środa, 10 września 2014

#10


-Hej Sam- chciał mnie przytulić, jednakże się odsunęłam 
-Hej. Mów co chcesz, bo nie mam zbytnio czasu.
-Bo widzisz. Bardzo Cię przepraszam za tamtą sytuację. Naprawdę nie chciałem Cię skrzywdzić. Uwierz mi. Nadal bardzo Cię kocham. Tamta dziewczyna to… po prostu się pomyliłem. Wiem, że trudno mi teraz w to uwierzyć a zwłaszcza, że odezwałem się dopiero po miesiącu, ale chciałem dać Ci czas. Jeszcze raz przepraszam. 
-Myślisz, że mi twoje przepraszam coś da?- Byłam na niego cholernie wściekła. – Nawet nie wiesz jak się wtedy poczułam. Płakałam przez ciebie dniami i nocami a kiedy się pozbierałam ty przychodzisz i sprawiasz, że wszystkie emocje powracają. Nie potrafię Ci tego wybaczyć. Za bardzo mnie zraniłeś!
- Wiem. Nie chciałem tego. To jakoś tak wyszło. Nic na to nie poradzę- jak usłyszałam te słowa jeszcze bardziej podniosło mi się ciśnienie. Dałam mu z liścia
- To jakoś tak wszyło. Nic na to nie poradzę- zaczęłam cytować jego słowa. Z moich oczu płynęły łzy– Wiesz co? Lepiej było jak się do mnie nie odzywałeś. Zapamiętaj to nie tamta dziewczyna to zniszczyła tylko ty!- Wyraźnie podkreśliłam ostatnie słowo. 
- Tak wiem. Przepraszam. Wybacz mi proszę. Gdybym mógł cofnąć czas nigdy by do tego nie doszło. Nie spotykałbym się z tą dziewczyną. Przepraszam. 
-Gówno mnie obchodzi co byś zrobił –wycedziłam to zdanie przez potok łez, które spływały po moich policzkach – To co się stało nigdy się nie odstanie. Jesteś totalnym debilem, kretynem, kłamcą… -przerwał mi
-Rozumiem. Czyli nie ma szans na zgodę?
-Będzie. Jeśli wyjedziesz stąd i już nigdy w życiu nie pokażesz mi się na oczy. Nie zbliżaj się już więcej do Nowego Jorku a zwłaszcza do mojego domu. Wyjedź do swojej zasranej paniusi w Londynie. Mogę się założyć, że właśnie na ciebie czeka. Pewnie za chwilę masz samolot by pojechać do niej i ją bzyknąć, więc lepiej już idź. Nie będę wam przeszkadzać 
-Przestań –krzyknął –Nie jadę do Londynu. Skończyłem z nią
-Wiesz jak bardzo mnie to obchodzi? –zadałam pytanie i nawet nie czekałam na odpowiedź –tak bardzo jak to co się stało z twoimi wczorajszymi skarpetkami, chociaż dobrze wiem, że zapewne masz je nadal na sobie. – podeszłam do niego bliżej i zaczęłam grozić mu palcem –ostrzegam cię, że jak cię jeszcze kiedyś zobaczę to nie ręczę za siebie –odeszłam od niego
Czuję, że dobrze postąpiłam. Jeszcze przed chwilą miałam wątpliwości co zrobić, bo czułam, że go kocham, lecz gdy go ujrzałam, zrozumiałam, że tak naprawdę, go nienawidzę. Jest najgorszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek poznałam.

***

Już dzisiaj pierwsza próba do teledysku. Strasznie się stresuje. Ciekawe co będę musiała robić. Mam nadzieje, że chociaż w jednej scenie będę występowała obok Bruna. 

Idąc długim, ciemnym korytarzem dostrzegałam dużo pokoi. Na jednym z nich pisało „Bruno Mars”. Tak bardzo chciałam tam wejść, że nie mogłam się powstrzymać. Otworzyłam drzwi. Nikogo nie było w środku. Zobaczyłam te wszystkie kostiumy. Garnitur, koszula w kratę, jeansy… Aż by się chciało tu zostać na zawsze. Po prostu raj. Rozmarzyłam się troszkę o Brunie, gdy usłyszałam czyjś głos.

- Co pani tu robi? Nie widzi pani, że to moja garderoba? – Moja? Tylko jedna osoba mogła to powiedzieć. Obróciłam się. To był Bruno. – Proszę stąd wyjść bo wezwę ochronę.
- Już wychodzę. Przepraszam, że tu weszłam – Udałam się w stronę drzwi
- Czy my się znamy? – spytał Peter
- W zasadzie to tak. Nie wiem czy mnie pamiętasz, ale miesiąc temu po twoim ostatnim koncercie…
- A tak już wiem. Ty jesteś Sara. Jak miło, że przyszłaś 
-Nie jestem Sara tylko Sam – Poczułam się trochę zażenowana. Pomylił moje imię. 
- Wybacz. Mam tyle na głowie, że zapomniałem
-Nic się nie stało. To ja już pójdę. Do zobaczenia na próbie.

Gdy weszłam do odpowiedniej sali zaczęłam się zastanawiać czemu Bruno zaprosił mnie do współpracy nad jego teledyskiem. Stały tam 3 wysokie, szczupłe brunetki. A ja? Ja jestem dość niska. Mam 1,63 m wzrostu. Jeszcze na dodatek jestem blondynką o wielkich, brązowych oczach. Strasznie różniłam się od tych dziewczyn. W sumie to dobrze, bo nie byłam wyższa od Bruna i będę się bardziej rzucała w oczy w teledysku, a z drugiej strony to źle bo z tego co widziałam dziewczyny mnie nie polubiły. Jak przechodziłam obok to patrzyły się na mnie jak na jakiegoś wroga, gdy zaś się ich coś spytałam totalnie mnie olewały.

Nadszedł czas próby. Choreograf wyjaśnił nam co będziemy robić. Teraz tylko czas to wykonać. Kilka godzin ciężkiej harówki się do czegoś przydały. Wiem już co i jak. Jutro będą już oficjalne próby. A pojutrze nagrania. 

***


Kilka dni później

- No dobra opowiadaj jak było
- Ogólnie to dobrze. Mamy już nagrane wszystkie sceny. Teraz tylko czekamy na montaż. Bruno powiedział, że  jak wszystko będzie już gotowe to zaprosi wszystkich, którzy pracowali przy teledysku i obejrzymy go przedpremierowo.
- No to masz fajnie. A powiedz mi w ogóle co ty tam robiłaś?
- Ja byłam tam jedną z głównych twarzy. Wcieliłam się w przyjaciółkę Bruna. Były też trzy modelki, które wpędziły go w niezłe tarapaty, a ja mu pomogłam się od nich wyrwać.
- Czyżby „Count on me”?
- Skąd wiedziałaś?- Spytałam lekko zdziwiona. Lara nie jest jakąś mega fanką Bruna.
- A czytałam w gazecie- Nawet osoba, która jej nie zna nie uwierzyłaby w to.
- A tak na serio? Jestem twoją przyjaciółką. Uwierz mi znam Cię lepiej niż Ci się wydaje.
- No dobra. Powiem Ci. Bo ten no…
- No wyduś to z siebie kobieto
- Bo ten choreograf. No wiesz Paul. To mój chłopak. Powiedział mi co nieco nad czym pracujecie.
-Osz ty małpo. I mi nic nie powiedziałaś?
- Wybacz nie miałam kiedy. Spotykamy się dopiero od miesiąca i nie wiedziałam czy to coś poważnego. A wiesz ty wtedy jeszcze z Liam’em zerwałaś i nie chciałam Cię dołować. –spuściłam głowę- Co jest?
- Nie powiedziałam Ci, ale ostatnio się z nim spotkałam.
-Co!? –krzyknęła
-Spokojnie. Chciał żebym mu wybaczyła, ale ja nie zmiękłam. Jeszcze przed rozmową nie wiedziałam co zrobić. Wahałam się, lecz gdy zaczęłam z nim rozmawiać wiedziałam, że to nie ma sensu. Może i go kocham, ale to co zrobił na zawsze zostanie w mojej głowie. Nie zapomnę o tym
-Zuch dziewczyna. Ja bym mu chyba z liścia zdzieliła. I to oczywiście przy najłagodniejszym scenariuszu. Nie chciałabyś mnie widzieć kiedy to ja bym go wtedy zobaczyła w szpitalu. Koleś by wisiał powieszony na drzewie za własnego ptaszka. –uśmiechnęłam się
-Dobra. Wróćmy do tematu. A więc jak się poznaliście?
-Byłam w hipermarkecie na zakupach. Szłam przez alejkę z warzywami i wtedy Go ujrzałam. Wyglądał tak cudnie. Niby nic nie robił, bo tylko przeglądał papryki chcąc wybrać jak najświeższą, ale to spowodowało, że jeszcze bardziej wpadł mi w oko. Zajrzałam do jego koszyka. Były tam praktycznie same warzywa. Pomyślałam sobie, że dba o siebie. Pewnie gotuje sobie samotne, zdrowe obiadki. Zamarzyło mi się usiąść koło niego przy jednej z jego kolacji. – widziałam jak jej powieki się powoli zamykają. Chrząknęłam-  Wybacz, zamyśliłam się. Kontynuujmy. A więc, chcą nie chcą w mojej głowie ułożył się plan. Chciałam by mnie zauważył a najlepszym wtedy rozwiązaniem było dla mnie wpaść na niego. Więc udałam, że jestem zamyślona i „przez przypadek” weszłam w niego. Przeprosiłam i wtedy usłyszałam jego cudny głos. Powiedział, że to on przeprasza. Wiedziałam, że nasza rozmowa dobiega końca, więc podałam mu paprykę z mojego koszyka i powiedziałam, że ta będzie lepsza. I wtedy zaczęliśmy rozmowę o tym czy mi nie będzie potrzebna. Upierał się żebym to ja ją wzięła, ale odmówiłam. Powiedziałam, że jeśli tak bardzo chce żebym zjadła tą paprykę to niech coś ugotuje i mnie zaprosi. Wtedy powiedział, że nawet mnie nie zna, więc się mu przedstawiłam. Od tamtego czasu coraz częściej się spotykaliśmy. A co do tej kolacji to była pyszna.
- Osz ty przebiegła lisico.
-Tak, wiem. Zły plan, lecz ile dobrego przyniósł. Później oczywiście się mu przyznałam, że to uknułam, a on powiedział tylko, że jeśli ja bym nie zrobiła pierwszego kroku to on i tak by mnie zaczepił, bo wpadałam mu w oko.
-No to widzę, że tak czy siak byście się spotkali. Mówiłaś, że byłaś na kolacji z nim. Jak było u niego w domu?
-Wiesz co? Właśnie jedno mnie zaskoczyło, bo nie zaprosił mnie do siebie tylko zaproponował żeby zrobić to u mnie. W sumie to jeszcze ani razu u niego nie byłam. Pewnie się czegoś wstydzi.
-Może masz rację. A chociaż dobrze całuje?
-I to nawet nie wiesz jak. Jestem w siódmym niebie gdy nasze usta się stykają
-Jak ja ci zazdroszczę
-Spokojnie. Nie długo też sobie kogoś znajdziesz.

-Miejmy nadzieję

***

Witam wszystkich. Postaram się dodawać częściej odcinki jednakże nie będą one regularnie wstawiane. To wszystko zależy od wolnego czasu. Jestem teraz w 3 gimnazjum, więc mam dużo na głowie, ale nadal mam ochotę tworzyć tą historię. Brakuje mi tylko motywacji, ale mam nadzieję, że niedługo ją znajdę. Liczę na wsze komentarze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz