niedziela, 4 października 2015

#101

BRUNO

Kolejne dwa dni zleciały mi z prędkością chodzącego żółwia. Bardzo wolno. Miałem ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, tłuc, bić, biegać... Miałem ochotę na wszystko co uwolniłby mnie z tego głupiego stanu. Pierwszy raz w życiu poszedłem na siłownie i przez półtora godziny ćwicząc nie myślałem o tym wszystkim, ale kiedy poczułem, że już nie dam rady musiałem zakończyć ćwiczenia i wtedy wszystko znowu powróciło. Ten cały ból. Ta bezsilność.
Wróciłem do domu i pierwsze co zrobiłem to wziąłem chłodny prysznic. Musiałem z siebie zmyć ten pot. 
Umyty usiadłem na moim ulubionym łóżku w mojej i Sam ulubionej sypialni i popatrzyłem na ścianę gdzie kiedyś było drzewo zrobione ze zdjęć i przypomniałem sobie, że chciałem takie zrobić dla Sam. Chciałem żeby nasze zdjęcia utworzyły takie magiczne drzewo. Teraz nadal tego pragnę. Chciałbym je móc zobaczyć. 

SAM

Dzisiaj miałam zamiar wrócić do domu. Pożegnałam się z mamą i z tatą i wsiadła do taksówki, która miała odwieźć mnie na lotnisko. Stamtąd samolotem wyleciałam do LA. 
Podróż minęła szybko i bez problemowo. Na lotnisku zamówiłam taksówkę, która zawiozła mnie pod podany adres. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłam w stronę domu. Zatrzymałam się przed drzwiami i wzięłam głęboki wdech. 
Teraz albo nigdy.
Nacisnęłam klamkę i tak jak się spodziewałam drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Nie było go w kuchni, ani w salonie. W takim razie musiał być w jednym jedynym miejscu które oboje z całego domu najbardziej kochaliśmy. 
Leżał na łóżku. Prawdopodobnie spał. Stanęłam nad nim i się popłakałam.
-Tyle dla ciebie poświęciłam -szepnęłam -I mam nadzieję, że ty też będziesz potrafił to zrobić. 
Pocałowałam go w czoło i zeszłam na dół. Usiadłam w kuchni i zaczęłam się nad tym wszystkim jeszcze raz zastanawiać.
Czy było warto?
Przekonamy się.

###
Hej :*
Przepraszam, że nic nie dodałam wczoraj, ale nie miałam czasu :(
Za to dzisiaj postaram się wam to wynagrodzić, więc wpadnijcie później :*

1 komentarz: