piątek, 27 listopada 2015

#122

SAM

Nie sądziłam, że to wszystko się tak obróci. Miałam inny plan. Nie chciałam słyszeć tego co usłyszałam. Nie chciałam jej widzieć. Lepiej mi było jak nie miałam pojęcia jak wygląda. Teraz będę wypatrywać tej twarzy z nadzieją iż spotkam ją na ulicy i będę mogła jej urwać łeb.
-To... -nie wiedziałam co powiedzieć. Co więcej, ja nie miałam już nic do powiedzenia.
-Sam... -Odezwał się Bruno
-Ty parszywa bezduszna świnio. -jęknęłam
-Przepraszam. Ja naprawdę nie chciałem tego zrobić. Ja...
-Ty snobistyczny dupku! -krzyknęłam
-Proszę cię daj mi coś powiedzieć
-Jesteś kłamcą. Okrutnym bez serca potworem. Draniem, śmieciem...
-Sam proszę cię -podszedł do mnie
-Spróbuj zrobić jeszcze jeden krok, a obiecuje, że ci przywalę.
-Sam ja... -zrobił krok.
Nie żartowałam.
Podeszłam bliżej niego i przywaliłam mu pięścią w twarz. Z jego nosa poleciała krew.
-Nienawidzę cię. Zdradziłeś mnie z nią -skazałam palcem na obserwatora wydarzeń -Macie dziecko? -spytałam
-Daj mi wyjaśnić.
-Nie przesłyszałam się. Naprawdę macie dziecko! 
Z jego nosa coraz bardziej lała się krew.
Załamałam się.
-Kochałam cię. Wierzyłam, że i ty to robiłeś, a tymczasem... Ale byłam głupia. 
-Nie chciałem. Pojawiła się tak nagle i wszystko się pomieszało. 
-A nie powinno! Do jasnej cholery jeśli mnie naprawdę kochałeś to nie powinieneś był w ogóle na nią patrzeć!
-Przepraszam. 
-Posłuchaj mnie teraz uważnie, bo to będą ostatnie moje słowa do ciebie. Później nie chcę cię już więcej na oczy widzieć, rozumiesz? -spojrzał na mnie z błaganiem w oczach -Rozumiesz!? -pokiwał głową. Rozryczałam się jeszcze bardziej -Kochałam cię jak cholera. Byłeś tym z którym chciałam iść dalej przez życie. To z tobą planowałam przyszłość. Pomimo tego, że wbiłeś mi milion noży w plecy jeszcze oddycham i już wiem, że kolejnego nie pozwolę sobie wbić. Dałeś mi szansę i nadzieję na wspaniałą przyszłość. I nie wybaczę ci tego, że tak szybko mi to odebrałeś. Jesteś okropnym dupkiem. Skończonym kretynem. Największym skurwysynem na świecie. Nienawidzę cię! Możesz iść dalej się pieprzyć ze swoją dziwką. Już wam nie będę przeszkadzać. Żegnaj.
-Sam proszę cię daj mi szansę to wszystko wyjaśnić
Złapałam go dwoma rękoma za twarz.
-Nie ma sensu. I tak ci nie wybaczę i i tak to nic pomiędzy nami nie zmieni. Jak teraz na ciebie patrzę to rzygać mi się chce. Nienawidzę cię i chcę byś to wiedział. NIENAWIDZĘ CIĘ! 
Naplułam mu na twarz.
-Nienawidzę cię najbardziej na świecie!
Wybiegłam z mojego byłego mieszkania. Ze łzami w oczach biegłam przed siebie nie patrząc na ulicę. Jeszcze jakby tego było mało zaczął padać deszcz. Moje nogi nawzajem się plątały. Kilka razy się wywaliłam, ale się podniosłam i biegłam dalej. Jeśli miałabym na oko ocenić ile przebiegłam niż się poddałam wyszłyby ze trzy kilometry.
Zatrzymałam się.
Usiadłam na ulicy nie zważając na to, że może mnie ktoś przejechać. Moje życie właśnie straciło sens. Nie jest już nic warte. Równie dobrze może mnie już nie być na tym świcie.
Błagam przejedźcie mnie.
Albo przynajmniej zabierzcie to z mojej głowy.
Nie chcę znowu o tym myśleć, ale muszę... 
Byłam w pokoju za ścianą salonu. Drzwi były lekko otwarte żebym mogła kontrolować sytuację gdyby poszedł gdzieś i bym musiała go śledzić. Nie było takiej potrzeby. Usiadł w salonie, a wraz z nim Amy. Gdy tylko usłyszałam, że zaczynają rozmowę zaczęłam się bać. W sumie nie miałam pewność czy to była ta Amy, bo nigdy w życiu jej nie widziałam i nie słyszałam, ale coś mi podpowiadało, że to ona. Zaczęła się rzeźnia. Powiedzieli, że muszą zapomnieć, że to było po alkoholu... Już wtedy miałam łzy w oczach. Wiedziałam co to oznacza. Chciałam wyjść i powiedzieć im "niespodzianka", ale usłyszałam coś jeszcze. Wiadomość, że mają dziecko rozbiła moje serce na małe kawałeczki. Coś co ja tak bardzo chciałam mieć oni już mieli. Mój chłopak ze swoją byłą. I na dodatek nic mi o tym nie powiedział. Nic! Każdy mięsień w moim ciele odmówił mi posłuszeństwa, oczy od kilku minut wylewały z siebie całe zapasy wody jakie posiadały. Straciłam wszystko. Straciłam Bruna. Mojego kochanego jednego w swoim rodzaju chłopaka. Najukochańszego pod słońcem mężczyznę. Straciłam go albo to on stracił mnie. W każdym bądź razie wychodząc na przeciw problemowi wiedziałam, że to już koniec, a gdy on go pocałowała znieruchomiałam. Utkwiłam w miejscu jak rzeźba. Jak można być tak okrutnym? Płakałam jeszcze bardziej o ile to było możliwe. Straciłam całą kontrolę. Przestałam oddychać, a kiedy mi tego zabrakło ponownie wzięłam oddech. Obrócił się i spojrzał na mnie. Jeszcze nic mnie bardziej w życiu nie bolało. Nawet jak mój tata był w tragicznym stanie w skali bólu dałabym wtedy 7 a dzisiaj daje aż 10. Spojrzałam na niego i poczułam nienawiść. Nienawidziłam mężczyznę za którego przed godziną byłabym w stanie oddać życie. Czy to nie jest zabawne? Nie. To jest cholernie smutne.
Położyłam się na asfalcie. 
Osoba za którą dałabym się zastrzelić trzymała za spust.
Przykre. 
Dobry Panie niech jakieś auto mnie przejedzie. 
I wtedy się pojawiło, ale wyhamowało przede mną.
Wysiadała z niego jakaś kobieta.
-Czy cię powaliło? Co ty robisz na środku ulicy? Prawie bym cię przejechała -krzyczała
-To dlaczego tego nie zrobiłaś? Miałaś to zrobić! -wybuchałam histerycznym płaczem -Zrób to póki jeszcze tu siedzę. Zrób to! Proszę!
Kobieta spojrzała się na mnie jak na dzikusa. 
-Wsiadaj do auta.
-Nie. Masz mnie przejechać!
-Wsiadaj do auta!
Nie chciałam tam iść. Sama mnie zaniosła. W sumie wszystko mi jedno co się teraz stanie. Miejmy nadzieję, że wywiezie mnie gdzieś do lasu i rzuci na pożarcie zwierzętom.
-Gdzie mieszkasz? -spojrzałam się na nią nie wiedząc o co chodzi -Gdzie mam cię zawieść?
Znałam tylko jedną osobę do której mogłabym się udać.
Dojechaliśmy na miejsce. Kobieta pomogła mi wyjść z auta.
-Błagam nie zrób sobie nic głupiego -powiedziała na pożegnanie.
Zapukałam do drzwi.
Nikt nie otworzył.
Pukałam tak długo póki nie opadłam z sił i nie osunęłam się na ziemie. Położyłam się na niej. Zaczęłam płakać i jęczeć. Co jakiś czas krzyczałam, że go nienawidzę.
Deszcz na mnie padał. Było mi zimno. Może chociaż zamarznę na śmierć. Najradośniejsza myśl dzisiejszego dnia.
Nadal nie wierzę, że byłam taka głupia, by dać się nabrać na jego gierki. Nie wierzę, że pokochałam gwiazdora. Przecież to było oczywiste, że mnie zrani. To dało się przewidzieć. Głupia idiotka!
Nie dane mi było dalej się rozczulać nad sobą. Ktoś usiadł koło mnie i mnie podniósł. Przytulił mnie do siebie i zaczął mnie uspokajać.
-Dajcie mi święty spokój! Dlaczego nikt nie chce pozwolić mi umrzeć?
-Bo to nie jest czas na ciebie.
Odezwał się.
Bałam się, że tego nie zrobi.
Że to iż się tu znalazłam nic nie wniesie.
Bałam się, że go tu nie będzie.
Bałam się, że straciłam go już na zawsze.
-Tak bardzo cię przepraszam -popłakałam się jeszcze bardziej
-Cii... Już dawno ci wybaczyłem.
Przytulił mnie jeszcze bardziej do siebie.
Zrobiło mi się ciepło, a nawet gorąco i to nie wcale na ciele.
W pustym sercu rozpalił się mały płomyczek, który zaczął mnie od środka ogrzewać.
Co jest najlepszym lekarstwem na złamane serce? Czy ktoś wie? Ja nie wiem. Nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzę, ale mam przy sobie Ryana i wiem, że z nim jakoś dam radę.
Muszę.

#####
Tak więc kochani oto jest ostatni normalny odcinek.
Widzimy się w epilogu.
Jak myślicie co tam się stanie?
Obstawiacie, że są jeszcze jakieś szanse dla Sam i Bruna?
Komentujcie!!!

2 komentarze:

  1. O boże, tak mnie te odcinki roztrząsnęły, że się poryczałam.... :'( Na prawdę to całe życie Sam roztrzaskało się w ułamku sekundy... Takiego obrotu wydarzeń się nie spodziewałam... Aż nie potrafię zamienić myśli i emocji w słowa......
    Dobrze, że pojawiło się to światełko w tunelu w życiu Sam, bo była naprawdę w opłakanym stanie. Gożej już z Brunem..... co z nim bedzie?.... Jak on poukłada sobie to życie?..... mam nadzieje ze dowiem sie tego w epilogu...
    No więc czekam kochana <3 <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To takie okrutne...
    Mam nadzieję, że będzie lepiej...że oni, oboje się podniosą...
    że życie Sam przestanie jej rzucać kłody pod nogi...
    Rozdział jest cudowny, jeśli to tylko możliwe jest piękny w swoim okrucieństwie.
    Oczywiście niecierpliwie czekam na epilog !
    <3
    :*

    OdpowiedzUsuń