niedziela, 29 listopada 2015

EPILOG

Nie było dane im być razem.
To było wiadome od początku.
Nie chciałem by to tak wyszło, ale wiecie jak to ze mną jest.
Możecie mnie nazwać zbiegiem okoliczności, nieszczęściem, pechem, losem, szczęściem czy też nawet przeznaczeniem, ale ja nie lubię ustosunkowywać się do jednej z tych nazw bowiem jestem tym wszystkim razem wziętym. Mam nieograniczoną moc i robię z nią co tylko mi się podoba. Prawdą jest, że nie zawsze wszystko idzie po mojej myśli, bowiem ja nie kieruje ludźmi. Jedyne czym kieruje to zdarzeniami. Co, kiedy, gdzie i kto ma w tym uczestniczyć. Tak, to ustalam ja. To jest moja praca.
Zatem możecie się mnie spytać czy to ja połączyłem Sam i Bruna oraz czy to ja ich rozdzieliłem? Po części tak. Jak już wspomniałem nie miałem wpływu na to co do siebie poczują, ale starałem się ich ze sobą skrzyżować. Zatem czemu ich rozdzieliłem? Kiedy ma się w opiece wszystkich ludzi na ziemi i mniej więcej wszystkie początki są takie same ludzie oczekują też takich samych końców -żyć długo i szczęśliwie... Ale powiedzcie mi czy moja praca nie byłaby wtedy nudna i bezsensowna? Otóż byłaby, dlatego każdej z par staram się dawać wyjątkowe zakończenie. Wiadomo, że na tyle miliardów ludzi się nie da tego zrobić, ale staram się utrzymać jakiś bilans. Jedni będą ze sobą na zawsze, drudzy tylko połowę życia, a ci trzeci (najbardziej pechowi) krótki okres życia. Ale zdradzę wam sekret. Ci pechowcy doświadczają najgłębszego i najbardziej intensywnego uczucia. Można by powiedzieć, że też po części są szczęśliwcami. Co za ironia losu - szczęśliwcy w ciele nieszczęśliwców. Tak więc oświadczam uroczyście - Sam i Bruno są tymi nieszczęśliwcami.
Po tym co im ostatnio zgotowałem nadal żyją. Uwierzcie mi, że ich losy toczą się dalej i teraz mam zamiar zdradzić wam co się u nich dzieje.
Przez rok Bruno i Sam mieli tylko jedną okazję na spotkanie. Oczywiście wykorzystali ją (jakże mogli by tego nie zrobić skoro ja się do tego przyczyniłem?).
Było to dwa tygodnie po tym jak Sam dowiedziała się całej prawdy.
Przyszła do swojego byłego domu i na nieszczęście zastała w nim Bruna. Siedział w salonie i popijał Whisky. Był załamany. Odkąd tamtego dnia Sam wyszła z jego domu wyprosił też Amy i został sam. Nie wychodził nigdzie. Z nikim nie rozmawiał. Nawet nie wpuszczał do środka swoich przyjaciół. Pogrążył się w rozpaczy i nic nie robił. No może pił Whisky, ale to tylko tyle. Siedział i użalał się nad sobą. Co najmniej trzy razy w ciągu dnia płakał i krzyczał jej imię. Chciał żeby wróciła, a kiedy stanęła w progu nie wiedział co zrobić. Podniósł się z sofy i podszedł do niej. Ona stała i patrzała się na jego próby podnoszenia się z kanapy. Widziała, że jest kompletnie pijany i że sobie nie radzi. Ten widok ponownie złamał jej serce. Wyminęła go, bo nie chciała patrzeć mu w oczy. Nie chciała zmięknąć. Przyszła tu po kilka ważnych rzeczy. Weszła na górę i wzięła co było jej potrzebne. W między czasie Bruno próbował wejść po schodach, ale mu się nie udało. Usiadł na najniższym z nim i czekał na nią. W końcu zeszła. Chciał ją zatrzymać, powiedzieć coś, ale mu się nie udało. Ona natomiast powiedziała jedno jedyne zdanie po czym zniknęła za drzwiami.
-Przepraszam za nos.
Swoją drogą Brunowi nic poważnego z nosem się nie stało. Był tylko zbity. Miał siniaka i trochę trudno mu się oddychało, ale to nadal nie był powód by wyjść z domu i pokazać się ludziom.
Po wyjściu Bruno położył się pod schodami i zaczął na nowo płakać, zaś Sam wsiadła w taksówkę i pojechała do Ryana.
Tak wyglądało ich spotkanie. Nie sądzicie, że było trochę żałosne? Specjalnie ich na siebie nasłałem, a oni nie potrafili tego wykorzystać. Nie liczyłem na to, że się pogodzą, ale na to, że chociaż ze sobą pogadają.
Całe szczęście postanowiłem dać im jeszcze jedną szansę.
Pamiętacie jak mówiłem, że niektórzy ludzie będą ze sobą na zawsze? Jeśli tak to wiedzcie, że Sam i Bruno będą na ich ślubie. Tak, ponad rok po ich zerwaniu Lara z Kameronem postanowili się pobrać. Sam będzie ich druhną. Miała dużo spraw do zorganizowania i do dnia ślubu nawet nie myślała o tym, że będzie tam też Bruno. Uświadomiła jej to dopiero Lara.
-Wyglądasz niesamowicie -powiedziała Sam gdy patrzyła jak panna młoda ubrana w suknie ślubną obracała się wokół własnej osi.
-Dziękuję -Lara uśmiechnęła się do niej
-Jesteś gotowa? -spytała Sam
-Trochę się stresuje, ale myślę, że tak. A ty?
-Już nie mogę się doczekać -powiedziała z entuzjazmem.
-Nie o to pytam. Jesteś gotowa by zobaczyć się z Brunem?
Sam zastanowiła się przez chwilę. Przypomniało jej się wszystko co działo się przed rokiem. Nie była gotowa, ale nie chciała martwić Lary, więc odparła:
-O to się nie martw. Dam radę -wysiliła się na uśmiech.
Lara do końca jej nie uwierzyła, ale była tak podekscytowana ślubem, że nie zawracała sobie zbytnio tym głowy. Postanowiła zaufać przyjaciółce. Swoja drogą wiecie, że Lara z Kameronem będą mieli dwójkę dzieci?
-No to chodźmy.
Mam nadzieję, że nie obrazicie się jeśli nie opiszę wam ślubu, ale jestem już nimi znudzony. Zazwyczaj kiedy coś takiego ma się dziać znikam gdzieś i wracam gdy już są małżeństwem. I tak zrobiłem w tym przypadku. Wróciłem na imprezę. Odbywała się o wschodzie słońca na plaży. Wszyscy świetnie się bawili i Sam również. Tańczyła z Ryanem. Pocałował ją.
-A co gdybyśmy to byli my? Chciałabyś mieć taki ślub?
Możecie mi uwierzyć, bądź też nie, ale Sam z Ryanem była bardzo szczęśliwa. Nie pokochała go nawet w połowie tak mocno jak on ją czy też jak ona Bruna, ale cieszyła się, że ma go przy sobie. Owszem żywiła do niego uczucie i nim była miłość, ale jeszcze nie do końca dojrzała. Dopiero za dwa lata będą się kochać równie mocno z powodu narodzin ich dziecka. Wtedy Sam poczuje to co Ryan czuł do niej odkąd pierwszy raz ją spotkał.
-To moje marzenie.
Nie mówiła tu o takim ślubie, ale o ślubie z nim. Może mi nie uwierzycie, ale rok po ślubie Lary i Kamerona na imprezie, którą zorganizowali Ryan poprosił Sam o rękę. Zgodziła się. Rok później, także w rocznicę ślubu Lary i Kamerona Sam wzięła ślub z Ryanem. Byli wtedy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. A dwa tygodnie po tym urodził się ich syn - Adrew.
Tańczyli jeszcze długo póki Sam nie zobaczyła Bruna. Patrzał się na nią. Uznała, że dłużej tego nie zniesie i poszła się przejść wzdłuż plaży. Dogonił ją. Kawałek szli w milczeniu. Oboje przypominali sobie to co kiedyś pomiędzy nimi było. Oczy Sam się zaszkliły.
-Nie miałem okazji cię tak na spokojnie przeprosić.
-Nie musisz tego robić.
-Ale chcę. To ja zawiniłem. Przepraszam.
Co miała mu powiedzieć, że mu wybacza? Jeszcze wtedy tego nie zrobiła. Zrobiła to jakieś pięć lat później, ale dlaczego dowiecie się później.
-Może i dobrze, że tak się stało -powiedziała -Teraz oboje jesteśmy szczęśliwi.
Pomyślał o tym co ma. Ma córkę z którą widuje się kilka razy w miesiącu. Jego dziewczyną jest Amy. Kupił sobie dom w Rio blisko swojej córki. Nie mieszka tam, ale często tam bywa. Sprzedał stary dom, bo był w nim za dużo wspomnień. Przeniósł się do Miami. Jego kariera stała w miejscu. Za trzy lata ludzie mieli zapomnieć, że w ogóle był kiedyś taki piosenkarz jak Bruno Mars. On natomiast zrozumie po tym ślubie, że ważniejsza jest dla niego rodzina niż kariera. Wtedy wyda piosenki które już napisał, ale nie nagra nowej płyty. Przez krótki okres będzie szał na jego osobę, a później o nim zapomną. I wtedy dopiero Bruno będzie szczęśliwy. Chociaż nie. Szczęśliwy on będzie dopiero pięć lat po tym ślubie, dlatego że weźmie ślub z tą jedyną. I to wcale nie będzie Amy. Dwa lata po ślubie Lary i Kamerona Bruno zerwie z Amy, a po dziesięciu miesiącach pozna Lanę, którą pokocha równie mocno jak kochał Sam, tylko że to z nią będzie do końca życia. I wtedy Sam czytając gazetę dowie się o Lanie i o ich ślubie i wybaczy Brunowi. Uzna, że to było tak dawno i że nie powinna już tego rozpamiętywać.
Bruno z Laną będą mieli trójkę dzieci -Abigail, Tobias i Bernie (po babci).
-Masz rację. Ciekaw jestem jak to by było gdybyśmy nadal byli razem
-Ci... -uciszyła go -Nawet tak nie myśl. To co było już nie wróci. Powinniśmy być wdzięczni za to co jest teraz.
Oboje poczuli ukłucie w sercu. Wiedzieli, że to jest ich ostatnia rozmowa i że to jest ich ostatnie spotkanie.
Na marginesie. Bruno nie przyjdzie za rok na imprezę z okazji rocznicy ślubu Lary i Kamerona, bo Amy do tego nie dopuści.
-Ja już pójdę.
Powiedział i chciał już odejść kiedy emocje wzięły nad nim górę. Obrócił się i przytulił się do Sam. Odwzajemniła jego uścisk. Uwierzcie mi, że to trwało kilka sekund, ale im się wydawało, że to była cała wieczność. Po Bruna policzku spłynęła łza. Odsunął się od Sam i ten ostatni raz się z nią pożegnał.
-Kocham Cię.
Nie musiał nic więcej robić. Sam się popłakała. Nie doczekał się odpowiedzi. Po dziś dzień nie wie co ona powiedziała, a ona nie miała tyle siły by powiedzieć to głośno, więc szepnęła.
-Ja ciebie też.


-------------
Moi drodzy to już koniec.
Nadszedł ten czas by się pożegnać z tym opowiadaniem. Jest mi niezmiernie smutno z tego powodu, ale wszystko ma przecież swój początek i koniec.
Chciałabym wypowiedzieć się o tym blogu. Jest on moim pierwszym dziełem. Choć nie do końca mi się podoba, jestem z niego dumna. Na przestrzeni tych wszystkich odcinków pokazał jak się rozwinęłam. Gdybym miała teraz cofnąć się do pierwszego odcinka, a potem powróciłabym do epilogu nie uwierzyłabym, że pisała to ta sama osoba. Cóż, muszę wam się do czegoś przyznać. Zakończyłam go z dwóch powodów:
1. Nie podobał mi się do końca
2. Piszę drugie opowiadanie i trochę trudno jest pisać dwa opowiadania na raz.
Pragnę wam podziękować za to, że wytrzymaliście ze mną tyle czasu. Nasza przygoda trwała rok i pięć miesięcy. Napisałam w tym 123 odcinki + kilka specjalnych postów. Dziękuje wam, że je czytaliście i komentowaliście. Dziękuje wam także za prawie 10 tys wyświetleń. Czy wy zdajecie sobie sprawę jaka to duża liczba? Ojejku...
Mam także nadzieję, że chociaż trochę zżyliście się z bohaterami. Powiem wam szczerze, że ja dopiero teraz poczułam tą więź. Gdy już napisałam to ostatnie zdanie zrobiło mi się smutno i zapragnęłam pisać jeszcze, ale nie. Słowo się rzekło. Będę pisać dalej. Moje nowe opowiadanie już jest upubliczniane. Może tam wchodzić i czytać moje nowe wypociny. (http://onekisscanchangeeverything.blogspot.com/).
Dziękuje wam jeszcze raz za każdą minutę poświęconą na to opowiadanie.
Pamiętajcie, że bez was to opowiadanie by nie istniało i to dzięki wam mam ochotę pisać dalej.
Mam do was jeszcze ostatnią prośbę.
Napiszcie mi w komentarzu (ale tak szczerze) co myślicie o całym opowiadaniu i zaznaczcie co wam pasuje do tego opowiadania w ankiecie.
Z góry dziękuje i się z wami żegnam :*
Pa pa Hooligans:*

