BRUNO
Leżeliśmy błogo w łóżku kiedy zdałem sobie z czegoś sprawę.
-Która godzina?
-Po 11.
-Shit!
Zerwałem się z łóżka i ubrałem się we wczorajsze ubrania.
-Zaraz się spóźnię.
-Gdzie?
-Mamy zbiórkę o 13, a muszę jeszcze jechać do siebie.
-Jaką zbiórkę?
No tak palancie nie powiedziałeś jej!
-Na koncert. Jedziemy dzisiaj z chłopakami do Stamford.
-Czemu mi nie powiedziałeś? -podniosła się do pozycji siedzącej
-Wyleciało mi to z głowy
-Jak mogło Ci wylecieć z głowy to, że masz koncert!?
-Nie wiem. Przepraszam.
Podszedłem i dałem jej całusa, wtem mnie olśniło.
-A może chcesz pojechać ze mną?
To będzie prawie tydzień poza NY, więc równie dobrze moglibyśmy to wytrzymać bez siebie, ale bardzo chciałem by pojechała ze mną. Z resztą jedzie z nami Lara, bo Kameron bardzo nalegał by ją wziąć, to się zgodziłem. Że też ja na to wcześniej nie wpadłem.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo mam pracę. Nie mogę tak po prostu wyjechać bez żadnego słowa. Mark mnie zabije.
-To do niego zadzwoń.
-Niby jak? Przecież rozwaliłam sobie telefon.
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.
Poszedłem do kuchni i wziąłem jej nową komórkę. Całe szczęście przy sprzątaniu tamtego pomyślałem by wyjąć kartę SIM. Teraz znajduję się w środku tego otóż urządzenia.
Gdy wszedłem do sypialni stała prawie ubrana. Własnie zakładała bluzkę.
Gdy wszedłem do sypialni stała prawie ubrana. Własnie zakładała bluzkę.
-Masz i dzwoń.
Podałem jej urządzenie, a ona zadzwoniła.
SAM
On jest naprawdę szalony. Nie mamy czasu, ani żadnej pewności, że Mark się zgodzi, a Bruno już mnie pakuje.
Wybrałam numer Marka i już po 2 sygnałach usłyszałam dźwięk jego głosu.
-Sam!? Co ty do jasnej cholery odwalasz!? Czekam na ciebie w biurze od dwóch godzin! Wysłałem Ci chyba z 20 smsów, że dzisiaj musisz tu być, bo przyjeżdża do nas ważny gość! Cameron Diaz miała tu być godzinę temu i masz szczęście, że się spóźnia, bo bym Cię chyba udusił. Ubieraj się i jak najszybciej tu przyjeżdżaj.
-Ale...
-JUŻ!!!
Rozłączył się.
-Nie musisz mnie pakować. Nie jadę.
Bruno obrócił się w moją stronę.
-Co jest?
-Mam ważne spotkanie.
-Nie da się go przenieść?
-Nie
Wyszłam z sypialni i poszłam do łazienki by szybko się uczesać.
-Podrzucisz mnie?
-Jasne.
Ubraliśmy się i Bruno czym prędzej podwiózł mnie pod biuro. Siedzieliśmy w aucie kilka minut nie odzywając się, bo wiedzieliśmy, że to czas by znowu się pożegnać. Co prawda jego koncerty nie będą jakoś daleko, ale wątpię żeby przez ten dzień znalazł czas by przyjechać do mnie.
Bruno złapał mnie za rękę.
-Chyba musisz już iść -wskazał ruchem głowy na Marka, który nerwowo szedł w naszym kierunku. -To tylko tydzień.
-Wiem
Uśmiechnęłam się nawet nie wiem po co. Może po to żeby go uspokoić albo po to żeby się nie rozpłakać. Nie, jednak obie odpowiedzi są prawidłowe.
-Będę tęsknić.
-Ja też.
Pocałowałam go i wyszłam z auta. Na pożegnanie w lusterku bocznym dostrzegłam jego uśmiech.
-Zanim zaczniesz na mnie krzyczeć wiedz, że ostatnie kilka dni były dla mnie naprawdę bardzo ciężkie i na dodatek rozwaliłam sobie telefon.
-Nie mam czasu żeby teraz słuchać twoich usprawiedliwień. Za jakieś 5 minut zjawi się tu Cameron. Masz szczęście, że odwołano jej wcześniejszy lot i wyleciała później.
Weszliśmy do środka. Mark zajął się tym żeby w pokoju stała już herbata, kawa, cappuccino i inne rzeczy do picia. Zauważyłam także kilka rodzajów ciasteczek. Sięgnęłam po jedno i automatycznie zostałam zganiona wzrokiem.
