niedziela, 30 sierpnia 2015

#88

SAM

Zostałam sama.
Samiusieńka jak palec.
Cała rodzina Hernandezów kąpała się w morzu, a ja siedziałam na kocu i starałam się nie rozpłakać.
Dlaczego zawsze muszę coś schrzanić?
-Wszystko w porządku? -przysiadł się do mnie Eric.
-Tak -uśmiechnęłam się.
-Jesteś pewna? Wyglądasz jakbyś zaraz miała się rozpłakać.
Stało się. Rozpłakałam się.
Eric podszedł bliżej i mnie przytulił.
-Nie wiem o co chodzi, ale będzie dobrze maleńka.
Głaskał moje włosy, a ja coraz bardziej płakałam. Nie mogłam się uspokoić. Może czas komuś się zwierzyć?
-Możemy się przejść? -zaproponowałam -Nie chcę by reszta widziała mnie w takim stanie.
-Okej. Pójdę tylko powiedzieć Cindii, że idziemy na spacer. Zaraz wracam.
Eric podbiegł do swojej żony i powiedział jej coś na ucho. Ona lekko przytaknęła i wróciła do reszty Hernandezów bawiących się przy plaży.
-Chodź.
Szliśmy przy morzu. Nasze stopy oblewała woda. Gdy znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości od pozostałych zaczęłam mówić.
-Nie układa nam się. Jest coraz gorzej. Ja pracuje całymi dniami, teraz on też zaczął. Prawie się nie widujemy, a jeśli uda nam się spotkać to nie jest za wesoło. Oczywiście staramy się by było jak najlepiej, ale pomiędzy nami wyrósł wysoki mur, którego oboje nie potrafimy przeskoczyć. Zamiast się wspierać to... -po moim policzku zaczęły lecieć łzy -Boję się o to dokąd to zmierza.
-Nie wiem co powiedzieć. Nie wiem jakiej rady mam ci udzielić, ale kiedy to ja miałem ten gorszy okres z Cindia i myślałem, że to już koniec zabrałem ją na długi spacer gdzie powiedziałem jej wszystko co mi leżało na sercu i ona zrobiła to samo. Wtedy postanowiliśmy naprawić to co się popsuło i się nam udało. Może potrzebujecie takiej szczerej rozmowy?
-Może.
-Mam z nim porozmawiać?
-Nie, nie trzeba. Jeszcze się zezłości, że cię na niego nasłałam. Chyba muszę to załatwić sama.
-To co idziemy z powrotem do naszych?
-Jasne.
Nie wiem czemu, ale rozmowa z Ericem trochę mi pomogła. Już nie czułam tak ogromnego ciężaru na piersi.
Mam cichą nadzieję, że to co powiedział mi Eric się sprawdzi. Że szczera rozmowa zadziała.
-O tu jesteście -krzyknęła Tiara
-Gdzie się podziewaliście? -spytała Jamie
-Musieliśmy coś obgadać -powiedział Eric
-Dobra rodzino. Zbieramy się na kolację. -powiedział tata
-Ej. A gdzie jest Peter? -spytała zdziwiona Tahiti.
-Miał pójść po coś do picia, bo zaschło mi w gardle, ale widocznie jeszcze tu nie doszedł -powiedział Eric
-Może spotkamy go po drodze -powiedziała Jamie
-No to chodźmy -tym razem odezwałam się ja
Wszyscy powoli udali się w drogę powrotną do domu, a ja czekałam aż Eric mnie dogoni. W zasadzie nie biegł do mnie, a do Cindii, ale po drodze musiał mnie wyprzedzić co postanowiłam wykorzystać. Gdy tylko znalazł się obok mnie chwyciłam go za nadgarstek po to by zwrócił na mnie uwagę.
-Dziękuje za wszystko
-Nie ma za co maleńka

2 komentarze:

  1. Eric wykazał się dobrem i naprawdę pokazał, że potrafi być nie tylko świetnym bratem, ale i też przyjacielem. Lecę czytać od razu następny, Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądry chłopak z tego Erica !
    Nie jestem pewna jak zmieni ich ta rozmowa, ale myślę że warto spróbować...
    Świetny, lecę czytać dalej !
    <3
    :*

    OdpowiedzUsuń