czwartek, 19 lutego 2015

#45

BRUNO

Odkąd mama Sam przyszła do niej cała zapłakana zacząłem martwić się, że coś się stało. Co jakiś czas spoglądałem na wyświetlacz telefonu oczekując wiadomości od Sam, która by mnie uspokoiła, ale takiej nie dostałem. W studiu nie mogłem skupić się na pracy. Chłopacy to zauważyli i wysłali mnie do domu. Samotność pośród czterech ścian też mi nie pomagała. Starałem się odciągnąć myśli od czarnych scenariuszy oglądając jakiś film, ale to było bez sensu. Wiedziałem, że póki nie usłyszę jej niebiańskiego głosu nie uspokoję się, dlatego udałem się do nie do mieszkania. Za pierwszym razem gdy pod nim byłem nikt nie otwierał, lecz za drugim razem mi się poszczęściło. Otworzyła mi drzwi w nieco kiepskiej formie. Na jej twarzy można było zauważyć worki pod oczami, w jej oczach malowało się zmęczenie. Pomimo sygnałów, które zdecydowanie dały mi do zrozumienia, że nikt mnie tu nie chce postanowiłem zostać, bo inaczej nie mogłem się uspokoić. Udałem się do jej salonu i czekałem na wyjaśnienia. To co usłyszałem bardzo mnie zaskoczyło. Nie spodziewałbym się, że cokolwiek stało się jej rodzinie. Widziałem, że strasznie przeżywa chorobę ojca. Nie mogłem patrzeć na to w jakim jest stanie, bo serce mi się krajało. Starałem się poukładać to wszystko w głowie. Nagle przypomniałem sobie jak Sam powiedziała o dość sporej sumie, którą musi wpłacić jako koszt operacji. Postanowiłem jej pomóc. Upierała się żebym zostawił sobie te pieniądze i odpuścił, ale wtedy w mojej głowie zrodził się plan, który miałem zamiar zrealizować gdy tylko wyjdę z jej mieszkania. Jednak to musiało jeszcze trochę poczekać, ponieważ zatraciłem się w pocałunku z nią. Jej niesamowicie delikatne wargi muskały moje dając owoc niesamowitemu pocałunkowi. Czułem, że jest on bardziej desperacki niż spowodowany pożądaniem, lecz nic mi to nie przeszkadzało. Starałem się jej pomóc zapomnieć o tym co się wydarzyło w przeciągu doby w jej życiu i mam nadzieję, że chociaż na chwilę mi się to udało. 
Zostałem u niej do samego rana. Nie mogłem jej wczoraj opuścić po tym co się stało i z resztą chciałem jej pomóc się pozbierać. 
Gdy usnęła w moich ramionach przeniosłem ją do sypialni po czym sam położyłem się koło niej i mocno ją przytuliłem żeby po przebudzeniu wiedziała, że nie jest sama. 
Los chciał żebym to ja pierwszy się obudził, więc to wykorzystałem. 
Gdy wczoraj Sam wspomniała w jakim szpitalu jest jej tata zapisałem sobie nazwę w telefonie. Wiedziałem, że dzisiaj mi się przyda. 
Wyszukałem w internecie numer konta bankowego szpitala i wysłałem tam pieniądze dopisując dla kogo i na co mają być przeznaczone jednocześnie zaznaczając by moja tożsamość została anonimowa.
Zrobiłem nam śniadanie. Sam miała idealne wyczucie, bo gdy skończyłem weszła do kuchni. Chyba trochę była zszokowana moją obecnością, ale szybko jej to przeszło. Podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek
-Jak się spało? -spytałem
-Całkiem dobrze -uśmiechnęła się
Jak dobrze, że jej uśmiech powrócił.
-Zrobiłem nam śniadanie.
-Nie jestem głodna.
-Musisz coś zjeść, bo niedługo zostanie z ciebie sama skóra i kości.
-No dobrze.
Zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy zrobiony przeze mnie posiłek. Spytała się mnie o plany na dzisiaj, więc jej powiedziałem, że mam sporo pracy w studiu, ale jeśli chce to zostanę z nią, na co ona stanowczo się sprzeciwiła. Usłyszałem, że dzwoni do niej telefon kiedy ubierałem buty. Rozmawiała z kimś a ja nie chciałem za bardzo przeszkadzać, więc podszedłem do niej i dałem jej buziaka w czoło, po czym się odwróciłem i byłem gotów by iść, lecz ręka Sam mnie powstrzymała. Po minucie zakończyła rozmowę telefoniczną.
-Moja mama dzwoniła i powiedziała, że ktoś przelał na konto szpitala 30 tysięcy jako wynagrodzenie za operację. Choć prosił o anonimowość ja się domyśliłam kto to -spojrzała mi prosto w oczy -Dziękuje.
-Wiem, że mi zakazałaś, ale czułem, że muszę to zrobić, bo chcę pomóc twojemu ojcu. Jeśli mogę komuś uratować życie, bądź dać cień szansy na to, że będzie lepiej to lecę z pomocom.
-Rozumiem i jeszcze raz Ci bardzo dziękuję.
Pocałowała moje usta.
-Wiem, że masz pracę, ale chciałbym żebyś gdzieś ze mną pojechał. Możesz poświęcić mi 2 godzinki?
-Oczywiście. Tylko zadzwonię do Phila i Go poinformuję
Phil oczywiście zgodził się na to bym przyjechał za 2 godziny. Powiedział, że w międzyczasie dopracują tekst piosenki, którą w przeciągu kilku dni będziemy nagrywać.
Jechaliśmy moim autem, bo Sam nie ma jeszcze swojego. Podała mi adres i gdy dotarliśmy na miejsce zrozumiałem co jest grane.
Weszliśmy do środka. Sam podeszła do recepcji i spytała się o swojego ojca.
-Przewieźli Go tu zaraz po twojej wpłacie. Teraz czeka na operację, która odbędzie się za godzinę, także mamy trochę czasu.
Zostaliśmy odesłani do pokoju numer 12. W środku byli rodzice Sam. Przywitałem się z jej mamą po czym Sam przedstawiła mnie jej ojcu. Zauważyłem, że ostatkiem sił podaje mi rękę. Nie wiem jak oni mają zamiar przeprowadzić zabieg na tak słabym człowieku, ale wiem, że to jest ich ostatnia szansa. W ciągu tych kilku minut, w których byłem razem z rodziną Carterów utwierdziłem się w przekonaniu, że to co zrobiłem było słuszne.
Mieliśmy już wychodzić kiedy ledwo słyszalnym głosem tata Sam powiedział moje imię. Wszyscy gwałtownie się zatrzymali. Popatrzyłem na Sam i dałem jej do zrozumienia, że sobie poradzę. Wyszła z pomieszczenia razem z jej mamą.
-Synu...
-Może lepiej żeby pan nic nie mówił. Wiem, że jest pan w kiepskim stanie i że martwi się pan o rodzinę. Obiecuję, że się nimi zaopiekuję w razie... -spuściłem wzrok
-Posłuchaj mnie i nie przerywaj -tym razem jego głos był o wiele mocniejszy- Wiem, że doskonale zajmiesz się moimi kobietami. Wiem też, że będziesz wspierał je w tej trudnej chwili, ale... Nie wiem czy wrócę z sali żywy a chciałbym żeby coś wiedziały. Proszę weź to -podał mi jakieś koperty- i w razie czego przekaż je im.
Wziąłem koperty i spojrzałem na nie. Jedna była dla Sam, druga dla jej mamy, a trzecia dla "wybranka mojej kochanej córki".
Do mnie!
Włożyłem je pod kurtkę i wyszedłem z sali. Miałem je przekazać jeżeli tata Sam nie wyjdzie żywy z tej operacji. Coś mnie podkusiło i przeczytałem swój zaraz po dojściu do stołówki.