11 komentarzy:

  1. Oryginalny i na prawdę fajny pomysł na formę tego epilogu :) Ale fajnie, że każdy bohater ułożył sobie życie <3 Kurczaki no po prostu nie wiem co mam powiedzieć. Będę na prawdę za tym opowiadaniem i bohaterami tęsknić,bo zżyłam się z nimi na maksa przez to pół roku :( Było to moje pierwsze opowiadanie, które zaczęłam czytać i stało ono się dla mnie tak jakby "przyjacielem" i nawet po tym końcu nigdy go nie zapomnę, ciągle będę sobie przypominać tą twoją piękną twórczość, a i nawet mam zamiar przeczytania go kolejny raz :) Tak więc moja opinia jest taka, że : to opowiadanie było super, z fajną fabułą, nie zabrakło w nim akcji, zarąbiście wykreowani bohaterowie no i oczywiście naprawdę szałowym stylem napisane <3 <3 Na prawdę dziękuję Ci Paula za te 123 odcinki. Szacun, że napisałaś ich aż tyle i każdy z nich był interesujący i wyjątkowy <3 <3 <3 Kocham to, jak piszesz, i mam nadzieje było to widać po moich komentarzach :)
    Będę tęsknić x2 XD ale nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że masz jeszcze drugie opowiadanie <3
    No więc pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
    A tak btw to nie wiem, czy coś z tego zrozumiesz bo tak trochę mi się wydaje, że tak trochę to napisałam chaotycznie, no ale napisze ci jeszcze raz, że to opo było bombowe;) XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuje <3 Nie wiedziałam, że te opowiadanie było twoim pierwszym. Bardzo mi miło, że tak polubiłaś te opo. Czytając twój komentarz aż mi się oczy zaszkliły. Dziękuje jeszcze raz za wszystko :*

      Usuń
    2. link do mojego bloga ;) :* http://runawayrunawayrunawaybaby.blogspot.com/

      Usuń
  2. Zdecydowanie zgadzam się z NiKą, ten epilog jest...cudowny !
    Cieszę się, że wszystko jakoś się ułożyło, co prawda przewidywałam inne zakończenie, ale najlepsze są zakończenia, których się nie spodziewamy.;)
    Cały blog pokazuje jak rozwijasz się literacko i to sprawia, że wraca się tutaj z ogromną przyjemnością. Gratuluję ci tak pokaźnej liczby odcinków, oraz odwiedzin i nawet nie masz pojęcia jak bardzo cieszy mnie fakt, iż posiadasz jeszcze jedną historię.
    Dziękuję ci więc za cały wkład pracy w to dzieło i trzymam kciuki by, nie opuszczała cię wena bo, zdecydowanie masz do tego dryk.
    Jeszcze raz gratuluję mimo wszystko świetnego opowiadania, pozdrawiam gorąco i do zobaczenia w przyszły weekend, na twoim drugim blogu.
    :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za tak miłe słowa. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy jak czytam takie pozytywne komenatrze. Aż mi sie serducho raduje. :) A co do zakonczenie jestem ciekawa jak je sobie wyobrażałaś. Jesli chcesz to napisz mi to w komentarzu albo w wiadomosci. Z checia poczytam :*

      Usuń
  3. Wow... Głupio mi, że tak długo mnie nie było. Po prostu tyle się zdarzyło...
    Nie wierzę, że to już koniec. Tak bardzo chciałabym przeczytać dalej i dalej i nie mogę pogodzić się z końcem. Twoje opowiadanie było cudowne, tak naprawdę to dzięki Tobie weszłam w ten świat rożnych blogów i powieści z Brunem. Bardzo wyraźnie widać, jakie zmiany zaszły w Twoim słownictwie, budowie zdań. To wszystko tak bardzo się dopełnia, że ja nie chcę końca opo :( jestem wielką fanką tej powieści i powiem Ci, że możesz być z niego dumna. Po prostu czapki z głów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Jest mi niezmiernie miło, że tak spodobało ci się to opowiadanie. Choć zmieniłabym w nim kilka rzeczy i tak jestem z niego dumna. Jest to moje pierwsze opowiadanie które skończyłam. Mam nadzieję, że drugie też doprowadzę do końca :) Jeszcze raz dziękuję <3

      Usuń
  4. Otóż w mojej wyobraźni to było mniej więcej, o tak :
    Bruno w końcu się pozbierał, a nawet znalazł sobie partnerkę, choć nigdy nie zapomniał, o Sam.
    Pewnego dnia będąc na wakacjach, na Hawajach Sam wpada przypadkowo na Hawajczyka lecz go nie poznaje. On wie doskonale kogo ma przed oczami...Postanawia wykorzystać szansę od losu i poczyna kusić los...
    Historia zaczyna się na nowo, ale Sam jest inną kobietą niż przed laty...
    Hahh, oj jak tak sobie myślę ii wymyślam to stworzyłabym z tego oddzielną część...
    Kończyła by, się...hmm...nie happy endem.
    Ba ! Nawet tytuł mam : ,, One last time"...
    To się rozpisałam...
    I co sądzisz ??
    Pozdrawiam !
    :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że jest to świetny pomysł tylko, że gdybym tak zrobiła nie dałybyście mi spokoju i musiałabym pisać dalej ich historię, a wolałam się skupić na moim drugim opowiadaniu. Tak czy owak świetny pomysł (nawet na niego nie wpadłam) i cieszę się, że myślałaś trochę nad zakończeniem :) Cóż pamiętam, że odkąd założyłam bloga miałam w głowie tyle zakończeń tego opowiadania, że wtedy nie mogłam się zdecydować, a jak je w końcu pisałam to nie byłam pewna tego czy to ma tak wyglądać póki nie dodałam odcinka. A gdy już się dodał stwierdziłam, że to jest to i jestem z niego mega zadowolona. Uważam, e jest jednym z lepszych odcinków jakie udało mi się napisać :)

      Usuń
  5. Bo, jest.
    Doskonale rozumiem w czym rzecz. O wiele wygodniej jest prowadzić jedno opowiadanie niż dwa bowiem możesz mu wtedy poświęcić całą uwagę i wolny czas, ktòrego dobrze wiem mnóstwo zabiera szkoła.
    Sama podczas pisania...końcowych rozdziałów Anything for Youtube zastanawiałam się nad spontanicznym otwarciem kolejnego opowiadania, ale potem doszłam do wniosku, że nie wpłynie to dobrze ani na mój czas, ani na żadną z historii.
    Hahh...co do dalszej historii Sam i Bruna pewnie masz rację, nie dałybyśmy Ci spokoju, a przecież każda nawet najlepsza opowieść musi mieć śwój początek i koniec.:D
    Zapraszam do siebie w niedzielę i oczywiście życzę weny w pisaniu ,, I hate you".
    :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Anything for You...powinno być.
    :*
    No nic, pozdrawiam iiżyczę miłego wieczoru.:D

    OdpowiedzUsuń