niedziela, 8 lutego 2015

#42

SAM

-Mamo? -spytałam lekko zdziwiona jej wizytą. Niedawno u mnie była z tatą, więc po co miałaby teraz przyjeżdżać?
-Córuś jak dobrze, że jesteś -Mama przytuliła mnie i zaczęła płakać
-Co jest? -spytałam nie mogąc zrozumieć zachowania matki. 
-To może ja już pójdę -Usłyszałam za sobą głos Petera. 
-Poczekaj chwilę. Mamo wiem, że to nie najlepszy moment, ale to jest Bruno. 
-Miło mi Cię poznać. -powiedziała mama przez łzy. 
-Mi panią również. -mama przytuliła się do niego i widać było, że był trochę zaskoczony. Z resztą ja też, bo u nas jak i u wielu innych ludzi w zwyczaju jest podać sobie dłoń. 
Bruno spojrzał na mnie pytająco, ale nie wiedziałam za bardzo jak zareagować. 
-Przepraszam Cię -powiedziała
-Nie się nie stało.
-Mamo idź do pokoju zaraz do Ciebie dołączę. 
W chwili gdy to powiedziałam mama zniknęła za drzwiami. Przez chwilę stałam w osłupieniu zastanawiając się co się stało mamie. Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że Bruno się ubiera. 
-Nie... -próbowałam coś powiedzieć, ale nawet sama nie wiem co. Bruno przewał mi pocałunkiem. 
-Idź do swojej mamy. Potrzebuje Cię
Przytuliłam Go i odprowadziłam wzrokiem do drzwi. Gdy już wyszedł udałam się do salonu gdzie przebywała matka. Szlochała jeszcze głośniej niż na początku. Usiadłam koło Niej i ją przytuliłam. 
-Mamuś co się stało?
Potrzebowała chwili żeby się uspokoić i pozbierać myśli. Czułam, że to co mi powie załamie mnie tak samo jak ją. Nie byłam gotowa na złe wiadomości zwłaszcza, że dopiero co w moim życiu zagościł spokój i szczęście. 
-Chciałam Ci to powiedzieć już jak tu byliśmy wcześniej, ale twój tata mi zabronił... -znowu się rozpłakała. -Nie chciałam żebyś się dowiadywała tego w taki sposób, ale... -nie dała rady nic więcej powiedzieć. Siedziałam i czekałam aż się uspokoi. -Twój ojciec ma raka płuc i leży w szpitalu. 
Czy tylko ja widzę ciemność przed oczami? 
Całe szczęście, że siedziałam, bo upadek raczej nie byłby miły. 
Gdy się ocknęłam byłam cała we łzach. Mama siedziała nade mną i miała przerażoną minę. Po chwili się do mnie przytuliła i powiedziała:
-Wczoraj wieczorem źle się poczuł. Z początku myślałam, że to może przez stres związany z pracą, ale kiedy zemdlał w łazience... -poczułam jak ściska mnie w żołądku- Zadzwoniłam po karetkę. Całe szczęście przyjechali dość szybko i się nim zajęli. Czuwałam nad nim całą noc a rano dowiedziałam się, że twój ojciec jest coraz słabszy... -zaczęłyśmy płakać -Nie daję sobie rady z tym. Ja nie chcę żeby...
-Cii... Wszystko będzie dobrze -choć sama w to nie wierzyłam musiałam to powiedzieć. 
Siedziałyśmy koło siebie bez słowa. Byłyśmy pogrążone w myślach. 
Nie mogę się z tym pogodzić. Dlaczego mój tata ma raka płuc? Z tego co wiem nigdy nie palił papierosów. Jak był młody uprawiał sport, więc jakim cudem on na niego zachorował!?
Przypomniało mi się jak miałam 17 lat i tata przyłapał mnie na paleniu papierosa. Co prawda nigdy nie paliłam i jak dobrze pamiętam to był mój pierwszy raz. Nie miałam łatwo w domu przez cały miesiąc. Tata dał mi 2 godzinny wykład o tym jakie to niezdrowe. Później dostałam szlaban na wychodzenie z domu po szkole i weekendy oraz na telefon. Także przez cały tydzień tatuś się do mnie nie odzywał. Wtedy tak naprawdę dostałam nauczkę. 
Po tym zdarzeniu papieros w buzi może miałam ze 3 razy. I za każdym razem miałam wielkie wyrzuty sumienia. 
Mówiłam o tym tacie, ale wtedy reagował spokojniej. Nawet pomagał pozbyć mi się poczucia winy. Powtarzał w kółko, że to nie zdrowe, ale nie chciał mnie przez to pouczać tylko przypomnieć, że to nie jest ucieczka od problemu tylko pewna śmierć. 
A teraz ten człowiek cierpi chociaż nie powinien. 
Z każdą minutą coraz bardziej zatracałam się w myślach i płakałam. 
Nie wiedzieć kiedy usnęłam.

Ktoś puka do drzwi mojego pokoju. Ach! Tyle tu zabawek, że nie mogę się do nich przedostać. Kopnęłam misia leżącego przed drzwiami po czym je otworzyłam. 
-Tata!
Nie powtarzalna radość nastąpiła we mnie. Nie widziałam Go przez 2 miesiące. Musiał wyjechać za granice w sprawach o których nie wolno mi wiedzieć. Pewnie było to coś związanego z pracą. Rzadko kiedy tatuś mi on niej opowiadał. Z resztą mamusia też. Nie wiem czy dorośli muszą trzymać w sekrecie gdzie pracują i co robią, ale ja nie będę tego robić. Będę opowiadać swoim dzieciom i mężowi codziennie co robiłam w pracy. Niech wiedzą, że się tak łatwo nie podporządkuje tym wszystkim szefom!
-Samanta! Jak ja za tobą tęskniłem!
-Ja za tobą też tatusiu. 
-Mam coś dla Ciebie 
Uśmiechnęłam się. 
Tatuś zawsze przywoził mi coś fajnego ze swoich wyjazdów. 
-Otwórz
W pudełku które dał mi tatuś były kosmetyki. Takie jak używa mamusia, tylko że ja miałam fajniejsze. 
Wzięłam różową szminkę i pomalowałam sobie nią usta.
-Ślicznie wyglądasz skarbie.
-Dziękuje tatusiu. Wspaniały prezent. Naprawdę Ci się podobam?
-Tak.
-A jak pomaluje się tymi wszystkimi kosmetykami też będę śliczna?
-Oczywiście. Będziesz taka śliczna jak twoja mamusia. 
Dałam tatusiowi buziaka.
Zaśmiałam się
-Teraz ty też jesteś śliczny.
Tatuś mnie złapał i zaczął łaskotać. 
-Przestań tatko! Muszę Ci coś powiedzieć
-Co takiego?
-Kocham Cię. 
-Ja Ciebie też.

***

I jak podoba Wam się nowy wygląd? Wolicie ten czy stary?

1 komentarz:

  1. A gdzie uprzedzenie przed tekstem "Uwaga, chusteczki w dłoń"?! :D No brawo, teraz mam zalane całe biurko (żartuję xD). Smutno, że tata Sam umiera :( Plose o kolejny :c :*

    OdpowiedzUsuń