wtorek, 14 października 2014

#14

-Halo! Sam słyszysz mnie? Halo!
Zamknęłam jeszcze na chwilę oczy. Nie wiedziałam co się dzieje.
-Halo! Sam! Słyszysz mnie? – mówił jakiś facet.
-Tak –powiedziałam resztkami sił.
-Dobrze. Jesteś w szpitalu a ja jestem doktor Luke.
-Co się stało? –powiedziałam przerażona
-Nic po prostu zemdlałaś. A teraz leż spokojnie. Nic nie mów. Nie możesz się przemęczać.
Po chwili lekarz wyszedł z sali. Następnie weszła do niej Lara.
-Hej! Nic Ci nie jest? Strasznie mnie wystraszyłaś.
-Wszystko jest okej. Nie rozumiem dlaczego tu jestem.
-Bruno mówił, że szłaś w stronę domu i zemdlałaś. Tak się biedaczek przejął, że od razu zawiózł Cię do szpitala. Gdy już tu byliście dopiero zadzwonił do Kamerona i mu o wszystkim powiedział.
-Dziękuje, że przyjechałaś.
-Nie ma sprawy. –Uśmiechnęła się do mnie a ja do niej.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę wejść? –spytał się Bruno. Pokiwałam do Lary, że nie, lecz ona go wpuściła a sama wyszła z tego pokoju.
-Bruno, ja… -przerwał mi
-Sam przepraszam, że przeze mnie zemdlałaś. Powinienem był Cię odprowadzić. Przepraszam
-Nic się nie stało. –I poleciała mi łza. Przypominało mi się „Przecież nie jesteśmy parą i nigdy nie byliśmy a nawet wątpię w to żebyśmy kiedyś byli”.
-Czemu płaczesz? –Wyraźnie się przejął. Nigdy nie widziałam Go takiego smutnego.
-Coś mi wleciało do oka. –Nie chciałam mu się tłumaczyć.
-Czy aby na pewno wszystko okej?
-Jasne.
Po tych słowach Bruno opuścił mój pokój. Zostałam sama. Wszystko sobie przemyślałam. W sumie ma racje nigdy nie będziemy razem. Za mało się znamy. Jesteśmy z dwóch różnych światów.
Po nocy przespanej w szpitalu wypuścili mnie do domu. Kazali leżeć przez cały dzień i się nie przemęczać. Tak też zrobiłam.

4 dni później

To już dzisiaj moje urodziny. 24 lata. Jaka ja stara. Żartuję. Młoda jestem.
Od czasu kiedy zemdlałam nie rozmawiałam z Kameronem, Brunem a co najgorsze z Larą. Nie wiem co się z nią stało. Próbowałam dzwonić, ale nie odbierała. Czuje, że to będą nudne urodziny.
Ktoś puka do drzwi. Idę otworzyć.
-Wszystkiego najlepszego kochana! –Krzyknęła Lara. Trzymała w dłoniach tort i małe pudełeczko.
-Dziękuje. Wejdź do środka. –Wskazałam ręką moje mieszkanie.
- A więc tak. Nie lubię składać życzeń no, ale tobie muszę. Życzę Ci wszystkiego najlepszego, ogromnej kariery aktorskiej, dużo pieniędzy, wiele szczęścia no i Bruna. – Uśmiechnęłam się. Bruna! Chciałabym, lecz on mnie nie chce.
-Dziękuje Ci. Kochana jesteś.
-To nie wszystko. Proszę. Tu jest twój prezent.
Lara podała mi pudełeczko. Otworzyłam je. W środku znajdowała się bransoletka z grawerem „Best friends”. Nie wiedziałam co powiedzieć. To takie miłe.
-Dziękuje. A ten tort to dla kogo?
-Dla ciebie głuptasku.
-Ale nie sądzisz, że jest trochę za duży?
-Nie! A ty chyba nie sądzisz, że będziemy same?
-W sumie tak myślałam.
- To się pomyliłaś. –Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. –To oni
-Jacy oni?
-No Kameron i Bruno. –Naprawdę? To miłe, że przyszli.
Otworzyłam drzwi. Najpierw ujrzałam Kamerona. Złożył mi życzenia i dał bukiet róż. Następnie przyszedł Bruno. Z Natalie. Tak z tą Natalie. Jak on ma czelność ją tu przyprowadzać, przecież dobrze wiedział, że się nie lubimy. W trakcie kręcenia teledysku dało się wykryć napięcie pomiędzy nami.
-Wszystkiego najlepszego –powiedziała dziewczyna Bruna.
-Dziękuje. –Uśmiechnęłam się choć nie było mi do śmiechu.
-Kochanie możesz nas zostawić? Chciałbym porozmawiać z Sam –rzekł Bruno.
-Jasne. –Nagle zniknął z jej twarzy uśmieszek. Przechodząc obok mnie miała minę jakby ujrzała swojego największego wroga.
-Wszystkiego najlepszego Sam. –Powiedział Bruno z wielkim uśmiechem. Wręczył mi bukiet róż i pudełko. Otworzyłam je w środku był złoty naszyjnik z napisem „Hooligan”.
-Dziękuje –bardzo ucieszyłam się z prezentu.
-A co do naszego zakładu to czuje, że wygram.
-Naprawdę? Ja myślę, że oni już są parą, ale jeszcze nam nic nie powiedzieli
-W sumie może to być prawdą.
-Podpytam dzisiaj Larę to się przekonamy.
Wróciłam z Brunem do salonu. Wszyscy świetnie się bawili i ja też. Musze przyznać, że była bardzo fajna atmosfera. Czułam się przy nich jak przy rodzinie, może z wyjątkiem Natalie, ale jakoś ją zniosłam. Wydała się być fajna, ale nie potrafię jej polubić. Ciągle zwracała się do Bruna kochanie, małpko, misiu itp. Było aż za słodko.
Po 3 godzinach skończyła się imprezka. Razem z Larą sprzątałyśmy bałagan. W między czasie podpytałam ją o Kamerona.
-Jaki on jest?
-Słodki, przystojny, zabawny…
-Dobra wystarczy. Całowałaś się z nim?
-Wiesz ty co, o takie rzeczy pytać –nagle jej mina spoważniała po czym znowu się uśmiechnęła. –Żartowałam. Jeszcze nie, ale bardzo bym chciała.
-Czyli że chcesz z nim być?
-Oczywiście. Naprawdę bardzo go lubię. Jest taki uroczy. Dobra koniec tematu bo nie wykończysz. Jak tam z Brunem?
-Całkiem dobrze
-Wyczuwam romans.
-Lara! On ma dziewczynę
-No i co z tego? Jesteś od niej o wiele lepsza.
-Nie przesadzaj.
-No, ale taka jest prawda. Jakoś jej nie polubiłam. Jak byliście w kuchni to ciągle mówiła o Brunie jaki to on wspaniały i że ma super willę i tyle kasy, że mógłby jej kupić co sobie zażyczy a później pokazała nam swoją bransoletkę.
-O kurcze. Co za babsko. Myślałam, że tylko ja jej nie lubię, ale ja ty też, to naprawdę jest z nią cos nie tak. Z resztą po tym co powiedziałaś wydaje mi się, że leci na jego kasę.
-Mi też. Na twoim miejscu powiedziałabym to Brunowi.
-No, ale ja go nie chcę zranić.
-A pomyśl sobie co by go bardziej zabolało to jak mówisz mu prawdę czy to jak się pobierają a potem ona go zdradza bo jest z nim tylko dla pieniędzy.
-No to drugie.
-No właśnie. To musisz mu to uświadomić. Może nie tak od razu bo nie jesteśmy tego pewne na 100%, ale za jakiś czas jeśli sytuacja się nie zmieni.
-Okej

***

Krótki, ale ważne, że jest.
Wena do mnie powróciła
Szykuje się mnóstwo nowych rozdziałów
Całe szczęście, że miałam kilka w zanadrzu.
Czas nadrobić zaległości
A więc, do kolejnego wpisu :*

2 komentarze:

  1. Podoba mi się odcinek, chociaż krótki :D Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Twoje ff ogromnie wciąga.

    OdpowiedzUsuń