czwartek, 27 sierpnia 2015

#87

BRUNO

Mama od rana pichciła w kuchni i nie chciała niczyjej pomocy, więc całą rodziną wybraliśmy się nad pobliską plaże i zrobiliśmy sobie mały piknik. No dobra prawie całą, bo nie licząc mamy to w domu została także Presley, ponieważ nie miała ochoty na piknikowanie. Oczywiście kłamała. Tak naprawdę tylko ja wiem czemu z nami nie poszła. Po tym jak dowiedziała się o Amy postanowiła nas zmusić do spotkania żebyśmy się pogodzili albo może nawet i zeszli. Doszedłem do tego wniosku ostatniej nocy. Skoro Amy kiedyś wyjechała i się ze mną nie pożegnała to mogło oznaczać tylko tyle, że już nie chce mnie widzieć. Nie kontaktowała się przez tyle lat, a ja to zaakceptowałem i choć było mi czasami smutno to tego nikomu nie mówiłem, ale Pres i tak wiedziała. Ona jako jedyna gdy byliśmy nieco młodsi rozumiała mnie bez słów. Wiedziała co czuje, bo ona też straciła przyjaciółkę. Można powiedzieć, że jechaliśmy wtedy na jednym wózku. Ale i tak w tym wszystkim zastanawia mnie kilka spraw. Dlaczego Pres przestała lubić Sam? Dlaczego wybaczyła Amy? Dlaczego Amy się z nią skontaktowała? I dlaczego chce mnie spotkać?
Między nami wszystko się skończyło w chwili jej wyjazdu.
A może tylko mi się tak wydaje.
Przecież coś czuje jak myślę o niej.
Ale ja bym bardziej nazwał to tęsknotą niż miłością.
Kocham rodziców, siostry, brata i Sam, ale nie czuje tego samego uczucia do Amy.
Nie kiedy o niej myślę.
-Kto by uwierzył, że dzisiaj będziemy razem świętować. -powiedziała Jamie. -Ja na przykład nie spodziewałam się Sam.
-Tak więc niespodzianka -krzyknęła moja piękność
Wszyscy się zaśmiali.
-A co my mamy tu dobrego? -spytał Eric dobierając się do naszego koszyka piknikowego
-Sałatkę, sałatkę no i sałatkę -krzyknęła Cindia, która właśnie dołączyła do naszego kręgu niosąc w rękach sałatkę.
-Cześć kochanie -Eric cmoknął ją w usta
-Cindia! -krzyknął papa
-A gdzie młody? -spytała Tahiti
-Chciał się pobawić z ciocią Presley to go zostawiłam -uśmiechnęła się
-Siadaj koło nas -przywołała ją Jamie
Cindia usiadła na kocu koło Jamie i Tahiti. Na kolejnym siedział tata, Eric i Tiara, a na trzecim siedziałem ja z Sam.
Wszyscy wzięliśmy się za pałaszowanie lekkich przekąsek przed wieczorną ucztą. W naszych ustach głównie gościły sałatki i bagietki z serem pleśniowym. Nowy przysmak rodzinny.
Po jakiejś godzinie Tiara wpadła na pomysł żebyśmy wszyscy poszli się kąpać. Nie było wtedy jakoś zbyt ciepło, ale za zimno też nie, więc wszyscy się zgodzili.
-Ja nie mogę -powiedziała Sam
-Czemu? -spytałem
-Kobiece sprawy.
-W takim razie zostanę z tobą.
-Nie. Jeśli chcesz iść to idź. Ja popatrzę.
-O nie. -powiedziałem, a potem krzyknąłem -Ja z Sam zostajemy! Wiecie te kobiece sprawy!
Wszyscy się na nas popatrzeli i zaczęli się śmiać po czym zanurzyli się w wodzie i zaczęli się świetnie bawić.

SAM

Zostałam z Brunem sama, więc nie krępując się usiadłam między jego nogami i przykleiłam się plecami do jego torsu. Oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Bruno pocałował moją szyję przez co po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Zawsze sądziłem, że jak będę starszy to razem z moją żoną będę patrzył jak moje dzieci kąpią się w morzu, a tymczasem widzę tych staruszków.
Uśmiechnęłam się.
-Ja nawet o takim czymś nie marzyłam.
-A więc o czym ty marzyłaś? -spytał
-O tym żeby zostać aktorką.
-I to tyle? A co z rodziną?
-Nigdy jakoś szczególnie nie myślałam o dzieciach. To znaczy uwielbiam je, ale nie mogłabym mieć swojego. Zajmować się takim mały człowiekiem 24/24. To nie moja bajka.
Obróciłam głowę w stronę Bruna. Wydawał się nie być zadowolony.
-A teraz chciałbyś mieć dzieci?
-Nie. Może za jakieś pięć lat, ale i w to wątpię.
Bruno zacisnął mocniej szczękę i poczułam jak mu się mięśnie brzucha napinają.
-A ze mną?
-Bruno...
-Nie ma Bruno. Odpowiedz.
Poczułam jak Bruno się podnosi. Po chwili oboje staliśmy na równych nogach. Położyłam mu ręce na torsie.
-Możemy przełożyć tą rozmowę? Nie chcę się dzisiaj kłócić.
-Już wystarczająco dużo wiem. -westchnął -Powiedz im, że wrócę na kolację.
-Bruno zostań! -krzyknęłam gdy zaczął się oddalać -Proszę -szepnęłam dławiąc się łzami.
Nie posłuchał się mnie.
Zniknął.

####

Hej.
No nie ciekawie o naszych gołąbeczków jest.
Oboje są strasznie zagubieni co już pewnie zauważyliście, ale i tak Bruno ma największy mętlik w głowie.
Oj, co ja z tobą pocznę...

2 komentarze:

  1. Biedny Bruno jejku nawet nie wiem jak to skomentować. Po prostu mi smutno z powodu ich sytaucji. Mam nadzieję, że ta cała Amy nie namiesza i Bruno z Sam wszystko sobie wyjaśnią na spokojnie.
    Miłego wieczorka, pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Bruna chyba zabolała odpowiedź Sam...
    Mój biedny... <3<3
    Naprawdę pomiędzy nimi nie jest za ciekawie... i jeszcze ta Amy...
    Ale... ułoży się prawda ?
    Ohh ! Czekam niecierpliwie !
    <3
    Ps. Przepraszam za taką zmianę planów u mnie...
    Nawet nie wiesz jaka jestem na siebie wściekła z tego powodu ! :/...

    OdpowiedzUsuń