Drogi przyjacielu mojej córki!
Wiem, że co najmniej dziwnie to wygląda, że piszę do Ciebie ten list, ale chcę żebyś coś wiedział. Kocham swoją córkę nad życie i nie pozwolę by zadawała się z nieodpowiednim mężczyzną, lecz jednocześnie ufam jej na tyle by wiedzieć, że jesteś w porządku, w każdym bądź razie mam jedną prośbę do Ciebie. Nie wiem czy zamierzasz wziąć z nią ślub, bo to jest jednak poważny krok nad którym musisz się zastanowić ze 100 razy by stwierdzić, że decyzja jest słuszna, ale chciałbym żeby cały czas kiedy z tobą będzie była szczęśliwa. Tylko to się dla mnie liczy. Jeśli nie będzie się smucić przy tobie, jeśli będzie się śmiać i jeśli powie Ci, że Cię kocha oznacza to, że spełniłeś moją prośbę. Może to i niewiele, ale jednak dużo. Pamiętaj o tym żeby ją wspierać i żeby nigdy, ale to przenigdy nie zranić jej w straszny sposób. Jeżeli zechcesz od Niej odejść uszanuje twoją decyzję, ale zrób to tak by najmniej ją bolało. 
Ben Carter 

Obiecuję, że nigdy jej nie zranię tak by nie mogła się po tym pozbierać. 
I obiecuję, że będzie przy mnie szczęśliwa. 
Obiecuję także kochać ją nad życie tak długo jak będzie to możliwe,

***

Hej :) Co tam u Was słychać?
U mnie w sumie nic, ale widzę, że dużo się dzieje u Lawrenców.
Gratuluję.
Słodka <3
 

Zahlia 

W sumie Bruno nie jest gorszy... 
haha

 

Co sądzicie o jego nowej fryzurze? 
Jak dla mnie bomba. 
Kocham Whomp <3



2 komentarze:

  1. Ojej Brunoo <3 To taki kochany gest z twojej strony, bardzo dobrze że to zrobiłeś i że wspierasz Sam :) Czekam na kolejny, baardzo, baaaaardzo niecierpliwie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. jej imię przypomina mi jakiś huragan....

    OdpowiedzUsuń