czwartek, 20 sierpnia 2015

#82

BRUNO

Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem do mamy i powiedziałem jej o zmianie planów.
-O jak się cieszę synku. Kolejne święta razem
-Ja też mamo się cieszę. 
-A powiedz mi czemu zmieniliście zdanie?
-No cóż. Po prostu poprosiłem ładnie Sam o to żebyśmy zmienili swoje plany.
-A jej rodzice jak to przyjęli?
-Och... Byli troszkę smutni, ale dali sobie radę.
-To może weźcie lepiej do niech jedźcie.
-Nie mamuś. Już jest wszystko załatwione.
-No dobrze. Jak chcesz.
-Okej. Zadzwonię do was później a teraz wybacz, ale muszę zrobić coś ważnego.
-Dobrze synku. Trzymaj się.
-Pa.
Jak jest mi z tym źle, że muszę tak wszystkich okłamywać. No ale co innego mogę zrobić. Przecież nie powiem mamie prawdy. Od razu wybiłaby mi ten pomysł z głowy.
To nie jest tak, że ja już nie kocham Sam i chcę wrócić do Amy. Nadal uważam, że Sam jest tą jedyną i raczej nie mam zamiaru zmieniać swoich poglądów, ale gdy dowiedziałem się, że Amy przyjeżdża to coś się we mnie na nowo urodziło. I tu nie chodzi o to że znowu ją kocham. Po prostu jakaś część mnie która bardzo pragnęła się kiedyś z nią zobaczyć nagle ożyła i teraz domaga się spełnienia. Jednym z głównych powodów dla których jadę się z nią spotkać jest to, że bardzo chciałbym się dowiedzieć dlaczego wtedy odeszła. Dlaczego mnie zostawiła, choć bardzo dobrze nam się układało?

SAM

-Dobrze kochani, minuta przerwy! -krzyknęła Cameron.
-No nareszcie -usłyszałam za sobą okrzyki ulgi
Udałam się do mojej torby i wyciągnęłam z niej butelkę wody. Przez te ciągłe gadanie wyschło mi w gardle. Upiłam kilka łyków i schowałam ją z powrotem do torby. Obróciłam się i omal co zawału nie dostałam. Za mną stał Ryan. Gdy zobaczył moją przerażoną minę roześmiał się.
-Dupek -walnęłam go w pierś.
-Myślałem, że słyszałaś jak do ciebie podchodzę.
-Wyobraź sobie, że nie i o mało co przez ciebie nie zeszłam z tego świata.
-Wybacz. Nie chciałem się przyczynić do twojego zgonu.
-Okej. Wierzę ci. A więc o co chodzi? Po co za mną przyszedłeś bo rozumiem, że raczej nie chcesz pogadać o pogodzie.
-Nie, oczywiście, że nie. Chciałem cię wyciągnąć gdzieś dzisiaj wieczorem.
-Och... Nie wiem czy powinnam. Wiesz Bruno jest w domu i się trochę wścieka, bo się prawie nie widzimy.
-W takim razie możemy to przełożyć na jutro albo pojutrze. W zależności kiedy ci będzie pasowało.
-A czemu aż tak bardzo ci zależy na naszym spotkaniu?
-Niespodzianka.
Nic więcej nie udało mi się od niego wycisnąć. Nie chciał pisnąć ani słówkiem o co chodzi. Po kilku próbach poddałam się. Całe szczęście po chwili musieliśmy wracać do roboty przez co za bardzo nie rozmyślałam nad tym.

***

-Jestem padnięta -powiedziałam gdy przeszłam przez próg drzwi.
Po 8 godzinach ciągłej harówki na planie człowiek tylko marzy o kąpieli i łóżku.
-Też się cieszę, że cię widzę skarbie -pocałował mnie w usta -Aż tak ciężko dzisiaj było?
-Ciężko to mało powiedziane.
-Oj biedulko moja. Może masaż ci pomoże?
-A byłbyś tak dobry i mi go zrobił?
-Jasne. Tylko musisz się rozebrać. Cała
-Wiedziałam, że coś się za tym kryje.
Uśmiechnął się.
-Chyba też mam prawo czerpać z tego przyjemność. A podczas masażu jak będę zerkał na twój seksowny tyłeczek to na pewno od razu się uszczęśliwię i z resztą nie tylko ja -poruszał brwiami
-Zboczeniec. -zaśmiałam się.
Po kolacji i szybkiej kąpieli zrobiłam to co Bruno chciał, a on w zamian za to zrobił mi najlepszy masaż pod słońcem. Mogłabym tak leżeć całymi godzinami i być poddawana tym przyjemnym torturom, bo jak wiadomo na całym ciele mam łaskotki i co jakiś czas Bruno trafiał na mój czuły punkt na plecach więc zaczęłam się wiercić i śmiać, ale później gdy wykrył te miejsca starał się ich unikać chyba że chciał mnie celowo połaskotać to wtedy mnie atakował. Ugh, nie znoszę tego.
Chwilę po masażu Bruno położył się obok mnie na łóżko i grzecznie usnęliśmy. 

1 komentarz:

  1. Oj Bruno ty zboczeńcu haha xD Świetny rozdział, lecę czytać od razu następny ;)

    OdpowiedzUsuń