-No co? Dawno nie jadłam takich pyszności. Z resztą już dawno nie byliśmy nigdzie na mieście. Może czas na jakąś kawę? Tak poza pracą? Jako znajomi?
-Zobaczę co da się zrobić.
Uśmiechnął się.
Na początku gdy go zatrudniałam mieliśmy lepszy kontakt. Milej się z nim gadało. Teraz tak jakby trochę wyostrzał. Stał się też bardziej cięty na wszystkich, lecz nadal dobrze wykonywał swoją pracę. Moja kariera na razie stoi w miejscu gdyż zgłosiłam się na kilka castingów, ale z żadnego jeszcze nie dostałam odpowiedzi albo nic nie było mi na ten temat wiadomo.
W drzwiach pojawiła się sekretarka, która poinformowała nas, że ktoś do nas przyszedł. Mark nie zważając na nikogo rzucił się ku wyjściu. Po chwili szedł u boku panny Diaz.
-Cześć -przywitałam się
-Cześć. -uśmiechnęła się -Nie mam dużo czasu ze względu na to, że przyjechałam tu z opóźnieniem, więc będę się streszczać.
-Okej, ale może jednak napijesz się czegoś? -spytał się Mark
-Nie dziękuje -z powrotem skierowała wzrok na mnie -Sam naprawdę Cię przepraszam, ale nie udało mi się nic zrobić. Rozmawiałam z wieloma ludźmi i niestety, ale żaden z nich nie wyraził zgody. Oni muszą twardo trzymać się przepisów.
-Rozumiem.
-Ale nie przejmuj się tym. Mam dla ciebie inną propozycję. Będę reżyserem swojego pierwszego filmu i choć dopiero zaczęliśmy pisać scenariusz chciałabym żebyś to ty zagrała w nim główną rolę. Wiem, że trochę się rozpędzam, ale dziewczyno ja chcę pomóc rozwinąć ci skrzydła. Moim marzeniem jest to byś zagrała w tym filmie.
-Zgadzam się! -krzyknął uradowany Mark
-A ty? -spytała
-Z ogromną przyjemnością zagram dla pani, panno Diaz.
Po 7.
Wybrałam numer Marka i już po 2 sygnałach usłyszałam dźwięk jego głosu.
-Sam!? Co ty do jasnej cholery odwalasz!? Czekam na ciebie w biurze od dwóch godzin! Wysłałem Ci chyba z 20 smsów, że dzisiaj musisz tu być, bo przyjeżdża do nas ważny gość! Cameron Diaz miała tu być godzinę temu i masz szczęście, że się spóźnia, bo bym Cię chyba udusił. Ubieraj się i jak najszybciej tu przyjeżdżaj.
-Ale...
-JUŻ!!!
Rozłączył się.
-Nie musisz mnie pakować. Nie jadę.
Bruno obrócił się w moją stronę.
-Co jest?
-Mam ważne spotkanie.
-Nie da się go przenieść?
-Nie
Wyszłam z sypialni i poszłam do łazienki by szybko się uczesać.
-Podrzucisz mnie?
-Jasne.
Ubraliśmy się i Bruno czym prędzej podwiózł mnie pod biuro. Siedzieliśmy w aucie kilka minut nie odzywając się, bo wiedzieliśmy, że to czas by znowu się pożegnać. Co prawda jego koncerty nie będą jakoś daleko, ale wątpię żeby przez ten dzień znalazł czas by przyjechać do mnie.
Bruno złapał mnie za rękę.
-Chyba musisz już iść -wskazał ruchem głowy na Marka, który nerwowo szedł w naszym kierunku. -To tylko tydzień.
-Wiem
Uśmiechnęłam się nawet nie wiem po co. Może po to żeby go uspokoić albo po to żeby się nie rozpłakać. Nie, jednak obie odpowiedzi są prawidłowe.
-Będę tęsknić.
-Ja też.
Pocałowałam go i wyszłam z auta. Na pożegnanie w lusterku bocznym dostrzegłam jego uśmiech.
-Zanim zaczniesz na mnie krzyczeć wiedz, że ostatnie kilka dni były dla mnie naprawdę bardzo ciężkie i na dodatek rozwaliłam sobie telefon.
-Nie mam czasu żeby teraz słuchać twoich usprawiedliwień. Za jakieś 5 minut zjawi się tu Cameron. Masz szczęście, że odwołano jej wcześniejszy lot i wyleciała później.
