sobota, 26 września 2015

#99

BRUNO

Najczęstszym pytaniem które sobie zadawałem było: Dlaczego akurat teraz? Gdyby Amy pojawiła się jakiś rok wcześniej bez wahania rzuciłbym się na nią i nigdy bym jej nie wypuścił. Natomiast dzisiaj to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Nie wyobrażam sobie to zrobić będąc z Sam, ale także nie wyobrażam sobie nie być z Sam. Przecież ja ją kocham ponad życie. W takim razie dlaczego czuje się taki zmieszany? Dlaczego nie potrafię wyrzucić z siebie Amy? Dlaczego ucieszyło mnie to, że postanowiła o mnie walczyć?
Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem...
Nie wiem tylu rzeczy, że aż mnie to przeraża. Czy ja ją nadal kocham? Byłam moją pierwszą prawdziwą miłością i jakaś cząstka niej zawsze była we mnie i głupio mi to przed sobą przyznać, ale teraz ta cząstka zaczęła się powiększać. To zaniedbywane uczucie jakim kiedyś była miłość do Amy chyba na nowo się odradza.
Nie! Nie możesz tego zrobić! Nie możesz tak myśleć! Nie możesz skrzywdzić Sam!
A czy mogę krzywdzić siebie? Nie.
Muszę poważnie zastanowić się czego oczekuję od życia.
Obie dla mnie wiele znaczą i z obiema chciałbym być, ale mogę być tylko z jedną.
Szkoda tylko, że mam tak mało czasu by dokonać wyboru.
Sądziłem, że ten buziak od Amy trochę mi pomoże, że bynajmniej dzięki niemu dowiem się co tak naprawdę czuję do Amy, ale zamiast tego wiem tylko tyle, że jestem totalnym dupkiem. Dlaczego? Ponieważ nie czuje się winny temu co zaszło. Nie czuję potrzeby podzielenia się tym z Sam i nie czuję żebym w jakimś minimalnym stopniu ją zdradził.
Czy to normalne? Ani trochę.
Chciałbym by to wszystko było prostsze. By dokonywanie wyborów nie niosło za sobą tyle strat i by nie bolało żadnego z nas.
Lecz wiem, że to wszystko będzie mnie okropnie boleć. Cokolwiek nie zrobię będzie źle.
Może gdybym nie był aż tak zajęty rozmyślaniem o tym wszystkim zauważyłbym wcześniej to, że Amy nie powiedziała mi dlaczego wyjechała.
Gdyby nie to, że jestem teraz w totalnej rozsypce może wróciłbym na plac i poprosił o wyjaśnienia, ale już dzisiaj absolutnie się do tego nie nadaję. Nasze spotkanie mogłoby się źle skończyć dla mnie zwłaszcza, że teraz nie byłbym w stanie się jej oprzeć.
Co bezsilność robi z człowiekiem...
Wielogodzinne rozmyślania wyczerpały mnie do tego stopnia iż po przyjściu do domu od razu położyłem się do łóżka i usnąłem.

***

-Przepraszam cię mamo, ale muszę już jechać -stałem z mamą przed domem i się z nią żegnałem. Tuliła się do mnie i płakała doskonale zdając sobie sprawę z tego, że zanim tu wrócę minie dużo czasu.
-Dobrze synku. -odsunęła się ode mnie -Pozdrów Sam.
-Okej
Odszedłem od mamy i wsiadłem do auta w którym był już Eric, Cindia, Liam i tata, który miał odwiedź całą naszą czwórkę na lotnisko. Po drodze niewiele rozmawialiśmy, a gdy dotarliśmy do celu szybko pożegnaliśmy się z tatą i udaliśmy się do odprawy.
W samolocie potrafiłem myśleć tylko o tym kiedy spotkam się z Sam i o tym co jej powiem oraz o tym, że czeka mnie jeszcze jedna rozmowa z Amy.
Ciekawe czego wtedy się dowiem.

####
Hej :)
Dzisiaj krótko, ale na temat.
Oczywiście zapraszam jutro na kolejny odcinek.
Wybaczcie mi, że nie wstawiam postów w tygodniu, ale przez szkołę nie mam czasu :(
Tak to bywa :(
Wiec no... piszcie co sądzicie i wpadajcie na nowego bloga :)
Bajoo :*

2 komentarze:

  1. To prawda krótko i na temat.:)
    Rozumiem Bruna i poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie lepiej byłoby, gdyby spróbował z Amy bo, jeśli nie zapomniał, o niej dotychczas wątpię, że uda mu się zwalczyć to uczucie teraz. Z drugiej strony obawiam się, że Amy nie będzie miała srupułów by, ewentualnie znowu go skrzywdzić... Ohh ! Same niewiadome, dlatego czekam na jutrzejszy odcinek !
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ahhh, wiem jak to jest "kochać" kilka osób na raz i nie wiedzieć którą na prawdę sie kocha. I to jest straszne.
    Czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń