sobota, 14 listopada 2015

#116

BRUNO

Przeżyłem.
Biorąc pod uwagę wczoraj to dziś jest jutro.
Tak więc mogę iść do małej.
Gdyby nie to, że jest godzina 7 nad ranem pędem udałbym się do mej córki.
Jejku jak to bosko brzmi. 
Tak czy inaczej postanowiłem zajść do pokoju Amy, który znajdował się na przeciwko mojego i ją obudzić. Jeśli jeść śniadanie to z kimś. Zapukałem.
-Jeśli to ty Peter to możesz wracać do swojego pokoju. Ja jeszcze śpię.
-W takim razie czas najwyższy się obudzić.
-Jeszcze godzinka.
-Nie. Wstawaj. Idę na dół zamówić nam śniadanie i widzę cię w jadalni za 15 minut, bo jak nie to inaczej sam po ciebie przyjdę. 
-Dobra -jęknęła

***

Tak samo jak punktualnie na dół zeszła Amy tak samo punktualnie na stół przybyło śniadanie. 
-Smacznego
-Nawzajem.
Tęskniłem za pancakes'ami z kostką masła i miodem toteż zamówiłem je nam na śniadanie.
-Pyszne -zachwycała danie Amy
Mruknąłem.
Były takie dobre, że gdy się skończyły to trochę mi się smutno zrobiło. Chciałem zamówić sobie jeszcze jedną porcję, ale wiedziałem, że nie najlepiej się to dla mnie skończy. 
-I co teraz panie Hernandezie?
-Cóż proponuje pozwiedzać okolicę i za jakieś dwie godziny wybrać się w odwiedziny do jednej z najwspanialszych dziewczynek jakie kiedykolwiek wiedziałem.
-W takim razie pójdę się ubrać.

***

Zapukałem raz, potem drugi i na końcu trzeci i wtedy w drzwiach pojawił się jakiś mężczyzna.
-A pan do kogo? 
Wtem przede mnie wystąpiła Amy, a mężczyzna się uśmiechnął.
-Wejdźcie.
Weszliśmy do środka gdzie zastaliśmy bawiącą się Mie ze swoją mamą.
-Cześć -krzyknęła Amy i pobiegała do małej
Ja przywitałem się z mamą Mii i zapoznałem się z jej tatą.
Jak głupio tak o nich myśleć. Przecież prawdziwi rodzice to ja i Amy. To do nas powinna się tak zwracać i to z nami powinna mieszkać.
Na samym końcu przywitałem się z małą księżniczką.
-Hej. Pamiętasz mnie? -wyciągnąłem do niej rękę, a ona schowała się za Amy.
-Jeszcze się wstydzi -powiedział Joseph -ale spokojnie niedługo się do ciebie przekona.
-Mam nadzieję.
Ava zaproponowała nam coś do picia, więc oboje wzięliśmy sobie herbatę. Amy napiła się kilka łyków i dołączyła do Josepha i Mii. Ja natomiast zostałem sam z Avą.
-Mam tyle pytań...
-Śmiało.
-Dlaczego postanowiliście zaadoptować Mię?
-Długo staraliśmy się o dziecko, ale nie mogłam zajść w ciążę, więc kiedy nadarzyła się okazja postanowiliśmy z niej skorzystać i zaadoptować Mię.
-I nie przeszkadza wam, że Amy ciągle ma z nią kontakt?
-Nie. Myślę, że to w pewnym sensie dobre rozwiązanie. Dzięki temu bynajmniej wie co się dzieje z jej dzieckiem, a nam osobiście nie przeszkadza to, że jest dla niej nową ciocią.
-A nie boicie się, że powie małej prawdę?
-Nie, jeszcze nie...
-W każdym bądź razie nie będzie wam przeszkadzało jeśli Mia będzie miała nowego wujka?
-O ile nic jej nie zrobisz i nie będziesz chciał jej nam odebrać to nie.
-Uwierz mi, że bardzo bym chciał to zrobić, ale wiem, że tak nie można. To wy ją wychowaliście i choćby nie wiem jak mi serce krwawiło z bólu nie mogę was jej pozbawić. To by było nie w porządku. Chciałbym po prostu czasami ją odwiedzać albo organizować całej naszej piątce jakieś wspólne wakacje. Chciałbym być częścią jej życia. Zależy mi na tym.
-Rozumiem cię i uwierz mi zrobię co w mojej mocy żebyś był kimś ważnym dla niej.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy.

***

Po 30 minutach mała oswoiła się ze mną i dopuściła mnie do wspólnej zabawy. Budowaliśmy razem wierzę i za każdym razem kiedy się rozwalała Mia zaczynała się śmiać. Czasami robiłem to specjalnie żeby spadła, ponieważ chciałem jeszcze raz usłyszeć jej przesłodki śmiech.
-Okej, a może teraz pokażesz mi jakieś swoje lalki?
-Dobla.
Mała poszła po lalki, a Ava która czuwała nad nami postanowiła się ulotnić.
-Myślę, że potrzebujecie na chwilę pobyć sami. Mogę pójść do nich?
-Oczywiście.
Byłem prze szczęśliwy z tego powodu. Sam na sam z moją małą. 
Brakuje dosłownie chwili żebym ją pokochał.
Albo może lepiej to ujmę. Brakuje dosłownie jednego wyniku badań żebym ją pokochał.
-Plose to jes Katy, a to Petel -zaśmiała się -Macie tak samo na imię -znowu się zaśmiała -Zawse mi sie to imie podobało i jak się spytalam cioci Amy cy moge tak nazwać tego chłopacka to powiedziała, ze tak. -śmiech -Dlacego sie nie smiejes?
-Zamyśliłem się. Mia mogę cię o coś prosić?
-Zalezy o co
-Przytuliłabyś mnie?
-No nie wiem. A obiecas ze mnie nie udusis?
-Obiecuje. 
Podeszła do mnie i mnie przytuliła, a ja korzystając z okazji wyrwałem jej z głowy najdelikatniej jak potrafiłem jednego włosa i gdy się odsunęła schowałem go do folii, którą miałem w kieszeni od wewnętrznej strony bluzy. 
Nie powiem, że mi się nie podobało, bo mógłbym w tym uścisku trwać przez cały swój żywot, ale musiałem jakoś zdobyć jej włosa.
Nie to żebym też nie ufał Amy na słowo, ale wolałbym mieć na papierze to czy jestem ojcem tej dziewczynki czy też nie. 
W końcu tak naprawdę od tego zależy moja przyszłość.
I całe moje życie.

####
Hej :)
Jak tam w szkole?
Mam nadzieję, że jakoś idzie.
Oto przed wami kolejny odcinek.
Wątpię żeby dzisiaj pojawił się jeszcze jeden, ale już jutro...
Wpadajcie.
Czytajcie.
Komentujcie.
I ponownie wpadajcie jutro.
See ya

1 komentarz:

  1. Uwielbiam !!! Mia jest taka urocza, a czytanie o jej Kontaktach z Brunem...Rozpływa się z radości ! Nie mogę, pohamować uśmiechu ! <3
    Niecierpliwie czekam więc na ciąg dalszy i zapraszam do mnie.:*
    W szkole...bardzo dobrze, dziękuję. Jakoś leci.:D

    OdpowiedzUsuń