Weszliśmy do środka. Mark zajął się tym żeby w pokoju stała już herbata, kawa, cappuccino i inne rzeczy do picia. Zauważyłam także kilka rodzajów ciasteczek. Sięgnęłam po jedno i automatycznie zostałam zganiona wzrokiem.
-No co? Dawno nie jadłam takich pyszności. Z resztą już dawno nie byliśmy nigdzie na mieście. Może czas na jakąś kawę? Tak poza pracą? Jako znajomi?
-Zobaczę co da się zrobić.
Uśmiechnął się.
Na początku gdy go zatrudniałam mieliśmy lepszy kontakt. Milej się z nim gadało. Teraz tak jakby trochę wyostrzał. Stał się też bardziej cięty na wszystkich, lecz nadal dobrze wykonywał swoją pracę. Moja kariera na razie stoi w miejscu gdyż zgłosiłam się na kilka castingów, ale z żadnego jeszcze nie dostałam odpowiedzi albo nic nie było mi na ten temat wiadomo.
W drzwiach pojawiła się sekretarka, która poinformowała nas, że ktoś do nas przyszedł. Mark nie zważając na nikogo rzucił się ku wyjściu. Po chwili szedł u boku panny Diaz.
-Cześć -przywitałam się
-Cześć. -uśmiechnęła się -Nie mam dużo czasu ze względu na to, że przyjechałam tu z opóźnieniem, więc będę się streszczać.
-Okej, ale może jednak napijesz się czegoś? -spytał się Mark
-Nie dziękuje -z powrotem skierowała wzrok na mnie -Sam naprawdę Cię przepraszam, ale nie udało mi się nic zrobić. Rozmawiałam z wieloma ludźmi i niestety, ale żaden z nich nie wyraził zgody. Oni muszą twardo trzymać się przepisów.
-Rozumiem.
-Ale nie przejmuj się tym. Mam dla ciebie inną propozycję. Będę reżyserem swojego pierwszego filmu i choć dopiero zaczęliśmy pisać scenariusz chciałabym żebyś to ty zagrała w nim główną rolę. Wiem, że trochę się rozpędzam, ale dziewczyno ja chcę pomóc rozwinąć ci skrzydła. Moim marzeniem jest to byś zagrała w tym filmie.
-Zgadzam się! -krzyknął uradowany Mark
-A ty? -spytała
-Z ogromną przyjemnością zagram dla pani, panno Diaz.
####
A więc tak kilka spraw.
Po 1. Na blogu wybiło już 5000 wyświetleń. Dziękuje
Po 2. Zauważyłam, że ostatnio przybyło kilka czytelniczek. Nawet nie wiecie jak się cieszę.
Po 3. Zauważyłam, że moje pierwsze czytelniczki zniknęły. Iwona? Paula? Żyjecie?
Po 4. Zapomniałam o tym wcześniej napisać, ale uważam, że Feel Right jest genialne. Mystikal, Mark, Bruno i ten młody raper wymiatają.
Po 5. Ostatnio Bruno był na koncercie Lenny'ego Kravitz. Jejku to było cudowne.
Po 6. Ostatnio zamarzyło mi się by lepiej was poznać. Co wy na to żebym pod każdym postem zadawała pytania na które byście odpowiadały?
Po 7.
<3 <3 <3
Odcinek super! Szkoda tylko, że Sam nie mogła jechać z Brunem :-( Czekam na następny :-D Ten pomysł z 6 punktu jest super! Zgadzam się!
OdpowiedzUsuńSuper odcinek!
OdpowiedzUsuńA nie wiesz, jak ja się cieszę, że odkryłam ten blog :) . Ten pomysł z puntku nr 6 jest świetny! Wszystkie bliżej się poznamy :) Nie mogę doczekać się następnego, bo uwielbiam Cameron Diaz ;) :)
Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że ty się cieszysz. Haha :)
UsuńHahaha, a ja się cieszę, że Ty się cieszysz, że ja się cieszę :) ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pojechała z nim... Mogłoby być gorąco :P
OdpowiedzUsuńWeź Brunz mnie dzisiaj tym live streem'em wk*rwił. No ale dobre te 15 minut. Podobno dzień wcześniej fani Taylor Swift nic nie obejrzeli.
Chętnie popiszę z Wami XD
Czemu Cię wkurzył?
UsuńNo, bo ja szczęśliwa i wgl cała w skowronkach oglądam jego jak zaczarowana i wgl nfbgbg i tu nagle BUM koniec tego dobrego, dziękujemy za uwagę :( Nie można tak no...
UsuńOch... No to faktycznie miałaś prawo się wkurzyc. Ja niestety jestem 100 lat za murzynami i nie wiedzialam, że będzie coś takiego.
Usuń