zrobiłam co mi kazał i wsiadłam do taksówki, która czekała na mnie i na Bruna przed hotelem. Po drodze nie wiele rozmawialiśmy. Wystarczyła mi jego obecność. Przeszliśmy przez odprawę i weszliśmy do samolotu. Lecieliśmy pogrążeni w myślach. Nawet nie poczułam kiedy odpłynęłam.
Dotarliśmy do NY. Na lotnisku oczywiście było wielkie zamieszanie, ponieważ kilka fanek Go rozpoznało. Chciały sobie zrobić z nim zdjęcie i wziąć autografy. Nim się obejrzałam w okół mnie było około 30 osób. Bruno powiedział, że mam na niego poczekać na zewnątrz. Obiecał, że to nie potrwa długo. Przyszedł do mnie po 20 minutach. Oczywiście przeprosił za to, ale Go uspokoiłam. Tak w zasadzie to nic się nie stało. 
I znowu jazda taksówką. Nieco ożywiliśmy się z rozmową dopiero przed moim domem. Wiedziałam, że teraz jest ten czas. Czas pożegnania. Posmutniałam.
-Cześć Bruno. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Wspaniale się z tobą bawiłam –Uśmiechnęłam się choć było mi strasznie smutno
-Na pewno się zobaczymy w końcu nakręcamy razem teledysk
-A no tak zapomniałam. Do zobaczenia- Łzy zaczęły mi spływać po policzku.
-Czemu płaczesz? -starł mi jedną łzę z policzka
-Nie chcę żebyś odchodził. 
-Ale ja nie odchodzę. Jeszcze się zobaczymy. Obiecuję. Dam Ci znać w ciągu najbliższych tygodni odnośnie naszej współpracy
-Dziękuje. Do zobaczenia
Na pożegnanie przytuliliśmy się. Chyba umoczyłam kawałek jago kurtki swoimi łzami. Ostatni raz wciągnęłam jego zapach i odeszłam.

W domu miałam swój komitet powitalny. Oczywiście jak to najlepszej przyjaciółce dałam klucze od mieszkania. Rzuciła się na mnie w progu jednocześnie sprawiając, że prawie upadałam. Dobrze, że zdążyłam się złapać wieszaka w korytarzu. Ściskała i całowała mnie po policzkach jakby nie było mnie kilka miesięcy. Gdy się uspokoiła weszłyśmy do mieszkania i od razu zaczęłam się jej chwalić tym o czym jej nie powiedziałam.
-Lara nie uwierzysz. Zapomniałam Ci o tym powiedzieć, ale Bruno zatrudnił mnie do swojego nowego teledysku. Aaa! –zaczęłam piszczeć
-Wow! Nie spodziewałam się tego. Czy jest coś jeszcze czego nie wiem? –Przyjaciółka patrzyła się na mnie z wielką zazdrością
-Przytuliłam go chyba z trzy razy i jak szliśmy zjeżdżać ze zjeżdżalni trzymał mnie za rękę a tak poza tym widziałam go bez koszulki
-Aaa! Ty to masz szczęście
-No może trochę – Od razu przypomniała nam się sytuacja z Liam’em. 
-Przepraszam Cię, ale ja już muszę uciekać. Trochę na ciebie tu czekałam a w moim mieszkaniu są rodzice, więc chyba rozumiesz.
-Tak, jasne. Do zobaczenia.
-Pa 

***
Dobra. Przestaje narzekać, bo wierzę, że czytacie tego bloga, ale tak dla pewności moglibyście zostawić tu KOMENTARZ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz