-Hej! Lara
możesz dzisiaj do mnie przyjść?
-Jasne będę
za 30 min
W co by się
tu ubrać? Tyle ciuchów a nie wiem co jest najodpowiedniejsze. W sumie idę tylko
do niego. To może sukienkę? Nie, będę wyglądać jak jakiś pajac. To może te
ogrodniczki? Nie, wyglądają jakoś tak staro. Wiem! Ubiorę top i spodenki. Tak.
To jest to.
-Lara
–krzyknęłam
-Tak?
-Muszę Ci
coś powiedzieć.
-Słucham
–Odchrząknęła.
-Dostałam
dwa bilety „VIP” na koncert Bruna. Nawet nie wiesz jak się cieszę. -Podeszłam
do Lary i przytuliłam ją ze szczęścia.
-Nie wierzę!
Chyba sobie żartujesz? –Lara patrzyła na mnie z miną niedowiarka.
-Nie
żartuje. Naprawdę je mam.
-A kiedy
jest ten koncert?
-Za tydzień
–Sama sobie nie mogłam uwierzyć, że jeszcze tydzień i spotkam mojego idola
-To
gratuluję. Cieszę się twoim szczęściem
-Ja też się
z tego powodu bardzo cieszę. A teraz wybacz mi Lara, ale muszę już iść. Liam na
mnie czeka.
-Okej. Ja
też już wychodzę.
***
*ding dong
-Cześć.
-Hej. Wejdź
skarbie. Może chcesz coś do picia?
-Nie
dziękuje.
-Okej. Chodź
ze mną mam dla ciebie niespodziankę, ale musisz zamknąć oczy.
-Dobrze.
Szłam choć
nie wiedziałam gdzie. Nie byłam pewna czy przez przypadek się nie potknę, ale
jakoś doszłam do celu.
-Możesz
otworzyć oczy- rzekł Liam.
-OMG!
-Coś jest
nie tak?
-Nie. Jest
wszystko w porządku po prostu nie wiedziałam nigdy nic równie pięknego.
Miałam na
myśli wielki bukiet czerwonych róż. Było ich tam chyba ze sto. Obok stał
pięknie nakryty stół. W sam raz na romantyczną kolację. Zastanawiało mnie fakt
po co on to zrobił? Z jakiej okazji? A może to jest jakiś prezent z jego
własnej nie przymuszonej woli, może nic się za nim nie kryje albo po prostu o
czymś zapomniałam. Chciałam się Go spytać, ale się trochę obawiałam odpowiedzi,
więc pozostałam cicho.
-Usiądź
proszę –powiedział Liam z smutnym wyrazem twarzy. –Pewnie zastanawiasz się z
jakiej to okazji. Otóż jest jedna sprawa o której musisz wiedzieć. Niestety
jutro wyjeżdżam na miesiąc do Londynu. Wiem, że chciałaś iść ze mną na koncert
Bruna, ale przykro mi muszę. Dostałem ofertę pracy z najlepszymi ludźmi w
branży. Sama rozumiesz. Muszę zacząć w końcu się rozwijać wiem, że Nowy Jork
daje mi więcej możliwości, ale ta praca zapewni mi dobry start. Wiesz przecież
jak bardzo kocham tańczyć. Zrozum proszę, że dzięki temu będę szczęśliwszy.
-Dobrze.
Rozumiem –powiedziałam to mało przekonująco. Łzy spływały mi po policzkach. Nie
mogłam się powstrzymać. Pierwszy raz muszę się rozstać z moim Liamkiem.
-Kochanie
nie bądź smutna. Wiesz, że Cię kocham, ale to jest naprawdę wielka szansa dla
mnie.
-Rozumiem.
-Wybacz mi.
–Powiedział Liam. Widać było, że żałował, że musi wyjechać tak daleko.
-Nie mam Ci
czego wybaczać. To jest twoja pasja, twoje marzenie. Nie mogę się za to
gniewać.
-Przytul
mnie.
Przytuliłam Go bardzo mocno bo wiedziałam, że przez
miesiąc nie będę tego robić. Chciałabym, żeby został tu, ale to było jego
marzenie. Nie mogłam mu zabronić. Jedyne czego żałowałam to to, że nie mogłam
jechać z nim.
***
Jak tam wakacje? Wyjeżdżacie gdzieś? Ja aktualnie siedzę w domu i piszę dla Was kolejne rozdziały. Mam nadzieje, że Wam się podoba. Niestety nie wiedziałam żadnych motywujących komentarz :( Liczę, że tutaj będzie co najmniej jeden :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz