niedziela, 28 września 2014

#12

Zaszłam po drodze do sklepu aby kupić wielkie pudło czekoladowych lodów. Życie już mnie nauczyło, że jeżeli przyjaciółka jest smutna pomogą tylko lody i wspólny film.
Gdy szukałam naszych ulubionych lodów pewien człowiek przechodząc obok mnie nie zdawał sobie sprawy, że tam jestem. Prawie mnie wywalił.

-Co robisz? Nie widzisz, że tu stoję?- Wykrzyczałam na tego mężczyznę
-Przepraszam. Nie chciałem. Ja tylko…
-Bruno to ty?- Od razu rozpoznałam Go. Ten jego niesamowity głos zdradził wszystko.
-Tak. A ty jesteś Sara?
-Nie. Sam- Drugi raz. Naprawdę? Bruno nauczyłbyś się w końcu mojego imienia!
-Wybacz, ale jakoś mylą mi się te dwa imiona.
-Nic nie szkodzi. Co ty tu robisz?
-Chowam się przed paparazzi
-Mogę Ci jakoś pomóc?
-Nie. Chyba nie. Zaraz sobie pojadą i wtedy spokojnie wrócę do domu.
-Okej. To ja lecę. Pa

Przypomniało mi się, że czeka na mnie przyjaciółka w złym stanie. Pośpiesznie udałam się do kasy. Następnie ruszyłam w stronę dworca. Po drodze jakieś auto na mnie zatrąbiło. Obróciłam się. To był Bruno.

-Podwieźć cie?
-Jasne.
-No to wsiadaj
Jechaliśmy dosłownie chwilę, gdyż nie mieszkałam daleko od Lary. Po chwili byliśmy na miejscu.
- To tu. Dzięki
- Nie ma sprawy. To do kolejnego razu- Czy to brzmi ja jakieś zaproszenie. Będzie kolejny raz kiedy się spotkamy? No to świetnie!
- Kolejnego razu?
- Tak. Zapraszam Cię jutro na kolację- Kolacja czyli randka. Aaa! Szkoda tylko, że nie mogę
- Jutro?
- Tak. Coś Ci nie pasuje?
- Szczerze mówiąc to niezbyt. Po jutrze przyjeżdżają do mnie rodzice, bo niedługo mam urodziny a muszę jeszcze posprzątać mieszkanie i upichcić coś dobrego.
-Jasne.
-Nie gniewaj się. Może kiedy indziej.
-Może w twoje urodziny?
-Jasne. Zapraszam. Za równe 10 dni.
-Przybędę. Obiecuję.
-Dobrze. To cześć
-Pa

Wbiegłam szybko po schodach. Powinnam już tu dawno być. Lody prawie się już roztopiły.
- Lara otwórz to ja Sam.
 Drzwi się otworzyły. Ujrzałam przyjaciółkę z zapłakanymi oczyma i rozmazanym makijażem.
-Co się stało?
-Bo Paul… -zaczęła płakać. Jejku co on jej zrobił?- Tydzień temu się pierwszy raz przespaliśmy. Dzwoniłam do niego, ale nie odbierał. Dzisiaj gdy byłam na zakupach spotkałam go z jakąś inną dziewczyną. Podeszłam i spytałam się co to ma znaczyć a on „czy my się znamy?”. Ta paniusia stała obok niego a on robił ze mnie idiotkę, że niby go z kimś pomyliłam.
-Tak mi przykro.- Podeszłam i przytuliłam ją- Co za palant. Nie przejmuj się. Jest jeszcze dużo facetów na świecie a ten widocznie nie był ciebie wart.
- Tak wiem. A wiesz co mnie przeraża?- odsunęła się i starła łzę z policzka- Że ja go polubiłam, a on mnie wykorzystał. Od początku knuł plan jak mnie zaciągnąć do łóżka, a kiedy to się stało opuścił mnie. Czy ja jestem taka głupia, brzydka czy co? Mam wypisane na czole przeleć mnie i zostaw?
-Nie. Oczywiście, że nie. Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam. To Paul jest totalnym dupkiem. Wiesz co mam pomysł. Jeśli chcesz się poczuć lepiej to może zadzwoń do niego i wygarnij mu wszystko.
- Wątpię żeby to był dobry pomysł. Na pewno nie odbierze.
-Od ciebie może nie, ale ode mnie. Nie ma mnie zapisanej w kontaktach więc… -podsunęłam jej moją komórkę
- No dobra. Daj mi chwilę. Znajdę jego numer i zadzwonię jak  przemyślę wszystko co chcę mu powiedzieć.

Po pięciu minutach Lara była gotowa. Wyszukała numer a następnie wybrała go i zadzwoniła. Za pierwszym razem nikt nie odebrał. Lara nie chciała już więcej próbować. Wiedziała, że to nie ma sensu, lecz ja powiedziałam, że jeśli teraz nie odbierze to się poddamy. Zadzwoniła. Usłyszała jakiś damski głos.

-Halo? Kto mówi?
-Tu Lara. Z kim mam przyjemność?
-Jestem Ann.
-Jest pani siostrą Paul’a?
-Nie proszę pani. Ja jestem jego żoną. –Jego żoną? Co? To on ma żonę? Byłam w równie wielkim szoku jak Lara- Czy mogę jakoś pani pomóc?
Lara odłożyła na chwilę telefon nie rozłączając się.
-Sam co mam zrobić?
-Rób jak uważasz. Możesz mu zniszczyć małżeństwo lub je ocalić
-Ale ja nie chcę być winna ich rozstaniu.
Podniosła telefon do ucha.
-Wie pani co. Może pani przekazać mężowi, że dzwoniła Lara? On będzie wiedział o co chodzi. I jeszcze jeśli pani może to proszę mu powiedzieć, że ma szczęście, że jestem taka a nie inna.-
-Ale o co chodzi?
-Nie mogę pani powiedzieć. Męża niech się pani spyta
-Ale..
-Przepraszam. Nie mogę. Do widzenia

Rozłączyła się. Wydaje mi się, że Lara dobrze postąpiła. Nie wiem czy potrafiłabym tak samo zrobić. To, że nie wydała Paul’a naprawdę świadczy o tym, że jest wspaniała.
-Jak się czujesz?
-Szczerze mówiąc lepiej. Nie wiem czemu, ale to mi pomogło. Co prawda wiem, że ma żonę jestem jeszcze bardziej na niego wściekła, ale już nie tak smutna. Dziękuje. Gdyby nie ty to pewnie leżałabym pod kocem i oglądała jakieś badziewie w telewizji a przy okazji jadła lody.
-Ej. Telewizja i tak cie nie ominie. Mam lody. – Zobaczyłam, że Lara się uśmiechnęła. Tak miło widzieć, że moja obecność sprawia komuś radość.
-No dobra. Wygrałaś. Ale jak nie zmieszczę się w drzwi to to będzie twoja wina. To co oglądamy?
-No nie wiem. Zobaczymy co za badziewia lecą w TV.- Nasze uśmiechy się poszerzyły.

***

Witam Was :D
Krótkie odcinki są niestety :(
Mało akcji, ale obiecuje, że niedługo się to rozwinie. 

1 komentarz: